(DRAWSKO POMORSKIE) Jesienią 2002 roku - trzy kadencje wstecz - w okresie kampanii wyborczej uroczyście oddawaliśmy do użytku oddział ratunkowy, który w dużej części sfinansowała w ramach akcji humanitarnej armia USA. Oddział ten był jednym z warunków zachowania szpitala w Drawsku Pomorskim. Zaraz stał się też obiektem kampanii wyborczej, gdy członek zarządu powiatu Czesław Żukowski wpływał na dyrektora Mariusza Brycha, by wykreślił mnie z listy podziękowań za jego otwarcie. Nadmieniam, że to w moim gabinecie w Olesznie odbywały się długie negocjacje w kwalifikowaniu tej inwestycji spośród kilkunastu zgłoszonych. Po wyborach starostą został Stanisław Cybula, a jego głównym doradcą w sprawie szpitala wspomniany Czesław Żukowski. Odziedziczyli oni gotowy oddział ratunkowy, ale też jako organ założycielski odpowiedzialność za los szpitala.
Przez osiem lat 2002-2010 obaj ww. metodą prób i błędów kontynuowali eksperymenty personalne i finansowe w szpitalu. Zawsze kończyły się porażką. Po likwidacji zadłużenia szybko pojawiała się nowa groźba jego upadku. Kolejne programy restrukturyzacyjne i naprawcze nie wypalały. Dziś starosta nie czuje się odpowiedzialnym za tę sytuację, choć za 12-letnie kierowanie organem założycielskim pobiera wysokie uposażenie. Utrzymywana m.in. przez starostwo i energetykę prasa głosiła zachwyty ku dostarczaniu orgazmów swoim sponsorom. Prawda o jego sytuacji finansowej ukrywana była w słynnej praktyce tamtego okresu - „morda w kubeł”. Tyle dawniejszej historii. Przejdę do szczegółów, bo jesienią 2010 roku, po wyborze do Rady Powiatu, stałem się pośrednio współodpowiedzialnym za ochronę zdrowia w ramach jednego z najważniejszych zadań powiatu.
Od początku 2011 roku powiat znowu stanął przed dylematem - jak uratować szpital? Szukając przyczyn lawinowo narastającego zadłużenia okazało się, że program naprawczy szpitala przedstawiony poprzedniej Radzie Powiatu przez dyr. Leykę to wielka idealistyczna fikcja, bez żadnej realistycznej wizji spełnienia. Jego filary, które miały poprawić sytuację finansową szybko zaczęły generować największe długi. Otwarta przy olbrzymich nakładach ortopedia, która miała dawać największe zyski, ze względu na niski kontrakt z NFZ, świeciła pustkami i stała się ekonomicznym kamieniem u szyi. Od własnego laboratorium, zapisanego w programie naprawczym jako „lukratywny kąsek”, odwrócili się prawie wszyscy klienci. Karetka, którą po stronie kosztów wyceniono na 150 tys. obciążyła szpital prawie czterokrotnie wyższą kwotą itd. Dyrektor prowadził długie i drogie wojny z firmami współpracującymi, pracownikami i pacjentami. Zarząd Powiatu nie zdobył się w tym czasie na żadną analizę i ocenę zagrożeń. Gdy bezpośrednio po przekształceniu szpitala poprosiłem o takowe dane, odesłano mnie do likwidatora, który tylko sprzątał po byłym dyrektorze i liberalnym w stosunku do niego staroście. Okazało się, że z pominięciem Rady Powiatu, dla sfinansowania bieżącej działalności szpitala, zaczęto sprzedawać jego długi, od których naliczane były lichwiarskie odsetki.
Gdzie był wówczas Zarząd Powiatu? Nie reagowano na permanentnie płacone odsetki oraz kary, koszty sądowe i ogromne sumy za obsługę prawną w licznych procesach prowadzonych przez dyrektora. Zarząd w tajemnicy przed Radą Powiatu pokrył m.in. kilkudziesięciotysięczną stratę za prywatną wojnę sądową z „Podimedem”. Znaleziono kuriozalne usprawiedliwienie dla marnotrawstwa publicznych pieniędzy w określeniu, że „wina leży w tajemnicy radcowskiej”, a nie w decyzji dyrektora. Tak doprowadzono szpital do sytuacji, że kwartalny przyrost długu sięgał ok. 800 tys. Starosta, który był przełożonym dyrektora szpitala, nie był w stanie w tym czasie wyegzekwować nawet jego obecności w pracy. Zamiast rozwiązywać piętrzące się problemy, dyrektor równolegle pracował na krańcach innego województwa. W szpitalu w tym czasie "rządziła" sekretarka, koleżanka partyjna starosty. By nie wywołać nagłych zgonów, pominę wysokość ich uposażeń w zestawieniu z pensją pielęgniarki na etacie. Jak pokazała historia, pensje te nie miały żadnego związku z efektywnością ich pracy.
Równolegle na łamach prasy lokalnej utrzymywanej przez starostwo dalej ukazywały się artykuły informujące o dobrej sytuacji finansowej szpitala. Na posiedzeniach Rady Powiatu p. Leyko pokazywał kolejne slajdy z pomalowanego kącika, zawieszonego lustra, umywalki lub szafki i otrzymywał za to brawa. Tak nagradzano te błahostki w zestawieniu z faktycznymi problemami szpitala. Gdy w 2011 roku w trakcie lustracji szpitala przez Radę Powiatu, dyrektor przypisał sobie ojcostwo w stworzeniu oddziału ratunkowego, poprosiłem go by się odwrócił i przeczytał wiszące za jego plecami dwujęzyczne okolicznościowe tablice z jego otwarcia w 2002 roku. To w tym miejscu, gdy termin otwarcia oddziału był zagrożony, amerykański żołnierz podjął próbę samobójczą. Dyrektor nie okrył się nawet rumieńcem, a na koniec wycieczki wręczono mu kwiaty. Nie jest moim zamiarem ocenianie zdolności menedżerskich byłego dyrektora. Nie kwestionował ich Zarząd Powiatu, gdy uzasadniał on przed Radą potrzebę zatrudnienia 10 osób do ewentualnej obsługi prosektorium, zabezpieczającego średnio zwłoki dwóch osób w tygodniu. Tak trwoniono publiczne pieniądze, które ziarnko do ziarnka kumulowały miliony. W znajdującej się na garnuszku starosty prasie dalej popularyzowano kwitnąca instytucję, choć był to już finansowy bankrut.
Niemal bezpośrednio po tych faktach nowa ustawa o ochronie zdrowia zmusiła do poważnego przyjrzenia się sytuacji finansowej i sprzętowej szpitala. Przyparta do muru władza powiatowa nie mając środków na pokrycie zadłużenia szpitala i zmuszona w krótkim terminie do zainwestowania ok. 7 mln, by dostosować go do nowych wymogów, postanowiła przekształcić tę placówkę. Padły dwukrotne próby stworzenia spółki komunalnej z gminami, które odmówiły przystąpienia do niej. Pozostało szukanie bogatego operatora zewnętrznego. W tej sytuacji w końcu 2011 roku, znając sytuację finansową powiatu, osobiście nie widziałem innej możliwości ratowania szpitala. Dlatego wszedłem w skład zespołu do jego przekształcenia.
Od dwóch lat całkowitą odpowiedzialność za zarządzanie tą placówką przez spółkę Szpitale Polskie przejął Zarząd Powiatu. Nie było przez ten okres żadnej obiektywnej analizy i oceny ewentualnych zagrożeń. Skupiono się na egzekwowaniu, należnych co miesiąc 85-tysięcy, które wspólnie z zyskiem dzierżawcy w sposób istotny obniżały dotychczasowy poziom zabezpieczenia medycznego mieszkańców powiatu, zawartego w mizernym kontrakcie NFZ. Skarbniczka i zatrudnieni w starostwie trzej radcy nie wyciągali wniosków z okresowej utraty płynności finansowej dzierżawcy. Starosta dalej prowadzi niekończące się podróże. Nieodłącznie towarzyszył mu wicestarosta, który z braku czasu dla szpitala i jasnego podziału kompetencji, wcielił się w wygodną rolę ochroniarza ojca powiatu. Gdy na komisjach, sesjach i w prasie wielokrotnie interweniowałem w sprawie szpitala, przedstawiając jego problemy, zawsze spotykałem się z furią i emocjonalnym zachowaniem starosty. Identycznie jest, gdy sygnalizuję drugi najważniejszy problem powiatu, jakim jest bezrobocie, którego stopa osiągnęła 25,4%, a liczba bezrobotnych wzrosła do 5198.
Gdy w 2013 roku wielokrotnie interweniowałem w sprawie należnych pracownikom 13-ek wynegocjowanych w pakiecie socjalnym, otrzymałem arogancką pisemną odpowiedź, że wcześniej też ich nie płacono oraz, że w innych szpitalach też ich nie ma. Jesienią ubiegłego roku na komisji informowałem starostę, że szpital nie prowadzi planowej, przewidzianej umową, ochrony zdrowia mieszkańców powiatu, a ogranicza się wyłącznie do zabiegów ratujących życie. Uzasadniałem, że szpital jest, a jakby go nie było. Do zapowiedzianego wówczas przez starostę spotkania z dyrektorem nigdy nie doszło. Na podstawie ilości zaproszeń mam prawo przypuszczać, że na przełomie roku najważniejszymi przedsięwzięciami były spotkania opłatkowe, niekończące się bankiety i koncerty, gdzie trwoniono publiczne pieniądze i chwalono się sukcesami, nie potrafiąc oddzielić roli spółki Nafis od podstawowej funkcji szpitala.
Gdy starosta odwiedzał kolejne salony bankietowe, sytuacja w szpitalu stała się dramatyczna. Pracownicy szpitala, w tym mnóstwo kobiet znajdujących się w trudnej sytuacji materialnej, nie otrzymało uposażenia za grudzień. W tle zbliżały się rodzinne Święta Bożego Narodzenia, ale też nieuregulowane zobowiązania pracowników. Obok braku planowych zabiegów, w IV kwartale zaczęły do mnie docierać m.in. skargi, że pacjent po rocznym oczekiwaniu na zabieg ortopedyczny został przesunięty w kolejce o rok. Na oddziałach brakowało podstawowych środków medycznych.
W lutym 2014 w materiałach na sesję otrzymałem sprawozdanie z działalności Zarządu Powiatu za rok ubiegły. W rozdziale „Promocja ochrony zdrowia” same superlatywy i ani jednego problemu ze szpitalem w tle. Odebrałem to jako nieodpowiedzialność władzy w jej najważniejszym zadaniu. W dniu12.02 br. w trakcie posiedzenia komisji budżetowej zwróciłem kolejny raz uwagę na utratę płynności finansowej szpitala i jej konsekwencje oraz sytuację zatrudnionych tam ludzi z przełomu roku. Zamiast rzeczowej dyskusji znowu zetknąłem się z emocjami. Ten sam problem podniosłem dwa dni później na sesji Rady Powiatu. Przedstawiłem dualizm logiczny pomiędzy samochwalczym sprawozdaniem Zarządu, a faktyczną sytuacją w szpitalu. Spotkałem się nie tylko z furią, na którą zdążyłem się już uodpornić, ale także nieodpowiedzialnością starosty. Dwukrotnie wzburzonym i podniesionym głosem podjął próbę wywarcia na mnie presji ogółu. Uzasadniał, że o problemach szpitala nie powinno mówić się publicznie. Największe jego wzburzenie wywołał fakt, że moje poglądy odważnie przedstawiam na łamach prasy.
Zostałem oskarżony, że mówienie i pisanie o tych problemach zagraża szpitalowi. Istnieje bowiem groźba, że pacjenci odwrócą się od tej placówki. Pośrednio zostałem oskarżony o dywersję. Do herezji starosty zdążyłem się już przyzwyczaić. Tym razem odebrałem jego wystąpienie, jako szukanie zbiorowego potępienia dla moich prób, nadania należnej wagi problemom szpitala. Mam prawo podejrzewać, iż była to próba zastosowania osobliwej kary zbiorowej w stosunku do osoby o odmiennych poglądach. Jak ja zagrażam długim kolejkom do zabiegów przesuwanych o lata? Czym ja rozganiam tłumy oczekujących na humanitarne traktowanie? Gdzie oni mają pójść? Do innego szpitala, gdzie jest taka sama długa kolejka? Za co mają jechać do kliniki prywatnej? Problem jest w limitowanej dostępności do szpitala i mizernym kontrakcie z NFZ, na który starosta powinien mieć wpływ, bo za to mu płacimy. Jeśli nie potrafi się wczuć w sytuację szpitala, pracowników i pacjentów to niech idzie na szczaw.
Miesiąc wstecz w ramach odpowiedzi na mój wniosek o wolną i niezależną prasę w powiecie otrzymałem od starosty pismo, że dalej będzie płacił gniotom propagandowym - „bo zadaniem powiatu jest informowanie społeczeństwa”. Zostałem też pouczony, że „informowanie jest prawem obywateli”. Gdzie konsekwencja i logika. Naruszając moje prawa i wolności obywatelskie oraz obowiązki radnego starosta powraca do prostackiej strategii - „morda w kubeł”. Niekończące się publikowanie uśmiechu starosty w okresie jego panowania pochłonęło już setki tysięcy złotych. Nie stać natomiast całej powiatowej machiny propagandowej do analizy i informowania mieszkańców o rzeczywistej sytuacji wokół szpitala. Ja robię to bezpłatnie i bezinteresownie. Przykro mi, że burzy to dobre samopoczucie starosty i jego ochrony.
Prymat propagandy nad ekonomią i panowanie relatywizmu moralnego przyjmuje w powiecie obrzydliwe formy. Wysłuchałem ostatnio mowy nad grobem, w której słusznie eksponowano ekonomiczne zalety naszego zmarłego kolegi. Zabrakło w niej przeprosin za skutecznie blokowanie przez kilka kadencji wykorzystania jego doświadczenia i wiedzy w Zarządzie Powiatu. W przededniu wyborów samorządowych jeszcze raz zwyciężyła hipokryzja. Starosta od lat otacza się swoimi partyjnymi kacykami przed ludźmi z doświadczeniem, wiedzą, dyplomami, które przegrywają z umiejętnością smarowania chlebka ze smalczykiem na zarządzie. Ta praktyka i genetyczny antyintelektualizm są zaprzeczeniem jakiegokolwiek postępu. Gdy spytał o to pewien redaktor został natychmiast kupiony. Błyskawicznie przywrócono więc podstawową funkcję prasy znajdującej się na garnuszku władzy - „morda w kubeł”.
Świadomie użyłem dosadnych określeń adekwatnych do sytuacji ze szpitalem. Znając możliwości finansowe powiatu, boję się nawet pomyśleć o sytuacji, gdyby powiat miał powtórnie przejąć szpital. Odtrącając debatę na ten temat, mam prawo podejrzewać, że starosta nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji. Jego optymizm w możliwość wyegzekwowania umowy od ewentualnego dzierżawcy-bankruta jest czystą abstrakcją. Należy się przygotować na zaistnienie ewentualnego wariantu pesymistycznego. Konieczna jest rzeczowa dyskusja o wielkich pieniądzach w momencie ewentualnego przejmowania szpitala i o kolejnych milionach dla zapewnienia jego płynności finansowej. Starosta ze swoim prymatem propagandy nad ekonomią i strategią „morda w kubeł” nie jest w stanie racjonalnie ocenić problemów i wczuć się w położenie pracowników i pacjentów szpitala. Dotychczasowy 12-letni chocholi taniec p. Stanisława Cybuli wokół drawskiego szpitala nie gwarantuje nowego spojrzenia, a jedynie kolejny eksperyment. Eksperymenty mają to do siebie, że się udają lub nie.
Po kilkunastoletnim lęku i braku poczucia bezpieczeństwa wśród średniego personelu szpitala zapanowała panika, gdy starosta na spotkanie opłatkowe zaprosił ich niedawnego „dobrodzieja” - Przemysława Leykę. Jak podsłuchano, ponoć prosił go o cierpliwość. SOS!!!
Dr Zbigniew MIECZKOWSKI
@polac, halo, żyjemy w Polsce...czyżbyś zwiał z kraju i nie znasz realiów życia w Polsce ?! A jak Ty myślisz, kogo ścigałby prokurator gdyby pielęgniarki przyszłyby do pracy (np dzisiaj -bo jest 10,czyli dzień wypłaty) sprawdzają konta a tu brak poborów no i zabierają się i idą do domów. A gdyby tam na oddziale leżał Twój bliski - Ty sam odpowiedz, kogo byś ścigał :dyrektora czy pielęgniarkę, która opuściła oddział ? Oj @polac, @polac - a co Ty byś w takiej sytuacji zrobił, opuściłbyś swoje stanowisko pracy? wierzę że nie. Zastanawiam się tylko czy byś pracował z uśmiechem na twarzy...
~@polac
2014.03.09 17.00.44
WOLONTARIUSZ do pracy idzie z usmiechem i pieśnią na ustach.Kto powinien bac sie prokuratora WY czy ten co wam nie płaci?
~do @polac
2014.03.09 16.28.45
WOLONTARIUSZEM - ale czytając twoje komentarze zdaje się, że jesteś człowiekiem, który nie zna takiego pojęcia. Małe pytanko do ciebie :jesteś pracownikiem szpitala, nie dostałeś poborów, opuścisz oddział w trakcie dyżuru -prokurator siedzi ci na plecach za narażeni zdrowia i życia pacjenta, złożysz wypowiedzenie - musisz opuścić rodzinę i podjąć pracę w innym mieście....a może wierzysz że świat wróci do normalności. Tylko zdrowe ryby płyną pod prąd. ...ryby, a co do ludzi to mówi się, że ci mają szczęści co są na fali....
~
2014.03.09 15.35.05
Wcale się nie dziwię drogi ratowniku, że ludzie mają taką opinie o personelu medycznym jeżeli biały personel reprezentują tacy ludzie, którzy zamiast szarych komórek mają plemniki w mózgu. Uważaj na dłuższą metę może to przejść w maniactwo i możesz mieć problem....
~@polac
2014.03.09 09.56.22
TYLKO ZDROWE RYBY PŁYNĄ POD PRAD
~@polac
2014.03.09 09.53.23
PROSZE O POMOC.
Jesli chodzę do pracy i nie dostaję za tą pracę wynagrodzenia to jak mozna mnie nazwać?
Proszę o propozycje.
~ratownik
2014.03.09 08.51.05
Skoro nie jesteś na dyżurze o 1.35 i komentujesz o tej porze artykuł to znaczy droga kolezanko pielegniarko że jesteś brzydka jak noc i żaden chłop cię nie chce przytulić i kochać się z tobą brzydulo hehehe
~do@polac
2014.03.09 08.00.31
Człowieku nie obrażaj ludzi pracujących na umowach o pracę, kontraktowi też też mieli przesunięcia terminów wypłaty, tzn, że wszyscy pracownicy szpitala od ekipy sprzątającej łącznie z lekarzami to w/g Ciebie "nienormalni" - bo dalej pracują?!(cyt.@polac :NORMALNY CZŁOWIEK NIE CHODZI DO PRACY JAK MU NIE PŁACĄ ). ....mimo Twoich poglądów nie życzę Ci, ani Twojej rodzinie takiej sytuacji : brak wypłaty i. ...święta bez pieniędzy (a w grudniu tak było).. ....i zastanów się dlaczego właśnie Ciebie spotkało tyle złego w szpitalu? Może problem jest w Tobie?.Życzę owocnych przemyśliwań.
~@polac
2014.03.09 05.08.05
jadem zostałem zarażony na terenie szpitala, jesli chodzi o tych nienormalnych to nasuwa mi się inna choroba-GŁUPOTA?
Na umowach o pracę to czyje podpisy są? KRASNOLUDKÓW?
~do Pani Danusi
2014.03.09 00.49.32
Danusiu, nie polecaj swojego "lekarza od głowy", bo jak widać wcale Ci nie pomógł.
~
2014.03.09 00.39.03
Oj @polac, @polac skąd tyle jadu w Tobie? Chyba nie umiesz czytać ze zrozumieniem. "Nienormalny" - może oznaczać chory, więc ni jak ma się to do powołania. A że ludzie (nie tylko pielęgniarki, ale i obsługa, i biuro )pracują i nie mają w terminie płacone to są nienormalni czyli chorzy ? Skąd Tyś człowieku się urwał.Pewnie siedzisz na ciepłej posadce, kasę bierzesz terminowo pierwszego dnia, każdego miesiąca, i frajdę Ci przynosi ubliżanie ludziom -wstydź się. A twoja analiza sytuacyjna jest na poziomie podstawówki :jest godzina 1:35 a ja piszę i wcale nie jestem na dyżurze. Oj @polac, @polac, skąd tyle jadu w tobie...musisz być samotny i nieszczęśliwy, żal mi Ciebie..."nienormalna" pielęgniarka z powołania
~gość
2014.03.08 18.58.22
Ciekawe, że autor poruszył tu sporo ważnych problemów, a okazuje się, że winne są piguły. Czy wy nie potraficie czytać i myśleć?
~@polac
2014.03.08 15.36.40
NAJLEPSZY TEKST Z IZBY PRZYJĘĆ: MY NIE WIEMY CO PANI JEST
W góre ręce kto słyszał dobrą opinię o drawskim szpitalu?
Podniesie się pewnie las rąk pracowników szpitala.
~@polac
2014.03.08 15.17.32
Jak trafisz do szpitala to może zdarzyć się, że trafisz w ręce tych "nienormalnych"- już teraz zacznij się bać, bo to nigdy nie wiadomo....
NAPISAŁA PRAWDZIWA PIELĘGNIARKA Z POWOŁANIA
~ksiegowa
2014.03.08 14.24.33
Kochane pielęgniarki drawskiego szpitala żadnych 13 nie dostaniecie bo nie jesteście pracownikami sfery budżetowej tylko pracownikami spółki więc bierzcie się do pracy i cieście się z płac jakie macie a o podwyżkach płac i 13 po prostu zapomnijcie.
~Danka
2014.03.08 13.39.39
Do poprzedniczki-Nie strasz pacjentów idiotko tylko weź się porządnie do roboty i zajmuj się pacjentami należycie tak jak Bóg przykazał, a jak jesteś tą nienormalną to zacznij się leczyć a lekarz od głowy przyjmuje w soboty w OVA-MED w Drawsku.
~te @polac
2014.03.08 13.19.08
....jak tak znasz problem charakterologiczny pielęgniarek , że wszystkie to takie lenie pierdzielone, tzn albo twoja stara się w tej materii papla, albo sam jesteś związany z ta profesją. Jest takie przysłowie: nie sądź innych po sobie....weź to se do serca i przestań rzucać oszczerstwa bo zapewne jak trafiasz do szpitala to tyłek ci mięknie i starasz się być taki miły, taki uroczy...co za teatr, co za obłuda...."normalny człowiek nie chodzi do pracy jak mu nie płacą "- masz bracie pecha. Jak trafisz do szpitala to może zdarzyć się, że trafisz w ręce tych "nienormalnych"- już teraz zacznij się bać, bo to nigdy nie wiadomo....
~@polac
2014.03.08 09.00.35
Na kim chcecie zrobić wrażenie?Co Ty ameryke odkryłaś? W POLSCE NIE PŁACENIE ZA PRACĘ JEST CZYMS NORMALNYM.
PROBLEM POLEGA NA TYM, ZE WY ZA ŻADNE PIENIĄDZE NIE BEDZIECIE PRACOWAŁY DOBRZE.
NORMALNY CZŁOWIEK NIE CHODZI DO PRACY JAK MU NIE PŁACĄ. TYLKO GDZIE WY LEPSZĄ FUCHE ZNAJDZIECIE?
JEST TO CHOROBA WIĘKSZOSCI SPOŁECZEŃSTWA.PRACA ZA DARMO.
CZY COŚ SIĘ ZMIENI? NIC SIE NIE ZMIENI, ZAWSZE ZNAJDZIE SIĘ JAKIŚ DUPOWŁAZ,KTÓRY WYŁAMIE SIĘ Z SZEREGU
NA ZAKOŃCZENIE.
JAK WSZYSCY CHORZY SPIĄ TO CZAS NA WPISY?
KTO O 2 W NOCY TU SIEDZI?
~PIGULA
2014.03.08 05.58.37
RENKA TY SIĘ TAK TU NIE PRODUKUJ LEPIEJ JEDŹ DO MIELENKA BO I TAK SIĘ CHWALISZ ŻE CIEBIE PROBLRM SZPITALA NIE DOTYCZY BO MASZ KASY WBROD...
~
2014.03.07 21.52.18
Te, @polac, jak by ci pracodawca nie zapłacił, nie dał ubrania ochronnego, nie dał sprzętu - jakie byś miał podejście do roboty? Zakładamy, że komunizm dawno się skończył i nikt przy zdrowych zmysłach nie pracuje dla ideii. ....Pewnie, że mogą odejść ze szpitala jak im się nie podoba....ale jak tak się stanie to za parę lat sam se igłę w tyłek będziesz wbijał, bo szkoły pielęgniarskie w większości polikwidowane, a "stare" pielęgniary będą kable kręcić na Podmiejskiej.