Boją się przychodzić na Radę Powiatu, bo boją się swojej (?) władzy
(DRAWSKO POMORSKIE.) Sesja Rady Powiatu w Drawsku Pomorskim była zapowiadana w „pijarze” szeptanym jako, jak na ten powiat, sesja niezwykła. A to znów za sprawą Jana Barczaka, co to tyle wie, że nieraz coś z tej swojej wiedzy i odpowie. A odpowiada z mównic samorządowych w ramach Trybun Obywatelskich na sesjach – miejskich i powiatowych. Mało miast w Polsce ma takiego Barczaka, a Drawsko właśnie ma, ale raczej chciałoby nie mieć. No, bo nie po to tyle lat o wolność walczyliśmy.
BARCZAK JUŻ ZASŁUŻONY, ALE JESZCZE BEZ MEDALU
Piszę, że jak na ten powiat sesja niezwykła, gdyż Drawsko i powiat są zawiadywane przez wreszcie tylko niszową partię SLD, co nawet jak na nasz kraj, wedle Drzewieckiego - „dziki”, jest raczej kuriozalne, ale powiat drawski właśnie jeszcze tak ma. SLD jest tu kojarzony najbardziej z nowymi polbrukami i supermarketami, i z emigracją za chlebem.
Były radny powiatowy, Jan Barczak, już zasłużył sobie na medal, ale do tej pory nikt mu jednak go nie wręczył. Chyba dopiero następna, a wyczekiwana ekipa polityczna. Winien być to medal za zasługi! Za jakie?
Reporter Tygodnika od Jana Barczaka jakiś czas temu usłyszał następującą opowieść: - Pojechałem sobie do Domu Pomocy Społecznej w Darskowie. Popatrzę sobie, pomyślę, jak tam jest. Wchodzę do pałacu jak hrabia jakiś. I od razu na stołówkę. A tam przy stołach ludzie coś spożywają. Patrzę na talerze, a na nich coś leży, ale nie bardzo widzę, co to jest. Pytam – co to jest? Nie ma odpowiedzi. Pytam jeszcze raz. Co to jest? Cisza. Czekam. Słyszę; to obiad - mówi ktoś. Okazuje się, to coś na tym talerzu, to dla nich obiad. Nie zdzierżyłem. Nie wytrzymałem. Jeśli to ma być obiad dla tych ludzi, to tu trzeba komisji rewizyjnej. I była. Zrewidowaliśmy do spodu. -
Po tym w sprawie obiadu wyczynie Jana Barczaka z Darskowa poleciał dyrektor i kadrowa, a potem jeszcze parę innych osób. Ciekawostką jest to, że o tym, co odkrył Jan Barczak, od lat wiedziało wielu, w tym też i tak zwanych nobliwych notabli. Bodajże i któremuś z nich też się dostało. Też poleciał. Ależ ten Barczak.
WAŃKA WSTAŃKA
Niech pan dobrze popilotuje Jana Barczaka, on znów zaczyna bardzo ważny problem – słyszałem wokół. Stosunki między pracownikami szpitala powiatowego, stosunki między nimi a dyrektorem Przemysławem Leyko... Tak dalej być nie może.
Telefon z redakcji, bym był na tej sesji. Ma być ważna. Zaglądam do internetu. Czytelników artykułu sygnowanego KAR kilkuset. Potem do półtora tysiąca. To nawet w przypadku Tygodnika bardzo dużo. Komentarzy ponad pół setki. Potem do stu pięćdzisięciu. Dyrektor Przemysław Leyko był karany, a zaprzeczył temu startując w konkursie na dyrektora. To wiadomość od Barczaka z mównicy. Okazało się, nie bardzo tak. Będzie sprawdzanie. Generalne uwagi - złe stosunki między ludźmi, coś w rodzaju kumoterstwa, ktoś uprzywilejowany, a ktoś nie. Pieniądze idące z ministerstwa, które mogłyby pójść na podwyżki pensji, idą na remonty. Inne uwagi – szpital w oka mgnieniu zaczyna jednak przypominać szpital. Pojawia się potrzebne wyposażenie, remonty idą jak po sznurku, sale eleganckie, lśnią nowoczesnością taką, której w drawskim szpitalu jeszcze nikt i nigdy nie oglądał.
Później ktoś, kogo trudno zaliczyć do stronników Przemysława Leyko, powie: - Nie odmawiam mu tego, że ma zmysł do roboty, do remontów, umie to zrobić. Już poza salą narad mówi, że Leyko stosownych pozwoleń nie otrzyma, bo wykonane remonty nie wedle przepisów – straż pożarna.
RAPORT KOMISJI REWIZYJNEJ NA NASTĘPNĄ SESJĘ
Dyrektor Przemysław Leyko zasiada w środku sali obrad rady powiatu. W lewej dłoni mikrofon, w prawej mysz komputera. Przedtem szef komisji rewizyjnej, która pracowała w szpitalu, mówi, że nie ma raportu. Bo tyle się wydarzyło, że nie sposób, by już taki raport był. Będzie na następną sesję, w połowie marca, dokładnie siedemnastego. Dyrektor rozpoczyna wspomagany komputerem wykład na temat nie tego, czego dokonał w szpitalu, ile bardziej o tym, czego ten szpital wymagał i on to spełnia do dzisiaj z pomocą głównie swych pracowników. Niektórych wskazuje. Padają nawet imiona, ale wypowiadane tak, jakby to byli jacyś nowi bohaterowie jakichś zupełnie nowych czasów. Sala reaguje albo bezdechowym podziwem, albo szmerem zrozumienia. Hokus pokus: zdjęcie – na nim zrujnowane pomieszczenie, drugie zdjęcie – niewiarygodna zmiana. I znów to samo – wydawało się, że to jakiś blef, ale zorientowani twierdzą: tak, on tego dokonał, nie można mu tego odmówić. - On w tym jest dobry, naprawdę, tylko taki straszny wobec ludzi. Zastrasza, wszyscy się go boją, zwalnia, nie jest za grzeczny. No, i karany. No i nie przyznał się, a nawet więcej – skłamał. Napisał, nie był karany, a był. - Dyrektor wyjaśniał: o wszystkim poinformowałem.
Prezentacja jest długa, ale u jej zwieńczenia właściwie to nie ma pytań. Jest tylko spór z jednym z przewodniczących, który zapytał, skąd doktor bierze środki na remonty, skoro nie zawsze od rady powiatu. Dyrektor mówi: wy mi powiedzcie, ile razy mam pisać, żeby pieniądze dostać. Piszę raz, a wy, że nie dostanę. To ja wtedy już nie piszę, tylko robię swoimi sposobami. Może nawet okna będę produkować - żartuje, ale sam zachowuje kamienną twarz. - Bo co, za piątym razem dostanę? To mi powiedzcie, za piątym, to od razu napiszę pięć razy. - Brzmi to nawet nieźle. Jeden z dyrektorów powie: Ja też tak robię!
Prezydium rady, skonfundowane, starannie robiło dobrą minę do niespodziewanej gry. Sala była za dyrektorem, ale spośród tych, którzy na zabój są przeciwko niemu, nie było nikogo. Jan Barczak siedział jak trusia, bo szpital – ruina, to też i za jego kadencji. Reporter usilnie poszukiwał kogokolwiek, kto byłby na sali z ludzi, wedle wieści, pokrzywdzonych przez dyrektora, ale nie było nikogo. Dosłownie. To było najbardziej zaskakujące. Strach? Szpitalni się boją? Później okaże się, że tak. Do Drawska Pomorskiego demokracja dopiero dociera. Tu ciągle jeszcze postkomuna. Człowiek pracy, a któż to taki? Tu jedno zdanie o ludziach w szpitalu, o fatalnych tam stosunkach, mogłoby nawet i zburzyć perrorę o wszelkich remontach dokonanych dotychczas przez dyrektora. Dlaczego ludzie ze szpitala bali się przyjść na piątkową sesję? Chyba dlatego, że w Drawsku Pomorskim ciągle rządzi jeszcze SLD. Tego rodzaju polityczne roztasowania nie sprzyjają jakimkolwiek ludzkim otwarciom, a szpital ma w swej historii wydarzenia wręcz karygodne z poprzednich lat. Być może po nowych wyborach w Drawsku Pomorskim zwykli ludzie pracy będą zdolni do pootwierania buź po dziesiątkach lat z wodą w ustach. To przecież jest uleczalne nawet i bez szpitala.
OKLASKI
Koniec prezentacji – oklaski. Niezbyt burzliwe. Głęboka ulga. Czytelne. No, tego to się nie spodziewano chyba. Po, właściwie to braku pytań do dyrektora, można sądzić, że Rada Powiatu jakby się umówiła. - Nie ma pytań do dyrektora, nie ma problemu. - Ale problem pozostał i będzie musiał być rozwiązany. Głosy komplementujące dyrektora. To głosy ludzi, których w ostatnim czasie sięgnęła choroba. Komplementują pracę szpitala, serdecznie. Ale to radni, którzy w wyniku choroby trafili do szpitala. Miejscowi notable. To nie jest miarodajna opinia. I głos ze Złocieńca byłego burmistrza i naczelnika miasta Henryka Czarnoty. - Nikt do tej pory nie zrobił dla tego szpitala tyle, co ten dyrektor. A przez ostatnie, do trzech lat, było ich aż siedmiu. Skoro on tyle potrafi, tyle zrobił, to spójrzmy na tego człowieka i w tej perspektywie. Zważmy jego postępowanie, ale z największą dozą obiektywizmu. -
Andrzejowi Krauze, wicestaroście ze Złocieńca, szpital został wetknięty na siłę przez starostę Stanisława Cybulę. Cybula to cwany lisek, wiedział, co robi - jeden z radnych na ten temat, anonimowo oczywiście. Dzisiaj Cybula jest czysty, za szpital odpowiada Krauze, a Przemysław Leyko skłamał – ciągnie wypowiedź. Gdyby powiedział prawdę, nie on wygrałby konkurs, a ta druga osoba - to z kolei anonimowo radny spoza Drawska Pomorskiego.
DZIĘKUJĘ, PANIE DYREKTORZE
Wicestarosta Andrzej Krauze dobrze wybiera moment w dramacie na obronę swego w jakimś sensie podwładnego. - Tyle zrobił - to się przewija. Nie da się ukryć, tyle zrobił. - A Krauze na dodatek umie mówić. Z wyczuciem dobiera timbre głosu, instynktownie reguluje moc, dobrze obeznany z mikrofonami. Wypowiedź jest zgrabnie skonstruowana, podana; widać, w odróżnieniu od innych, przygotowana. Tu znów coś w rodzaju oklasków, ale ledwie, ledwie. Perrora Andrzeja Krauze zwieńczona słowami – dziękuję, panie dyrektorze. - Sala podziela podziękowania, ale ktoś pyta: dziękuję, to co to znaczy, że w ogóle już dziękujemy? - Nie, nie, to znaczy, to znaczy, co znaczy, dziękujemy panie dyrektorze. Za pracę. -
PRZED SZPITALEM
W poniedziałek i we wtorek nie udało się nam skontaktować ani z Janem Barczakiem, ani z wiecestarostą Andrzejem Krauze. Byliśmy zaś w szpitalu po pierwsze wieści - a co tam panie w szpitalu tuż po sesji. Już przy wejściu widać, że trwa nieustający remont, ale taki - dobry, bo rodzaj widocznego osprzętu instalowanego przedni. Winda – cacko. Za to parking pod oknami beznadzieja. Mury lecznicy pod psem. Jak to było możliwe, by budynek doprowadzić do takiego stanu, trudno szukać winnych? W ciągu dwóch lat było tu siedmiu dyrektorów. Nie dali rady. Podobno dobrze radzą sobie gdzieś indziej, na przykład w Goleniowe, nad Drawą popadali. To wiadomość od wicestarosty, Andrzeja Krauze.
Nie udało się nam skontaktować z Janem Barczakiem, pozostało więc miejsce najważniejsze – szpital. A w nim związki zawodowe. A w związkach pierwsza pani wskazana przez kilka pielęgniarek, Jadwiga Micewska.
JADWIGA MICEWSKA
Szefowa jednego ze związków zawodowych pielęgniarek pokazuje pisemko, które właśnie otrzymała: - W związku z upływem – z dniem 31.03.2010 roku – okresu Pani oddelegowania do pracy w poradniach specjalistycznych na stanowisku sekretarka medyczna, proszę o dostarczenie informacji na temat posiadanych przez Panią kwalifikacji niezbędnych do pracy w systemie zmianowym w laboratorium Szpitala. -
TYGODNIK. Otrzymała pani to pisemko dzisiaj i usłyszała pani od dyrektora, że mimo dwudziestu siedmiu lat pracy, nie ma pani kwalifikacji?
JADWIGA MICEWSKA. Te zarzuty usłyszałam już w październiku. (...) Wszystko rozbija się o to, że my, jako laborantki i osoby pracujące w pracowni, między innymi - serologii, musimy mieć co trzy lata aktualizowane kursy serologiczne. Siłą rzeczy te kursy się dezaktualizują. Po trzech latach trzeba odbyć ponowne szkolenie. Jest sytuacja tego rodzaju, że pan dyrektor uniemożliwia odbycie tego kursu, a tym samym przywrócenie mnie do mojej dotychczasowej pracy.
TYGODNIK. Co z panią dalej będzie?
JADWIGA MICEWSKA: Nie wiem. Muszę odpisać panu dyrektorowi na to pismo.
TYGODNIK. Sądzi pani, że jest to związane z pani działalnością związkową?
JADWIGA MICEWSKA. Jestem przewodniczącą Międzyzakładowej Organizacji Pracowników Ochrony Zdrowia Powiatu Drawskiego z siedzibą przy Szpitalu imienia Matki Teresy z Kalkuty.
TYGODNIK. Łączy pani to pisemko z tą działalnością?
JADWIGA MICEWSKA. Jak najbardziej. To nie tylko jest, że tak powiem, jakaś szykana w stosunku do mojej osoby. Ja już wiele złego tutaj przeszłam. Dostałam między innymi naganę za to, że naruszam zasady współżycia społecznego.
TYGODNIK. Nim przyszedłem do pani, poczytałem sobie o was w prasie, w inernecie... Dżungla spraw do rozwikłania, któż temu poradzi? Wychodzi na to, że atmosfera międzyludzka w lecznicy jest fatalna.
JADWIGA MICEWSKA. To delikatnie powiedziane. Takie praktyki są stosowane w stosunku nie tylko do mojej osoby.
TYGODNIK. No to trzeba pójść do tej władzy drawskiej, jaka by ona nie była i mówić o swoich sprawach. Byłem na ostatniej sesji rady powiatu i odniosłem wrażenie, że oni o tym wszystkim w ogóle nie wiedzą. O tym, co się tutaj dzieje.
JADWIGA MICEWSKA. Bzdura. Oni doskonale wiedzą. Ja byłam na sesji w październiku i dokładnie powiedziałam, co się dzieje u nas w laboratorium. Tu sytuacja jest bardzo skomplikowana. Zaszłości sięgają wielu lat wstecz. Były ciągłe reorganizacje, restrukturyzacje, zwolnienia grupowe. W laboratorium pracowało aż trzydzieści osób. W tej chwili jest dziewięć.
TYGODNIK. Słuchałem wystąpienia dyrektora na sesji Rady Powiatu. Rzeczowo informował o nie tylko swoich dokonaniach w szpitalu, ale podkreślał, że z załogą. Wiele słów było o remontach, dobrze się tego słuchało. Był taki moment, na zakończenie prezentacji multimedialnej, że radni dyrektorowi bili nawet brawo. Przyznaję, nie brzmiało dobrze.
JADWIGA MICEWSKA. No, wie pan. Bez komentarza.
TYGODNIK. Rozumiem, że radni winni włożyć więcej wysiłku w poznanie sytuacji w szpitalu. W końcu ich diety to więcej niż tysiąc złotych miesięcznie. Za prace społeczno-użyteczne człowiek ma dwieście osiemdziesiąt jeden złotych.
JADWIGA MICEWSKA. Oczywiście, że tak. Mury, to nie wszystko. Ktoś musi w nich pracować. Ja nie mówię, że ten szpital jest zły. Szpital jest dobry. Tylko sposób, w jaki realizuje się ideę dobroci, to... brak mi po prostu słów.
TYGODNIK. Proszę pani, zarzuca się dyrektorowi Przemysławowi Leyko wady charakterologiczne?
JADWIGA MICEWSKA. Na ten temat niech się wypowiedzą inni. Podobne metody pan dyrektor Przemysław Leyko stosował w Szczecinku. W szpitalu. Tam został odwołany. Ludzie nie zmieniają charakteru.
TYGODNIK. Komisja rewizyjna rady powiatu ma jeszcze przez miesiąc badać, co w tym szpitalu dzieje się na co dzień. Odniosłem wrażenie, że to nie to ciało winno jakby nawet interweniować w tej sprawie.
JADWIGA MICEWSKA. Związki Zawodowe prosiły, aby starostwo zainteresowało się tym, co się tutaj dzieje. Ta komisja na nasz wniosek tutaj przyszła. Starosta obiecał, że ona zajmie się zarzutami, jakie kierowaliśmy pod adresem dyrektora. Kontrola ponoć została przeprowadzona. Nie wiem, dlaczego jej wyniki do tej pory nie zostały przedstawione.
TYGODNIK. Wynik tych prac ma być pokazany dopiero osiemnastego marca, ze względu na piętrzące się komplikacje w lecznicy.
JADWIGA MICEWSKA. Tu się pracuje źle. To jest też opinia załogi. Osoby, które próbują powiedzieć głośno o tym, że dzieje się źle, są w różnoraki sposób karane. To nie tylko moja osoba. To samo stało się z przewodniczącą drugiego związku. Była instrumentariuszką na bloku operacyjnym i w związku z tym, że ośmieliła się głośno sprzeciwić temu, żeby do zabiegów nie stawały jako „brudne” instrumentariuszki (określenie ze slangu zawodowego – przyp. mój) i salowe, została odsunięta do pracy na intensywną terapię. To pani Stanisława Petrowicz. Ja zostałam przesunięta z laboratorium do pracy rejestratorki medycznej.
TYGODNIK. Jaki jest wedle pani cel działalności dyrektora szpitala?
JADWIGA MICEWSKA. Sprawić, by ludzie bali się mówić głośno o tym, co jest nieprawidłowe. My nie mówimy nic złego. My tylko domagamy się praw dla pracowników. (...)
TYGODNIK. Jest i opinia, że dyrektor przygotowuje szpital pod prywatyzację.
JADWIGA MICEWSKA. Myślę, że tak, ale to jest moje prywatne zdanie. Nie mi rozsądzać ten problem. Faktem jest, że są prowadzone na szeroką skalę remonty. A ja już się zastanawiam, co mnie spotka za ten wywiad. My nie kwestionujemy tego, że w szpitalu są nowe ściany, ale ściany, to nie wszystko. Szpital, to przede wszystkim ludzie. A tym ludziom pracuje się źle. Pracuje się źle! (...)
* * *
Ze wstępnych materiałów zebranych w tej sprawie wynika, że nie tak ważne jest to, czy dyrektor Przemysław Leyko napisał, że był karany, czy też nie, ale to, czy aby powód zwolnienia z pracy w Szczecinku nie będzie w końcu identyczny z tym, co w końcu może zdarzyć się i w Drawsku Pomorskim. Jest czas, by temu zapobiec. Nawet prośbami do dyrektora. Naganą. Na razie – jednak wszystkie sznurki nadal trzyma dyrektor Przemysław Leyko. Te powiatowe też jak najbardziej. Takie odnoszę wrażenie. Gdy Komisja Rewizyjna przedstawi plon pracy w szpitalu, dobrze byłoby, by był też przyjęty przez załogę szpitala. Ot, idzie tylko o prawdę. Nie po to wyborcy wybierali Radę Powiatu, by ta tak poważne problemy zwyczajnie, nawet jakby z łobuzerska, zaklaskiwała. A ludzi zaklaskać się nie da. Z drugiej strony – każdy ma takich klakierów, jakich sobie sam wygłosował.
Komisja Zdrowia i Bezpieczeństwa Rady Powiatu zgłosiła wniosek, z wezwaniem do zbadania zgodności z prawdą pisemnego oświadczenia o niekaralności, składanego czternastego czerwca 2007 roku w konkursie ofert na stanowisko dyrektora Szpitala Powiatowego przez pana Przemysława Leyko, w kontekście ujawnionego faktu skazania go w 2003 roku za przestępstwo ścigane z oskarżenia prywatnego.
Tadeusz Nosel
Miłe panie,widzę że zaczynacie skakać sobie do gardeł.ktoś was dobrze podjudza.Z tego co wiem miałyście wspólnie walczyć z tyranią i zaczątkom średniowiecza a nie ze sobą.Zastanówcie się nim zaczniecie odpisywać na prowokujące wpisy, ktoś celowo zaczyna siać między wami niezgodę.A jest to najlepszy sposób by odwrócić uwagę od sedna podjętej dyskusji.
~ratowniczka
2010.03.20 14.03.16
\"piguła\" jak nie pracujesz na izbie ani na SORZ-E to się nie wtrącaj, Arnold faktycznie przegina i to co napisała \"pigułeczka\" jest prawdą. Wszystkim dupę obrabia, niech się do pracy weźmie i swojej dupy pilnuje... a nie plotami się zajmuje!!!
~piguła
2010.03.20 12.51.23
teraz się Arnolda czepili, koleżanki zastanówcie się co wy robicie! nie macie już kogo się czepiać najlepiej tylko pisać pod jakimiś zmyślonymi nazwami-jeśli macie coś do ludzi to powiedzcie to w twarz a nie na jakimś blogu!!!! wielkie bohaterki!!! na emeryturę - albo na jakieś zasiłki na głowę byście się wybrały to może wreszcie w tym szpitalu spokój zapanuje!!!!!!! ŻENADA!!!
~pigułeczka
2010.03.20 08.46.44
Nareszcie \"dyżurna\" prawdę napisała, Arnold A. robi co chce w czasie pracy i nikogo się nie boi. Spóźnia się na dyżury w szpitalu bo wraca z dyżurów w pogotowiu a poza tym kto słyszał żeby bezpośrednio po 12 godzinnym dyżurze w pogotowiu mieć dyżur na izbie przyjęć czy też na SO-rze - przecież on jest wtedy nieprzytomny i stwarza realne zagrażoneie dla zdrowia i życia pacjentów przyjmowanych do szpitala czy też na SOR i tego Pan Dyrektor nie widzi!!!. Niech Pan Vice Staorsta Krauze to wyjaśni a nie opowiada tylko o kolorowych ścianach w szpitalu...
~Jedynka
2010.03.19 20.55.20
Wygląda to na zmasowany atak propagandy pro dyktatorskiej. Czyżby dyktator powołał nową komórkę do spraw propagandy i oświecenia publicznego, wzorowanej na III Rzeszy? Ciekawe kto jest ewentualnym jej szefem. Adolf Hitler miał od propagandy utalentowanego Josepha Goebbelsa. W tutejszym szpitalu trudno byłoby o talent w tej dziedzinie. To zresztą widać po wypowiedziach powyższych 3 komentatorów z ksywą 666, ONA i OBCY. Najtrafniejsza z nich wydaje się - OBCY. Poruszana w komentarzu tematyka zaiste musi być obca jego autorowi, bądź autorce. W przeciwnym razie nie napisałby takich bzdur, z którymi nawet trudno jest polemizować. Jeden tylko wątek na początku wydał się nieco dowcipny, dotyczący pielęgniarek spędzających czas przy komputerze, na oglądaniu filmów z balu i zajadających pyszne ptasie mleczko. Można było pomyśleć, że będzie to dowcip z serii abstrakcyjnych w stylu „wiewiórki grającej na pianinie Mozarta i popijającej z kieliszka świeżą krew bawołu”. Jednak po przeczytaniu całości wszystko stało się jasne. Zupełne beztalencie.
Adolf w efekcie przegrał pomimo wielkiego talentu Goebbelsa. Znawcy są pełni uznania dla zasad propagandy Josepha, szczególnie tej, że kłamstwo wielokrotnie powtarzane zaczyna być prawdą. A ty OBCY poza brakiem talentu, nie jesteś nawet dowcipny. Raczej żenujący. Więc nie z nami takie numery - Bruner
~czytelnik x
2010.03.19 20.30.14
Do uczestnika bez podpisu...czy mógłbyś mi wyjaśnić o co ci chodzi z tymi pocieszycielami i dokładniej o kogo chodzi.Nie wstydź się swoich przemyśleń,ale rozwiń je dokładniej,by wszyscy mogli się z nimi zapoznać,nawet ci niedouczeni bez średniego wykształcenia.
~do obcego
2010.03.19 19.47.52
Obcy ,czytam te Twoje wypociny i dochodzę do wniosku ,że to Ty najbardziej boisz się o swoje miejsce pracy .Kim zatem jesteś?Chyba masz rację , w innym zakładzie pracy tyle nie płacą za lizanie tyłka..
~do czytelnika x
2010.03.19 19.37.38
Dzięki,bo już nam skrzydła opadają.Dzisiaj spytałam się koleżanki ,czy starosta wyznaczył już związkom termin spotkania w sprawie naszych podwyżek [co ma starosta do naszych podwyżek nie wiem, ale tak ponoć chciał dyrektor],no i co ?Pismo wpłynęło 8 marca i jak do tej pory cisza.TAK NAS W STAROSTWIE LEKCEWAŻĄ !!!Dzięki czytelniku x za wsparcie...
~
2010.03.19 19.29.17
tak tak niektórzy to pocieszyciele ... tak tak wszyscy wiemy o kogo chodzi bua ha ha ha
~czytelnik x
2010.03.19 19.23.28
do uczestnika forum bez podpisu... akurat na tym forum nie wszyscy są pracownikami tegoż szpitala,jednakże popierają większość wypowiedzi zawartych w podjętej dyskusji.
~do OBCEGO
2010.03.19 19.19.27
Naprawdę jesteś OBCY na tej planecie.Godność ludzka nie ma ceny i tylko musi przelać się czara goryczy,żeby powiedzieć -dość.Jak myślisz, co mają do stracenia laborantki ,którym obniżył dyrektor pobory do najniższej krajowej? Sprzątaczka w urzędzie zarabia więcej... Laborantka może sprzątać -sprzątaczka robić badania -nie..Porównujemy zarobki w innych szpitalach -zarabiamy gorzej co jeszcze chcesz...w komentarzu pod innym artykułem ktoś już zauważył że nie dostajemy od paru lat odzieży ochronnej ,obuwia...Lekarze są zadowoleni zarobków ,my wprost przeciwnie .Powiesz,że bez lekarzy szpital nie może istnieć ,a ja twierdzę ,że bez nas też nie..I wiesz co OBCY -chcemy pracować ale za rzetelne pieniądze.A jeżeli chodzi oto ptasie mleczko czy komputer -nie żartuj. W szpitalu strach usiąść na stołku ,żeby nie załapać się na złośliwość dyrektora.Ale spróbuj przyjrzeć się z tej strony kadrze wyższej..
~czytelnik x
2010.03.19 19.18.02
Do 666...myślę że to akurat ty powinnaś się dokształcić bo pisząc robisz dużo błędów.
~czytelnik x
2010.03.19 19.14.28
Do obcego....człowieku ty się nawet nie zastanowiłeś co piszesz-zmiana dyrektora który stosuje mobbing na nie stosującego mobbing wcale nie skutkuje zamknięciem zakładu i utratą miejsc pracy.Jeszcze nie spotkałem się z zasadniczą szkołą zawodową pielęgniarstwa,jeżeli nie wiesz to kiedyś istniały licea medyczne a dzisiaj są to studia medyczne a tam raczej trzeba mieć maturę(tzw. średnie).Nie wszyscy po linii partyjnej z salowej(bez matury)awansują na sekretarkę.Jasiu nie przeginaj pały.
~
2010.03.19 19.02.27
żal ogarnia jak się to czyta biedne panie pielęgniarki dopiero docenicie to co miałyście jak przyjdzie nowy i wam sie dobierze do czterech liter i znowu będzie wojna i znowu artykuły, wystąpienia, pisma i nowy dyrektor bo ten znowu będzie zły bo zwróci uwagę szanownym paniom że trzeba pracować a nie plotami się zajmować!!!!!! i znowu brak stabilizacji w zakładzie pracy-czas się zastanowić i puknąć się w te głowy!!!!!!!
~do 666
2010.03.19 18.43.31
Ja, niedouczona pielęgniarka wiem ,że pisze się WZIĄĆ a nie wziasc.Wcale nie czuję się gorsza ,że mam tylko średnie wykształcenie.Z inteligencją człowiek się rodzi,kultury się uczy, i jak się nie ma tego czegoś, to jest się wykształconym prostakiem do końca życia-i szkoły tu nic nie pomogą-NIEPRAWDAŻ 666 ?
~obcy
2010.03.19 18.41.22
A pomyślały te osoby, które rozpoczęły tę zawieruchę gdzież w tym olbrzymim mieście Drawsku Pom. znajdą pracę, jeśli dojdzie do zamknięcia placówki? Jakby nie patrzeć, jest tam w zasadzie najwięcej etatów w stosunku do pozostałych zakładów. Póki co szpital daje miejsce pracy wielu osobom i stanowi jednostkę przyszłościową- dla potencjalnych pacjentów i osób w nim zatrudnionych. Wiele osób nie ma nawet matury, a gdzie znajdą zatrudnienie? Miast karmić się sensacjami po poły z plotkarskiego świata może rzeczywiście warto wziąć się po prostu do pracy?
~
2010.03.19 18.40.39
(do 666) czy to przemyślana wypowiedź.Jak można tak obrażać pielęgniarki.niedokształcone to proszę leczyć się w innym szpitalu.Z komputera najczęściej korzystają panie sekretarki i lekarze, ogólnie dostępny komputer z internetem jest w izbie przyjęć,z którego często korzystają lekarze nie w celach medycznych.ptasie mleczko możemy kupić same , nie musimy czekać na datek od pacjentów. W oddziale ratunkowym na uznanie zasługuje tylko personel średni(i to nie cały), dyżury lekarzy na SOR są pojedyncze, ale do NFZ wykazuje się pełną obsadę miesięczną.Twoje spostrzeżenia są niesprawiedliwe. A jakie ty masz wykształcenie?
~ONA
2010.03.19 18.27.16
Brawo 666!!! ja też popieram Dyrektora - brawo ja to bym na bruk te plotkary wywaliła!!!!!!!!! tylko myślą o własnych d...a nie o pacjentach. Żałosne!
~666
2010.03.19 17.18.34
Drogie Panie Pielęgniarki! Jesli poruszacie dany temat na forum to prosze jednak dokladniej przemyslec co piszecie i nie oskarzac nikogo bezpodstawnie!A najpierw sie wziasc za siebie,osobiscie sie nie dziwie jakie stanowisko podjal dyrektor wobec was bo co jak co ale od pielegniarek powinno sie wymagac!Tylko jak mozna wymagac czegokolwiek,skoro sa Panie niedokształcone?Bo jesli mowa o waszym wykształceniu to większosc z Pań ma skończone liceum pielęgniarskie i na tym koniec,owszem maja Panie doświadczenie zawodowe ale co z tego? Zamiast chodzic kolo pacjentów,pomagac,okazywac troske i cieplo,to Panie wola wlaczyc komputer i ogladac zdjecia z balu,albo co wiecej zajadac pyszne \'\'ptasie mleczko\'\',ktore wczesniej dostaly za okazana niby,ze troske.Co tak nalezy do PANSTWA OBOWIAZKOW!Stanowisko dyrektora w tej sprawie jest całkowicie słuszne,trzeba cos wkoncu poczac!Obwiniacie dyrektora?!A zasługi? Jeszcze 3 lata temu nie mozna bylo w szpitalu wykonywac badan endoskopowych,powstala ortopedia-mowicie,ze nie ma wyspecjalizowanej kadry z zakresu działan ortopedycznych,ale ciezko ja znalesc,w calym wojewodztwie jest nie wielu ortopedow,a zeby znalesc doskonalego lekarza trzeba zapewnic mu tez godziwe wynagrodzenie,dlatego tez dzialanosc tego oddzialu zalezy od wielu czynnikow,ale o tym Panie nie pomyslały...Tak samo jak Panie nie pomyslaly o szpitalnym oddziale ratunkowym,co jest nadzwyczaj wazne w dzisiejszych czasach,w ciagu 24h personel medyczny bedzie mogł postawic sluszna diagnoze i przekierowac na dany oddzial i walczyc o zycie ludzkie!