Zdenerwowany Bogusław Fluderski poprosił nas o uczestnictwo w kontroli jazu młyńskiego, którego jest współwłaścicielem, przez ekipę inwestora, wykonawcę
i zleceniodawcę remontu na jazach rzeki Regi w Gryficach. Byliśmy obecni i przedstawiamy relację z tejże kontroli.
- Jako urzędnik państwowy (słowa skierowane do Zbigniewa Gliźniewicza kier. Zarządu melioracji) nie wykazał pan znajomości prawa administracji z tego tytułu, że pan nie napisał ile osób weźmie w kontroli udział. Tylko lakonicznie pan napisał, że w związku z przeglądem od dn. 13.10. br. o godz. 11.00 obiektu rzeka Rega, urządzeń wodnych, odbudowa jazów na Kanale Młyńskim.
Powiem tak. Fluderski, to nie dom publiczny, zgodnie z Kpa należy się wysłać pismo co najmniej 7 dni przed kontrolą, o czym doskonale pan wie. A jak pan nie wie, to informuję, że ja tylko dobrowolnie was tutaj wpuściłem. Z tego tytułu, że te niedoróby – mam tu całą dokumentację wykonawczą i powykonawczą. Już jest ekspertyza biegłych i sprawa skierowana do prokuratury. Pan tu podpisał odbiór jazu, nie biorąc pod uwagę grodzy wykonanej z worków z piaskiem, kiedy w styczniu zawiadomiłem prokuraturę – wtedy wykonawca, który już wykonał roboty i pan podpisał, że wszystkie zostały wykonane bez zastrzeżeń, napisał pismo do mnie, że będzie przystępował do usuwania reszty grodzy. To jest jedno. Drugie to jest istota rzeczy – mur oporowy przy wylocie z turbin powinien być naprawiony zgodnie z dokumentacją od wylotu turbin do końca. Proszę odpowiedzieć, dlaczego dokonano oszustwa, bo zgodnie z dokumentacją nie wykonano robót takich, jak: materac faszynowo-kamienny 30 metrów poniżej jazu nie został wykonany, miano wrzucić kamienie, wrzucono worki z piachem. Zaraz wejdzie tam pracownik i wyciągnie płachtę, która mi, jako właścicielowi młyna i właścicielowi pozwolenia wodno-prawnego koliduje, ponieważ blokuje mi wypływ wody z turbin, naraża mnie na straty. To jest jedno. Następna sprawa. Zgłaszałem panu inspektorowi sprawę kopania dołów i wyrywania ścianek, kiedy wbijano gezety (wyspa przy mostku i jazach) zaczęto kopać dół, zasypano mi turbiny, zniszczono sprzęt. Kiedy zwróciłem się bezpośrednio do wykonawcy, to jakiś pan kierownik powiedział mi, że jest to zgodnie z obowiązująca technologią. Kiedy był pan Chodora na początku przedstawiałem zaistniały fakt, jako inspektor zaprzeczał dopiero, jak potwierdził to Stefański i operator koparki, która kopała. Wtedy pan Chodora przyjął do wiadomości tę informację. Powiadomiłem też dyrektora Płowensa, że cytuję: „nastąpiło to, co nastąpiło”. Rozmawiałem też z prof. Lewandowskim z katedry Budownictwa Wodnego z Poznania, który stwierdził, że to, co robicie, to chyba „im rozum odebrało”. Powiedział mi dyr. Płowens, że te fragmenty na odcinku 6-8 metrów, gdzie usunięto drewniane ściany, zostaną uzupełnione jak przyjdzie lato, bo to była już jesień. Przyjdzie lato, przyjedzie płetwonurek, sprawdzi na jakim odcinku ścianę usunięto i zostanie wszystko naprawione. Lato było, płetwonurka – nie, ściany zabezpieczającej nie ma, wyspa jest rozmywana. Mało tego. Ogłoszono przetarg na wbijanie gezetów dookoła wyspy. Zmian w tym projekcie dokonano tyle, że ja już tu nie będę wymieniał. Przetarg pozostał na wykonanie taki sam, jednej złotówki nie uszczuplono, potwierdzono nieprawdę, ponieważ nie wykonano szeregu robót. I chociażby to panie Gliźniewicz, że pan podpisuje tu – mogę panu podpis i pieczęć pokazać, że plac budowy został posprzątany, nie ma żadnych zastrzeżeń. A tam leży kupa piasku, tu jest wycięta bariera. Proszę sobie zobaczyć, to jest ten porządek, który pan akceptuje i potwierdza. Tak wygląda rzeczywistość.
Proszę dalej na jaz, a pokażę resztę. Tu na tej kładce przejezdnej wyraźnie jest napisane w dokumentacji, że miały być zrobione barierki.
- Przecież są – mówi ktoś z kontroli.
- Ale to są moje stare – odpowiada p. Fluderski. Wy mieliście wykonać nowe, za to wykonawca wziął pieniądze. Wy potwierdziliście, że są nowe. Tu nie ma wcale, bo są skorodowane. Więc proszę panów, albo się tym zajmiecie, albo wami zajmie się prokurator. To wam mówię prosto w oczy, bo złodziejstwa, oszustwa w tym kraju jest za wiele. A wy przychodzicie i głupa palicie i uważacie, że jest wszystko w porządku i ok.
- Jakie są uwagi do robót wykonanych? - ktoś pyta.
- Uwagi będą takie, jakie będzie miała prokuratura, proszę pana. Ja tylko wam to mówię i obrazuję, co zrobiliście. Jak ci panowie, to powinni gdzie indziej miejsce mieć, a nie w państwowej instytucji, gdzie ją ośmieszają.
To jest karygodne. Ludzie, którzy planują – powiedz mi pan panie inspektorze od hydrotechniki budowli – jak można na tym jazie przepuścić krę. Gdzie były przęsła ponad trzy metry, a zwęziliście jaz o 180 cm – szerokość i wysokość, bo jest to jednoznaczne. Będziecie go rozbierać, bo jest sprawa w sądzie. Zwęziliście przepływ o 180 cm. Wysokości i szerokości, bo jednoznacznie założyliście wyciągi z barierkami uniemożliwiając w ten sposób rozbijanie kry. Nie założyliście odboi metalowych, co ruszyłoby krę, tylko tu były 30. multi założyliście 80., przez to zwęziliście przepływ itd. I to powoduje, że dzisiaj p. Gliźniewicz pisze, że Fluderski nie usuwa kry. To ja mam zdjęcia, jak syn Jarosław stoi na jazie i młotem rozbija krę, bo w żaden inny sposób nie można jej przepuścić przez jazy.
Podpisał pan protokoły, ja je wszystkie mam. Jak w 2003 r. nabyłem te nieruchomość i kiedy pan przeprowadził kontrolę, nigdy nie udostępnił mi pan wpisu ani podpisu w braniu udziału w przeglądzie obiektu. Dlaczego? Proszę mi powiedzieć tu przy świadkach. Dlaczego? Pytam: kto pana upoważnił do takich czynów?
- Za każdym razem, kiedy był prowadzony przegląd, pan był zawiadamiany, przychodzili tu instruktorzy i z panem przegląd prowadzili – powiedział p. Gliźniewicz.
- Pan przychodził? Dawał mi pan protokół do podpisywania? Pan jest bezczelny. Zobaczcie, jak wygląda przegląd. Pana obowiązkiem jest pisanie notatki i odczytywanie wobec nas wszystkich, a pan tego nie czyni. Po prostu pan głupa rżnie.
Jaz młyński kontrolowali: pan Chodora z Kamienia Pom. - pracownik melioracji, pan Gliźniewicz i przedstawiciel firmy wykonawczej Navimoru. Na teren nie został wpuszczony czwarty uczestnik komisji p. Stefański, dlatego, że jak wezwałem go – mówi pan Fluderski – do posprzątania placu, to napisał mi, że jemu musi dać polecenie wykonawca, bo on jest tylko podwykonawcą. To w jakim celu on tu przychodzi? Utwierdzać, że zrobił wszystko dobrze??? Plandeki w rzece nie chcieli oglądać, bo po co?
Chodzą sobie ci panowie, jak królowie i nic ich nie obchodzi. Zapomniałem ich zapytać, gdzie jest tablica, na której napisali, z jakich funduszy i środków wykonali to, co wykonali. Tę tablicę, jak złodzieje ukradli w nocy, żeby Fluderski nie wiedział kogo powiadomić, z jakich funduszy.
Odkręcanie tablicy mam nagrane na kamerze. Odkręcił ją pracownik Stefańskiego o pseudonimie „Żaba”. To on odkręcił i ukradł tę tablicę – notabene państwową.
Na miejscu nie sporządzono żadnej notatki ani protokołu – niczego w naszej obecności i nie tylko naszej p. Fluderskiemu nie dano do podpisu. I jak twierdzi p. Fluderski – po kontroli mogą sobie napisać co chcą, bo takie jest ich domniemane prawo. Co prawda przedstawiciel Navimoru wrócił z prośbą o zezwolenie na wykonanie zdjęć obiektu. Zezwolenie otrzymał. M
Fluderskiego widziałam raz w życiu..drugi raz już nie chcę..to człowiek chory..wiem jak wygląda młyn...i ciekawi mnie. .dlaczego ?dlaczego wlaśnie tak jest żle? Popieram poniższe wpisy..
~zet
2011.10.20 12.18.32
Paryż ma swój Moulin Rouge (Czerwony Młyn), Gryfice mają Młyn Fluderskiego
a tak poza tematem - Panie Fluderski niech się zastanowi Pan nad zrobieniem w swoim młynie nocnego klubu erotycznego, do końca życia będzie Pan mielił ziarno!?
no wlasnie panie Fluderski. ciagle widac i czyta sie o Panu odnosnie remontu jazu, a co z mlynem kiedy pan go wyremontuje?? prosze zaczac od siebie a pozniej wymagac od innych