Boją się przychodzić na Radę Powiatu, bo boją się swojej (?) władzy
(DRAWSKO POMORSKIE.) Sesja Rady Powiatu w Drawsku Pomorskim była zapowiadana w „pijarze” szeptanym jako, jak na ten powiat, sesja niezwykła. A to znów za sprawą Jana Barczaka, co to tyle wie, że nieraz coś z tej swojej wiedzy i odpowie. A odpowiada z mównic samorządowych w ramach Trybun Obywatelskich na sesjach – miejskich i powiatowych. Mało miast w Polsce ma takiego Barczaka, a Drawsko właśnie ma, ale raczej chciałoby nie mieć. No, bo nie po to tyle lat o wolność walczyliśmy.
BARCZAK JUŻ ZASŁUŻONY, ALE JESZCZE BEZ MEDALU
Piszę, że jak na ten powiat sesja niezwykła, gdyż Drawsko i powiat są zawiadywane przez wreszcie tylko niszową partię SLD, co nawet jak na nasz kraj, wedle Drzewieckiego - „dziki”, jest raczej kuriozalne, ale powiat drawski właśnie jeszcze tak ma. SLD jest tu kojarzony najbardziej z nowymi polbrukami i supermarketami, i z emigracją za chlebem.
Były radny powiatowy, Jan Barczak, już zasłużył sobie na medal, ale do tej pory nikt mu jednak go nie wręczył. Chyba dopiero następna, a wyczekiwana ekipa polityczna. Winien być to medal za zasługi! Za jakie?
Reporter Tygodnika od Jana Barczaka jakiś czas temu usłyszał następującą opowieść: - Pojechałem sobie do Domu Pomocy Społecznej w Darskowie. Popatrzę sobie, pomyślę, jak tam jest. Wchodzę do pałacu jak hrabia jakiś. I od razu na stołówkę. A tam przy stołach ludzie coś spożywają. Patrzę na talerze, a na nich coś leży, ale nie bardzo widzę, co to jest. Pytam – co to jest? Nie ma odpowiedzi. Pytam jeszcze raz. Co to jest? Cisza. Czekam. Słyszę; to obiad - mówi ktoś. Okazuje się, to coś na tym talerzu, to dla nich obiad. Nie zdzierżyłem. Nie wytrzymałem. Jeśli to ma być obiad dla tych ludzi, to tu trzeba komisji rewizyjnej. I była. Zrewidowaliśmy do spodu. -
Po tym w sprawie obiadu wyczynie Jana Barczaka z Darskowa poleciał dyrektor i kadrowa, a potem jeszcze parę innych osób. Ciekawostką jest to, że o tym, co odkrył Jan Barczak, od lat wiedziało wielu, w tym też i tak zwanych nobliwych notabli. Bodajże i któremuś z nich też się dostało. Też poleciał. Ależ ten Barczak.
WAŃKA WSTAŃKA
Niech pan dobrze popilotuje Jana Barczaka, on znów zaczyna bardzo ważny problem – słyszałem wokół. Stosunki między pracownikami szpitala powiatowego, stosunki między nimi a dyrektorem Przemysławem Leyko... Tak dalej być nie może.
Telefon z redakcji, bym był na tej sesji. Ma być ważna. Zaglądam do internetu. Czytelników artykułu sygnowanego KAR kilkuset. Potem do półtora tysiąca. To nawet w przypadku Tygodnika bardzo dużo. Komentarzy ponad pół setki. Potem do stu pięćdzisięciu. Dyrektor Przemysław Leyko był karany, a zaprzeczył temu startując w konkursie na dyrektora. To wiadomość od Barczaka z mównicy. Okazało się, nie bardzo tak. Będzie sprawdzanie. Generalne uwagi - złe stosunki między ludźmi, coś w rodzaju kumoterstwa, ktoś uprzywilejowany, a ktoś nie. Pieniądze idące z ministerstwa, które mogłyby pójść na podwyżki pensji, idą na remonty. Inne uwagi – szpital w oka mgnieniu zaczyna jednak przypominać szpital. Pojawia się potrzebne wyposażenie, remonty idą jak po sznurku, sale eleganckie, lśnią nowoczesnością taką, której w drawskim szpitalu jeszcze nikt i nigdy nie oglądał.
Później ktoś, kogo trudno zaliczyć do stronników Przemysława Leyko, powie: - Nie odmawiam mu tego, że ma zmysł do roboty, do remontów, umie to zrobić. Już poza salą narad mówi, że Leyko stosownych pozwoleń nie otrzyma, bo wykonane remonty nie wedle przepisów – straż pożarna.
RAPORT KOMISJI REWIZYJNEJ NA NASTĘPNĄ SESJĘ
Dyrektor Przemysław Leyko zasiada w środku sali obrad rady powiatu. W lewej dłoni mikrofon, w prawej mysz komputera. Przedtem szef komisji rewizyjnej, która pracowała w szpitalu, mówi, że nie ma raportu. Bo tyle się wydarzyło, że nie sposób, by już taki raport był. Będzie na następną sesję, w połowie marca, dokładnie siedemnastego. Dyrektor rozpoczyna wspomagany komputerem wykład na temat nie tego, czego dokonał w szpitalu, ile bardziej o tym, czego ten szpital wymagał i on to spełnia do dzisiaj z pomocą głównie swych pracowników. Niektórych wskazuje. Padają nawet imiona, ale wypowiadane tak, jakby to byli jacyś nowi bohaterowie jakichś zupełnie nowych czasów. Sala reaguje albo bezdechowym podziwem, albo szmerem zrozumienia. Hokus pokus: zdjęcie – na nim zrujnowane pomieszczenie, drugie zdjęcie – niewiarygodna zmiana. I znów to samo – wydawało się, że to jakiś blef, ale zorientowani twierdzą: tak, on tego dokonał, nie można mu tego odmówić. - On w tym jest dobry, naprawdę, tylko taki straszny wobec ludzi. Zastrasza, wszyscy się go boją, zwalnia, nie jest za grzeczny. No, i karany. No i nie przyznał się, a nawet więcej – skłamał. Napisał, nie był karany, a był. - Dyrektor wyjaśniał: o wszystkim poinformowałem.
Prezentacja jest długa, ale u jej zwieńczenia właściwie to nie ma pytań. Jest tylko spór z jednym z przewodniczących, który zapytał, skąd doktor bierze środki na remonty, skoro nie zawsze od rady powiatu. Dyrektor mówi: wy mi powiedzcie, ile razy mam pisać, żeby pieniądze dostać. Piszę raz, a wy, że nie dostanę. To ja wtedy już nie piszę, tylko robię swoimi sposobami. Może nawet okna będę produkować - żartuje, ale sam zachowuje kamienną twarz. - Bo co, za piątym razem dostanę? To mi powiedzcie, za piątym, to od razu napiszę pięć razy. - Brzmi to nawet nieźle. Jeden z dyrektorów powie: Ja też tak robię!
Prezydium rady, skonfundowane, starannie robiło dobrą minę do niespodziewanej gry. Sala była za dyrektorem, ale spośród tych, którzy na zabój są przeciwko niemu, nie było nikogo. Jan Barczak siedział jak trusia, bo szpital – ruina, to też i za jego kadencji. Reporter usilnie poszukiwał kogokolwiek, kto byłby na sali z ludzi, wedle wieści, pokrzywdzonych przez dyrektora, ale nie było nikogo. Dosłownie. To było najbardziej zaskakujące. Strach? Szpitalni się boją? Później okaże się, że tak. Do Drawska Pomorskiego demokracja dopiero dociera. Tu ciągle jeszcze postkomuna. Człowiek pracy, a któż to taki? Tu jedno zdanie o ludziach w szpitalu, o fatalnych tam stosunkach, mogłoby nawet i zburzyć perrorę o wszelkich remontach dokonanych dotychczas przez dyrektora. Dlaczego ludzie ze szpitala bali się przyjść na piątkową sesję? Chyba dlatego, że w Drawsku Pomorskim ciągle rządzi jeszcze SLD. Tego rodzaju polityczne roztasowania nie sprzyjają jakimkolwiek ludzkim otwarciom, a szpital ma w swej historii wydarzenia wręcz karygodne z poprzednich lat. Być może po nowych wyborach w Drawsku Pomorskim zwykli ludzie pracy będą zdolni do pootwierania buź po dziesiątkach lat z wodą w ustach. To przecież jest uleczalne nawet i bez szpitala.
OKLASKI
Koniec prezentacji – oklaski. Niezbyt burzliwe. Głęboka ulga. Czytelne. No, tego to się nie spodziewano chyba. Po, właściwie to braku pytań do dyrektora, można sądzić, że Rada Powiatu jakby się umówiła. - Nie ma pytań do dyrektora, nie ma problemu. - Ale problem pozostał i będzie musiał być rozwiązany. Głosy komplementujące dyrektora. To głosy ludzi, których w ostatnim czasie sięgnęła choroba. Komplementują pracę szpitala, serdecznie. Ale to radni, którzy w wyniku choroby trafili do szpitala. Miejscowi notable. To nie jest miarodajna opinia. I głos ze Złocieńca byłego burmistrza i naczelnika miasta Henryka Czarnoty. - Nikt do tej pory nie zrobił dla tego szpitala tyle, co ten dyrektor. A przez ostatnie, do trzech lat, było ich aż siedmiu. Skoro on tyle potrafi, tyle zrobił, to spójrzmy na tego człowieka i w tej perspektywie. Zważmy jego postępowanie, ale z największą dozą obiektywizmu. -
Andrzejowi Krauze, wicestaroście ze Złocieńca, szpital został wetknięty na siłę przez starostę Stanisława Cybulę. Cybula to cwany lisek, wiedział, co robi - jeden z radnych na ten temat, anonimowo oczywiście. Dzisiaj Cybula jest czysty, za szpital odpowiada Krauze, a Przemysław Leyko skłamał – ciągnie wypowiedź. Gdyby powiedział prawdę, nie on wygrałby konkurs, a ta druga osoba - to z kolei anonimowo radny spoza Drawska Pomorskiego.
DZIĘKUJĘ, PANIE DYREKTORZE
Wicestarosta Andrzej Krauze dobrze wybiera moment w dramacie na obronę swego w jakimś sensie podwładnego. - Tyle zrobił - to się przewija. Nie da się ukryć, tyle zrobił. - A Krauze na dodatek umie mówić. Z wyczuciem dobiera timbre głosu, instynktownie reguluje moc, dobrze obeznany z mikrofonami. Wypowiedź jest zgrabnie skonstruowana, podana; widać, w odróżnieniu od innych, przygotowana. Tu znów coś w rodzaju oklasków, ale ledwie, ledwie. Perrora Andrzeja Krauze zwieńczona słowami – dziękuję, panie dyrektorze. - Sala podziela podziękowania, ale ktoś pyta: dziękuję, to co to znaczy, że w ogóle już dziękujemy? - Nie, nie, to znaczy, to znaczy, co znaczy, dziękujemy panie dyrektorze. Za pracę. -
PRZED SZPITALEM
W poniedziałek i we wtorek nie udało się nam skontaktować ani z Janem Barczakiem, ani z wiecestarostą Andrzejem Krauze. Byliśmy zaś w szpitalu po pierwsze wieści - a co tam panie w szpitalu tuż po sesji. Już przy wejściu widać, że trwa nieustający remont, ale taki - dobry, bo rodzaj widocznego osprzętu instalowanego przedni. Winda – cacko. Za to parking pod oknami beznadzieja. Mury lecznicy pod psem. Jak to było możliwe, by budynek doprowadzić do takiego stanu, trudno szukać winnych? W ciągu dwóch lat było tu siedmiu dyrektorów. Nie dali rady. Podobno dobrze radzą sobie gdzieś indziej, na przykład w Goleniowe, nad Drawą popadali. To wiadomość od wicestarosty, Andrzeja Krauze.
Nie udało się nam skontaktować z Janem Barczakiem, pozostało więc miejsce najważniejsze – szpital. A w nim związki zawodowe. A w związkach pierwsza pani wskazana przez kilka pielęgniarek, Jadwiga Micewska.
JADWIGA MICEWSKA
Szefowa jednego ze związków zawodowych pielęgniarek pokazuje pisemko, które właśnie otrzymała: - W związku z upływem – z dniem 31.03.2010 roku – okresu Pani oddelegowania do pracy w poradniach specjalistycznych na stanowisku sekretarka medyczna, proszę o dostarczenie informacji na temat posiadanych przez Panią kwalifikacji niezbędnych do pracy w systemie zmianowym w laboratorium Szpitala. -
TYGODNIK. Otrzymała pani to pisemko dzisiaj i usłyszała pani od dyrektora, że mimo dwudziestu siedmiu lat pracy, nie ma pani kwalifikacji?
JADWIGA MICEWSKA. Te zarzuty usłyszałam już w październiku. (...) Wszystko rozbija się o to, że my, jako laborantki i osoby pracujące w pracowni, między innymi - serologii, musimy mieć co trzy lata aktualizowane kursy serologiczne. Siłą rzeczy te kursy się dezaktualizują. Po trzech latach trzeba odbyć ponowne szkolenie. Jest sytuacja tego rodzaju, że pan dyrektor uniemożliwia odbycie tego kursu, a tym samym przywrócenie mnie do mojej dotychczasowej pracy.
TYGODNIK. Co z panią dalej będzie?
JADWIGA MICEWSKA: Nie wiem. Muszę odpisać panu dyrektorowi na to pismo.
TYGODNIK. Sądzi pani, że jest to związane z pani działalnością związkową?
JADWIGA MICEWSKA. Jestem przewodniczącą Międzyzakładowej Organizacji Pracowników Ochrony Zdrowia Powiatu Drawskiego z siedzibą przy Szpitalu imienia Matki Teresy z Kalkuty.
TYGODNIK. Łączy pani to pisemko z tą działalnością?
JADWIGA MICEWSKA. Jak najbardziej. To nie tylko jest, że tak powiem, jakaś szykana w stosunku do mojej osoby. Ja już wiele złego tutaj przeszłam. Dostałam między innymi naganę za to, że naruszam zasady współżycia społecznego.
TYGODNIK. Nim przyszedłem do pani, poczytałem sobie o was w prasie, w inernecie... Dżungla spraw do rozwikłania, któż temu poradzi? Wychodzi na to, że atmosfera międzyludzka w lecznicy jest fatalna.
JADWIGA MICEWSKA. To delikatnie powiedziane. Takie praktyki są stosowane w stosunku nie tylko do mojej osoby.
TYGODNIK. No to trzeba pójść do tej władzy drawskiej, jaka by ona nie była i mówić o swoich sprawach. Byłem na ostatniej sesji rady powiatu i odniosłem wrażenie, że oni o tym wszystkim w ogóle nie wiedzą. O tym, co się tutaj dzieje.
JADWIGA MICEWSKA. Bzdura. Oni doskonale wiedzą. Ja byłam na sesji w październiku i dokładnie powiedziałam, co się dzieje u nas w laboratorium. Tu sytuacja jest bardzo skomplikowana. Zaszłości sięgają wielu lat wstecz. Były ciągłe reorganizacje, restrukturyzacje, zwolnienia grupowe. W laboratorium pracowało aż trzydzieści osób. W tej chwili jest dziewięć.
TYGODNIK. Słuchałem wystąpienia dyrektora na sesji Rady Powiatu. Rzeczowo informował o nie tylko swoich dokonaniach w szpitalu, ale podkreślał, że z załogą. Wiele słów było o remontach, dobrze się tego słuchało. Był taki moment, na zakończenie prezentacji multimedialnej, że radni dyrektorowi bili nawet brawo. Przyznaję, nie brzmiało dobrze.
JADWIGA MICEWSKA. No, wie pan. Bez komentarza.
TYGODNIK. Rozumiem, że radni winni włożyć więcej wysiłku w poznanie sytuacji w szpitalu. W końcu ich diety to więcej niż tysiąc złotych miesięcznie. Za prace społeczno-użyteczne człowiek ma dwieście osiemdziesiąt jeden złotych.
JADWIGA MICEWSKA. Oczywiście, że tak. Mury, to nie wszystko. Ktoś musi w nich pracować. Ja nie mówię, że ten szpital jest zły. Szpital jest dobry. Tylko sposób, w jaki realizuje się ideę dobroci, to... brak mi po prostu słów.
TYGODNIK. Proszę pani, zarzuca się dyrektorowi Przemysławowi Leyko wady charakterologiczne?
JADWIGA MICEWSKA. Na ten temat niech się wypowiedzą inni. Podobne metody pan dyrektor Przemysław Leyko stosował w Szczecinku. W szpitalu. Tam został odwołany. Ludzie nie zmieniają charakteru.
TYGODNIK. Komisja rewizyjna rady powiatu ma jeszcze przez miesiąc badać, co w tym szpitalu dzieje się na co dzień. Odniosłem wrażenie, że to nie to ciało winno jakby nawet interweniować w tej sprawie.
JADWIGA MICEWSKA. Związki Zawodowe prosiły, aby starostwo zainteresowało się tym, co się tutaj dzieje. Ta komisja na nasz wniosek tutaj przyszła. Starosta obiecał, że ona zajmie się zarzutami, jakie kierowaliśmy pod adresem dyrektora. Kontrola ponoć została przeprowadzona. Nie wiem, dlaczego jej wyniki do tej pory nie zostały przedstawione.
TYGODNIK. Wynik tych prac ma być pokazany dopiero osiemnastego marca, ze względu na piętrzące się komplikacje w lecznicy.
JADWIGA MICEWSKA. Tu się pracuje źle. To jest też opinia załogi. Osoby, które próbują powiedzieć głośno o tym, że dzieje się źle, są w różnoraki sposób karane. To nie tylko moja osoba. To samo stało się z przewodniczącą drugiego związku. Była instrumentariuszką na bloku operacyjnym i w związku z tym, że ośmieliła się głośno sprzeciwić temu, żeby do zabiegów nie stawały jako „brudne” instrumentariuszki (określenie ze slangu zawodowego – przyp. mój) i salowe, została odsunięta do pracy na intensywną terapię. To pani Stanisława Petrowicz. Ja zostałam przesunięta z laboratorium do pracy rejestratorki medycznej.
TYGODNIK. Jaki jest wedle pani cel działalności dyrektora szpitala?
JADWIGA MICEWSKA. Sprawić, by ludzie bali się mówić głośno o tym, co jest nieprawidłowe. My nie mówimy nic złego. My tylko domagamy się praw dla pracowników. (...)
TYGODNIK. Jest i opinia, że dyrektor przygotowuje szpital pod prywatyzację.
JADWIGA MICEWSKA. Myślę, że tak, ale to jest moje prywatne zdanie. Nie mi rozsądzać ten problem. Faktem jest, że są prowadzone na szeroką skalę remonty. A ja już się zastanawiam, co mnie spotka za ten wywiad. My nie kwestionujemy tego, że w szpitalu są nowe ściany, ale ściany, to nie wszystko. Szpital, to przede wszystkim ludzie. A tym ludziom pracuje się źle. Pracuje się źle! (...)
* * *
Ze wstępnych materiałów zebranych w tej sprawie wynika, że nie tak ważne jest to, czy dyrektor Przemysław Leyko napisał, że był karany, czy też nie, ale to, czy aby powód zwolnienia z pracy w Szczecinku nie będzie w końcu identyczny z tym, co w końcu może zdarzyć się i w Drawsku Pomorskim. Jest czas, by temu zapobiec. Nawet prośbami do dyrektora. Naganą. Na razie – jednak wszystkie sznurki nadal trzyma dyrektor Przemysław Leyko. Te powiatowe też jak najbardziej. Takie odnoszę wrażenie. Gdy Komisja Rewizyjna przedstawi plon pracy w szpitalu, dobrze byłoby, by był też przyjęty przez załogę szpitala. Ot, idzie tylko o prawdę. Nie po to wyborcy wybierali Radę Powiatu, by ta tak poważne problemy zwyczajnie, nawet jakby z łobuzerska, zaklaskiwała. A ludzi zaklaskać się nie da. Z drugiej strony – każdy ma takich klakierów, jakich sobie sam wygłosował.
Komisja Zdrowia i Bezpieczeństwa Rady Powiatu zgłosiła wniosek, z wezwaniem do zbadania zgodności z prawdą pisemnego oświadczenia o niekaralności, składanego czternastego czerwca 2007 roku w konkursie ofert na stanowisko dyrektora Szpitala Powiatowego przez pana Przemysława Leyko, w kontekście ujawnionego faktu skazania go w 2003 roku za przestępstwo ścigane z oskarżenia prywatnego.
Tadeusz Nosel
Przez przypadek natrafiłam na ten artykuł, ale szczerze i rzetelnie przestudiowałam go!! Dla mnie to co piszą , nasze ,,Panie Pielegniarki\"jest żenadą!! Przez jedną, zresztą nie miłą, i nie nadajacą się do takiej pracy ,,Panią\" powstała taka afera!! Kryjecie się pod pseudonimami, krytykujecie Dyrektora, ale nie macie odwagi by powiedziec to w twarz-zaklamanie!!!Poprzedni dyrektor, zły, ten zły, ludzie, kto Wam dogodzi!!!!!Cieszy mnie tylko że znalazły sie osoby ktore uczciwie potrafią powiedzieć, co myślą, że kiedys było źle, a teraz jest lepiej, jest dobrze i , że to zasługa Pana Dyrektora!!!
Każdy z nas potrafi rzucic kamieniem, a nie powinien, bo najpierw trzeba zacząc od siebie!!!
,,Bohaterki\" żal mi Was!!!
Trzymam kciuki Panie Dyrektorze!!!
Bo widze co Pan zrobil dla szpitala!!!Wiem, ze to trudne, ale zycze siły i wytrwałosci...niech sie Pan nie poddaję!!!!!Wierzę ze zwycięzy sprawiedliwość, w koncu!!!
~do pielęgniarki
2010.03.22 20.36.31
Nie wiem kto się podszywa pod \'pielęgniarki\'...ale powiedzcie panie gdzie macie ten raj.W pojedynczych dyżurach? W dyżurach z \'kontraktowymi \',które pracują bez ustawowych przerw między dyżurami i na samym początku dyżuru są już zmęczone ,a może jesteście usatysfakcjonowane poborami, które są jedne z najniższych w województwie ?Nie rozpatruję historii szpitala czy było ogorzej czy lepiej..porównuję do innych szpitali jak mają dzisiaj.Piszesz ,że pacjenci mają lepiej...kiedy byłaś ostatnio w innym szpitalu..[nie porównuj jak było kiedyś w Drawsku-inne czasy ,inne pieniądze ,inne możliwości]Ale jedno można powiedzieć:jeszcze żaden dyrektor tak nie skłócił załogi.Zobacz lekarze już dawno przejrzeli na oczy-dobra płaca- dobra praca,a ty piszesz że pacjenci powinni być dla nas najważniejsi .Dla mnie najważniejsze są moje dzieci i rodzina.Ale chcę pracować ,tylko tyle ,że w spokojnej atmosferze i za godziwe pieniądze
~koleżanka
2010.03.22 20.02.00
Dumna jest z siebie Pani Micewska... zakała całego szpitala!!! Wstyd,że mamy takiego pracownika. Nie dziwie się Panu Dyrektorowi,że ma dość.
Żenujące!!!
~Pielegniarka
2010.03.22 18.59.54
W sumie popieram wypowiedz koleżanki-nie wypominając nikomu pamietacie co sie dzialo za kadencji poprzedniego dyrektora.?!Porownujac tamte czasy to dzis mamy jak w raju! My jak my ale pacjenci na pewno, a to oni powinni byc dla nas najwazniejsi!
~PIELĘGNIARKA
2010.03.22 18.33.40
No i teraz nasze \"koleżanki\" po fachu mogą być \"dumne\" - nie ma co się dziwić na miejscu Dyrektora każdy chciałby odejść, ma zapłatę za to co naprawdę zrobił, a zrobił wiele! i nie da się tego ukryć!!! Chyba z zazdrości zaczęły mataczyć i kręcić! tylko ciekawe co zrobią jak z odejściem Dyrektora odejdą lekarze, zamkną szpital i wtedy dopiero na chleb nie będziemy miały!!! Nie potrafię zrozumieć jak można mieć w sobie tyle złości i negatywnych cech!!!
Pracuję od wielu lat w tym szpitalu, i z czystym sumieniem mogę powiedzieć że teraz jest naprawdę dobrze!!! i nie warto tego zaprzepaścić-koleżanki nie dajmy się - zacznijmy działać!!! niech prywatne \"zatargi\" niewielkiej liczby pracowników naszego Szpitala nie zaprzepaszczą wielu lat starań naszej cięzkiej pracy!
~dla zainteresowanych wklejam artykuł z Głosu Koszalińskiego-dyżurna
2010.03.22 15.10.54
Kontrowersje: Radni stawiają zarzuty, a dyrektor ma już dość
Przemysław Leyko chce zrezygnować ze stanowiska. Dyrektor szpitala w Drawsku Pomorskim nie akceptuje wyników kontroli przeprowadzonej przez komisję rewizyjną.
Wiceprzewodniczący rady Karol Korczyński na piątkowej sesji stwierdził, że podczas organizowanych przez szpital przetargów doszło do złamania przepisów dotyczących równego dostępu i konkurencyjności.
Wyniki kontroli zaprezentował podczas piątkowej sesji rady Powiatu Drawskiego Janusz Przybyła, przewodniczący komisji rewizyjnej.
Radni kontrolujący szpital uznali za ekonomicznie nieuzasadnione przejęcie laboratorium, prowadzonego wcześniej przez prywatną firmę. W wyniku przejęcia laboratorium pracę straciły cztery zatrudnione tam osoby.
Kolejny zarzut dotyczył niewykonania zaleceń sanepidu, związanych z poprawieniem warunków na oddziale dziecięcym. Następny mówił o prawdopodobnym naruszeniu przepisów przetargowych.
Inne działania dyrektora związane z realizacją programu naprawczego szpitala, o których informowaliśmy w piątkowym wydaniu \"Głosu”, ocenione zostały przez komisję pozytywnie.
– Co to znaczy, że najprawdopodobniej doszło do naruszenia przepisów przetargowych? – dopytywali się radni – Albo jest naruszenie przepisów, albo nie i wtedy się o tym nie mówi.
– My nie jesteśmy kompetentni do rozstrzygania w sprawach, które wyjaśnić powinni fachowcy – odpowiadał Karol Korczyński, który do pracy w komisji powołany został w roli eksperta. – Dyrektor nie przedstawił nam kompletu dokumentów. Nie pozwolił porozmawiać z pracownikami. Nie pokazano nam oferty na zakup ramienia rentgena. Nie usłyszeliśmy odpowiedzi na pytanie, dlaczego większość materiałów budowlanych na remont szpitala kupiona została w Szczecinku. Czy dlatego tylko, że mieszka tam dyrektor?
Po wysłuchaniu tych zarzutów na mównicę wszedł Przemysław Leyko.
– Wobec tak niezgodnych z prawdą i nierzetelnych wniosków komisji ja się nie upieram przy dyrektorowaniu – zapowiedział rychłą rezygnację z pełnionej funkcji. – Państwo naoglądaliście się telewizji i chcieliście przesłuchiwać moich pracowników tak jak robi to sejmowa komisja śledcza. Ja się na to nie zgodziłem.
Według dyrektora Leyki zarzut niegospodarności przy zamówieniach publicznych jest ciężki i niesprawiedliwy. – Przy wyborze ofert zakupu sprzętu dla szpitala musiałem się trzymać wytycznych ministra zdrowia – odpowiadał radnym szef szpitala. – Jednak pan Korczyński uznał, że to nie ja, tylko firma, która nie wygrała przetargu miała rację. Przejęcie laboratorium było dla szpitala korzystne. Teraz badania są tańsze. Nieprawdą jest również, że nie zrobiłem nic dla poprawy warunków na oddziale dziecięcym. Swoją pracą nie zasłużyłem na tego typu ocenę.
Dodajmy, że z czworga członków komisji rewizyjnej i pięciorga ekspertów protokół podpisało tylko pięć osób. Jeden z radnych wyjechał do Australii, trzy pozostałe osoby nie zaakceptowały jego treści. Protokołu nie podpisał również dyrektor Leyko. Na jego prośbę do szpitala przyjechał rewident Najwyższej Izby Kontroli, który bada teraz, czy zarzuty stawiane dyrektorowi są zasadne.
~997
2010.03.21 16.27.55
\"Pigułeczko\" masz rację-ta sprawa jest już badana przez odpowiednie służby. Nie martw się kochana dojdziemy prawdy i osoby, które kłamały, które zataiły pewne fakty i które nie dopełniły obowiązków służbowych poniosą za to odpowiedzialność karną. Niektóre już nawet przebywają na L4 ze strachu, np. Pani T.C.W.
~cytat wypowiedzi Pana Dyrektora z protokołu z sesji Rady Powiatu z dnia 29-01-10 dla wtajemniczonych
2010.03.21 16.19.33
Głos zabrał Pan Przemysław Leyko - Dyrektor Szpitala Powiatowego w Drawsku
Pomorskim, który powiedział: „Panie Przewodniczący, Wysoka Rado. Ja chciałbym od razu sprostować. Ja mógłbym dzisiaj powiedzieć, że nie byłem nigdy karany, ponieważ po 5 latach karalność się zaciera, ale ja jestem uczciwym człowiekiem i ja nigdy nie złożyłem oświadczenia, że nie byłem karany. Rzeczywiście nigdy nie byłem karany za mobbing pracowników. Natomiast prawda jest, że zwolniłem pielęgniarkę oddziałową, oddziału noworodkowego, która była odpowiedzialna za wypadniecie noworodka z wysokości 1 metra na betonową posadzkę, na oczach pierworódki, kobiety 40-letniej, nauczycielki i męża również nauczyciela. Ci ludzie jak wpadli do mnie do gabinetu, to myślałem, że mnie pobiją w tym gabinecie i prawda jest taka, że odpowiedzialna za to była pielęgniarka oddziałowa, która wprowadziła system przewożenia noworodków w tych wózkach, w tych boksach z pleksi, troje. Wiadomo, że takie dziecko powinno jedno jechać w tym boksie i to dziecko wypadło jedno. Ja ta Panią wyrzuciłem z pracy, rzeczywiście wyrzuciłem, zwolniłem dyscyplinarnie z pracy. Oczywiście Pani poszła do związków zawodowych. Kto ma funkcje zarządcy wie jak wyglądają sytuacje konfliktowe pomiędzy zarządcą, a związkami zawodowymi, których jest bardzo wiele. I rzeczywiście sprawa trafiła do sadu i zostałem skazany na zapłacenie grzywny. Ja nie pamiętam już, jakiej wysokości, w każdym razie te grzywnę zapłaciłem i sprawa się skończyła. Natomiast ta karalność została wymazana po 5 latach, także dzisiaj mogę powiedzieć zupełnie śmiało: nie, nie byłem karany. Natomiast, jeżeli chodzi o poinformowanie Zarządu w czasie komisji, to ja dokładnie taką samą sytuacje przedstawiłem Zarządowi w czasie konkursu. Nie ma takiego wymogu ustawowego jakoby dyrektor szpitala musiał być osobą niekaraną, to dotyczy radnych, dotyczy to różnych osób, natomiast akurat, jeżeli chodzi o dyrektorów szpitala nie. Także rzeczywiście, jeżeli chodzi o moja karalność byłem wtedy, kiedy odbywał się ten konkurs ukarany grzywna za złamanie prawa pracowniczego, o tak dokładnie rzecz biorąc. Natomiast na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć, że nie jestem karany, a kiedy był konkurs, komisja konkursowa o tym wiedziała, ja poinformowałem i nie złożyłem nigdy oświadczenia jakobym nie był karany. Dziękuje.”
\"pigułeczka\"
Analizując powyższą wypowiedź Pana Dyrektora z całym szacunkiem dla Niego, stwierdzić należy, że w chwili kiedy został wybrany na dyrektora drawskiego był osobą karaną za mobbing, został bowiem skazany za ten czyn w 2003 roku, a konkurs na dyrektora odbył się w dniu 14 czerwca 2007r. a więc przed upływem 5 lat od skazania.
Szanowini Państwo Radni Powiatowi, Szanowni Państwo Starostowie - co Wy na to, nadal będziecie siedzieć bezczynnie i patrzeć na kolorowe ściany szpitala..., może należałoby dogłębnie zbadać tą sprawę - życzę mądrych decyzji \"pigułeczka\"
~do óbserwatora i ...
2010.03.21 08.59.00
Wstydzić to się wy powinniście...sami obrażacie i też występujecie anonimowo,na dodatek piszecie z błędami.A ostatnie zdanie [....]dokładnie odzwierciedla wasze zachowanie-coś śmierdzi...KOLEŻANKI PIELĘGNIARKI proponuję wyłączyć się z gry.rozumiem ,że jesteście rozgoryczone lekceważeniem nas ale nie dajmy się sprowokować...Pisaniem komentarzy przecież i tak nic nie zmienimy...Zuza.
~....
2010.03.21 06.43.20
BRAWO ÓBSERWATOR!!! Jestem tego samego zdania, ale nic nie zrobisz uplęgły się takie...i myślą że wszystko im wolno, jak człowiek zwróci uwagę to później oczerniają tylko - oczywiście anonimowo. Wielkie bohaterki! I jednym tylko zdaniem można określić nasze \"kochane\" plotkary - NIE RUSZ GÓWNA BO ZACZNIE ŚMIERDZIEĆ!!!
~óbserwator.
2010.03.20 22.21.21
Wiecie co? wszyscy piszecie tak na dyrektora, tak na innych , ale dlaczego anonimowo? fałszerze to wasze drugir imie? najlepiej oczerniać innych anonimowo? Pamiętaj, nie gadaj na szefa swego mozesz mieć gorszego!!!!! znacie to??/??????? no super .Nie bronie nikogo , bo nie znam , ani nikogo nie kace , ale czytając to co tydzień ,aż mi się zygac chce z tych waszych komentarzy.Wstyd!!! pracować razem a oczerniac sie a potem kawke pić jakby nigdy nic. WSTYD!!!!!!
~życzliwa
2010.03.20 19.57.09
Rafał kłamiesz,były dwa pisma.jedno do starosty ,drugie o tej samej treści , do Rady Powiatu ,[ pewnie żeby to pierwsze nie zginęło].Tak się składa ,że dziewczyny walczą o podwyżkę dla całego personelu średniego,więc znowu kłamiesz.To,że akurat o nich jest głośno ,chodzi mi tutaj o przenoszenie na inne stanowiska -bo to jest właśnie zapłata pana dyrektora za działalność związkową.Jeżeli chodzi o imprezy-towarzystwo zawsze to samo.Fakt-tym, którzy nie lubią się bawić, też coś zostanie -urlopowe[całkiem,całkiem].Rafał skąd ty taki dobrze poinformowany ,że płace wynoszą 76% budżetu...jeżeli tak to na pewno nie płace pielęgniarek to spowodowały [słuchy chodzą że niektórzy lekarze zarabiają 10 razy więcej niż my....może tu jest problem [jak wiesz to napisz ile idzie pieniędzy na ok 30 lekarzy a ile na około140 pielęgniarek] .Jeżeli mówisz o zwolnieniach jak sprywatyzują...Wiesz ,może lepiej zostać sprzątaczką i zarobić tyle samo co teraz-ale praca przynajmniej będzie mniej odpowiedzialna ,mniej stresująca..A co do odwołania do starosty -kiedyś pielęgniarki odwołały się do vice [ chodziło o bezpieczeństwo dzieci na dwu kondygnacyjnym oddziale],i co ? Za niedługo musiały pracować na ósemki a był to grudzień ,święta ,nie każda ma samochód ,miały kłopot z dojazdem ,po 2,3 godziny czekały na autobus...A jeżeli chodzi o IP to skąd wiesz?Jesteś administratorem strony? Ale,to też można wytłumaczyć -nie wszystkie dziewczyny mają komputery i korzystają z gościnności koleżanek.Ja też udostępniam-ot i cała tajemnica...
~Rafał
2010.03.20 17.58.04
Uważam, że związki zawodowe muszą istnieć - mimo, że liberalna gospodarka ich nie znosi. W szpitalu mamy trzy związki zawodowe. Występuje jeden. Ale niech te panie przedstawiają sprawy całej załogi, a nie tylo kwestię niezadowolenia ze zmian własnych stanowisk pracy.
Większość załogi jednak dyrektora lubi, bo na zabawach czy na kuligu były dziesiątki osób. Może nieprawda? Nie powiem, że od wielu, ale od trzech osób osobiście słyszałem, że jakby nie Leyko to szpitala by już by nie było.
Dyrektor nie jest aniołem. Dokładnie wiem. Zapowiedział, że nie upiera się przy byciu dyrektorem i być może będziemy mieli ósmego w ciągu dziesięciu lat dyrektora. Ale trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że wtedy sprywatyzowanie jest pewne. Bo padną ostatnie argumenty, że szpital publiczny może być dobrze zarządzany. Opcja wice .. zwycięży. Tylko, że patrząc na prywatyzację szpitali, wszyscy zaczynają od zwolnienia przynajmniej 25 procent załogi, bo to największe koszty. Płace w naszym szpitalu wynoszą 76 procent budżetu.A w spółce nie będzie odwołania do starosty.
Do wczoraj, do starosty nie wpłynął żaden wniosek od pielęgniarek w sprawie podwyżek. Nie wiem dlaczego napisały go do przewodniczącego Rady Powiatu.
Faszystowskie porównania jedynki - nawet nie chce mi się nic pisać.
Dlateczo z jednego IP pisze tutaj po dwie - trzy osoby?
~czytelnik x
2010.03.20 17.54.46
Zuza...wszyscy pracownicy szczebla średniego,laborantki,pracownicy techniczni składają na ręce dyrektora wypowiedzenia jednocześnie oraz dostarczają do starosty kopie tych wypowiedzeń. No ale jak pisałem wcześniej na to pójdzie może ze 20% załogi,bo reszta oczywiście że będzie się bała.Jeżeli by to nastąpiło to starostwo musi w końcu zareagować.Bo skąd nagle by wzięło tyle pielęgniarek,laborantek itp.Chyba że P. Mariola ma tak dużą rodzinę,to wtedy mamy problem !
~Zuza
2010.03.20 17.08.19
Jakie?
~pielęgniarka
2010.03.20 17.06.10
No to może kogoś z prasy poprosić ,żeby z nami poszedł...
~czytelnik x
2010.03.20 16.54.26
Zuza...jest jedno wyjście by w końcu zmusić starostwo do rozmów z wami,ale na to może pójdzie ze 20% załogi personelu średniego i technicznego,reszta będzie się po prostu bała.Bo krzyczeć i to w anonimowy sposób to Polak potrafi,ale gdy należy wyjść z ukrycia nabiera wody w usta i jest mu ze wszystkim bardzo dobrze.
~do Rafała 18.03 godz. 17.35
2010.03.20 15.46.21
Rafał tak świetnie rozumiesz pana dyrektora to oświeć mnie : w Szczecinku stosuje mobbing wobec pielęgniarki ,która opuściła dziecko bo miał być prawo zdenerwowany , ba nawet ją zwalnia , a w Drawsku z takim samym przewinieniem przyjmuje pielęgniarkę na kontrakt...i do tego na ten sam oddział.Gdzieś tu jest FAŁSZ.Tu chodzi chyba o coś innego .
~Zuza
2010.03.20 15.33.11
Popieram \'czytelnika x \',jak brak chleba robi się igrzyska.W Szczecinku była podobna sytuacja.Przecież dyrowi o to chodzi..już pewnie zaciera ręce.A V kompania ,czyt.ludzie szefa, robią swoje.Dziewczyny nie dajmy się prowokować lepiej pomyślmy jak zmusić starostę do rozmów z nami.Może pójdźmy tam grupą.Przecież tak od razu policji na nas nie naślą .A faktycznie, jak na forum zaczniemy rozliczać dupolizów to i tak nic z tego nie wyniknie.Każdy z nas wie kto jest człowiekiem szefa i dlaczego.Wystarczy ignorować ich w pracy .
~Dra.
2010.03.20 15.10.14
Nie tylko A.A się spóźnia, ale też tzw.święte krowy, czyli rodzinni! Jak ma na ósmą, to zawsze są po. Mam już dość tej zakichanej pseudo służby zdrowia!Zawsze muszę czekać! Czy do diaska nie możecie przyjść na czas?