Zachodnie firmy dojrzały na Pomorzu wiatrakowe Eldorado, czyli o mitach
(POWIAT GRYFICKI) W każdej gminie zarówno powiatu gryfickiego, jak i okolicznych powiatów, nastąpił swoisty pęd ku stawianiu wiatraków. Wszędzie słyszy się o ich zbawiennym wpływie na ekologię oraz wysokich podatkach dla gmin, a dla rolników – opłat za dzierżawę.
Problem w tym, że większość z tego, co mówią przedstawiciele firm, można między bajki włożyć.
Projekty uchwał poszczególnych gmin są podobne, podobnie jak nierzetelne jest studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego poszczególnej gminy.
Weźmy przykład gminy Dobra w powiecie łobeskim. W tej gminie wstępnie rozpoznane tereny do lokalizacji siłowni wiatrowych to tereny w obrębach: Tucze, Dobropole, Bienice, Błądkowo oraz okolice miasta Dobra, gdzie minimalna odległość od
zabudowy związanej ze stałym pobytem ludzi wynosi 400 m, w zależności od usytuowania siłowni wiatrowych i budynków względem stron świata, minimalna odległość od rezerwatów (z wyjątkiem florystycznych) i lęgowisk - 1000 m, minimalne odległości od
rezerwatów flory - 200 m, skraju zwartych kompleksów leśnych - 100 m,
rzek - 200 m, większych zbiorników wodnych - 500 m, odległość pomiędzy poszczególnymi siłowniami min. 300 m.
Rada Miejska w Dobrej 29 sierpnia 2006 roku podjęła uchwałę w sprawie przystąpienia do sporządzenia zmiany Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy Dobra.
Przedmiotem studium jest m.in.: zmiana sposobu zagospodarowania przestrzennego terenów w obrębach Bienice, Błądkowo oraz przeznaczenie tego terenu na cele elektrowni wiatrowych z infrastrukturą towarzyszącą.
W uzasadnieniu do uchwały czytamy m.in.: „Realizacja Farmy Wiatrowej o mocy około 60 MW będzie miała zarówno wymiar ekonomiczny, jak i ekologiczny. Główną korzyścią dla Gminy będą podatki płacone przez inwestora przez dwudziestoletni okres użytkowania farmy.
Ogromną korzyścią dla środowiska będzie ograniczenie emisji do atmosfery zanieczyszczeń, które powstaną przy produkcji energii elektrycznej w elektrowniach konwencjonalnych. Przewidywalna redukcja emisji szkodliwych substancji wynosi 850 kg CO2, 2,9 kg SO2, 2,6 kg NOx oraz 55 kg pyłów na każdą wyprodukowaną przez farmę MWh energii elektrycznej”.
Do słów zawartych w uchwale jeszcze powrócimy.
Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Szczecinie po przeanalizowaniu zmian w Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy Dobra miał sporo uwag, które przedstawił w piśmie z 22 czerwca 2010 r.
Nie przedstawiono przykładowo wyników monitoringu przedinwestycyjnego o wpływie elektrowni wiatrowych z infrastrukturą towarzyszącą na cele ochrony obszaru specjalnej ochrony ptaków Natura 2000, nie przestawiono również informacji o składzie gatunkowym awifauny i chiropterofauny, a także miejscach rozrodu, żerowania, szlakach wędrówek – czyli tego, co powinno być podstawą. W operacie szczegółowym jest mowa o tym, że elektrownie wiatrowe nie mogą stać bliżej niż 5 km od Ostoi Ińskiej, natomiast w Studium jest mowa już o 2 km i bez dwuletniego monitoringu.
Nie ma podstawowych informacji o składzie gatunkowym awifauny oraz sposobie wykorzystania terenu przez ptaki. Brak jest danych na temat gniazdowania, lęgów, zerowania, korytarzy przelotu ptaków. W studium napisano również: „na przedmiotowym terenie i w jego sąsiedztwie dominują pod względem liczebności gatunki ptaków o niewielkich rozmiarach ciała, typowe dla krajobrazu rolniczego (…). Z tego powodu dla tego rodzaju ptaków praca elektrowni wiatrowych nie powinna stanowić zagrożenia”. Wprawdzie nie było monitoringu przedinwestycyjnego, jednak autor studium stwierdził, że: „Wyznaczony omawianą zmianą studium teren planowanych lokalizacji elektrowni wiatrowych nie znajduje się na trasach przelotu ptaków w okresach wiosennych i jesiennych ich migracji. Dla migrantów cala powierzchnia zmiany studium nie ma znaczenia jako miejsce ich żerowania i odpoczynku”, na co dyrektor zapytuje: „po cóż więc, wyznaczano obszar specjalnej ochrony ptaków Natura 2000 „Ostoję Ińską”. W Studium nie ma również wpływu projektowanych elektrowni na pobliskie obszary Natura 2000. Brakuje również jakichkolwiek danych na temat występowania nietoperzy, dla których wiatraki stanowią szczególne zagrożenie, autor zaznaczył jedynie, że „można spodziewać się obecności co najmniej 3 gatunków nietoperzy”. Brakuje jakichkolwiek danych na temat ich występowania, siedlisk itd.
Dyrektor z oczywistych względów odniósł się jedynie do zagadnienia przyrodniczego.
Wiatraki nie takie ekologiczne
Już od lat wysokiej rangi naukowcy przestrzegają przed wiatrakami i nagłaśniają ich szkodliwość. Poniżej, korzystając z publikacji m.in.: prof. dr hab. inż. Adama Janiaka, członka PAN, wiceprzewodniczącego Komitetu Informat. PAN, prof. dr hab. inż. Leszka Pływaczyka, Dyrektora Instytutu Kształtowania i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, prof. dr hab. n. med. Marii Podolak-Dawidziak, członka Komitetu Patofizjologii PAN, prof. dr hab. n. med. Piotra Ponikowskiego, członka Komitetu Patofizjologii PAN, prof. dr hab. Stanisława Staśko, członka Komitetu Nauk Geologicznych PAN, dr inż. Henryka Wojciechowskiego, eksperta od elektrowni wiatrowych - ukończył on specjalne podyplomowe studia dotyczące Wykorzystania Odnawialnych Źródeł Energii na Uniwersytetach Technicznych w Dreźnie i Darmstadt i prowadzi wykłady w tym zakresie dla studentów Wydziału Elektrycznego Politechniki Wrocławskiej, prof. dr hab. Andrzeja Żelaźniewicza, członka PAN, przewodniczącego Komitetu Nauk Geologicznych PAN, którzy opracowali Komentarz merytoryczny do opracowanego przez Wojewódzkie Biuro Urbanistyczne we Wrocławiu „Studium Przestrzennych Uwarunkowań Rozwoju Energetyki Wiatrowej w Województwie Dolnośląskim” postaram się wykazać, jakie bajki wciskają nam wszystkim przedstawiciele firm wiatrakowych.
Już wcześniejsze uwagi Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Szczecinie wskazały, że Studium opracowane było chyba bardziej na bazie folderów reklamowych, niż rzetelnej naukowej obserwacji. Na podobnej podstawie napisane było uzasadnienie do uchwały.
Trudno stwierdzić, czy w jakimkolwiek Studium, które posiadają gminy, jest mowa na temat najnowszych międzynarodowych badań publikowanych prestiżowych naukowych czasopismach, a dotyczących istotnie szkodliwego oddziaływania turbin wiatrowych, w tym w szczególności infradźwięków prowadzących w kilku czy kilkunastoletnich okresach do nieodwracalnych neurologicznych i neuropsychiatrycznych fizjopatologii. Zapewne nie ma, bo w innym wypadku gminy tak chętnie nie godziłyby się na stawianie farm wiatrowych.
Odległości
Już same odległości farm wiatrowych od zabudowań powinny włączyć czerwony alarm, ale nie włączają. Dlaczego? Albowiem w Polsce nie ma żadnych uregulowań prawnych, toteż jest wolna amerykanka. Zwyczajowo przyjmuje się odległość 500 metrów od zabudowań, w gminie Dobra ma być 400 m. To i tak nie ma znaczenia, bo odległości powinny być dużo większe.
Zachodnie ustawodawstwa przewidują minimalne odległości od zabudowań nawet dla pojedynczego wiatraka. I tak we Francji wynosi ona półtora kilometra od wieży wiatrowej o mocy do 2 MW. Ustawodawstwo brytyjskie mówi o 2 km, amerykańskie o 3,2 km, w Czechach odległość wynosi 3 km. Gdy chodzi o farmę wiatrową, to odległości muszą być jeszcze większe.
Już te odległości pokazują, że budowanie farmy wiatrakowej w odległości kilkuset metrów od zabudowań na naszym terenie, absolutnie nie bierze pod uwagę zachodnich doświadczeń.
Nigdzie też nie mówi się, że lobby wiatrakowe, wykorzystując brak ustawodawstwa do pomiaru hałasu, w pełni świadomie stosuje niewłaściwą, całkowicie nie uwzględniającą infradźwięków, a bardzo korzystną dla nich, skalę A (dB(A)).
Zapewne też nigdzie, w żadnej gminie nie ma przytoczonych wyroków sądowych, jakie padały zarówno w Europie, jak i w Ameryce mówiących o znacznym spadku wartości nieruchomości usytuowanych w pobliżu farm wiatrowych – nawet do 70 proc.
Inwestorzy, którzy przychodzą ze swoimi propozycjami zakładania farm wiatrowych na terenie danych gmin, mamią samorządowców i mieszkańców zyskami. Niektórzy burmistrzowie i wójtowie w naszym regionie sami zabiegają, a czasami na wnioski mieszkańców o to by na terenie ich gmin powstały tego typu farmy. Na żadnym ze spotkań nie słyszałam jednak nic na temat szkodliwości owych farm, nigdzie nie przedstawiono rzetelnych danych. W zamian za to, mówiono o dochodach dla gminy w wysokości 2 proc. od wartości budowli oraz o dochodach dla rolników za dzierżawę ich gruntów. Korzystając z opracowania naukowców, w tym ekspertów w zakresie energetyki, przybliżymy kilka kwestii związanych z farmami wiatrowymi i przy okazji obalimy kilka mitów.
Podatki zasilą budżet gminy
2 proc. wartości można liczyć wyłącznie od około 10 proc. wartości elektrowni tj. tylko i wyłącznie od fundamentu, masztu i linii kablowych, a nie od drogich urządzeń wyposażenia technologiczno-technicznego elektrowni, to jest wirnika z łopatami, generatora, skrzyni biegów, komputera sterującego itd. (podatek jest od budowli, a nie urządzeń, maszyn itp.).
Podatek od jednej elektrowni wiatrowej, w zależności od jej mocy, będzie wynosił od 5 do 20 tys. zł rocznie.
Rolnik zarobi
W sytuacji dzierżawienia ziemi pod elektrownie płatnikiem podatku jest właściciel gruntu, a nie dzierżawca (właściciel elektrowni), mimo zawieranych w umowie dzierżawy postanowień, iż to dzierżawca ma obowiązek uiszczać podatek od nieruchomości.
Spadek emisji CO2
Trudno mówić o jakimkolwiek spadku. Równocześnie z elektrowniami wiatrowymi muszą pracować elektrownie węglowe i być cały czas gotowe na zwiększenie produkcji w czasie gdy wiatrowe nie będą pracować. Siłownie wiatrowe nie pracują przy zbyt małym i zbyt silnym wietrze.
U nas elektrownie konwencjonalne mają bardzo duży czas rozruchu, muszą więc cały czas równolegle pracować z wiatrowymi.
Bezrobocie
Na sesji w Łobzie można było usłyszeć, że: bezrobotni znajdą pracę, będą przyjeżdżać turyści i podziwiać wiatraki.
Elektrownie wiatrowe budowane są przez wyspecjalizowane firmy, wykorzystujące specjalistyczny sprzęt i wysoko wykwalifikowaną kadrę.
100. metrowa wieża waży około 250 ton, turbina 56 ton i jest wielkości autobusu, z wirnikiem wiatraka ma 60-112 m. Podstawa wieży wkopana jest w ziemię na minimum 9 m, jest ośmiokątem o średnicy około 13 metrów i jest wypełniona 180. m. sześc. betonu i 12. tonami stali zbrojeniowej – waży około 450 ton.
Eksploatację i obsługę elektrowni zapewnia bezzałogowy system automatyki sterowany komputerowo.
Turystyka
Powinno to być bez komentarza. Turystyka nie zwiększy się, a zmniejszy, nikt na razie w żadnej z gmin, gdzie stoją wiatraki, pałatek ani namiotów nie rozbija.
Wszystkie gminy, które stawiają na rozwój turystyki – nie godzą się na wiatraki, przeciwni są zarówno ludzie z urzędów marszałkowskich, konserwatorzy zabytków, samorządowcy, jak i mieszkańcy.
Wiatraków nie słychać
Długotrwałe przebywanie hałasie prowadzi do trwałego uszkodzenia słuchu. W przypadku farm wiatrowych (kilku wiatraków w jednym miejscu) hałas zwiększa się.
Oprócz słyszalnego hałasu elektrownie wytwarzają bardzo szkodliwe, niesłyszalne infradźwięki (poniżej 20 Hz). Jest to bardzo długa fala dźwiękowa (nawet kilkadziesiąt metrów), która rozprzestrzenia się na dziesiątki kilometrów, przenikając (bez żadnego tłumienia) przez wszystkie możliwe przeszkody, nawet grube ściany betonowe.
Badania naukowe przeprowadzane na uniwersytetach w Kalifornii i w Niemczech dowodzą, że infradźwięki generowane przez wiatraki są bardzo szkodliwe dla zdrowia. Infradźwięki (w zakresie 7-9 Hz) mogą bowiem wprawić w rezonans (drgania) całe organy ludzkie takie jak np. serce wątroba, nerki, śledziona, mogąc je nawet urwać w skrajnym przypadku. W konsekwencji infradźwięki powodują zakłócenia rytmu serca. Ludzie z rozrusznikami serca nie mogą przebywać w bezpośredniej ich okolicy, bo rozrusznik może przestać działać. Infradźwięki powodują również depresję, apatyczność zaburzenia psychiczne, wymioty, senność lub bezsenność i w konsekwencji osłabienie organizmu. (…)
Niegroźne dla ptaków
Organizacja pozarządowa Center for Biological Diversity policzyła, że turbiny tylko jednej lokalnej elektrowni wiatrowej zabijają corocznie nawet 1300 latających ptaków, szczególnie drapieżnych. Giną również nietoperze (ssaki).
Globalne ocieplenie
Coraz częściej mówi się o tym, że histeria dotycząca redukcji CO2 (w związku z tzw. globalnym ociepleniem) jest wymysłem odpowiedniego lobby (w tym także wiatrakowego). Na przestrzeni dziejów ziemi występowały cykliczne zmiany klimatu tj. ocieplenia i wręcz zlodowacenia. Poza tym występowały tak zw. Małe ocieplenia i małe epoki lodowcowe. Ostatnia mała epoka lodowcowa miała miejsce w czasie tzw. „Potopu Szwedzkiego”. Jak w swoich artykułach wykazują niektórzy naukowcy wówczas bardzo mała aktywność Słońca sprawiła małą epokę lodowcową. Ci sami naukowcy w tych samych artykułach twierdzą jednak, że obecnie wysoka aktywność Słońca nie ma wpływu na ocieplenie klimatu (sic.!).
Jakby nie było ociepleniu towarzyszy wzrost zawartości przede wszystkim pary wodnej, a w mniejszych ilościach występuje m.in. dwutlenek węgla, metan, tlenki azotu i ozon. Tak działo się zawsze, bo jest to zjawisko nierozłącznie związane z cyklicznym ocieplaniem i oziębianiem. Bywało i tak, że ilość gazów cieplarnianych w atmosferze, była kilkakrotnie większa niż obecnie, jeszcze przed pojawieniem się człowieka.
Energia wiatrowa tańsza?
Wmawia się nam wszystkim, że energia wiatrowa będzie tańsza, bo wykorzystująca wiatr. Ale nie mówi się, że siłownie wiatrowe będą pracowały 20-30 lat, ich produkcja jest bardzo droga (i ile CO2 wytworzy się przy ich produkcji?), produkują porównywalnie mało energii.
Nie mówi się, że prąd dzięki elektrowniom wiatrowym zdrożeje 2-2,5 raza.
Umowa z ENEĄ jest taka, że firmy mające farmy odsprzedają jej prąd po średniej cenie wytwarzanej przez elektrownie konwencjonalne. Przy braku dotacji, firma upada, albo... zmienia się prawo i płaci z własnej kieszeni odbiorca.
Prawda jest taka, że im więcej będzie elektrowni wiatrowych, tym prąd będzie droższy, co można już sprawdzić analizując wzrost cen prądu w Danii – gdzie wiatraków jest najwięcej, w Niemczech i u nas, gdzie jest ich stosunkowo mało.
W efekcie, jeśli będziemy mieli tyle wiatraków, co nasi zachodni sąsiedzi, gminy będą miały niewielkie podatki – od 5 do 20 tys. zł od wiatraka, rolnicy wątpliwe zyski, a wszyscy zapłacimy za prąd dwa razy tyle , co obecnie. Dodatkowo dotacje płacone z naszych podatków trafią do właścicieli firm wiatrowych – w Niemczech i Danii. Gdy skończą się dotacje, a takie przymiarki są, wówczas to my będziemy musieli zająć się sprzątaniem wiatraków.
Zachód postawił na wiatraki
Ze względu na małą opłacalność na Zachodzie odchodzi się od farm wiatrowych, poszukując innych źródeł – biomasa, elektrownie wodne – nie wymagają one zabezpieczenia w postaci równocześnie pracującej elektrowni konwencjonalnej.
Bardziej opłacalne jest budowanie nowych konwencjonalnych elektrowni z lepszymi filtrami.
Zyski czy straty?
W studiach powinny być bilanse zysków i strat, a takich raczej nigdzie nie uświadczy się. Straty, to nie tylko wykluczone tereny turytyczno-rekreacyjne. Oczywiście wiele razy słyszałam bzdurną argumentację, że wiatraki staną się atrakcją turystyczną. Nie staną się i nigdzie nie stały się. Ludzie szukający ciszy i spokoju będą z daleka omijać tereny upstrzone wiatrakami. Wiatraki, to nie tylko widok, ale i hałas, o którym nie wspomina się nigdzie. Prócz monotonnego dudnienia, czasami pisków, dochodzą najbardziej szkodliwe infradźwięki. To, że czegoś się nie słyszy, nie oznacza, że tego nie ma.
Farmy wiatrakowe, zgodnie z wynikami badań, prowadzą do tzw. choroby wibroakustycznej. Badania wykazują, że po ponad 10 letnim oddziaływaniu dźwięków niskich częstotliwości (<500Hz), w tym infradźwięków (<20Hz), które są emitowane przez turbiny wiatrowe, objawia się w fazie końcowej patologiami neurologicznymi i neuropsychiatrycznymi prowadzącymi między innymi do zmniejszenia zdolności poznawczych, znacznego obniżenia ilorazu pamięci, pogłębionych zaburzeń psychicznych, zaburzeń neurologicznych charakterystycznych dla rozległego uszkodzenia mózgowia (podobnego do objawów choroby Parkinsona, stwardnienia rozsianego i AIDS).
Przyczyną tych wszystkich chorób są naukowo udowodnione zmiany na poziomie molekularnym w komórkach wywoływane przez infradźwięki i dźwięki niskich częstotliwości.
Z kolei migotanie światła, spowodowanym niestabilnym prądem z elektrowni wiatrowych, prowadzi do uaktywnienia stanów epileptycznych.
Dlatego naukowcy domagają się odległości pojedynczego wiatraka od zabudowań minimum 1900 m, a ferm wiatrowych – powyżej 3000 m.
Francuska Akademia Medycyny, która właśnie powołała prof. C-H. Chouarda do zbadania tego problemu i na podstawie jego wyników ostrzega przed hałasem turbin wiatrowych i domaga się wstrzymania budowy wszystkich wiatraków, których odległość od siedlisk ludzkich jest mniejsza niż 1,5km, chodzi oczywiście o pojedyncze wiatraki, anie farmy.
Zakłócają pracę przyrządów
Rzetelne pomiary infradźwięków generowanych przez turbinę wiatrową o małej mocy 600kW wykonano np. w pobliżu Hanoweru, gdzie przy okazji przeprowadzania strategicznie ważnych (wojskowych i geologicznych) pomiarów zmierzono infradźwięki generowane przez pobliską elektrownię wiatrową, ponieważ zakłócały one pracę wojskowych przyrządów pomiarowych.
Dotychczasowe doświadczenia z USA i państw Europy zachodniej pokazały, że siłownie wiatrowe zniekształcają obraz uzyskiwany przez stacje radiolokacyjne. W związku z tym w Finlandii w ciągu ostatnich miesięcy rozgorzała intensywna dyskusja na temat przyszłości tego typu elektrowni, pomiędzy Finnish Energy Industries – organizacją zrzeszającą lokalne przedsiębiorstwa energetyczne – oraz przedstawicielami rządu i sił zbrojnych.
Wojskowi zablokowali możliwość budowy nowych siłowi.
Nie ma awarii
Do Polski trafia ok. 90 proc. składaków, czyli starych wiatraków, które w Niemczech od dawna nie spełniają norm.
Warto wiedzieć, że uszkodzone fragmenty śmigła, kręcącego się podczas pracy z prędkością ponad 150 km/h mogą zostać rozrzucone w promieniu kilku kilometrów.
Tylko jedna firma ubezpieczeniowa w 2006 roku wypłaciła w części Niemiec ok. 1000 razy wypłaty za awarie – głównie pożary, średnio co 4 lata jest poważna awaria każdego wiatraka. Wiatraki czasami przewracają się.
Wiatraki zakłócają odbiór telewizji, radia, telefonii komórkowej i wojskowych radarów, jeżeli są one usytuowane na linii nadajnik-odbiornik, a zimą oblodzone skrzydła wiatraków rzucają lodem na duże odległości.
Tanie źródło
W opracowaniu Urzędu Regulacji Energetyki czytamy: Nie mówi się o małej opłacalności pozyskiwania energii wiatrowej, o tym, że obniżenie emisji gazów cieplarnianych można osiągnąć tańszymi metodami, a uzyskiwany prąd jest bardzo złej jakości i charakteryzuje się niestabilnością i szkodliwymi wahaniami napięcia.
Coraz więcej naukowców ostrzega, iż realizacja celów dotychczasowej polityki energetycznej może prowadzić do awarii sieci i zaburzyć dostawy energii elektrycznej.
Plan zagospodarowania do prokuratury?
Gminy dość chętnie pozbywają się problemu wykonywania z własnej kasy planu zagospodarowania pod farmy wiatrakowe. Za takie plany płaca inwestorzy. I tak w Dusznikach (Wielkopolska) „Powiadomiona o podejrzeniu korupcji prokuratura stwierdziła, że finansowanie planu przez inwestora jest złamaniem prawa, ale do przestępstwa nie doszło, gdyż nie ma szkody materialnej. Tymczasem, według CBA, brak szkody wcale nie musi przesądzać o braku przestępstwa. (…) Okazało się, że inwestor zapłacił 148 tys. zł (netto) za przygotowanie miejscowego planu zagospodarowania uwzględniającego budowę farmy” - czytamy w Głosie Wielkopolskim z 2010-08-18 (Krzysztof M. Kaźmierczak). Sprawą zajęła się Julia Pitera.
Można taniej i bardziej ekologicznie
Przytoczone fakty mają wskazać, że nie takie wiatraki dobre i tanie, jak nam się je opisuje. O wiele tańsze jest pozyskiwanie energii z konwencjonalnych elektrowni, z zastosowaniem lepszych filtrów, z elektrowni atomowych, czy na biomasę. Na naszym terenie naturalne byłyby elektrownie wodne - od dawna sprawdzone i nie ingerujące w środowisko tak znacznie, jak wiatraki. Elektrownie wodne są też zdecydowanie bezpieczniejsze dla flory i fauny i nie niszczą krajobrazu. Zdecydowanie byłyby też tańsze dla nas - końcowych odbiorców i podatników. Dlaczego więc tak bardzo lobby wiatrakowe dąży do stawiania lasów wiatraków w Polsce? To proste. Nie ma uregulowań prawnych, a zyski są spore - patrząc na to, że nie ważny jest koszt wytworzenia, bo i tak energia zostanie sprzedana, a zyski czerpane są z dopłat do energii - czyli wprost z naszych podatków.
Magdalena Mucha
Dla wężyka 400m czy 3km to jeden grzyb-bo być może, że on często widzi (kraj)obraz podwójnie. To syndrom tak zwanej bani.
~ktoś tam
2012.02.14 04.41.51
wężyk - widzisz różnicę pomiędzy 400 m a 3 km?
~obserwator(ka)
2012.02.13 19.47.04
Słuszna uwaga. Faktycznie jesteśmy wiatrakowym skansenem. Niemcy u siebie wymieniają stare turbiny na nowe o lepszych parametrach, bo nie spełniają ich aktualnych wymogów środowiskowych i parametrów technicznych wytwarzanej energii wiatrowej. Mówiąc obrazowo, wymieniają syrenki na mercedesy wiatrakowe. I co robią Niemcy z tymi starymi turbinami? Wcale ich nie złomują. Robią im tylko mały remoncik i poprzez firmy wiatrakowe(między innymi te co będą budować w gminie Gryfice) sprzedają i wysyłają do...Polski.
Dlatego też nic dziwnego w tym, że niemiecka gospodarka jest europejską potęgą. U nich się nic nie marnuje. Tacy są Niemcy. Dlatego jako naród są bogaci, bo nie są tak rozrzutni jak my, dajmy na to dla przykładu, w naszej gminie.
Nie będę się powtarzać, bo wcześniej przytoczyłem(łam) kilka przykładów naszej gminnej "gospodarności". Jaki z tego wypływa wniosek? Nigdy nie będzie u nas w gminie dobrze skoro mamy takich gminnych włodarzy jakich mamy, tj. nieudaczników balansujących jak chorągiewki na wietrze byle tylko załapać się do żłoba od wyborów do wyborów.
Stąd mój apel. Obudź się gryficki narodzie! Ludzie bierzcie sprawy w swoje ręce, bo na dzisiejszych "gospodarzy" Gryfic nie mamy co liczyć! Im szybciej się obudzimy, tym lepiej dla nas wszystkich! Czas skończyc z bylejakością lokalnej "władzy"!
~
2012.02.13 18.53.22
od fal morza nie, ale od bezmózgów tak
~
2012.02.13 18.00.35
szum morza i wiatraki to jest piekny widok!
~
2012.02.13 17.49.28
a propos szumu. .....fale na morzu też szumią i nigdy nie przestaą nawet za 30 lat, czy od niego też trzeba uciekać, bo nasz mózg jest narażony na bezustanny hałas?
~
2012.02.13 17.45.50
to może Wujek dobra rada jeszcze wytłumaczy nam dlaczego kraje zachodniej Europy w swoim krajobrazie mają niezliczone ilości turbin wiatrowych, a dlaczego Polska ma być ewenementem w skali już nie Europy, ale świata. Czyżby prawdziwy był mit, że jesteśmy skansenem?
~Wujek dobra rada
2012.02.13 13.35.59
Bardzo niepokoi mnie rozwijający się proces lokowania farm wiatrowych w Polsce. Do tej pory nie ma określonych zapisów prawnych, związanych z budową i eksploatacją elektrowni wiatrowych. Niestety lukę tę wykorzystują inwestorzy.
Jest to potwierdzone przez wielu naukowców także amerykańskich, że elektrownie wiatrowe są bardzo szkodliwe dla ludzi, bo wytwarzają całodobowy hałas (bardzo uciążliwy nawet, jeśli spełnia obowiązujące normy) oraz niesłyszalne i groźne infradźwięki.
Polskie prawo nie określa minimalnej odległości wiatraka od budynków mieszkalnych. Zalecana odległość to 500 metrów. Mieszkańcy Holandii, Niemiec, Danii, USA, Kanady walczą by w ich krajach minimalna odległość turbin wiatrowych od siedzib ludzkich wynosiła co najmniej 3000 m. Wiatraki stanowią zagrożenie podczas burz, ponieważ wysokie ponad 100 metrowe wieże przyciągają pioruny i ulegają uszkodzeniom. Śmigła wiatraków oraz podciśnienie przez nie wytwarzane zabijają dziesiątki ptaków i nietoperzy.
Producenci wiatraków szukają nowych rynków zbytu a kraje Europy Środkowej i Wschodniej: Polska, Czechy, Litwa, Łotwa, Estonia z lukami prawnymi i łasymi na obiecane zysk i gminami to dla nich idealny cel! Dzisiaj to Niemcy, a nie Holandia są krajem wiatraków. Nasi sąsiedzi produkują około 40 proc. całej energii wiatrowej wytworzonej na Ziemi. Słuchając ministra ochrony środowiska Jürgena Trittina (z Partii Zielonych), można odnieść wrażenie, że każdy nowo postawiony wiatrak
przybliża Republikę Federalną do ideału państwa przyjaznego dla środowiska.
Jednak kilka miesięcy temu wpływowy niemiecki tygodnik "Der Spiegel" stwierdził, że sen o przyjaznej środowisku energii zamienia się w wysoko dotowaną z kasy państwowej dewastację krajobrazu. Najwięcej wiatru jest przecież tam, gdzie są najpiękniejsze widoki, ale przeciw elektrowniom wiatrowym coraz częściej protestują nie tylko ci, którym nie podoba się
szpetota wysokich na dziesiątki metrów słupów, hałas powodowany przez turbiny czy migające światła ostrzegawcze nocą i odbijające błyski słoneczne obracające się łopaty w ciągu dnia.
W Polsce obecnie ma miejsce bezprecedensowa ofensywa wiatrakowa. Tak zwani deweloperzy próbują ulokować wiatraki dosłownie wszędzie, nawet na terenach o niedostatecznej wietrzności, na terenach z prawnie chronioną przyrodą: parki krajobrazowe, zespoły krajobrazowo-przyrodnicze, obszary Natura 2000, z przepięknym krajobrazem, gdzie ludzie żyją głównie z turystyki.
Brent Nelson
Zobacz więcej: http://goldap.wm.pl/2364,Wiatraki-nie-sa-dobre-dla-ludzi.html#ixzz1mGirc8ie
~Walenty
2012.02.13 11.43.23
We wtorek, 14 lutego 2012 r. w godzinach od 13.00 do 15.00 protest mieszkańców gminy Gryfice na Placu Zwycięstwa przed urzędem przeciwko wiatrakom! Przyjdź i poinformuj o tym kogo możesz! Pamiętaj - radni bez pytania nas o zdanie zdecydują na 30 lat o tym, w jakich warunkach będziemy mieszkać!
~Stop wiatrakom
2012.02.13 10.33.42
świetna strona do poczytania o wiatrakach u naszych sąsiadów w Stepnicy
http://nowa-stepnica.x25.pl/category/wiatraki-2/
~Stop wiatrakom
2012.02.13 09.31.35
Mieszkańcy gminy Stepnica sprzeciwiają się budowie elektrowni wiatrowej.
Ze swojej strony opiszę taki fakt; nasza dziennikarka prowadziła rozmowę w plenerze z mieszkańcem we Włodarce, w gminie Trzebiatów. Na horyzoncie stały wiatraki, w odległości około 5-8 kilometrów. Gdy po powrocie w redakcji odtworzyła na dyktafonie rozmowę, usłyszeliśmy w tle rozmowy regularnie powtarzające się dźwięki: szu, szu, szu szu
To były dźwięki wytwarzane przez wiatraki!! Nagrane z odległości ponad 5 kilometrów! Oni ich nie słyszeli, ale dyktafon zarejestrował.
Wniosek: ucho ludzkie ich nie słyszało, ale nie można twierdzić, że ich nie ma. Ucho nie słyszy, ale mózg musi je rejestrować. Jakie skutki zdrowotne wywołają, gdy mózg ma odpoczywać (np. w czasie snu), a jest nieustannie atakowany przez fale dźwiękowe i to przez 30 lat???
Brawo obserwator (ka)! Nareszcie ktoś użył mózgu do myślenia.
~obserwator(ka)
2012.02.12 17.02.27
I co mają mieszkańcy gminy oprócz tych marketów? Popytaj tych co z tego powodu musieli polikwidować swoje sklepiki i wyjechać z Gryfic za chlebem.
~oburzony
2012.02.12 12.21.44
Pewnego czasu obwinialiscie burmistrza o to, ze chce postawic markety,że ma w tym interes.A okazuje się że sami robicie tam zakupy,a interes maja też tam drobni sklepikarze,poniewaz sami wykupują towary w marketach i wrzucaja do swoich sklepikow -oczywiście z marża.Widac, że im sie oplaca.
~Jan
2012.02.12 10.26.30
Panie(i) jaśiu -to nie MY się wyprzedajemy to ONI nas wyprzedają!Nasi 'radni' wójtowie burmistrzowie nie robią tego z biedy,oni zarabiają ogromne pieniądze i w głębokim poważaniu mają środowisko mieszkańców i całą resztę! UKŁAD WŁADZA KASA!! Mądry wart zastanowienia artykuł ale kto się nad nim pochyli w pow. gryfickim?Pozdrawiam.
~jaś
2012.02.11 13.30.08
Fermy wiatrowe powstają w naszym rejonie głównie z jednego powodu! Z biedy!! Łatwo sobie wyobrazić sytuację, że gminy mają odpowiednią ilość środków finansowych, mieszkańcy żyją godnie, mają pracę odpowiednio opłacaną. Czy w tej hipotetycznej sytuacji pozwolilibyśmy na takie inwestycje? Z pewnością nigdy. Kto z mieszkańców w sytuacji obecnej zastanawia sie nad tym, że powstająca siłownia wiatrowa powoduje mniejszą emisję np. CO2 w okolicacach Bełchatowa?
Ale w obecnej sytuacji ekonomicznej, przy tej ogromnej biedzie, postawienie wiatraka na terenie dowolnej miejscowości to ratunek dla gminy, często jedyne żródło utrzymania dla właścicieli gruntów i ochłapy dla ludu w postaci zorganizowania paczek dla wiejskich dzieci z okazji Świąt!! TAK WYKORZYSTUJE SIĘ NASZĄ SYTUACJĘ, A MY WYPRZEDAJEMY KAWAŁEK PO KAWAŁKU swoją ziemię, godność i przyszłość!