Rozmowa z prezesem MLKS Światowid Łobez Marcinem Pietrzykiem (cz. 2)
(ŁOBEZ) Red: - Czy nie jest tak, że zbyt ambitnie do tego podeszliście? Czy nie jesteście ofiarą własnych apetytów? Chcieliście awansować, i to dwoma zespołami, mieć czirliderki i coś tam jeszcze...
Marcin Pietrzyk - Można tak powiedzieć. My chcieliśmy dobrze, nie brakowałoby ani grosza, gdybyśmy dostali te 100 tysięcy złotych. Gdybyśmy dostali to, co nam obiecano - dziewczyny by tańczyły, miałyby treningi, byłyby dwie drużyny juniorów, V liga, B klasa i trampkarze.
- Rozumiem was, ale niektórym wydaje się, że jest to wielki skok, w 2010 roku dostaliście 120 tysięcy, a teraz mieliście dostać 260 tysięcy.
- Jeżeli burmistrz chciał nam dać takie pieniądze, to dlaczego ja mam mówić „nie”? Jeżeli burmistrz uważa, że zamiast kawałka nowego chodnika, zamiast wycieczki, lepiej przeznaczyć pieniądze na młodzież, która jest aktywna ruchowo, na sport, to dlaczego ja mam być zły? Drawa Drawsko ma prawie milion budżetu, Sarmata Dobra bodajże 240 tysięcy. Moim zdaniem takie miejscowości jak Łobez, jak Trzebiatów, Gryfice, powinny mieć zespoły w IV lidze. Jest to liga, która nie jest wiele droższa od piątej. Epizodem może być gra w III lidze, bo tam wydatki są ogromne, trzeba jechać do Słupska, do Gdańska. Taki epizod może się zdarzyć. Takie kluby, jak nasz, powinny bazować na wychowankach i tylko wspomagać się obcymi zawodnikami. Wiadomo, raz się trafi lepszy rocznik, raz gorszy. Można się wspomóc kimś z zewnątrz, powiedzmy 3-4 osobami. Obcy to też jest różne pojęcie, bo dla mnie Michał Tchurz nie jest obcy, bo jest z Radowa, Michał Niedźwiedzki jest ze Świdwina, nie jest to wielka odległość.
- Przychodząc do klubu, mieliście jakąś wizję rozwoju?
- Oczywiście, my do klubu przyszliśmy z wizją rozwoju. Gdy obejmowaliśmy klub, były 4 drużyny, był zespół w B klasie, czyli rezerwy pierwszej drużyny, zespół w lidze okręgowej, który reprezentował niski poziom, byli też juniorzy i trampkarze, którzy reprezentowali średni poziom. Doszliśmy do wniosku, że nie może być tak, że zawodnicy się biją między sobą, że jest pijaństwo w tym klubie i nie mówię tu o zawodnikach, tylko o działaczach.
- Był taki czas, że nie miał kto tego zarządu stworzyć. Jakie mieliście plany, co chcieliście zrobić?
- Ja jestem kibicem piłki nożnej od dawien dawna. Piłkę nożna uwielbiam, kibicuję drużynie, której mecze zawsze oglądam w telewizji, nigdy ich nie opuszczam. Nie angażowałem się w piłkę nożną na podwórku, nie grałem w nią. Przychodziłem na łobeski stadion oglądać naszych miejscowych chłopaków w akcji, cieszyło to, że są z Łobza, ale nie było widać tej przyjemności w grze, zawsze mi przeszkadzało to, co się działo pod budynkiem klubowym. Zebrał nas Janusz Skrobiński. Doszliśmy do wniosku, że jeśli już przychodzimy do klubu, to bierzemy się ostro do pracy. Nie jesteśmy cudotwórcami, nie zrobiliśmy w tym klubie nic, czego nie mógłby zrobić ktoś inny, mogło na nasze miejsce przyjść 50 innych osób i zrobiliby to samo, wystarczy, aby nie pili i żeby zawodnik był tak samo ważny jak Andrzej Hadam, którzy pierze mu koszulkę, ba, żeby pan Hadam był nawet ważniejszy, bo to on pierze koszulkę i dzięki niemu zawodnik może wybiec na boisko w czystej. Dalej, żeby zawodnik nie słyszał, że nie potrafi. On jest amatorem, on nie musi potrafić, kontraktu z nim nikt nie podpisuje, oni grają za darmo. Szacunek – to podstawowa rzecz w tym klubie. Z szacunku wyjdzie chęć przychodzenia na treningi, trenowania, doskonalenia siebie. W takim klubie trzeba stworzyć rodzinę. Dążymy do tego, żeby wszyscy ludzie się wzajemnie szanowali. To jest najważniejsze. Przy okazji przyświecały nam pomysły typu: co zrobić, aby zachęcić ludzi do przychodzenia na mecze? Żeby nie przychodzili tylko kibice z trzema szalikami i z flaszką. Chcieliśmy, żeby na stadion przychodziły całe rodziny, dążyliśmy do tego, aby sobota czy niedziela to był taki dzień, że przyjdzie na stadion żona, weźmie ze sobą męża, nie mąż żonę, i pójdzie z nim na stadion. Co trzeba zrobić? Zachęcić młodzież, trzeba też sięgnąć po dziewczyny. I staraliśmy się to robić, stąd ten program cheerleaderki. Choć cheerleaderki to taka nazwa, trzeba wziąć to w cudzysłów, bo u nas uczą się tańca nowoczesnego. Chodziło o to, aby małe tancerki, 8-10 letnie, miały co robić, bo dla nich to jest zabawa wyprowadzać piłkarzy na mecz, pomachać pomponami. Mamy w tej chwili w klubie 50 czy 60 pomponów, tylko nie mamy ich teraz komu dać. Te dziewczyny miały normalnie tańczyć w przerwach meczów, jak się zrobi ciepło, latem czy wiosną. Mecz to miała być impreza z oprawą. Chciałbym, żeby tam co mecz orkiestra grała, była jakaś parada, kucyk dla dzieci, żeby to był taki piknik. Wiadomo, emocje sportowe, piłka nożna, to jest najważniejsze. Chcieliśmy, żeby ta piłka nie kojarzyła się tylko z czymś niemiłym, nieprzyjemnym, chodziło o to, aby to była zabawa dla wszystkich. Nie każdy ma chęć popatrzeć na piłkę, ale weźmie dziecko i da pojeździć mu na kucyku. Tata będzie oglądał mecz, a mama z dzieckiem będzie się bawiła. Myśleliśmy nawet o tym, żeby stworzyć na stadionie mały plac zabaw, żeby dzieci mniejsze miały gdzie się pobawić. Uderzyliśmy też w stronę dziewcząt. Kolejnym planem, jaki mieliśmy, było zawiązanie sekcji piłki nożnej kobiet. Jesteśmy w bardzo dobrych relacjach z Pogonią Szczecin. Chcieliśmy do Łobza sprowadzić kobiecą piłkę nożną. Robiliśmy pod to podchody. Bodajże w 2011 roku odbyły się w Łobzie dwa mecze kobiet, był tutaj finał Pucharu Polski województwa zachodniopomorskiego, to jest naprawdę duże wydarzenie. Najważniejszy mecz kobiet w województwie odbył się w Łobzie. Chcieliśmy promować tę kobiecą piłkę nożną, bo ja wiem, że w Łobzie nie ma nic dla dziewczyn, one nie mają co robić. Dlaczego teraz mają iść do Domu Kultury? To był nasz pomysł, niech burmistrz zabierze z Domu Kultury 100 tysięcy, dołoży nam, to my w klubie zgromadzimy 100 dziewczyn. Połowa będzie tańczyć, a połowa grać w piłkę. Co może powiedzieć 50 czy 60 letni radny na temat tego, co chce robić 15 letnia dziewczyna? Nic nie może na ten temat powiedzieć. My powinniśmy pozwolić decydować młodzieży, co chce robić. Jeśli młodzież chce tańczyć, to niech tańczy, jeśli będą mieli ochotę na rugby, to to róbmy. Róbmy to, co oni chcą robić, nie wydawajmy pieniędzy na coś, czego młodzież nie chce robić. Teraz się wchodzi, nie powiem już gdzie, wisi tablica, 50 sekcji, ogniska, to, tamto, siamto, nic nie działa, bo na każde przychodzą 2 osoby. Więc chyba lepiej jest zrobić coś, na co będzie przychodziło 40 czy 50 osób. U nas w Łobzie jest tak, że jak się zaczyna coś robić, zaczyna odnosić się sukcesy, to zaczyna się szukać wad i się to rozwala. Tak na przykład zrobiono z teatrem, który prowadziła moja żona w Domu Kultury. Dla dzieci z Łobza zagrać przed Kabaretem Moralnego Niepokoju to jest wielkie wydarzenie, to tak jakby Blue Ties grali w Szczecinie przed zespołem Dżem. To nie przetrwało, zdaniem domu kultury teatr ten nie odnosił zadowalających wyników. 20 dzieci na próbach, występ przed wspomnianym już kabaretem, urządzanie kabaretonów dla pełnej sali ludzi - to jest niezadowalające? Tak wygląda Łobez. Niektórzy kpią - ja nie umiem kopnąć piłki, radny Skrobiński jest nielubiany, bo mówi wprost to, co mu się nie podoba, Ostaszewski to jakiś 20 letni gówniarz, Andrusieczko – żaden z niego piłkarz, co tacy ludzie mogą wiedzieć o piłce? Co tacy ludzie mogą w Łobzie zrobić lepszego, niż oldboje, byli działacze, piłkarze trzecioligowi? Wspaniali, wszyscy z papierami, z dyplomami, szafki im się uginają od pucharów. A jak pan Pudełko ma o sobie coś powiedzieć, to jest puszczana prezentacja i na prezentacji jest tak: turniej gwiazdeczek organizowany przez starostwo i Janusza Skrobińskiego, gala sportu organizowana przez Janusza Skrobińskiego i starostwo i MN Sport Cup zorganizowany przez Światowid, starostwo i gminę. To jest prezentacja pana Pudełki, to jest taki wielki działacz i go za to burmistrz nominuje do Smoków. Teraz my jako ludzie nie mogliśmy odnieść sukcesów.
Można powiedzieć tak - problemy zaczęły się w czerwcu po komisjach. Nie było komisji, gdzie oni wysłali pismo, do kogo to pismo wysłali? - do nikogo. Oni wszystko robili. Do domu prywatnie zaadresowane na Marcin Pietrzyk przysłali pismo i podpisał się jakiś Grzegorz Sygnowski. Nie będę z nim korespondował, bo nie mam o czym. Klub ma adres i tam się wysyła listy, a może on wysłał sam do siebie i teraz twierdzi, że ja czegoś nie otrzymałem. My nie mogliśmy osiągnąć sukcesu, bo wielu ludziom nie pasujemy. Dla mnie tu jest pies pogrzebany. Ten klub przez 9 lat tułał się u dołu tabeli, a byli tam sami najlepsi prezesi, sami najlepsi działacze. Nagle przychodzą ludzie nie wiadomo skąd, jest awans, to zrobili piłkarze, to im trzeba za to dziękować. Ja nie umiem kopać piłkę, ja za nich tego awansu nie zrobiłem. Tych piłkarzy trzeba uszanować. Trzeba im powiedzieć, że mogą i stworzyć warunki takie, żeby nie musieli się denerwować, jak na ten stadion wchodzą. Bo w tym dniu, kiedy grają, to oni są najważniejsi. Oni, nie my. Piłkarze zrobili awans za naszych czasów, ludzi znikąd. Teraz jak się mają czuć ci wszyscy wspaniali działacze, że za ich czasów tego nie było, chociaż oni są tacy świetni, a banda nieudaczników to zrobiła. To są legendy. To są niechlubne legendy historii Łobza.
- To mi wygląda na konflikt pokoleniowy.
- Myślę, że w ten klub wdarła się polityka, prezesi zostają radnym, na stadionie można coś powiedzieć, jak są wyniki, są kibice, można kogoś poprzeć. Potem ktoś wygrywa w pierwszej turze i dostaje 2,5 tysiąca głosów na przykład. Bo ludzie są zadowoleni. W Dobrej widać, jak ważny jest klub sportowy. W Łobzie też to widać. Tu jest problem, a klub sportowy leży na dzień dzisiejszy w rękach ludzi, którzy nie mają dobrego zdania o łobeskiej władzy. Bo dla mnie ci panowie stracili wszystko, co mieli.
- Może wielu z tych byłych działaczy czy piłkarzy po prostu chce pomóc? Nie wierzy pan w to, że się martwią o klub?
- Pomagają nam, składając na mnie donosy na prokuraturze. Tak mi pomagają. Ja nie chce w klubie ludzi, którzy na mnie plują i mi przeszkadzają. Jak ja mam się dogadać z człowiekiem, który siedział i jadł obiady w klubie przez 5 lat, a teraz nie może jeść tam obiadów i mówi do mnie, że ja jestem złodziejem, który pił tam wódkę i sprzedawał piwo na zapleczu. Ten człowiek mówi do mnie, że to ja jestem złodziejem, gdzie ja wrzuciłem ogromną ilość swoich pieniędzy w ten klub, bo ja nie muszę mieć nowego telewizora w domu, to jest mi do niczego niepotrzebne. Samochód mam super, nawet trzy. Mnie naprawdę więcej nie trzeba, nie mam większych potrzeb materialnych, mogę dać pieniądze na klub. Ale nie, to komuś przeszkadza. Za rok jest 50-lecie. Już się dowiedziałem od starych działaczy, że to jest czas zabawy, rozdawania nagród, wręczania dyplomów, a nie smucenia się, że coś jest nie tak. Czy ktoś mi wręczał order z PZPN? Nie. Czy ja chciałem od kogoś dyplomy? Nie. I ja nikomu też nie będę ich wręczał. To jest problem. Od dwóch lat, na wniosek klubu nikomu nie została wręczona żadna odznaka. Ja uważam, że na odznakę sobie trzeba zapracować. Druga sprawa, zrobiono z tych odznaczeń wycieraczki, bo jeśli już je wszyscy mają, wszyscy i wszystkie kolory, to co to jest za odznaka? Nie powiem, są w Łobzie tacy, którzy się zasłużyli, ale są tacy, którzy nic dla tego klubu nie zrobili. To jest przerost formy nad treścią. Są tu ludzie, którzy uważali, że jak kopną w piłkę 5 razy w życiu albo zagrają jeden mecz w Błękitnych, to są najlepszymi piłkarzami na świecie. Jest 50-lecie klubu i to jest czas, żeby wręczyć komuś medal, dać dyplom, a nie wręczać je co roku, to musi mieć swoją wartość. Ale jeżeli słyszę, że to jest okres taki czy siaki i trzeba robić to, czy tamto, to dla mnie to się kojarzy tylko z jednym. Jest rok przed wyborami, pieniądze publiczne, kampania wyborcza, impreza na stadionie. To jest koniec, będą pić, jeść i tańczyć za darmo. A ktoś pośród nich będzie chodził i machał z chorągiewką „głosujcie na mnie”. Ja nie chcę, żeby w tym klubie była polityka. To nie jest klub dla działaczy, to jest klub dla zawodników, dla młodzieży, a nie dla działaczy. Dla wielu ludzi klub to zarząd, klub to prestiż, ale proszę ich posłuchać, czy przeczytać co piszą i czy tam jest coś o zawodnikach? Nie ma. Czy ktoś się zainteresował, kto będzie grał? Gdzie będzie grał? Czy zespół zostanie w V lidze? Co zrobić z B klasą? Czy ktoś się nad tym zastanawia? Ani słowa nie ma o piłkarzach, nie ma słowa o kimkolwiek, jest rozmowa tylko o pieniądzach i zarządzie. Jeżeli dla tych ludzi klub to pieniądze i zarząd, to jest mi przykro. Zarządu nie będzie, a klub będzie działał, bo będą zawodnicy, jednak jeśli nie będzie zawodników, to zarząd nie będzie miał co robić.
- Nie przyznano klubowi pieniędzy. Najpierw konkurs został odwołany, a w drugim terminie nie przyznano dotacji. Jak pan myśli, dlaczego?
- Zarzuca się nam brak dokumentów. Unieważniając konkurs, wskazano nam nasze błędy, wskazano je wszystkim organizacjom ubiegającym się o dotację na sport. Jedyną organizacja, która nie popełniła błędów, był LZS, bo nie złożył oferty. Teraz dostał pieniądze. Mówi się, że został odwołany konkurs, bo wszyscy złożyli źle oferty. Ale w drugim konkursie też wszyscy dostali poprawki na kwoty itd., za drugim razem można było wysłać poprawki i uzupełnienia, dlaczego nie było można zrobić tego za pierwszym razem? Byłem w komisji, która przyznawała środki dla CIS i TPD. Ani jedni, ani drudzy nie złożyli prawidłowej oferty. Jedni złożyli zły statut, drudzy nie załączyli bilansu, porobili błędy. Mieliśmy się jako komisja spotkać jeszcze raz. Ja swojej karty członka komisji nie wypełniłem po dzień dzisiejszy. Powiedziałem, że nie wypełnię, bo oferty zostały źle złożone. Nie spotkaliśmy się drugi raz, a pieniądze tym organizacjom zostały przyznane. Im można było? Członkiem komisji byłem ja, panowie Zdzisław Urbański, Piotr Blumensztajn i Zbigniew Martyniak, a sekretarzem Joanna Pietrzyk. Pod nieobecność sekretarza, bez podpisu jednego z członków, czyli mnie, zostały przyznane tym organizacjom pieniądze. Nie wiem czy reszta członków coś wypełniała, czy nie, po prostu zanieśli burmistrzowi opinie i powiedzieli, że jest wszystko ok. Pan Urbański jest przewodniczącym komisji, która przyznaje wnioski. Komisja powinna wezwać te stowarzyszenia do uzupełnienia dokumentacji i powinniśmy się jeszcze raz spotkać. A tego nie było.
Kiedy unieważniono konkurs na dotację dla stowarzyszeń sportowych, napisano nam, że złożyliśmy za późno swoją ofertę, nie chce już na ten temat dyskutować i polemizować. Niech to zostanie między nami a urzędem, nie chcę nikomu robić problemów. Podobno brakowało też jakiegoś dokumentu, bodajże sprawozdania finansowego, gdzie ja wiem, że było złożone. Trzeba było znaleźć jakiś powód, to znaleźli. Według mnie odwołano konkurs tylko dlatego, że swojej oferty nie złożył LZS, bo jak radny Pudełko może nie dostać pieniędzy? Dlatego ogłoszono drugi konkurs. To, że na Światowid miało nie być pieniędzy, ja już wiem od stycznia, a nawet grudnia. Wiem to od momentu, kiedy burmistrz wypowiedział nam umowę. Bo po co to zrobił i dlaczego? Właśnie szukał powodu, żeby nam nie dać pieniędzy. Później znalazł inny, a wypowiedzenie wycofał. Nie wiadomo dlaczego. Do 15 grudnia mięliśmy, według oferty, realizować zadanie, a 30 listopada burmistrz wypowiedział nam umowę. Przyjął pierwszą transzę, przyjął drugą, sprawdził, rozliczył merytorycznie, rozliczył finansowo, a kazał oddać całą kwotę. To jest śmieszne. To są właśnie takie dziwne decyzje, które moim zdaniem świadczą o tym, że robi się coś na siłę, aby nas wyrzucić z klubu i wsadzić innych działaczy. Jeśli ja odejdę i na moje miejsce przyjdzie nowy zarząd, który wybierze sobie pan burmistrz, to oni dostaną te pieniądze bez żadnych problemów i konkursów.
- Ciągle ktoś powtarza, że się nie rozliczyliście, to jak w końcu jest z tym waszym rozliczeniem?
- No właśnie, urzędnicy twierdzą, że my się nie rozliczyliśmy. Ale co oznacza rozliczenie? Złożyliśmy wszystkie papiery. Burmistrz może kwestionować ta czy inną fakturę, ale nie może twierdzić, że się nie rozliczyliśmy. Proszę mi pokazać palcem, które stowarzyszenie w Łobzie, oprócz nas, dostarczyło tyle dokumentów do urzędu, kto skserował wszystkie rachunki i przyniósł je do urzędu? Które stowarzyszenie zostało poproszone o zmianę adresu? Światowid był zarejestrowany od 1949 roku na Niepodległości 13, a ja dostałem pismo, że mamy stamtąd spadać, że mamy się stamtąd wyprowadzić. Co ich obchodzi, gdzie mamy się podziać. Mamy to zrobić i koniec. Jest mnóstwo nieprzyjemnych zagrywek. Ktoś siedzi nad naszymi papierami 2-3 miesiące a ja dostaję pismo, w którym jest napisane, że mam odpowiedzieć w terminie 7 dni. Ja nie mam czasu na takie rzeczy, dostaje 5 pism w tygodniu z gminy i na każde muszę odpowiedzieć w ciągu 7 dni, to jak ja mam to zrobić? Najlepiej to może wezmę urlop, zwolnię się z pracy i będę urzędnikom odpisywał. Oni mieli 3 miesiące, a ja mam 7 dni. Spróbuj nie odpowiedzieć, to ci wypowiemy to, wypowiemy tamto, będziesz bandytą. Audytor miał być zewnętrzny, oficjalnie do tego powołany, a jest to normalny pracownik urzędu, tak samo, jak wiele jeszcze innych rzeczy w tej gminie jest dziwnych.
- Gdy rozmawiamy, wiadomo już, że burmistrz nie udzielił klubowi dotacji na ten rok. W takim razie co dalej? Trudno grać ligę bez dotacji, to wydaje się niemożliwe.
- Tak, nie dostaliśmy pieniędzy. Nie dostaliśmy jednak informacji, z jakiego powodu nie przyznano nam pieniędzy na realizację zadania publicznego. Wystąpimy o to. A niektórzy dawali sobie ręce ucinać, że je dostaniemy. Na przykład przewodniczący Rady Miejskiej pan Kazimierz Chojnacki gwarantował je nam, mówił, że będzie dobrze. Nie mam o czym z tym panem rozmawiać, dopóki nie utnie sobie rąk. Ja mu ręki nie podam, mogę podać stopę, przybijemy sobie piąteczki, bo dla mnie, to on już rąk nie ma. Jeśli ten człowiek ma choć trochę honoru i wstanie któregoś dnia na sesji, przeprosi publicznie, przy wszystkich, że nas okłamał, no to możemy swobodnie zacząć rozmawiać. Ale jeśli nie ma honoru, to nie będziemy rozmawiać.
Co dalej? Była kiedyś taka bajka „Gdzie jest Nemo” i tam była taka rybka, która śpiewała piosenkę, że mówi się trudno i płynie się dalej. My będziemy dalej płynąć i wcale nie w dół. Gramy, co mamy robić. Burmistrz nie jest dla nas partnerem, ale drużyna będzie grać dalej. Będziemy szukać wsparcia wszędzie, tylko nie w urzędzie.
Z uwaga przeczytalem monolog prezesa.Bez watpienia jest to monolog naiwnego idealisty i tak jak u idealisty brak tu konkretow a szczegolnie konkretow finansowych.Wyglada na to ze ile by nie dala gmina to ja to zamienie na wyginajace sie dziewczynki w przerwie meczu i latajace kucyki.Jedno jest pewne ten czlowiek nigdy nie byl na meczu.Tam goscie ida zeby sie napic i pobluzgac.Bez watpienia w jednej kwestii mowi prawde o tym ze tacy sami jak on sa po stronie gminy.Kolesie sie spotykaja i jeden drugiemu obiecuje kase.Z tego wynika ze radni to banda frajerow z ktorymi kolesie wogole sie nie licza.Czytaj z nami sie nie licza.Gosciu ze lzami w oczach opowiada o wspanialej rownosci w klubie a tu za plecami ustala kase dla klubu.Zarzuca mu sie nieprawidlowosci finansowe a on przez godzine bredzi o kucykach i pomponach.Kucyki i mecz w gale i kto tu jest swirem.
~siewie
2012.03.22 09.06.40
Z uwagą obserwuję poczynania lokalnych łobeskich włodarzy gminnych i większości radnych i to z jaką determinacją przystąpili do likwidacji resztek zapału do pracy społecznej w imieniu "DBAŁOŚCI O INTERES PUBLICZNY"zaczyna utrzymywać mnie w pełnym przekonaniu,że żeby coś UKRYĆ trzeba coś ODKRYĆ.I odkryto Że grupa społeczników pod postacią ŚWIATOWIDU to stowarzyszenie przestępcze i jeszcze przed udowodnieniem winy wydano już wyrok i zajęto sie wymierzaniem kary w postaci próby likwidacji klubu poprzes wstrzymanie finansowania i to wszystko w imię sprawiedliwości społecznej.Ptam wobec tego dlaczego BURMISTRZOWIE nie są tacy aktywni w likwidacji bezrobocia? A co wobec tego próbuje się ukryć?? -brak realizacji obietnic wyborczych--obsadzanie stanowisk pracy swojakami--brak kompetencji--osiąganie maksymalnych korzyści finansowych z zajmowanych stanowisk--nie stosowanie się do obowiązującego prawa --leczenie kompleksów i szerokie propagowani odmienności. Pytam włodarzy gminnych,dlaczego upadli tak nisko i czy zdają sobie sprawę z tego,że któregoś dnia będą musieli poprosić STWÓRCĘ o wybaczenie za życie,które było sie wie innych szmaceniem. Dla nich to polecam utwór SZMACIARZ, którego autorem jest Bogusław Bierwiaczonek.Sądzę,że po odsłuchaniu utworu i chwili refleksji spróbują się podnieść do minimum przyzwoitości i podać ludzki głos do lokalnej społeczności. siewie