(RADOWO MAŁE) Nowe Centrum Kultury w Radowie Małym działa już kilka miesięcy, ale pierwszym debiutem scenicznym uczęszczających tu dzieci był występ przed rodzicami i mieszkańcami z okazji Święta Niepodległości.
Gdy jadę do Radowa Małego, w radio trwa audycja o obliczach naszej niepodległości i pamięci o jej twórcach. Zebrani w studio wyrażają żal, że w Polsce w ogóle nie pamięta się o Ignacym Paderewskim, jednym z najbardziej zasłużonych dla odzyskania przez Polskę niepodległości. Fundacja jego imienia, działająca w Bazylei, przekazała w depozyt Muzeum Narodowemu w Warszawie pamiątki po nim, z zastrzeżeniem, że mają być eksponowane, a docelowo miały trafić do utworzonego muzeum Paderewskiego. Do tej pory leżą w magazynach. Muzeum nie powstało, nie ma wystaw. Jeden z rozmówców mówi, że Paderewski jest w Stanach Zjednoczonych najbardziej rozpoznawalnym i cenionym twórcą niepodległości Polski, a w kraju zupełnie zapomnianym. Mówi, że fundacja zabierze pamiątki z Muzeum Narodowego i przekaże je do istniejącego muzeum w Kanadzie. A przecież to postać nietuzinkowa, polityk, biznesmen, pianista, w sam raz na wzór, autorytet, dla naszej młodzieży.
Centrum Kultury w Radowie Małym to wyremontowana sala gimnastyczna. Teraz ze sceną i balkonem jako reżyserką. Przychodzą mieszkańcy, rodzice, dziadkowie i babcie dzieci, które za chwilę wystąpią. Inscenizację rozpoczyna pokaz zdjęć z podkładem muzycznym. Przypominają rok 1918, Marszałka Piłsudskiego, kilka jego myśli i znanych powiedzeń. Później światło gaśnie i na scenę wychodzą więksi i mniejsi aktorzy, którzy odgrywają sceny chyba trochę przypominające „Dziady” Mickiewicza. Jest mogiła, są świece, padają słowa. Wszyscy są urzeczeni tym pierwszym razem. Aktorzy dostają oklaski. Na koniec śpiewają Rotę. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród... Po dwóch zwrotkach milkną i wydaje się, że to już koniec..., ale kilka starszych osób na sali ciągnie pieśń dalej... Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz, ni dzieci nam germanił... Śpiewają do ostatniej zwrotki. Zaskoczenie, że pamiętają... Wpisują się w ten teatr młodych magiczną siłą pamięci... Wystarczyła iskra, by pieśń ożyła. Iskrę rozpaliła Wioleta Różycka, która – jak mi powiedziała – spotkała się z młodymi aktorami cztery razy. Lubi takie działania, więc zaoferowała kierownik Centrum, Elżbiecie Stawickiej, pomoc i powstało to, co widzieliśmy. Czekamy na następną okazję. KAR