Państwo Tadeusz i Rozalia Bober mieszkają w Skalinie, w gminie Gryfice. Są rolnikami, jak to się mówi – z krwi i kości. Gospodarstwo przejęli od pani Karoliny Znamirowskiej, czyli mamy p. Rozalii. Dodać należy, że to gospodarstwo zostało notarialnie kupione od p. Wacława Sienkiewicza w 1971 r. W jego skład wchodzą: ziemia uprawna, łąki i las.
Od najmłodszych lat pani Rozalia pracowała wspólnie z rodzicami na tzw. roli z myślą, że gospodarstwo kiedyś będzie jej własnością. I tak się stało. Że było ciężko, nigdy nie mówiła i nie mówi, choć ostatnio zaczęła. W 2005 r. do jej lasu wkroczyli pilarze skierowani przez Nadleśnictwo w Gryficach. Najpierw - jak mówi pani Rozalia - wycięto kilkanaście drzew, później przecięli sobie granicę na 200 metrów, przez cały las, będący własnością małżeństwa Bober.
Pani Rozalia interweniowała, przypominamy, że jest to w 2005 roku. Strażnik leśny pan Klimczak potwierdził wówczas, że wycięte zostały drzewa w prywatnym lesie. Pracami pilarzy kierował leśniczy J. Pokorski. W drodze ugody wycięte drewno miało być zwrócone państwu Bober. Tak obiecał Pokorski. Niestety, któregoś ranka zajechał do lasu samochód ciężarowy Audi nr rej. ZKA5591, drewno załadował i wyjechał nie wiadomo dokąd.
Żeby mieć całkowita jasność, pani Rozalia sprowadziła do swojego lasu geodetę pana Zygmunta Turkosza, by na nowo ustalił miejsce słupków granicznych.
Wznowienie znaków granicznych, określających granice nieruchomości, oznaczonej w ewidencji gruntów i budynków jako działka nr 55/1, położona w Skalinie, gm. Gryfice, stanowiąca własność Skarbu Państwa – P.G.L.L.P. - Nadleśnictwa Gryfice. W urzędowym piśmie napisano także, ze przedmiotowa działka przylega do działek państwa Bober, a oznaczonych nr 38/3 i 77/1. Wznowienie znaków granicznych nastąpiło 15 grudnia 2005 i przeprowadzone zostało przez geodetę uprawnionego p. Zygmunta Turkosza, który również potwierdził, że Nadleśnictwo, wycinając drzewa, naruszyło prywatną własność p. Bober.
Wydawało się, że wznowienie znaków sprawę zamknie już na zawsze, że własność będzie własnością nienaruszalną. Ale to tylko wydawało się.
1 marca br. do akcji przystąpili pilarze. I gdzie m.in. weszli? Oczywiście do lasu państwa Bober.
- Z daleka usłyszałam pracujące w lesie piły – mówi p. Rozalia. - Poszłam zobaczyć co się dzieje, a tam pilarze pana Fudały z firmy prywatnej z Brojc, jakby nigdy nic wycinają jesiony w moim lesie. O bezprawnej wycince zawiadomiłam Powiatową Komendę Policji w Gryficach, strażnika leśnego (tego samego co w roku 2005) pana Klimczaka. Następnie pojechałam do leśniczego w Raduniu, gdzie obecny był pan Andrzej Gieda i pan Fudała z Brojc. On też stwierdził, że nie znam się na mapach geodezyjnych, które ze sobą miałam.
Chcę tu przypomnieć, że w 1977 r. zostały przeprowadzone scalenia gruntów w Skalinie przez geodezję, co widnieje na starej mapie Skalina (taka mapa jest w posiadaniu p. Rozalii). W 1977 r. została zamieniona działka 59/1, 77 o powierzchni 7,05 ha wpisano działkę nr 77/1 o pow. 7,23 ha w lesie.
Państwo Bober mają las w tzw. dwóch „kawałkach” po przeciwnych stronach drogi, las zwany przez panią Rozalię – sosnowym o pow. 0,37 ha, za którym było pole należące do pani Marii Szurgot.
- W drugim „kawałku” mam 2 ha łąki wraz z rowem i las o pow. 0,54 ha. Obecnie na łące (bardzo podmokła) rośnie trzcina i w niej młode drzewa (samosiejki) i leśniczy myśli, że to jest las.
Tak nie jest. 0,54 ha, to normalny „stary las”, a ten w trzcinach i przy trzcinach, to nowy las, który wyrósł na łące. Różnicę widać z pewnej odległości w wysokości samych drzew.
Rozgoryczenie pani Rozalii jest tym większe, że w 2005 r. została z drewna „w majestacie prawa” okradziona, bo jak wyżej napisaliśmy, wycięte wtedy drzewa wywieziono samochodem ciężarowym Audi nr rej. ZKA 5591 i nawet jej nie przeproszono, choć naruszono jej własność.
Podobnie jest w roku Pańskim 2010; wycięto wiele jesionów, złożono w kubiki przy drodze. Znowu czekają na transport, być może przez ten sam samochód.
Z państwem Bober byliśmy w tym lesie i jedno co można powiedzieć, to wycinkę prowadzono bezmyślnie, właściwie tak, byle szybko i byle jak, włażąc z piłami do lasu w trzcinach. A tu już żadne mapy niepotrzebne, widzieliśmy kamienie graniczne. Nie naszą jednak sprawą rozstrzyganie o sprawie. Możemy tylko napisać, iż to co zobaczyliśmy, przypomina rabunkową gospodarkę leśną. Widzieliśmy też pniaki po wycince w 2005 r. i obok nowe. Czegoś to dowodzi.
Na miejscu była policja, mamy nadzieję, że wykonano wówczas dokumentację fotograficzną. W lesie i przy drodze złożone w kubiki jesiony, że zmierzone też ile kubików jest złożonych, a ile pozostało na „glebie” wyciętych w lesie, niepociętych na metry, bo prace wstrzymano. Dużo tego. W lesie państwa Bober wycinano jesiony, może jedną lub dwie olchy.
Pisaliśmy, że została zawiadomiona policja, ale również Wydział Rolnictwa i Ochrony Środowiska w Urzędzie Miasta Gryfic, prokuratura, Nadleśnictwo Gryfice.
Wniosek o ukaranie został złożony w Sądzie Rejonowym w Gryficach. Pani Rozalia zwróciła się też z wnioskiem do Burmistrza Gryfic o powołanie komisji do stwierdzenia wycinki drzew w jej prywatnym lesie. Dodamy do tego wniosku – i oszacowania poniesionych strat.
Bo p. Rozalia twierdzi, że nie wycina się nieswoich drzew. Ona sama uważa, że drzewa są po to, by rosły, a wycinać należy wtedy, kiedy są chore bądź bardzo potrzebne np. do budowy domu czy innych obiektów.
Dlatego nie bardzo rozumie, dlaczego Nadleśnictwo w Gryficach każe jej wycinać sosny, rosnące na innym kawałku jej ziemi, gdzie też jest jej prywatny las. Jej własność, jej sprawa, co na tym rośnie, drzewa, czy trzciny. To jest własność prywatna. Za naruszoną własność dzisiaj się płaci i powinno zapłacić się za wycięte jesiony. Ale to niech już ustali Sąd Rejonowy w Gryficach. M
Choć artykuł jest z ubiegłego roku to nadal aktualny.Ja tej pani wierzę, miałem taką samą sytuację z leśnikami, która toczy się do dziś.
Pomyłkowo jak udowodniono mi w sadzie leśniczy wyciął z mojej działki ponad sto drzew, które zabrało i sprzedało nadleśnictwo. Do dziś nie odzyskałem drzewa ani żadnego odszkodowania.A leśniczy śmieje mi się szyderczo w twarz. Taką
mamy Polskę że, nawet sprawiedliwości nie ma przed sądem.Mnie za taki czyn już dawno by ukarali.UFO-ludku nie martw się
o koszty śledztwo, bo nawet nie kiwną palcem i sprawa zostanie umorzona jak moja.Pozostaje tylko sprawa z powództwa cywilnego za którą zapewne zapłaci poszkodowany.
~UFO ludek
2011.03.22 19.45.42
Widzę, że ZET to chyba z braci dziennikarskiej, albo jakiś frustrat który własne niepowodzenia chce umniejszyć poprzez utrudnianie życia innym, widzi tylko to co chce widzieć, słyszy co che słyszeć, a pisze to co ludzie chcieliby czytać, bo prawda jest mało atrakcyjna, mało sensacyjna i mało dramatyczna, a co gorze może się słabo sprzedawać. Niestety prawda jest mało ciekawa, prosta, a czasem nawet smutna, trzeba jednak posiadać troszeczkę rozumu by choć spróbować podejść do tematu obiektywnie. Dane jest to niestety nielicznym.......
~zet
2011.03.22 08.55.25
@UFO ludek
przeczytałem Twój tekst jeszcze raz i doszedłem do wniosku, że oglądasz bajki, masz psa, który na Ciebie pluje i chciałbyś, zeby ktoś Ci za to zapłacił
~UFO ludek
2011.03.16 17.46.57
Widzę że ZET ma kłopoty ze zrozumieniem tekstu, ale na to już nic nie można poradzić.
~zet
2011.03.16 08.35.28
@UFO ludek
jezeli drzewa zostały wycięte z cudzego lasu bez wiedzy i zgody właściciela tegoż lasu, to Twoje twierdzenie, że to znikoma szkodliwość czynu świadczy o tym, że Ty na pewno widziałeś wszystkie odcinki bajki "Opowieści z zielonego lasu"
Szkoda że pod tekstem nikt się nie podpisał, przynajmniej byłoby wiadomo cóż to za "rzemieślnik", który ma tak porażającą wiedzę na temat gospodarki leśnej, lecz nie wie oczywistej oczywistości, że nie istnieje ciężarowe audi którym można by wywieźć drewno z lasu. Myślę że zarówno autor artykułu jak i rzekomo "poszkodowana"czerpią swoją wiedzę na temat gospodarki leśnej z bajki pod tytułem "Opowieści z zielonego lasu", do tego musieli opuścić sporo odcinków, bo nawet przedszkolaki wiedzą na ten temat więcej. Poza tym autor cieszy się olbrzymią odwagą, albo ma ogromne znajomości, albo też jest oderwany od rzeczywistości podobnie jak "poszkodowana", skoro decyduje się na publikację nazwisk osób, które są posądzane o zaniedbania obowiązków, przed wyjaśnieniem całej sprawy przez prokuraturę. Ciekaw jestem co się stanie jeśli cała ta historia okaże się wyssaną z palca... chociaż Polska to "dziki"kraj, można pluć na każdego bez konsekwencji. Typowo psie zachowanie, jeśli pies boi się ugryźć, to chociaż oszczeka z bezpiecznej odległości, a jeśli i na to go nie stać, to chociaż obsika ukradkiem. Znikoma szkodliwość czynu. Jednak odpowiednie służby podjęły czynności, poniesione zostaną koszty śledztwa i wyjaśnień, ciekawi mnie kto za to wszystko zapłaci?
~azi
2011.03.12 19.43.11
Stary żydowski adwokat Abram Liberman pojawia się w gryfickim sądzie. Idzie do prezesa i pyta:
- Dwa lata temu złożyłem apelację w imieniu klienta i co jest sprawa to wyznaczają kolejny termin. Chciałbym wiedzieć, czy mam w ogóle szansę dożyć ostatecznego wyroku?
- Ech, wy, Żydzi! Dwa tysiące lat temu skazaliście Chrystusa na ukrzyżowanie i jeszcze macie czelność mieć jakieś pilne zachcianki?
- Sam sobie był winien. Jakby złożyłby apelację do gryfickiego sądu to by żył pewnie do dzisiaj.
~ksiaze
2011.03.11 22.24.53
za dawnych czasów było tak " co państwowe to i prywatne" a teraz na odwót " prywatne czyli państwowe". Dobrze że właścicielka lasu to usłyszała piły, bo do dzisiaj nie było by śladu po lesie. Sad jest niezawisły, czyli wyrok będzie sprawiedliwy. itd