(DRAWSKO POMORSKIE) Jesienią 2002 roku - trzy kadencje wstecz - w okresie kampanii wyborczej uroczyście oddawaliśmy do użytku oddział ratunkowy, który w dużej części sfinansowała w ramach akcji humanitarnej armia USA. Oddział ten był jednym z warunków zachowania szpitala w Drawsku Pomorskim. Zaraz stał się też obiektem kampanii wyborczej, gdy członek zarządu powiatu Czesław Żukowski wpływał na dyrektora Mariusza Brycha, by wykreślił mnie z listy podziękowań za jego otwarcie. Nadmieniam, że to w moim gabinecie w Olesznie odbywały się długie negocjacje w kwalifikowaniu tej inwestycji spośród kilkunastu zgłoszonych. Po wyborach starostą został Stanisław Cybula, a jego głównym doradcą w sprawie szpitala wspomniany Czesław Żukowski. Odziedziczyli oni gotowy oddział ratunkowy, ale też jako organ założycielski odpowiedzialność za los szpitala.
Przez osiem lat 2002-2010 obaj ww. metodą prób i błędów kontynuowali eksperymenty personalne i finansowe w szpitalu. Zawsze kończyły się porażką. Po likwidacji zadłużenia szybko pojawiała się nowa groźba jego upadku. Kolejne programy restrukturyzacyjne i naprawcze nie wypalały. Dziś starosta nie czuje się odpowiedzialnym za tę sytuację, choć za 12-letnie kierowanie organem założycielskim pobiera wysokie uposażenie. Utrzymywana m.in. przez starostwo i energetykę prasa głosiła zachwyty ku dostarczaniu orgazmów swoim sponsorom. Prawda o jego sytuacji finansowej ukrywana była w słynnej praktyce tamtego okresu - „morda w kubeł”. Tyle dawniejszej historii. Przejdę do szczegółów, bo jesienią 2010 roku, po wyborze do Rady Powiatu, stałem się pośrednio współodpowiedzialnym za ochronę zdrowia w ramach jednego z najważniejszych zadań powiatu.
Od początku 2011 roku powiat znowu stanął przed dylematem - jak uratować szpital? Szukając przyczyn lawinowo narastającego zadłużenia okazało się, że program naprawczy szpitala przedstawiony poprzedniej Radzie Powiatu przez dyr. Leykę to wielka idealistyczna fikcja, bez żadnej realistycznej wizji spełnienia. Jego filary, które miały poprawić sytuację finansową szybko zaczęły generować największe długi. Otwarta przy olbrzymich nakładach ortopedia, która miała dawać największe zyski, ze względu na niski kontrakt z NFZ, świeciła pustkami i stała się ekonomicznym kamieniem u szyi. Od własnego laboratorium, zapisanego w programie naprawczym jako „lukratywny kąsek”, odwrócili się prawie wszyscy klienci. Karetka, którą po stronie kosztów wyceniono na 150 tys. obciążyła szpital prawie czterokrotnie wyższą kwotą itd. Dyrektor prowadził długie i drogie wojny z firmami współpracującymi, pracownikami i pacjentami. Zarząd Powiatu nie zdobył się w tym czasie na żadną analizę i ocenę zagrożeń. Gdy bezpośrednio po przekształceniu szpitala poprosiłem o takowe dane, odesłano mnie do likwidatora, który tylko sprzątał po byłym dyrektorze i liberalnym w stosunku do niego staroście. Okazało się, że z pominięciem Rady Powiatu, dla sfinansowania bieżącej działalności szpitala, zaczęto sprzedawać jego długi, od których naliczane były lichwiarskie odsetki.
Gdzie był wówczas Zarząd Powiatu? Nie reagowano na permanentnie płacone odsetki oraz kary, koszty sądowe i ogromne sumy za obsługę prawną w licznych procesach prowadzonych przez dyrektora. Zarząd w tajemnicy przed Radą Powiatu pokrył m.in. kilkudziesięciotysięczną stratę za prywatną wojnę sądową z „Podimedem”. Znaleziono kuriozalne usprawiedliwienie dla marnotrawstwa publicznych pieniędzy w określeniu, że „wina leży w tajemnicy radcowskiej”, a nie w decyzji dyrektora. Tak doprowadzono szpital do sytuacji, że kwartalny przyrost długu sięgał ok. 800 tys. Starosta, który był przełożonym dyrektora szpitala, nie był w stanie w tym czasie wyegzekwować nawet jego obecności w pracy. Zamiast rozwiązywać piętrzące się problemy, dyrektor równolegle pracował na krańcach innego województwa. W szpitalu w tym czasie "rządziła" sekretarka, koleżanka partyjna starosty. By nie wywołać nagłych zgonów, pominę wysokość ich uposażeń w zestawieniu z pensją pielęgniarki na etacie. Jak pokazała historia, pensje te nie miały żadnego związku z efektywnością ich pracy.
Równolegle na łamach prasy lokalnej utrzymywanej przez starostwo dalej ukazywały się artykuły informujące o dobrej sytuacji finansowej szpitala. Na posiedzeniach Rady Powiatu p. Leyko pokazywał kolejne slajdy z pomalowanego kącika, zawieszonego lustra, umywalki lub szafki i otrzymywał za to brawa. Tak nagradzano te błahostki w zestawieniu z faktycznymi problemami szpitala. Gdy w 2011 roku w trakcie lustracji szpitala przez Radę Powiatu, dyrektor przypisał sobie ojcostwo w stworzeniu oddziału ratunkowego, poprosiłem go by się odwrócił i przeczytał wiszące za jego plecami dwujęzyczne okolicznościowe tablice z jego otwarcia w 2002 roku. To w tym miejscu, gdy termin otwarcia oddziału był zagrożony, amerykański żołnierz podjął próbę samobójczą. Dyrektor nie okrył się nawet rumieńcem, a na koniec wycieczki wręczono mu kwiaty. Nie jest moim zamiarem ocenianie zdolności menedżerskich byłego dyrektora. Nie kwestionował ich Zarząd Powiatu, gdy uzasadniał on przed Radą potrzebę zatrudnienia 10 osób do ewentualnej obsługi prosektorium, zabezpieczającego średnio zwłoki dwóch osób w tygodniu. Tak trwoniono publiczne pieniądze, które ziarnko do ziarnka kumulowały miliony. W znajdującej się na garnuszku starosty prasie dalej popularyzowano kwitnąca instytucję, choć był to już finansowy bankrut.
Niemal bezpośrednio po tych faktach nowa ustawa o ochronie zdrowia zmusiła do poważnego przyjrzenia się sytuacji finansowej i sprzętowej szpitala. Przyparta do muru władza powiatowa nie mając środków na pokrycie zadłużenia szpitala i zmuszona w krótkim terminie do zainwestowania ok. 7 mln, by dostosować go do nowych wymogów, postanowiła przekształcić tę placówkę. Padły dwukrotne próby stworzenia spółki komunalnej z gminami, które odmówiły przystąpienia do niej. Pozostało szukanie bogatego operatora zewnętrznego. W tej sytuacji w końcu 2011 roku, znając sytuację finansową powiatu, osobiście nie widziałem innej możliwości ratowania szpitala. Dlatego wszedłem w skład zespołu do jego przekształcenia.
Od dwóch lat całkowitą odpowiedzialność za zarządzanie tą placówką przez spółkę Szpitale Polskie przejął Zarząd Powiatu. Nie było przez ten okres żadnej obiektywnej analizy i oceny ewentualnych zagrożeń. Skupiono się na egzekwowaniu, należnych co miesiąc 85-tysięcy, które wspólnie z zyskiem dzierżawcy w sposób istotny obniżały dotychczasowy poziom zabezpieczenia medycznego mieszkańców powiatu, zawartego w mizernym kontrakcie NFZ. Skarbniczka i zatrudnieni w starostwie trzej radcy nie wyciągali wniosków z okresowej utraty płynności finansowej dzierżawcy. Starosta dalej prowadzi niekończące się podróże. Nieodłącznie towarzyszył mu wicestarosta, który z braku czasu dla szpitala i jasnego podziału kompetencji, wcielił się w wygodną rolę ochroniarza ojca powiatu. Gdy na komisjach, sesjach i w prasie wielokrotnie interweniowałem w sprawie szpitala, przedstawiając jego problemy, zawsze spotykałem się z furią i emocjonalnym zachowaniem starosty. Identycznie jest, gdy sygnalizuję drugi najważniejszy problem powiatu, jakim jest bezrobocie, którego stopa osiągnęła 25,4%, a liczba bezrobotnych wzrosła do 5198.
Gdy w 2013 roku wielokrotnie interweniowałem w sprawie należnych pracownikom 13-ek wynegocjowanych w pakiecie socjalnym, otrzymałem arogancką pisemną odpowiedź, że wcześniej też ich nie płacono oraz, że w innych szpitalach też ich nie ma. Jesienią ubiegłego roku na komisji informowałem starostę, że szpital nie prowadzi planowej, przewidzianej umową, ochrony zdrowia mieszkańców powiatu, a ogranicza się wyłącznie do zabiegów ratujących życie. Uzasadniałem, że szpital jest, a jakby go nie było. Do zapowiedzianego wówczas przez starostę spotkania z dyrektorem nigdy nie doszło. Na podstawie ilości zaproszeń mam prawo przypuszczać, że na przełomie roku najważniejszymi przedsięwzięciami były spotkania opłatkowe, niekończące się bankiety i koncerty, gdzie trwoniono publiczne pieniądze i chwalono się sukcesami, nie potrafiąc oddzielić roli spółki Nafis od podstawowej funkcji szpitala.
Gdy starosta odwiedzał kolejne salony bankietowe, sytuacja w szpitalu stała się dramatyczna. Pracownicy szpitala, w tym mnóstwo kobiet znajdujących się w trudnej sytuacji materialnej, nie otrzymało uposażenia za grudzień. W tle zbliżały się rodzinne Święta Bożego Narodzenia, ale też nieuregulowane zobowiązania pracowników. Obok braku planowych zabiegów, w IV kwartale zaczęły do mnie docierać m.in. skargi, że pacjent po rocznym oczekiwaniu na zabieg ortopedyczny został przesunięty w kolejce o rok. Na oddziałach brakowało podstawowych środków medycznych.
W lutym 2014 w materiałach na sesję otrzymałem sprawozdanie z działalności Zarządu Powiatu za rok ubiegły. W rozdziale „Promocja ochrony zdrowia” same superlatywy i ani jednego problemu ze szpitalem w tle. Odebrałem to jako nieodpowiedzialność władzy w jej najważniejszym zadaniu. W dniu12.02 br. w trakcie posiedzenia komisji budżetowej zwróciłem kolejny raz uwagę na utratę płynności finansowej szpitala i jej konsekwencje oraz sytuację zatrudnionych tam ludzi z przełomu roku. Zamiast rzeczowej dyskusji znowu zetknąłem się z emocjami. Ten sam problem podniosłem dwa dni później na sesji Rady Powiatu. Przedstawiłem dualizm logiczny pomiędzy samochwalczym sprawozdaniem Zarządu, a faktyczną sytuacją w szpitalu. Spotkałem się nie tylko z furią, na którą zdążyłem się już uodpornić, ale także nieodpowiedzialnością starosty. Dwukrotnie wzburzonym i podniesionym głosem podjął próbę wywarcia na mnie presji ogółu. Uzasadniał, że o problemach szpitala nie powinno mówić się publicznie. Największe jego wzburzenie wywołał fakt, że moje poglądy odważnie przedstawiam na łamach prasy.
Zostałem oskarżony, że mówienie i pisanie o tych problemach zagraża szpitalowi. Istnieje bowiem groźba, że pacjenci odwrócą się od tej placówki. Pośrednio zostałem oskarżony o dywersję. Do herezji starosty zdążyłem się już przyzwyczaić. Tym razem odebrałem jego wystąpienie, jako szukanie zbiorowego potępienia dla moich prób, nadania należnej wagi problemom szpitala. Mam prawo podejrzewać, iż była to próba zastosowania osobliwej kary zbiorowej w stosunku do osoby o odmiennych poglądach. Jak ja zagrażam długim kolejkom do zabiegów przesuwanych o lata? Czym ja rozganiam tłumy oczekujących na humanitarne traktowanie? Gdzie oni mają pójść? Do innego szpitala, gdzie jest taka sama długa kolejka? Za co mają jechać do kliniki prywatnej? Problem jest w limitowanej dostępności do szpitala i mizernym kontrakcie z NFZ, na który starosta powinien mieć wpływ, bo za to mu płacimy. Jeśli nie potrafi się wczuć w sytuację szpitala, pracowników i pacjentów to niech idzie na szczaw.
Miesiąc wstecz w ramach odpowiedzi na mój wniosek o wolną i niezależną prasę w powiecie otrzymałem od starosty pismo, że dalej będzie płacił gniotom propagandowym - „bo zadaniem powiatu jest informowanie społeczeństwa”. Zostałem też pouczony, że „informowanie jest prawem obywateli”. Gdzie konsekwencja i logika. Naruszając moje prawa i wolności obywatelskie oraz obowiązki radnego starosta powraca do prostackiej strategii - „morda w kubeł”. Niekończące się publikowanie uśmiechu starosty w okresie jego panowania pochłonęło już setki tysięcy złotych. Nie stać natomiast całej powiatowej machiny propagandowej do analizy i informowania mieszkańców o rzeczywistej sytuacji wokół szpitala. Ja robię to bezpłatnie i bezinteresownie. Przykro mi, że burzy to dobre samopoczucie starosty i jego ochrony.
Prymat propagandy nad ekonomią i panowanie relatywizmu moralnego przyjmuje w powiecie obrzydliwe formy. Wysłuchałem ostatnio mowy nad grobem, w której słusznie eksponowano ekonomiczne zalety naszego zmarłego kolegi. Zabrakło w niej przeprosin za skutecznie blokowanie przez kilka kadencji wykorzystania jego doświadczenia i wiedzy w Zarządzie Powiatu. W przededniu wyborów samorządowych jeszcze raz zwyciężyła hipokryzja. Starosta od lat otacza się swoimi partyjnymi kacykami przed ludźmi z doświadczeniem, wiedzą, dyplomami, które przegrywają z umiejętnością smarowania chlebka ze smalczykiem na zarządzie. Ta praktyka i genetyczny antyintelektualizm są zaprzeczeniem jakiegokolwiek postępu. Gdy spytał o to pewien redaktor został natychmiast kupiony. Błyskawicznie przywrócono więc podstawową funkcję prasy znajdującej się na garnuszku władzy - „morda w kubeł”.
Świadomie użyłem dosadnych określeń adekwatnych do sytuacji ze szpitalem. Znając możliwości finansowe powiatu, boję się nawet pomyśleć o sytuacji, gdyby powiat miał powtórnie przejąć szpital. Odtrącając debatę na ten temat, mam prawo podejrzewać, że starosta nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji. Jego optymizm w możliwość wyegzekwowania umowy od ewentualnego dzierżawcy-bankruta jest czystą abstrakcją. Należy się przygotować na zaistnienie ewentualnego wariantu pesymistycznego. Konieczna jest rzeczowa dyskusja o wielkich pieniądzach w momencie ewentualnego przejmowania szpitala i o kolejnych milionach dla zapewnienia jego płynności finansowej. Starosta ze swoim prymatem propagandy nad ekonomią i strategią „morda w kubeł” nie jest w stanie racjonalnie ocenić problemów i wczuć się w położenie pracowników i pacjentów szpitala. Dotychczasowy 12-letni chocholi taniec p. Stanisława Cybuli wokół drawskiego szpitala nie gwarantuje nowego spojrzenia, a jedynie kolejny eksperyment. Eksperymenty mają to do siebie, że się udają lub nie.
Po kilkunastoletnim lęku i braku poczucia bezpieczeństwa wśród średniego personelu szpitala zapanowała panika, gdy starosta na spotkanie opłatkowe zaprosił ich niedawnego „dobrodzieja” - Przemysława Leykę. Jak podsłuchano, ponoć prosił go o cierpliwość. SOS!!!
Dr Zbigniew MIECZKOWSKI
Kochana emerytowana alowo, to co ty uważasz to jest twoja osobista sprawa, ale że zabierasz głos o rzeczach o których nie masz pojęcia, bo jak sama piszesz, że nie pracowałaś w szpitalu za dyrektora L. to już wielka głupota.
~piguła
2014.03.21 20.27.25
D. -żeby złożyć na kogoś pozew, trzeba mieć podstawy. Pokaż chociaż jedno zdanie które cię demaskuje, ale swoim komentarzem potwierdziłeś, że ty to ty :).
~emerytowana alowa
2014.03.21 15.20.52
Ja nie pracowałam w szpitalu za dyrektora Leyko ale uważam że za jego rządów panowała dyscyplina wśród personelu lekarskiego, średniego i niskiego. Na oddziałach było czysto i pielęgniarki nie "podskakiwały" i nie pyskowały do pacjentów tak jak to robią teraz bo się bały że z miejsca zostaną zwolnione.
~D do pigulu
2014.03.21 15.04.32
Powiem ci krótko czekaj na pozew o ochrone dóbr osobistych i zbieraj kasę na odszkodowanie bo roczna pensja pielęgniarki ci na nie może nie wystarczyć!
~halo @polac
2014.03.21 14.52.28
cyt. "założenie grupy kapitałowej{czy czegoś tam}i zainwestowanie w spółę"- jak myślisz, ile kasy może zainwestować pielęgniarka zarabiająca ok. 1800 zł netto ? 5 tys.? - może tyle i na pewno nie każda. Więc nie graj na uczuciach pisząc: "ile jest prawdy w tym jak bardzo zależy Wam na pacjentach i na Waszej pracy". Piguła.
~piguła
2014.03.21 14.44.06
Emerytowana alowa , jak to jest z tobą ? Bo zdaje się, że dyrektor L. właśnie salowe tępił najbardziej, co zawsze nas dziwiło i bardzo Wam współczułyśmy. Ostatnim draństwem dla nas było, że uderza w najsłabszy punkt, bo do sądu żadna z Was przecież nie miałaby odwagi pójść, więc do woli mógł Was rugać i poniżać....a Ty, też nie miałaś odwagi powiadomić przełożonych o pijaństwie ? To coś się taka odważna teraz zrobiłaś ? A swoją drogą, bardzo szanuję swoje koleżanki salowe, ale podejrzewam, że żadna z nich nie umiałaby wyjaśnić co to jest kapitał zakładowy spółki i jakie ma znaczenie jego wysokość.(. ..D. znowu płeć zmieniłeś? Zdarza ci się teraz to coraz częściej :) )
~emerytowana alowa
2014.03.21 08.28.07
A co do spółki SZPITALE POLSKIE to wyczytałam, że w 2011 roku
Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy Szpitali Polskich SA w dniu 02.06.2011 podjęło uchwałę o podniesieniu kapitału zakładowego spółki do kwoty 20 milionów 381 tysięcy złotych. Znacznie zwiększony kapitał zakładowy ułatwi dalszy, dynamiczny rozwój działalności spółki.
Więc chyba spółka ma się dobrze bo od tego czasu minęło niecałe 3 lata.
~emerytowana alowa
2014.03.21 07.53.25
Kochane koleżanki pielęgniarki zacznijcie porządnie wykonywać swój zawód i solidnie otaczać opieką pacjentów bo to jest wasz podstawowy obowiązek. Obserwując przez kilka lat waszą pracę ja bym wam za żaden rok nie wypłaciła 13 pensji. Podam prosty przykład z oddziału gdzie ja pracowałam. Pewnego dnia na dyżurze nocnym pielęgniarka odcinkowa B spożywała alkohol z lekarzem dyżurnym a w międzyczasie mały pacjent-dziecko włożyło główkę w szczebelki łóżeczka i mało brakowało aby się po prostu udusiło z tego powodu, dobrze że ja jedyna trzeźwa osoba natrafiłam na ten moment i prawidłowo zareagowałam dzięki temu nie doszło do tragedii. Wam potrzebny jest taki przełożony jak były dyrektor Leyko. Wtedy przynajmniej była dyscyplina na dyżurach i pacjenci nie narzekali na opiekę i podejście pielęgniarek do nich. Dyrektor Leyko czynnie kontrolował pracę pielęgniarek i to się chwali, potrafił np. w nocy skontrolować pracę pielęgniarek i kontrole te okazały się zasadne, bo przy okazji jednej z takich kontroli zastał na oddziale wewnętrznym śpiącą w białej pościeli pielęgniarkę RM i prawidłowo wymierzył jej za to karę dyscyplinarną. Teraz pielęgniarki znowu robią co chcą na dyżurach, nie mają szacunku do pacjentów, są opryskliwe i czasami wyładują swoją złość na pacjentach, dlatego też uważam, że żadne 13 pensje im się nie należą. Wiem, że tak jest bo pacjentką kilka dni temu była moja koleżanka, a ja ją odwiedzałam. Więc apel do obecnego pana dyrektora i pielęgniarki naczelnej- PROSZĘ WDROŻYĆ KONTROLĘ PRACY PIELĘGNIAREK DRAWSKICH NA DYŻURACH ŻYBY WYELIMINOWAĆ PODANE WYŻEJ NIEPRAWIDŁOWOŚCI.
~@polac
2014.03.21 06.30.09
Są dwa wyjścia.
Jednym z nich jest założenie grupy kapitałowej{czy czegoś tam}i zainwestowanie w spółę.
Drugie zależy od tego ile jest prawdy w tym jak bardzo zależy Wam na pacjentach i na Waszej pracy.
~@polac
2014.03.21 06.23.22
ZAKŁADKA DLA INWESTORÓW.http://www.szpitale-polskie.pl/dla-inwestorow.aspx
Rewelacyjne możliwosci inwestycyjne dla funduszy inwestycyjnych, venture capital, instytucji finansowych i bankowych oraz inwestorów grupowych i indywidualnych
Powołaliśmy naszą firmę jako spółkę akcyjną w celu stworzenia możliwości inwestowania w prężnie rozwijający się sektor rynku zdrowia, szczególnie w dziedzinie szpitalnictwa.
W roku 2010, inwestycje w ochronę zdrowia, a szczególnie w szpitale będą bardzo atrakcyjne.
Nasza firma odnotowała bardzo dynamiczny wzrost przychodów w roku 2009, w pierwszym pełnym roku działalności
Rynek ochrony zdrowia kontynuuje swój dynamiczny rozwój.
~halo, @polac
2014.03.20 22.03.40
...dobra, skoro tyle wiesz, to napisz jakie byś widział rozwiązanie, jeżeli chodzi o szpital. Co można w obecnej sytuacji zrobić. Koleżanki twierdzą, że chyba przyszła pora przekwalifikować się, albo wynająć we cztery stancję w Szczecinie (jako przechodnie łóżko do spania) i dojeżdżać jednym samochodem do pracy. Decyzja trochę trudna, zwłaszcza jak się ma dorastające dziecko....Piguła
~do pielęgniarki ze stażem
2014.03.20 21.50.49
Kochana koleżanko, jak się napijesz to się tu nie udzielaj, bo straszną siarę robisz nam wszystkim pisząc z takimi błędami. (Darek, płeć zmieniłeś :)?
~piguła
2014.03.20 21.41.44
Dzisiaj na dyżurze dowiedziałam się (od związkowej więc chyba wiadomość pewna), że 13-tki będą płacone nie dość, że później to jeszcze w dwóch ratach ( w V i XI ). Na dodatek fundusz socjalny dyrektor chce obciąć 50%. Przyznam się, że talony i urlopowe wspomagały mocno mój budżet. Zastanawiam się czy dyrektor może tak zrobić bez zgody związków. Może ktoś mądry napisze coś na ten temat. Wkurza mnie to, że jak zwykle w tym zakładzie bywa - pojadą po śr. personelu. I jeszcze jedno, może ktoś wreszcie też zauważy, że od 2 lat nie otrzymałyśmy ubrań ochronnych. Co za dziadowska firma. Dwa lata są na rynku i jeszcze się nie ogarnęli tego szpitala. Dziewczyny z zarządu - nie dajcie się zastraszyć, i tak mało zarabiamy. Walczcie o naszą kasę
~Stasia
2014.03.20 07.35.43
Ale zanim oskarżenie wpłynęło z Prokuratury to ktoś musiał zawiadomić na piśmie Prokuraturę o naruszaniu praw pracowniczych przez byłego dyrektora i w tym pomógł nam właśnie nasz kolega.
~cd.
2014.03.20 06.31.37
..sprawa pielęgniarki z dziecięcego to jej osobista sprawa, a oskarżenie byłego dyrektora L. wpłynęło z prokuratury....
~pielęgniarka
2014.03.20 06.28.14
O jakich 13 -tkach piszesz? Pracuję już prawie 10 lat i dopiero teraz dostałam pierwszą 13-tkę.
~do poprzedniczki
2014.03.19 22.12.22
JAK NIE WIESZ TO GŁOSU NIE ZABIERAJ TO DZIĘKI NIEMU SPRAWA BYŁEGO DYREKTORA TRAFIŁA Z AKTEM OSKARŻENIA DO SUDU, TO DZIĘKI NIEMU PIELĘGNIARKA Z DZIECIEGE ZOSTA A PRZYWRÓCONA DO PRACY ZA RZĄDÓW KOTOWEJ WRESCIE TO DZIĘKI NIEMU DOSTALYSMY 13 PENSJE KIEDY SZPITAL NIE BYŁ JESCZE SPÓŁKA ALE TO SIĘ ZAPOMINA NO NIE?OJ BRZYDKO DROGIE KOLEŻANKI BARDZO BRZYDKO
~ :)
2014.03.19 21.12.44
Pielęgniarko ze stażem, chyba za dobrym doradcą to on nie był, bo osiągnięcia jak do tej pory to powalające nie były, ha,ha,ha (wtajemniczona)
~pielęgniarka ze stazem
2014.03.19 20.47.17
ZWIĄZKI ZAWODOWE NIC NIE ZROBIĄ BO NIE MAJĄ JUŻ DORADCY...WTAJEMNICZENI WIEDZĄ O KOGO CHODZI...NIE UMIAŁY DOCENIĆ JEGO POMOCY TYLKO OBROBILY MU DUPE TO TERAZ ON MA JE GŁĘBOKO W DUPIE-OT TAKA TO POLITYKA ZARZĄDU NASZYCH ZWIAZKOW
~mieszkanka
2014.03.19 20.39.27
Niech związki zawodowe złożą zawiadomienie o przestępstwie do prokuratury i sprawa dzierżawy szpitala przez spółkę rozwiąże się sama-przecież to takie proste!