(TRZEBIATÓW) W Trzebiatowie po zmianie burmistrza okazało się, że zadłużenie gminy sięga niemal granicznych 60 proc. O sytuacji w gminie i jej budżecie rozmawiamy z burmistrzem Zdzisławem Matusewiczem.
Gazeta Gryficka - Jest wiele rozpoczętych inwestycji, na które zapewne zabezpieczone są pieniądze w budżecie. Jakiego typu są to inwestycje, czy rzeczywiście priorytetowe i wspomagające rozwój gminy?
Burmistrz Zdzisław Matusewicz: - Są to przede wszystkim inwestycje skierowane w najsłabszy punkt nie tylko na terenie naszej gminy, ale i kraju – w drogi i tych inwestycji nigdy dość. Wydawać by się mogło, że problem powinien spoczywać po stronie rządowej, by kreował kolejne projekty, kolejne możliwości finansowania w zasadniczej części remontów dróg na wszystkich poziomach. Samorządy, oczywiście na zasadzie subsydiarności, jak to się dzieje w projektach europejskich, powinny partycypować, natomiast nie na poziomie powiedzmy 50 czy 40 procent, ale 75 - 88 procent, bo są to duże inwestycje.
- Obserwując kolejne decyzje rządu, nasuwają się wątpliwości, aby taką strategię przyjął.
- Rzeczywiście. Samorządność nie jest priorytetem gabinetu Donalda Tuska, co jest tym bardziej dziwne, bowiem w ramach poprzedniej kampanii wyborczej do gabinetu i na prezydenta bardzo mocno akcentowano różnice pomiędzy PO a PiS, jako właśnie pomiędzy Polską zorientowaną na demokrację, w tym społeczność lokalną i samorząd, a z państwem pomyślanym jako silne, centralnie zorganizowane w struktury przede wszystkim rządowe. Brak tu logiki.
- Jest ten rząd, jest taki porządek prawny i w tych ramach należy pracować i poruszać się. Możliwości pozyskania środków zewnętrznych są niewielkie, zadań związanych z drogami – bardzo dużo. Jednym z takich zadań jest droga z Włodarki nad morze, która w znaczny sposób przyczyniłaby się do rozwoju społeczności lokalnej. Tutaj były możliwości pozyskania środków wojewódzkich. Jak sytuacja wygląda ze strony budżetu gminy?
- Podobnie jak ja walczę o drogę do Bieczyna. Przede wszystkim proporcje finansowania, jakie nam zaproponowano, były odwrócone. Musielibyśmy pokryć 75 procent wartości drogi, a udział ze strony wyższych szczebli ograniczał się do niewielkiego procentu. Czyli odwrócono całą logikę finansowania drogi we Włodarce i to było kompletnie nie do przyjęcia, bo to są potężne wydatki. Nie stać nas na wybudowanie jednej drogi w jednej wsi, aktywizującą taką wieś. W podobnej sytuacji jest wieś Roby, też kilka kilometrów z prostym, chociaż tylko częściowo istniejącym połączeniem nad morze. Tutaj jest kwestia wypracowania pewnej strategii rozwoju gminy, której poprzednicy nie raczyli wypracować. Wręcz przeciwnie, działając bardzo chaotycznie, zaproponowali usytuowanie wokół wsi, które mogą stać się atrakcją turystyczną - farm wiatrakowych.
- Nie ukrywam, iż było to dla mnie ogromnym zaskoczeniem, że stoją tam wiatraki. Jak wobec tego wygląda szansa na wybudowanie ścieżek rowerowych? Te miejscowości nie potrzebują asfaltowych dróg.
- Te wszystkie miejscowości, wszystkie wsie, potrzebują przyzwoitej drogi, potrzebują chodnika, przystanków, świetlic, wyposażenia świetlic...
- O ilu wioskach mówimy?
- O wszystkich prawie wioskach na terenie naszej gminy. Cały ten komplet, o którym wspomniałem, przysługuje dzisiaj jednej wsi. Proszę nie dziwić się, że oczekiwania i potrzeby są bardzo duże. Wspomniała pani o zadłużeniu, które obciąża budżet, a które sięga, przypomnę, do roku 2025, w tym m.in. spłata budowy hali.
- Właśnie. Dlaczego hala jest tak niebotycznie droga?
- Ponieważ postawiono ją w sposób nieprzemyślany na podmokłych terenach. Było złe projektowanie. W trakcie realizacji tej inwestycji okazywało się, że trzeba dokładać. Efekt jest taki, że dzisiaj ta hala i jej utrzymanie kosztuje tyle, co trzy hale na normalnym terenie. Koszt budowy hali wraz z odsetkami, ze wszystkim, wynosi blisko 30 milionów zł.
- Czyli jest to najdroższa hala w Polsce?
- Jedna z droższych. Roczne obciążenie budżetu tylko za halę wynosi 2 miliony złotych. W sensie hali, jako dobra społecznego, na użytek społeczności tej gminy była rzeczą konieczną, ale nie na takich warunkach. Nie w tym miejscu. To było, już mówiąc bardzo łagodnie, bardzo nieprzemyślane.
- Kolejna taka nieprzemyślana inwestycja?
- Takich inwestycji jest sporo. Zastanawia na przykład budowa naszej obwodnicy, w koncepcji: zbudujmy początek i koniec i zobaczymy, co się będzie działo ze środkiem w przyszłości.
- Słyszałam już dowcipy na temat obwodnicy.
- Bo to też wygląda przezabawnie. Ta obwodnica powstanie w niewielkim fragmencie przy wjeździe do Trzebiatowa, a na odcinku najważniejszym, łączącym wjazd z możliwością przejazdu chociażby do Mrzeżyna nad morze nie ma żadnych planów. Prowadzone były nawet do tej pory prace projektowe, ile to może kosztować, kiedy to będzie zrobione itd. Trzebiatów, podobnie jak Mrzeżyno, jest położony na trudnym terenie – torfowym. Po doświadczeniach związanych z położeniem pierwszej i trzeciej części naszej obwodnicy wiem, że druga część będzie kosztowała relatywnie najwięcej. Będzie to więc najpoważniejszy problem. Inwestorem jest Wojewódzki Zarząd Dróg.
- Teoretycznie nie powinno to więc obciążać budżetu gminy.
- Jakże nie? W każdej takiej inwestycji mamy swój udział odnośnie oświetlenia, kanalizacji. Ta pomoc wyglądała bardzo ciekawie, bo w projekcie było zaplanowanych milion złotych, co przekazujemy bez mrugnięcia okiem, ale panowie z ZDW, Urzędu Marszałkowskiego pojawili się zaraz na początku kadencji z oczekiwaniem 2,5 miliona zł – ni stąd, ni zowąd 150 proc. wzrostu. Jak na budżet gminy są to dosyć kosmiczne oczekiwania.
– Czy te oczekiwania miały pokrycie we wcześniejszych deklaracjach?
- Nie. Natomiast dowiadujemy się przy każdej kolejnej inwestycji i to są też te poważne mankamenty, że po pierwsze, te inwestycje kończą się nie tam, gdzie miały dochodzić pierwotnie, np. droga Dźwirzyno - Mrzeżyno dochodzi tylko do Rogowa, a droga Mrzeżyno - Trzebiatów dochodzi tylko do Trzebusza, a na potem trzeba sobie oczywiście znajdować środki. Druga rzecz, przy każdej inwestycji, w trakcie realizacji okazuje się, że trzeba dokładać pieniądze, bo projekty nie przewidywały pewnych rozwiązań albo w trakcie budowy wychodziły kolejne roboty, tak jak na przykład zniszczenie części poniemieckiej kanalizacji w Rogowie. W związku z czym okazało się, że trzeba finansować budowę kanalizacji na tym odcinku. Jest dużo absurdów, nieporozumień, dużo niegospodarności. Dopiero ten samorząd w zmienionej wersji zaczyna porządkować te rzeczy, po gospodarsku. Wcześniej ta sytuacja wyglądała tak, jakby była robiona bez gospodarza. Na terenie Trzebiatowa realizowany jest duży projekt dotyczący kanalizacji, który dobiega już końca. Jest to kompleksowe rozwiązanie problemu kanalizacji. Obecnie zmagamy się z jednym z ostatnich etapów. Dlaczego zmagamy się? O kompostownię. Ponieważ też została źle zaprojektowana z uwzględnieniem gruntu i rodzi się pytanie, czy proponowane przez nas zmiany nie obciążą naszego budżetu, bo przecież nie wszystkie środki finansowe mogą być rozliczane w ramach projektów. W takiej sytuacji mamy takie możliwości: dokończenia bez sensu inwestycji, wnioskowania o zmianę umowy zakresu robót, albo znaleźć z naszego budżetu jakieś 300-400 tys. zł.
- Ale jeśli jest to błąd projektanta, to czy projektant nie powinien ponosić odpowiedzialności?
- To jest systemowy błąd. Analizowałem tę sytuację dogłębnie, poszukując przyczyny, dlaczego w każdym projekcie jest jakiś błąd. Okazuje się, że trzeba go rozszerzać, dopłacać itd. Otóż nasze przetargi opierają się tylko na jednym kryterium – najniższej ceny. Efekt jest taki, że wszyscy wykonawcy, przygotowują tak oferty, by były jak najniższe, aby załapać się. Bez rzetelnego obliczenia całości wydatków i zakładając, że jakoś to będzie. Potem, w trakcie robót, gdy mają już wygrany przetarg, zabiegają o pewne zmiany w ramach dopuszczalnych procedur, aby uzupełnić to. Traktują niepoważnie całą inwestycję. Zmianą pożądaną byłoby, aby to jedyne dotychczas kryterium zmienić na jakieś inne, np. długość terminu udzielonej potem gwarancji. Ten błąd systemowy nie dotyczy jedynie naszej gminy. Proszę zwrócić uwagę, sprawa związana z budową autostrad i ze słynnymi Chińczykami, dokładnie ten sam błąd. To odzwierciedla sytuację tylko taką, że nie jesteśmy jeszcze rozwiniętym krajem demokracji rynkowej.
- Ale przecież w specyfikacji istotnych warunków zamówienia można zawrzeć klauzulę, że nie ma możliwości aneksowania umowy z wyjątkiem sytuacji nieprzewidzianych, typu: stara kanalizacja nigdzie niezinwentaryzowana, podziemne budowle itp. Nie ma później możliwości aneksowania umowy. Projekty powinny zawierać szczegółowe i kompleksowe rozwiązania, a za ich brak odpowiada projektant i jego należy pociągnąć do odpowiedzialności. Kosztorysy budowlane w pewnej mierze dają obraz kosztów inwestycji. Jeśli cena zaproponowana przez firmę jest podejrzanie niska, jest komisja przetargowa, która powinna dokładnie prześwietlić ofertę pod kątem zgodności ze specyfikacją istotnych warunków zamówienia i wychwycić, które elementy zostały pominięte, źle skalkulowane, albo ujęto inne materiały. Inna rzecz, że skoro dochodziło i dochodzi do takich sytuacji, wskazuje to na słabość nie tylko magistratu, ale i Rady Miejskiej. Czy radni nie wiedzieli, gdzie umiejscawiane były inwestycje? Nie negowali lokalizacji? To Rada Miejska jest organem uchwałodawczym i to ona dysponuje budżetem. Gdzie Komisja Rewizyjna? Oczywiście to pytania retoryczne. To, co słyszę, jest dla mnie szokujące, z tego względu, że znam rady i samorządy, które bardzo ciężko pracują i analizują projekty z każdej strony, nim rozpocznie się budowa, podobnie z wyznaczeniem terenu.
- To dowód na to, że taki samorząd działa na innym, wyższym pułapie, bo kompetencje, czy wnikliwe rozwiązywanie problemów nie są przynależne wszystkim gminom na terenie powiatu gryfickiego.
- Obserwuję to, co dzieje się na terenie powiatu gryfickiego i jestem przerażona.
- Ja tym bardziej, bo muszę sobie radzić, jako osoba, która jest utożsamiana przez społeczność lokalną z władzą, z jakimiś możliwościami, a okazuje się, że te absurdy, plus liczna sieć powiązań partyjnych i układów lokalnych utrudnia realizację rzeczywistych interesów społecznych. Jeśli są władze zorientowane na społeczność lokalną, jeśli są media oddające faktyczny stan rzeczy, wówczas mieszkańcy orientują się w sytuacji i zaczynają uczestniczyć w demokracji, w tym w demokracji lokalnej, w rozwiązywaniu swoich problemów, a także dostrzegają państwo oraz całą sferę publiczną jako swoją. Natomiast jeżeli tak nie ma, obywatele odsuwają się, pojawia się klasyczny podział na my i oni, a włodarze dbają o inne interesy, niż o interesy społeczne. To jest obraz Polski prowincjonalnej, poza nielicznymi wyjątkami, tak jak pani wspomniała. Staramy się budzić obywatelsko i publicznie tę naszą gminę. Nawet przy brakach materialnych można dużo spraw publicznych zrealizować poprzez zaangażowanie i obudzenie aktywności oddolnej i to realizujemy przy tym skandalicznym budżecie zaproponowanym przez poprzednika.
- Dziękuję za rozmowę.
Magdalena Mucha
Nie sztuką jest budować, gdy kasa pełna i zdolność kredytowa. Można i postawić halę w morzu i wydać na to 50 milionów zł. Jak się pozwoliło szastać tak pieniędzmi wcześniej, to teraz nie macie co liczyć na jakiekolwiek inwestycje - basta do 2024 roku. Mądry wie, ze to z winy tych co szastali, głupi powie, że z winy tych, co muszą spłacać.
~ktos
2011.07.26 07.39.57
Nie ma pieniędzy w Trzebiatowie a burmistrz zamiast inwestycji woli tak: zatrudnic asystenta nie wierze ze zarabia 1300 zl tylko z 3100, wydac swoja gazete jakis glos trzebiatowa czy cos tego typu, nigdy go nie ma w trzebiatowie, juz mija rok jego kadencji a ten ciagle jedzie po poprzedniku a sam nic nie zrobil. Nie da sie caly czas narzekać na poprzednika w koncu mieszkancy trzebiatowa zobacza jak sie pokoncza inwestycje zaczete przez Ruszka ze ten obecny nic kompletnie nic nie zrobil dla ich Gminy.
~Jóezek
2011.07.26 07.07.07
Wreszcie konkrety z pierwszej ręki. Brawo Panie Burmistrzu!. Nie zgodzę sie tylko z jednym, przetargi?. Lekarstwo na przetargi i prace bezprzetargowe, znalazł Pański dyrektor, posadowiony przez poprzednika!. On na to wszystko ma lekarstwo, nie istne panaceum, jeden preferowany wykonawca i zapytania ofertowe, sama oferta tylko pod niego, a po co się stresować?.
~trzebiatowianka
2011.07.26 06.36.06
co za belkot, Panie Matusewicz kiedy wreszcie Pan cos zbuduje ??? Pan tylko sie kloci i krytykuje a nic nie robi. Wiecej na Pana nie zaglosuje !!