(CIESZYNO, GM. WĘGORZYNO) W miniony czwartek podróżni z Łobza musieli długo czekać na pociąg pospieszny do Olsztyna, a podróżujący ze Szczecina do Świdwina dotarli do domów z dużym opóźnieniem. Przyczyną był tragiczny w skutkach wypadek, do jakiego doszło na niestrzeżonym przejeździe kolejowym w Cieszynie, w gminie Węgorzyno, w powiecie łobeskim.
22 stycznia br. był tragicznym dniem dla kierowcy i pasażera samochodu dostawczego Mercedes, pracowników szczecińskiej firmy przewozowej. Około godz. 13.00 zjechali oni z drogi krajowej nr 20 i zmierzali w kierunku Cieszyna. Po krótkim ale krętym odcinku drogi wyjechali wprost pod rozpędzony pociąg pospieszny relacji Szczecin - Olsztyn.
Siła uderzenia była tak duża, że samochód został rozerwany na kawałki, a kabina pojazdu oderwała się od ramy. Została zupełnie zmiażdżona. Pociąg zatrzymał się około 100 metrów dalej.
Śmierć na miejscu ponieśli jadący samochodem Edward K., lat 57 i Tomasz P., lat 24, obaj mieszkańcy Szczecina. Wypadli z uderzonej przez pociąg kabiny kilka metrów od torów. Żaden z pasażerów pociągu nie odniósł obrażeń. Maszynista kierujący pociągiem został zbadany przez policjantów na miejscu; nie był pod wpływem alkoholu. PKP po jakimś czasie zorganizowały dalszy transport dla pasażerów tego pociągu.
- Wracałam ze Szczecina do Łobza. – relacjonuje zdarzenie jadąca tym pociągiem pani Irena Lenkiewicz z podłobeskiego Dalna. – Za Chociwlem w pewnym momencie poczułam lekkie szarpnięcie i za chwilę drugie, mocniejsze, i pociąg zaczął hamować. Pasażerka siedząca przy oknie zapytała, czy widziałam ten żółty rozbity wagon. To była naczepa samochodu. Gdy pociąg stanął, przybiegła kierowniczka mówiąc, że pociąg w coś uderzył. Ktoś powiedział, że na pewno są ranni i trzeba im pomóc. Wysiadłam i poszłam do przejazdu. Widok był makabryczny. Kupa żelastwa, a obok leżało dwóch mężczyzn. Już byli przy nich pracownicy obsługi pociągu. Stwierdzili, że jeden nie żyje, ale drugi może być żywy. Podeszło dwóch mężczyzn, którzy powiedzieli, że mają przeszkolenie ratowników medycznych. Niestety, stwierdzili, że druga osoba też nie żyje. Za chwilę przyjechały służby i zaczęły oględziny. Jakie mogły być przyczyny wypadku? Trudno powiedzieć, ale w tym dniu była silna mgła i słaba widoczność. Pociąg jest pospieszny, więc jedzie z dużą szybkością, przed przejazdem wyłaniając się zza zakrętu, więc tu powinna być jakaś sygnalizacja, bo ten co wjeżdża na ten przejazd nie ma czasu, by go opuścić. – ocenia pani Irena.
Według relacji starszego mężczyzny, mieszkańca Cieszyna, będącego na miejscu zdarzenia, jest to już drugi w ciągu dwóch lat tak tragiczny wypadek na tym przejeździe. Nie posiada on zapór ani świateł sygnalizacyjnych. Są tylko znaki pionowe, w tym nakaz zatrzymania - stop. - Wcześniej zginęła tu kobieta z wnuczką. PKP podzieliło się na spółeczki i teraz nie wiadomo, kto za co odpowiada. – mówi.
- Sprawę odpowiedniego zabezpieczenia tego przejazdu i zainstalowania sygnalizacji świetlnej i dźwiękowej poruszyłem na jednym z zebrań wiejskich w 2008 roku, w obecności burmistrz Węgorzyna pani Grażyny Karpowicz, niestety władze gminne najwyraźniej zlekceważyły te sugestie. Ile wypadków musi się jeszcze wydarzyć, aby ktoś podjął odpowiednie decyzje? – dodaje mieszkaniec Cieszyna pan Bogusław Szyłowicz.
Prokuratura w Łobzie stoi przed trudnym zadaniem ustalenia, kto kierował samochodem.
- Obaj mieli prawo jazdy, ale nie wiemy, kto siedział za kierownicą. – mówi szefowa prokuratury Klaudia Karpińska-Gęsikiewicz. Ma to wyjaśnić biegły po zebraniu biologicznych śladów w kabinie.
Policja bada przyczyny wypadku, ale można domniemywać, że kierowca mógł zagapić się lub zlekceważyć znaki. Być może jakiś wpływ na to miała mglista pogoda. Nie wykluczone są też inne wersje, np. zasłabnięcie kierowcy. To wszystko ma wyjaśnić toczące się postępowanie. Jedno jest pewne, w tym miejscu PKP musi zwiększyć bezpieczeństwo przejeżdżającym tędy ludziom. Ten odcinek jest naprawdę niebezpieczny. KAR
Policja, oni nic nie robia w kierunku wyjsnianienia jak najszybciej tej tragedii. szkoda tylko ze nikt nie powie ze w tym czasie pociagi sie minely, a kierowca stanal przepuscil 1 pociag i wjechal pod drugi, trzeba dodac jeszcze ze za kierowca stalo auto osobowe ktorym swiadek zbiegl z miejsca wypadku... wina wladz i PKP bo pociag pospieszny a przejazd nie zabezpieczony. Tylko w polsce moga dziac sie takie rzeczy...
Ku Waszej Pamieci [*]