W chacie było nas dziesięcioro, nie licząc drobiazgu łażącego na czworakach i trochę większego, który jedyne miejsce za słuszne i jego własne uważał kolana matki. Wódki nie było, bo nie wiadomo co w butelkach sprzedaje, na markowy armeński koniak nas nie stać. Była kawa Inka i mleko dla dzieci. Ale bez wódeczki też wesoło być może, szczególnie gdy w chacie jest telewizorek podłączony do kablówki zwanej Telsat. W ostatnim jej programie (będzie leciał do końca tygodnia) zobaczyliśmy jak facet, zdaje się starosta powiatu gryfickiego, bryluje po Galerii Hosso, jakby była jego własnością czy współwłasnością – a może jest? Kto wie? Niech powie. Żartujemy oczywista, bo nie o to tutaj chodzi. Podziwiamy facetów trudniących się zawieszeniem planszy z informacją - Podarujmy dzieciom uśmiech. Pod patronatem: Starosta Powiatu Kazimierz Sać.
Aśka, żona kolegi, mówi, że zna tych baranów, że są zatrudnieni na etatach i na stażach w dziale promocji i marketingu i czegoś tam jeszcze w powiecie gryfickim. Przepraszam, barany to to nie są, skoro na promocję starosty wybrali siedzibę prywatnego biznesu, jakim niewątpliwie jest galeria. A co? Ktoś sądzi, że to oni wybrali? Pan i władca kazał, to powiesili. Gdzieś muszą pracować. Jasne! Pracownik jest zależny, więc polecenia wykonywać musi. Jedziemy dalej. Reklamówkę zawiesili, jeszcze tylko ściereczką niewidoczny kurz ktoś przetarł na przepastnej, ale przeźroczystej skrzyni, gdzie wewnątrz już około trzydziestu grajcarów leżało. A imć pan starosta z promiennym uśmiechem do kamerki Telsatu mówił coś w tym stylu: - że inauguruje akcję charytatywną, wieloletnią na rzecz dzieci, że są, no nie biedne, ale coś tam, że źle mają, no nie wszystkie, ale są i takie, którym uśmiech (czytaj pieniądz) podarować można. A on z gestem, na początek te dwie stówy sam do skrzyneczki wrzuci, tak na zachętę dla tych, co też pieniążki mają. Niech się dzielą, by dzieci uśmiechać się mogły, że w powiecie całym przedsiębiorców jest bez liku, niech się dzielą i za starostą w rządku się ustawią, bo przykład daje, że ma gest i o dzieciach myśli.
Koleś Franek, który do śmiechu, jak ja do różańca, na dywan padł na pysk i w konwulsjach ryczy – padnę, choć już leży. Padnę ze śmiechu. Dalej leży i nie słychać co też mówił aż wyjąkał, że - delikatnie go cytując – ten gość zarabia ponad 12 tys. zł miesięcznie, a ochłapem dwusetkowym tu się chwali. I przestało być wesoło. Dwie stówki przy takiej pensji plus samochód służbowy i telefon też i on jeszcze z apelem do społeczeństwa, żeby w jego ślady pójść? Toż nie poszli nawet właściciele firmy , w której cyrk ten trwał. A może poszli, tylko później, bez kamery.
- Co wy – mówi Zenek – on nie wytrzymał presji.
- Jakiej presji, kto na niego jakąś presję wywrzeć może? - pytam.
- Nie wytrzymał - mówi Zenek – bo nikt go nie pochwalił za wkład pracy, jaką włożył w powstanie tego sklepu. A jeszcze przed nim ogrom pracy, jego pracy – przebudowa całej Wojska Polskiego! - śmieje się Zenek.
O przepraszam, nie całej, z części zrezygnował, tylko od Strzeleckiej do świateł przy Nadrzecznej. Reszty nie chce, bo i po co. Tak mówili z wojewódzkiej drogówki kiedy wylewali asfalt od Wysokiej Bramy właśnie do Strzeleckiej. Szlag by trafił, jeszcze ta nieszczęsna Bracka pozostała. Tak, ale tę to marmurem ma wyłożyć – nie to co Wojska Polskiego, ale też z granitu będzie. A niech będzie, ja na osiedlu mieszkam.
- Dość, mówi jedyna realistka w naszym gronie. - A skąd wiecie, czy nie chce podarować uśmiechu tej 4-5-letniej dziewczynce, którą wypasiona mamuśka zmusza do żebrania przed sklepem Netto? I to niezależnie od pogody. Czasem „matki” się zmieniają, dziecko zawsze jest te same. A może chodzi o uśmiech dla tej dziewczynki, która klęczy w niedziele przed kościołem i kiwa się w tył i przód, jakby cierpiała na chorobę sierocą. Sądziłam nawet, że jest kaleką, ale gdzie tam, bardzo sprawnie chodzi. Bywa, że na zmianę kiwa się też przed Netto, a ostatnio na chodniku przy Niepodległości tuż obok sklepu ABC. Czasem klęczy też mężczyzna, no i chłopak, lat około 20. Wszystko jedna grupa. Tak się zdaje.
Jest jeszcze chłopiec, który nie klęczy, ale w bezczelny sposób żąda pieniędzy; na ul. Niepodległości pojawił się w połowie grudnia. Z kubeczkiem w ręku, z plecakiem na ramionach podchodzi i mówi: daj pieniądze! Prepozycję zakupu żywności kwituje pokazaniem środkowego palca albo gestem Kozakiewicza. Ot biedny i głodny 11-12 letni chłopiec. Teraz zmienił system, wchodzi do sklepu spożywczego, do koszyka kładzie jedną bułkę, przy kasie płaci i do osoby stojącej za nim mówi: daj na parówki. Chce pieniądze, nie parówki. Prawie codziennie robi obchód sklepu ABC, na dłużej zatrzymuje się w Galerii Hosso, lawirując by ochroniarz go nie złapał. A jak złapie, to też nic mu nie zrobi, za bułkę zapłacił, a że bezczelny, to już inna sprawa. - opowiada realistka, jak widać bystra obserwatorka tutejszego życia.
Miało być wesoło, a smutno się zrobiło. W radiu, prasie i telewizji ciągle mówią o wykorzystywaniu dzieci. Czy fakt zmuszania małej dziewczynki do towarzyszenia w żebraniu, nie jest wykorzystywaniem dziecka? Czy zmuszanie innej do kiwania się w pozycji klęczącej na chodnikach i żebrania – nie jest wykorzystywaniem? Przecież ktoś na ten chodnik ją wysłał. Czy bezczelny chłopiec samowolnie udaje się na żebry, czy za zezwoleniem ojca? Gdzie jest Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie, że tym dzieciom nie udziela pomocy chociażby zabierając je do rodzin zastępczych, czy domów dziecka? Gdzie jest MOPS, że problemu nie dostrzega? Czy to wszystko tak spowszechniało?
Te dzieci potrzebują pomocy w Gryficach i Płotach, bo tam też się przemieszczają. Jak możemy pozwalać na to, by w mróz 4-5 letnia dziewczynka dreptała obok jakieś mamuśki (klęczącej) przy Netto? W akcji charytatywnej starosty czy kogokolwiek innego nie powinno chodzić o podarowanie uśmiechu, ale o konkretną pomoc, niezależnie jakiej narodowości jest dzieciak. Bo ten bezczelny chłopak ponoć mieszka przy ul. Kamieńskiej i jest doskonale znany przy ul. Trzygłowskiej z równie bezczelnych zachowań, choć akurat tam żebraniem się nie zajmuje.
Ktoś musi to przerwać! Dzieci nie mogą żebrać, ale nie ma nikogo, kto na to zareaguje. Czy niedługożebranina stanie się normalnym widokiem na gryfickich ulicach? Po co wydawać grube pieniądze na promocję, skoro takie widoki same „promują” miasto i powiat wśród przejeżdżających.
Dlatego nie mówmy o uśmiechach dla dzieci za dwieście złotych i kluczyku do skarbonki na sercu nie nośmy. Dzieciom bez Telsatu pomocy udzielajmy. Na dziś tym dzieciom, które zmuszane są do żebrania.
W rozmowie na powyższy temat udział wzięli Asia, Zenek i Andrzej.
Dane zastrzegli sobie do wiadomości redakcji.
Oprac. red.
Panie Gryfito, pisałem to do Frani, bo ona nie kuma, a wydaje się być taka mądra, sądząc po jej wpisie.
~Gryfita
2009.01.21 13.08.43
Oj kumam, kumam, Panie kierowco - tylko to Pan nie tak odczytuję gdyż myślimy podobnie.
~kierowca
2009.01.21 11.13.37
Jak jadę nieodśnieżoną drogą powiatową i ślizgam się i modlę się, by nie wpaść do rowu, to co tu ma do rzeczy lubienie czy nie lubienie, no co? Dla mnie starosta jest urzędnikiem który za tę drogę odpowiada i tyle. Jak jest taki mądry, to czemu tej drogi nie posypie. Dla mnie lepszy będzie głupek, który drogę posypie. Kumasz?
~Gryfita
2009.01.21 11.01.50
Oj :franiu\"! A kto powiedział, że starosty nie lubimy. To nieprawda - my go po prostu uwielbiamy, bo władzę trzeba kochać i szanować. To zaś, że władza wszędzie chce błyszczeć to już nie nasza wina.
~Franiu
2009.01.21 07.39.56
ciekawe dlaczego wy tak tego starosty nie lubicie?? macie kompleksy czy co? przeciez to nie jego wina ze mu do piet nie dorastacie i jest od was dziesiec razy madrzejszy !!!
~Gryfita
2009.01.21 06.04.47
Drogie \"dziecko\". Coś mi się zdaje, że starosta gryficki ma wielki problem z określeniem czegoś, co \"ŁASKĄ\" się nazywa. ON PO PROSTU ROBI ŁASKĘ!!! Mało tego - wyraźnie dostrzec można jak on tą łaskę czyni. Biję brawo dla Pana Redaktora, bo on najlepiej ujął ewangeliczne podejście do tego problemu, a brzmi on: \"niech nie wie lewica, co daje prawica\". Ale to starosty pewnie nie dotyczy. On swoją łaskę i hojność pojmuje wyłącznie w świetle kamer i usłużnych redaktorków
~dziecko
2009.01.20 10.13.45
zGryfita zamiast ogladac to pomoz dzieciom, za co bijesz brawo redaktorowi ? Przeciez te pieniadze sa dla dzieci nie dla starosty? !
~Gryfita
2009.01.20 06.30.50
Wczoraj udałem się do Hosso aby zobaczyć hojność.
Zobaczyłem: - Dwa banknoty po 20zł, trzy po 10 zł i tak na oko ze dwie garstki miedziaków. Nawidoczniej starosta wyolbrzymił swoją postać Partona, lub... bywalcy Hosso inaczej pojmują ten pożal się Boże - starostowy patronat. Brawo Panie Redaktorze.
~dziecko
2009.01.17 07.46.36
nie biadol redaktorku tylko sam daj chociaz zlotowke dzieciom
~Gryfita
2009.01.15 09.02.02
Nie wiecie przypadkiem co robi najważniejszy specjalista od starostowego pijaru? Czemu siedzi cicho i o tym nic nie pisze? Mówią, że jakąś laskę w trzebiatowskiej szkole sobie upatrzył i trudno mu teraz do Gryfic trafić.