(ŁOBEZ) Klub Motorowy \"Wilk\" za wycięcie drzew za osiedlem H. Sawickiej miał zapłacić karę w wysokości 340 tys. zł. Zakończy się na posadzeniu drzewek.
Podczas sesji Rady Miejskiej o karę dla Klubu Wilk za wycięcie drzew dopytywała radna Maria Pokomeda. W odpowiedzi burmistrz Łobza Ryszard Sola odparł, że będzie chciał nałożyć minimalną karę.
- Chciałbym, aby środki z naliczonej kary zostały przeznaczone na odtworzenie. Czyli za te pieniądze zostaną zakupione krzewy i drzewka, a Klub dokona nasadzeń w miejscach wskazanych przeze mnie lub moich podwładnych – powiedział burmistrz. Radny Władysław Tabaka poparł burmistrza, przyznając, że podoba mu się takie podejście.
- W tym momencie Sejm pracuje nad ustawą i myślę, że będzie nowelizacja. Praca zmierza w takim kierunku, aby zmniejszyć i zmienić zapisy dotychczas obowiązującej ustawy, łagodząc sankcje i kary oraz sposób ich naliczania, tak, aby były mniej drastyczne – dodał burmistrz Łobza Ryszard Sola.
Radny Henryk Stankiewicz zwrócił uwagę, że jeśli będzie za głośno na torze, to mieszkańcy osiedla będą pisać protesty, albowiem miejsce wyznaczone do tego typu celów jest za blisko osiedla. MM
Na podstawie czego (jakiej ustawy) mógłby zabrać głos w Sejmie? Błażni sie twój Piotruś.
~
2013.03.07 17.02.27
Czyli Gliński nie wie o czym mówi.
Wotum zaufania – jedna z form kontroli Rady Ministrów przez Sejm. Powołany przez Prezydenta (w drodze art.154 ust.1 lub art. 155 ust.1 Konstytucji RP) lub Sejm (art.154 ust.3 Konstytucji RP) Prezes Rady Ministrów musi uzyskać dla swojego rządu wotum zaufania. W warunkach systemu parlamentarno-gabinetowego funkcjonowanie rządu jest uzależnione od uzyskania zaufania parlamentu (w Polsce Sejmu). Dlatego, niezależnie od tego, w którym kroku konstytucyjnym Prezydent powołał rząd, musi on ubiegać się o aprobatę Sejmu.
Ubieganie się o wotum zaufania może przybierać różne formy. Nowo powołany rząd obligatoryjnie musi uzyskać wotum zaufania, jednak Prezes Rady Ministrów może w każdej chwili wystąpić do Sejmu z wnioskiem o powtórne udzielenie wotum zaufania.Po powołaniu rządu przez Prezydenta (art.154 ust.1 Konstytucji RP) premier ma 14 dni na uzyskanie wotum zaufania dla siebie i ministrów od Sejmu, wyrażonego bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Jest to tzw. "pierwszy krok konstytucyjny".
Jeżeli nie dojdzie do uchwalenia wotum zaufania w tym trybie, premier podaje rząd do dymisji, a Sejm ma 14 dni na znalezienie nowego kandydata na premiera (art.154 ust.3 Konstytucji RP). Musi on uzyskać wotum zaufania dla siebie i swoich ministrów wyrażone bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Jest to tzw. "drugi krok konstytucyjny". Prezydent RP powołuje tak wybraną Radę Ministrów i odbiera przysięgę od jej członków.
~
2013.03.07 12.48.39
W czwartek w Sejmie odbędzie się debata nad wnioskiem PiS o konstruktywne wotum nieufności wobec rządu Donalda Tuska. Uzasadni go prezes partii Jarosław Kaczyński. Klub PiS chciał, by głos w debacie mógł zabrać także Gliński, ale - według marszałek Ewy Kopacz - nie pozwala na to regulamin Sejmu. Kandydat PiS przedstawia więc założenia programowe swojego ewentualnego rządu w jednej z sal komisji sejmowych.
- W dzisiejszej Polsce debata jest nie tyle solą demokracji, ale solą w oku niektórych polityków. Marszałek Sejmu nie dopuściła konstytucyjnego kandydata na premiera do debaty sejmowej na temat konstruktywnego wotum nieufności wobec rządu PO i PSL. Jest to wiekopomny wkład w historię polskiego parlamentaryzmu - mówił Gliński. Dlatego - jak powiedział - założenia programowe rządu technicznego przedstawia poza salą plenarną Sejmu.
~
2013.03.07 11.36.45
Wszyscy jesteśmy dla siebie mistrzami, największymi - nasi wrogowie, od nich możemy nauczyć się najwięcej. Trudno w to uwierzyć, ale żaden przyjaciel nie powie tyle prawdy o nas co nasz przeciwnik i żaden przyjaciel nie nauczy takiej cierpliwości. Można rzec, że to swoisty przyjaciel, słowo „wróg” przestaje mieć rację bytu.
~
2013.03.06 13.52.52
Ekoterrorysta – Końcowe stadium ekologa, sprawca wszelkich głośnych akcji przeciwko elektrowniom, samochodom, obwodnicom, wszystkiemu co „zaburza delikatny ekosystem” i powoduje globalne ocieplenie (spowodowane jedynie przez okropnego i złego człowieka).
Typowy ekoterrorysta niewiele różni się od przedstawiciela innych ugrupowań bojówkarskich. Uważają się za tych jedynych którzy mają rację, robią coś dobrego i nie mają zamiaru przyjmować do siebie jakichkolwiek argumentów podważających ich działania i postawę.
Podejście ekoterrorystów zmienia się wraz z wiekiem. Młodzież to najczęściej wegetarianie z bogatych lub średniozamożnych domów. Przez swój młody wiek i nikłe doświadczenie życiowe charakteryzują się brakiem możliwości spojrzenia na problem z szerszej perspektywy; dzielą świat jedynie na czarne i białe. Podstawową motywacją jest przede wszystkim wyładowanie chęci buntu, tak powszechnej w wieku młodzieńczym. Prawdopodobnie lepiej by zrobili wsiadając na swoje rowerki i zapieprzając jak najszybciej żeby wytwarzać nam prąd. Przeszłoby im buntowanie się, a przy okazji wspomagaliby środowisko.
Starsi są zwykle niezwykle aktywni bojówkarsko, bo właściwie jedynie dlatego tam są. W przerwie między kolejnymi meczami, albo walkami w antifie, mogą i powalczyć przeciwko CO2. Właściwie to gówno ich obchodzi o co walczą, ważne że jest rozróba.
Najstarsi ekoterroryści to trochę inna grupa. Mniej w stronę bojówki, raczej w stronę polityki, gdzie można załapać łatwą kasę, gadając jedynie o tym jak to zbliża się globalne ocieplenie. Zastraszają całe rządy żądając zmniejszenia produkcji dwutlenku węgla, po czym wprowadzając takie pomysły jak przydziały ilości emisji dla każdego kraju, albo zmuszanie do modernizacji. Po tym jak odbiorą swoją dietę wsiadają do limuzyny z benzynowym V6 pod maską, jadą na lotnisko, wsiadają do prywatnego Boeinga 747 i lecą na dżentelmeńskie polowanie do Kenii.
Typowymi akcjami ekoterrorystów są
Przywiązywanie się łańcuchami do różnych rzeczy w celu utrudnienia prac budowlanych w danym rejonie i czekanie aż szef budowy da wystarczająco dużo w łapę, aby się odkuć. Ulubione elementy do przykuwania się to: drzewa, komin elektrociepłowni, różnorakie barierki, bramy zakładów itp.
Wykrzykiwanie wymyślonych statystyk i wyolbrzymionych porównań jak np. to że ilość dwutlenku węgla produkowanego w ostatnim roku przez samochody terenowe w Anglii wystarczy żeby zapełnić cały Atlantyk.
Bojkotowanie pomysłów budowy elektrowni atomowej, argumentując że są nieekologiczne. To w kraju gdzie 96% energii wytwarzane jest z bardzo ekologicznego spalania węgla.
Straszenie pozwami do UE, która, co ciekawe, w takich sprawach nie jest tak opieszała jak w innych.
Tytułowanie każdego jedzącego jakiekolwiek mięso mianem mordercy , tudzież padlinożercy . Zeby być bardziej wiarygodnym gryzą przy tym surowego kartofla, lub coś innego wyciągniętego chwilę wcześniej z ziemi.
~
2013.03.06 13.51.42
Jarosław Kaczyński przy okazji sporu o przebieg drogi przez Rospudę stwierdził, że terror ekologiczny utrudnia rozwój Polski. Bronisław Wildstein nazywał ekoterrorem działanie Ministra Środowiska, który skrytykował i uznał za nierzetelny prowadzony przez Wildsteina program o globalnym ociepleniu. Słowo "ekoterroryzm" pojawia się często przy wyrażeniu "mit globalnego ocieplenia". W gruncie rzeczy każdy ekolog może być nazwany terrorystą, bo "dla niego ważniejsze są kwiatki i żabki niż ludzie". Ciekawe jest też pojawienie się nowej, zdumiewającej odmiany jaką jest "ekoterroryzm naukowy" – są nim naukowe opracowania określające szkodliwość jakichś inwestycji czy innych ludzkich działań. Według tego toku myślenia, całe IPCC czyli Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu można określić jako grupę ekoterrorystów... Absurd.
Działacze ekologiczni protestują wykorzystując różne formy: happeningi, manifestacje, rozdawanie ulotek, pisanie petycji etc. Część ich działań wpisuje się w koncepcję obywatelskiego nieposłuszeństwa (civil disobedience), czyli celowego działania, łamiącego konkretne przepisy prawne w imię przekonania, że owe przepisy rażąco naruszają istotne wartości (np. wejście na prywatny teren i rozwieszenie transparentów, okupacja jakiegoś miejsca etc.). Podobne akcje stosujące obywatelskie nieposłuszeństwo są od bardzo dawna popularne w wielu cywilizowanych krajach, a ich wspólnym mianownikiem jest unikanie przemocy. Pierwszym propagatorem metody biernego oporu był Mahatma Gandhi
Jeśli takie metody nazywamy terrorem, to po pierwsze terrorystami trzeba by nazwać każdą protestującą grupę, która wyszła ze swym protestem na ulice np. pielęgniarki czy przedstawicieli jakichś innych związków zawodowych. Wszyscy ci protestujący starają się wywrzeć jakąś presję na władzę, by zrealizowała ich postulaty. Jest to normalne działanie w demokratycznym państwie, a tłumienie siłą takich protestów świadczy o totalitaryzmie, co ostatnio widzimy na przykładzie kilku państw arabskich. Po drugie, jeśli jednych i drugich obdarzamy tym samym mianem "terrorystów", to gubi się gdzieś hierarchia ważności, zabijanie ludzi trafia do jednej kategorii z akcjami typu przypinanie sie do drzew czy manifestacja. Brakuje nam wtedy adekwatnego określenia dla tych ludzi, którzy w imię swej wiary i poglądów zabijają innych ludzi w zamachach terrorystycznych. Nie sądzę, żeby osoby rzucające na lewo i prawo oskarżenia o "ekoterroryzm" rzeczywiście chciały powiedzieć, że to przykładowe przypinanie się do drzewa jest tak samo złe jak podrzucenie bomby do metra czy na lotnisko, ale niestety taki jest podtekst...
Dlaczego jednak to określenie jest obecnie nadużywane?
Na pewno ma to wiele przyczyn. Krzysztof Mączkowski w artykule "Ekoterroryzm to głupota" (Dzikie Życie, nr 2/200, luty 2011) zwraca uwagę, że "pojęciem "ekoterroryzmu" chętnie posługują się dzisiaj politycy, widzący w ekologach jakąś lewacką siłę polityczną, przeciwną cywilizacji i człowiekowi. Robią to także inwestorzy realizujący swoje zamiary "na skróty", bez baczenia na sprawy ochrony środowiska. Zarzut ten bezmyślnie powtarzają za nimi dziennikarze niektórych mediów." Zatem określenie to stanowi przejaw tzw. czarnego PR, czyli propagandy mającej zdyskredytować przeciwnika, którym w tym przypadku są ekolodzy i działacze ekologiczni. Ryszard Kulik w tekście "Kim jest ekoterrorysta?" uzasadnia natomiast, że etykietka "ekoterrorysty" używana jest zamiast argumentów merytorycznych, a nawet stanowi pewną projekcję lęków tego, kto nadużywa tego określenia. W myśl zasady: "Pokaż mi swojego ekoterrorystę, a powiem ci kim jesteś". Przywołuje też metaforę lekarza, który zaleca palącemu pacjentowi rzucenie palenia. Zalecenie lekarza jest radykalne i nakłada ograniczenie na pacjenta, ale czy jest aktem terroru? Współcześnie możemy uznać, że pacjentem jest nasza cywilizacja. Postawiono diagnozę: jeśli nie zmienimy naszych przyzwyczajeń, czeka nas globalna katastrofa. Czy mówienie o tym jest "naukowym ekoterrorem"?
Zatem pojęcia "ekoterroryzmu" nadużywają ci, którzy boją się zmian, są przywiązani do status quo i dotychczasowego sposobu myślenia i nie mogą pogodzić się z tym, że na obecnym etapie rozwoju cywilizacji po prostu musimy uwzględniać różnorodne uwarunkowania ekologiczne. A także te osoby, którym celowo zależy na niszczeniu środowiska, bo jest to dla nich opłacalne, bo prowadzone przez nich interesy opierają sie na tym niszczeniu. Myślę jednak, że więcej jest tych pierwszych. Nie chcąc się z różnych względów pogodzić z tym, że myślenie ekologiczne musi towarzyszyć wszelkim ludzkim działaniom, uruchamiają mechanizmy obronne ego. Zjawisko to, rozpoznane przez Freuda, polega na walce ego z bolesnymi lub zbyt trudnymi dla jednostki myślami i uczuciami, obroną przed pewną wiedzą i wynikającymi z niej wnioskami. Takimi mechanizmami są wypieranie (nie ma żadnego zagrożenia ekologicznego), tłumienie (to nie jest ważne, nie będę o tym myśleć) lub wymieniona wcześniej projekcja (to ekolodzy są wszystkiemu winni). Warto zauważyć, że w pewnym nasileniu mechanizmy obronne występują u praktycznie każdego człowieka i pełnią rolę przystosowawczą, są niezbędne, bo np. nie jesteśmy w stanie zajmować i przejmować się wszystkim. Jednak zawsze też zniekształcają postrzeganą rzeczywistość, a to sprawia, że możemy pod ich wpływem podejmować działania, które wręcz utrudnią nam dalsze funcjonowanie zamiast pomóc. Lekarstwem na to jest jedynie wzrost świadomości, w tym również wzrost świadomości ekologicznej.
~
2013.03.06 13.49.48
Człowiek również jest częścią środowiska naturalnego. Potrzebuje pewnej przestrzeni, o którą walczą rośliny, ptaki oraz zwierzęta. Niestety, gdy powstają projekty kluczowe dla rozwoju naszego województwa, ktoś je nieustannie blokuje. Zapewne blokuje ten, kto czerpie z tego największe korzyści.
Przypomina się tutaj na przykład głośna sprawa związana z budową warszawskiego centrum handlowo-usługowego Arkadia. Dekadę temu „organizacja ekologiczna” Przyjazne Miasto skutecznie wymusiła na inwestorze „rekompensatę” w wysokości 2 mln zł. Za uzyskane środki organizacja kupiła willę, w której otworzyła swoje biuro. Sprawa zdobyła rozgłos dzięki wielkości wymuszonego haraczu. Ile jest w Polsce spraw mniejszego kalibru? Tego pewnie nikt nie wie.
Proceder może być całkiem dobrze zakamuflowany w postaci umów cywilno-prawnych o doradztwo z zakresu ekologii. Inwestor dostaje propozycję nie do odrzucenia i dla świętego spokoju podpisuje odpowiednią umowę, a następnie siedzi cicho, aby nie narazić się przy kolejnej inwestycji. O tym się głośno i szeroko mówi ale ciężko jest to udowodnić. W dużej mierze możliwość wywierania presji na inwestorów wynika z obojętności urzędników. Pochopnie dopuszczają niewłaściwą interpretację przepisów unijnych, na których rzekomą restrykcyjność chętnie powołują się ekolodzy.
~
2013.03.06 13.47.35
Państwo z zadziwiającą konsekwencją rzuca kłody pod nogi firmom poszukującym u nas gazu łupkowego pisze poniedziałkowa "Rzeczpospolita". Do dziś wykonano zaledwie 30 odwiertów pionowych, siedem zabiegów szczelinowania i tylko dwa odwierty poziome. To zdecydowanie za mało - podkreślają dziennikarze gazety.
"Rz" ostrzega, że na drodze do wydobycia gazu łupkowego już niedługo staną coraz lepiej zorganizowane zawodowe ekoorganizacje szantażujące producentów i podjudzające lokalną społeczność. Gazeta zwraca uwagę, że w tym względzie przedsiębiorcy nie otrzymują żadnego wsparcia państwa. Brakuje akcji informacyjnych o wpływie na środowisko.
- Ja jako człowiek, który jest związany z ekologią przez wiele lat byłem aktywny na polu gazu łupkowego - mówił w "Sygnałach dnia” profesor Piotr Gliński, kandydat PiS na premiera rządu technicznego. - W kwestii gazu łupkowego opowiadam się za polską racją stanu tzn. wydaje mi się, że ze wszystkimi zagrożeniami ekologicznymi, bardzo ostrożnie, ale należy zdecydowanie w ten projekt wchodzić.
Według szacunków w Polsce może znajdować się od 0,77 do nawet 5 bln m sześc. błękitnego paliwa. To ogromne zasoby, biorąc pod uwagę, że rocznie zużywamy ok. 15 mld m sześc.
~Jarun
2013.03.04 10.11.05
Nigdy nie śmiałem wyzwać panią i proszę nawet tego nie sugerować. To sa pani osobiste urazy-po prostu nue cierpi mnie pani i tyle.
~MM
2013.03.04 10.07.11
Proszę odnosić się do artykułów, bez osobistych wycieczek. Śmieci są usuwane. A za trolling - jest ban. Kilkanaście Pana wpisów, to nie odniesienie się do artykułów, ale wyzwiska skierowane do mnie i całkowicie nie mające związku z artykułami. Chce być Pan traktowany poważnie, to proszę poważnie traktować forum.
~Word
2013.02.22 23.40.44
tylko pilnujcie coby konopi nie posadzili albo kaktusów.
~smutek
2013.02.19 20.43.08
Dobry Pan...ze stołu spadło....dał podnieś... i myśli perspektiwicznie....