Wszyscy już opublikowali oświadczenia majątkowe, a starostwo się opieprza
(KOMENTARZ) Urzędnicy w starostwie są tak zapracowani, że do tej pory nie zdążyli opublikować oświadczeń majątkowych radnych, członków zarządu, urzędników i kierowników swoich jednostek organizacyjnych. Wszystkie gminy już to zrobiły, chociaż akurat w gminach, a nie w starostwie, jest najwięcej pracy, jeśli chodzi o ilość i zakres spraw załatwianych przez zwykłych ludzi.
Mało tego, jakiś idiota, bo inaczej go nazwać nie można, owszem, umieścił oświadczenia radnych w katalogu za rok 2011, ale wrzucił oświadczenia za rok... 2010. Praktykant w redakcji poświęcił pół dnia, by je dla gazety wpisać, a później trzeba było to wyrzucić do kosza. Coraz marniejsza ta administracja w powiecie. Ale co się dziwić, co robią konkurs na jakieś stanowisko, to albo nikt się nie zgłasza, albo nie nadaje się. Drugi konkurs na stanowisko dyrektora DPS w Jarominie i nic. Konkurs na dyrektora Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej – nic. Od marca ubiegłego roku przeprowadzono już trzy konkursy na dyrektora Wydziału Edukacji – pudło. W czerwcu br. ogłoszono czwarty, z terminem do 29 czerwca, ale tak jak z oświadczeniami, wyników nie podano do dzisiaj. Wszędzie wakaty, więc kto ma pracować? A tu takie bezrobocie. A jak nie ma kto pracować, to kto ma wrzucić na BIP oświadczenia majątkowe?
Pasuje tu jak ulał powiedzenie; majster pyta ludzi, dlaczego jeżdżą z pustymi taczkami i słyszy odpowiedź, że zasuwają, więc nie mają czasu je załadować. Podobnie w starostwie. Dajmy na to taki sekretarz Powiatu, który mógłby przypilnować publikacji oświadczeń; został radnym w Radzie Miejskiej i koniec z pracą; trzeba obmyśliwać strategię, posunięcia, chodzić na sesje, komisje, i żeby było weselej, podatnicy zapłacą mu za tę pracę społeczną radnego, a przecież płacą mu za pracę w urzędzie, a go tam nie ma, bo on społecznie w godzinach pracy na sesji siedzi, na naradach jakowychś, bo wiadomo, radny pracuje cały czas. Więc płacą mu ci biedacy, by im robił dobrze, ale jak przychodzą, to go nie ma, bo on w tym czasie obmyśla, jak im zrobić lepiej. Więc nie będzie dobrze. Będzie lepiej.
By nie było tak, że tylko sekretarz, to popatrzcie na swoich radnych, kogo wybraliście. Prawie wszyscy to budżetówka, czyli urzędnicy. Czy nie było nikogo innego na listach wyborczych? Jak nie było, to zakładajcie własne, obywatelskie. To obywatele stanowią prawo dla siebie, które urzędnicy powinni wykonywać. Dokładnie tak; obywatele płacą urzędnikom, by obsługiwali ich potrzeby. A okazuje się, że to oni stanowią prawo sami dla siebie. Ba, wykonując to prawo stają się panami nad swoimi pracodawcami.
Wyobraźcie sobie, że zatrudniacie w domu sprzątaczkę, a ona po pewnym czasie tak się rozchędożyła, że zaczyna ustanawiać wam we własnym domu regulamin i przestawiać meble, bo tak uważa, że będzie lepiej. Na drugi dzień już by straciła pracę. Ale tu urzędnik jest radnym, więc nawet takiego zwolnić nie można. A kto was pyta się o coś, jak zwalnia? A jak napiszecie skargę na urzędnika, to radni-urzędnicy wam ją wrzucą do kosza, według uznania i układu. A jak radni-urzędnicy mają zbadać, w ramach choćby Komisji Rewizyjnej, jakąś własną instytucję lub jednostkę organizacyjną? Sami siebie zbadają. Wedle uznania i układu w urzędach. Przecież mają codzienny nadzór nad tymi jednostkami. I tak koło się zamyka.
Publikujemy oświadczenia majątkowe, byście przyjrzeli się, jak to działa. Czekamy jeszcze na powiat.
Kazimierz Rynkiewicz