Nikt ani nie konsultuje, ani nie sprawdza propozycji wydania ponad czterdz
(ZŁOCIENIEC.) Gmina Złocieniec ma do wydania na przyszły rok niespełna czterdzieści trzy miliony złotych. Na ich wydawanie jest już sporządzony plan w postaci projektu budżetu. Prawo nakazuje, by owe wydatki poddać konsultacjom społecznym. I tak się akurat stało. O konsultacjach poszły powiadomienia, także w internecie. Tygodnik dokonał pobieżnej sondy, by dowiedzieć się, czy tego rodzaju konsultacje cieszą się popularnością wśród mieszkańców, czy w ogóle mieszkańcy cokolwiek na ten temat wiedzą. Okazało się, tragedia. Ludzie nie mają żadnej wiedzy o tego rodzaju możliwościach, radni tego typu zagadnień z nikim nie konsultują na specjalnych spotkaniach, o tym, by pójść do Urzędu i złożyć swoje propozycje i uwagi, nawet mowy nie ma.
CZARNA DZIURA
Dokument nazwany projektem budżetu jest podpisany przez burmistrza. Poddany do analiz, uwag, sugestii. I co? I nic. Nikogo chętnego.
Z codziennej pracy reporterskiej wiemy, ile uwag mieszkańcy gminy potrafią zgłosić reporterowi nawet i jednego dnia. Szkoda, że gdy jest okazja ingerencji w wydatki gminne, nikt z niej nie korzysta. Zgłaszanie uwag tylko reporterowi, to stanowczo za mało.
Sprawdzaliśmy u skarbnik gminy Teresy Dobroń, czy ktokolwiek z mieszkańców gminy był u niej ze swymi uwagami do budżetu. Nie uwierzą Czytelnicy, ale do wtorkowego południa w gabinecie skarbnik w tej sprawie nie było nikogo. Teresa Dobroń dodała, że uwagi, sugestie, itp., należy składać na piśmie. W tej sytuacji reporterowi nie pozostało nic innego, jak złożyć skarbnik gminy już świąteczne życzenia.
Można zrozumieć, że budżet państwa jest uchwalany bardzo wysoko ponad głowami obywateli. Ale budżet gminy – tu można byłoby już zejść nieco niżej. Tak zadziałać, by ludzie dokładnie poinformowali, jak sobie życzą, by ich złotówki były wydawane. Ci, którzy wiedzą, jak się dobierać do gminnej kasy, zawsze potrafią o swoje interesy zadbać. Ale inni? Zwykli zjadacze samorządowego chleba? Kto ich pyta o ich życzenia? A jeśli już pyta, to dlaczego tak rutynowo? Bezdusznie. Jakby nie pytał, a odganiał się od ludzi. O ich potrzeby? W ogóle o ich los w gminie? A przecież – to są pieniądze nie tylko tych ludzi, ale i dla tych ludzi.
A GDYBY TAK?
Gdyby to ode mnie zależało, wstrzymałbym się z tym niby projektem - budżetem. Nawet i kilka miesięcy. Poszedłbym do ludzi, popytał, na co trzeba wydać te ponad czterdzieści milionów złotówek. Gdzie i jakie potrzeby są największe? Pogoniłbym do tego rodzaju działań zasiedziałość epokową - ekipy zokowskie (toż to przecież też kultura, a i ma być demokracja), pogoniłbym znudzonych na śmierć kilkoro pracowników miejscowej niby biblioteki). Radnym w celu dotarcia wszędzie, powypożyczałbym nawet rowery, jeżeli do tej pory nie dorobili się jeszcze własnych. Ruszyłbym na wioski, popytałbym tam dzieci, młodzież, czy chcieliby, by gmina umożliwiła im na przykład grę w piłkę nożną w Olimpie. I wiele, wiele, innych. Ale, oczywiście, nic z tego. Budżet jest przygotowywany zapewne wedle propozycji padających w bardzo ścisłych gronach.
Kraj nie ma jeszcze przez życie wypracowanych czytelnych reguł codziennej demokracji. Na razie jednak uchroniliśmy się przed Ruskimi, których chciał tu wprowadzić Jaruzelski. Tę niby demokrację, nazywamy tylko sejmokracją, a to potworek bardzo daleki od normalnej demokracji. A tu, na dole? Co to za demokracja? Dla ilu ludzi? Za czyje pieniądze? Kto z Czytelników pójdzie do Urzędu i napisze – opóźnijcie sposoby wydawania tych pieniędzy, bo to my powiemy Wam, jak to zrobić. To w końcu nasze pieniądze, z których wielu z was często żyje i przez całe życie.
Tadeusz Nosel
ja też sie podpisuje pod tym artykułem bydlaki jebane jak juz mają taką kase do wydania to już cichosza świnie pierdolone , darmozjady, wszystkich ich bym z tamtąd wyjebał na bruk/
~paweł
2009.12.19 07.26.52
bardzo dobrze tych pasożytów pan podsumował zgadzam sie z tymi słowami w 100%