Niezwykłe spotkanie po latach. Waldemar Kaszubski z USA odwiedza kolegów
(POWIAT ŚWIDWIŃSKI) 11 lipca, około godziny 23., zdziwiony, że ktoś o tej porze dzwoni, odebrałem telefon. Okazało się, że to serdeczny przyjaciel ze Szczecina, Andrzej Obst, z Pogoni Szczecin. Informuje, że przyjeżdża z Chicago do Polski Waldek Kaszubski, były nasz zawodnik, który po wyjeździe do USA, kontynuował dalej karierę piłkarską w I lidze zawodowej Ameryki.
- Prosił - mówi Andrzej Obst - bym odnalazł ciebie, gdyż chce odwiedzić Połczyn-Zdrój, gdzie są pochowani jego rodzice, a przy okazji spotkać się z tobą, gdyż jak twierdzi, pamięta cię z twardych derbowych bojów powiatu świdwińskiego. Ty grałeś w jakimś „Kolejarzu” Świdwin, a on w „Unii” Połczyn. -
Oczywiście, pamiętałem tego sympatycznego, bardzo szczupłego „cyngla”, blondyna, który nie umiał w czasie gry „odstawić” nóżki, chociaż one wyglądały na takie zwykłe „rabarbary”. Napsuł nam, świdwiniakom, dużo krwi, gdyż z lewego łącznika zdobywał dużo bramek, nie tylko z nami.
Po uzgodnieniach zaprosiłem najlepszego w historii piłkarza Połczyna-Zdroju, Waldka Kaszubskiego i Andrzeja Obsta z Pogoni Szczecin na 12 lipca do Świdwina. Po przyjeździe, udaliśmy się do Połczyna, gdzie Waldek żył i dorastał.
Tam w pierwszej kolejności odwiedzamy groby rodziców Waldka, ja odwiedziłem groby teściów i przyjaciela, zasłużonego dla Połczyna doktora Leona Paszkiewicza. Po modlitwie i wspomnieniach zwiedziliśmy park, centrum miasta i z oddali boisko, na którym Waldek rozpoczynał uprawianie piłki nożnej.
Opinia ogólna „Amerykańca” brzmiała – nie spodziewałem się tak zaniedbanego parku. Dziś Połczyn to nie to samo czyściutkie, spokojne, kuracyjne miasteczko. Ciekawe, co by powiedział Osóbka-Morawski? Skąd to wtrącenie? Waldek wspomniał, że jego ojciec pracował w Uzdrowisku, gdy jego dyrektorem był Osóbka-Morawski. Czy chodzi o Edwarda Osóbkę-Morawskiego, przewodniczącego PKWN i premiera komunistycznego Rządu Tymczasowego, tego nie mógł pamiętać, ale wiele wskazuje, że o tę osobę chodzi, gdyż po odsunięciu go na boczny tor w 1949 roku był do 1968 roku dyrektorem Centralnego Zarządu Uzdrowisk, więc mógł przebywać w Połczynie.
Z Połczyna wracamy do Świdwina. Oczywiście, zapraszam gości do restauracji przy basenie, gdzie zostali zaskoczeni bogatą kartą menu, dobrym smakiem potraw i uprzejmą obsługą. Było mi przyjemnie wysłuchać takiej opinii, szkoda tylko, że nie było pana Zbyszka Rybickiego, właściciela największej wielobranżowej firmy w Świdwinie i zarazem na dzień dzisiejszy, oddanego działacza KS Spójnia.
Po obiedzie spacer po ulicach Świdwina i rozmowy już przy kawie w moim mieszkaniu. Przez kilka godzin trwały długie rozmowy, przypominające fakty ówczesnej piłki i życia, w Połczynie, Szczecinie, Świdwinie i USA. Bardzo sympatycznie Waldek Kaszubski wspominał swoich kolegów z połczyńskiej „Unii”: Wacka Szydłowskiego - bramkarza, słynnego na okolicę Marciszewskiego ps. „Bolero”, pomocnika Rozę, Jurka Stępińskiego, Tadeusza Lalę, Heńka Kalikę i oczywiście Lesiaka, który grał na środku napadu, a on praktykował pod jego skrzydłami na lewym łączniku. Lesiakowi zawdzięcza bardzo dużo, gdyż w pierwszych krokach kariery, to Lesiak, były zawodnik CWKS Warszawa, dał mu zdrowe podstawy do przyszłej ligowej piłki.
Po odbytym terminowaniu u boku Lesiaka w Unii (1952-54) Waldek wyjechał do szkoły w Szczecinie i na wiele lat (1954-72) związał się z Pogonią Szczecin, w której grał od III do I ligi, występując na lewym skrzydle i lewej obronie. Tam wpadł w tryby takich szkoleniowców jak: Mieczysław Matjas, Florian Krygier, Brzozowski, Marian Suchogórski, Zygmunt Czyrzewski, Stefan Żywotko i Czech – Karel Kosarz.
W książce Floriana Krygiera „50 lat piłki nożnej w MKS Pogoń Szczecin 1948-1998” na str. 38 autor przedstawia zdjęcie podpisane: „hurtowe” rozstanie się z grą w piłkę nożną trzech zawodników Pogoni – Jerzego Krzystolika, Waldemara Kaszubskiego i Bronisława Szlintera”. Taki był etap końcowy zawodnika Waldka Kaszubskiego na stadionie Pogoni, z dziękczynnym ukwieceniem.
Po krótkim rozstaniu z grą, przejściowo Waldek zajmuje stanowisko kierownika pierwszej drużyny Pogoni i następnie wyjeżdża do USA, gdzie podpisuje zawodowy kontrakt na grę w I ligowym zawodowym zespole Chicago Spurs. Tam występuje w linii obrony.
Kończąc opowieść o Waldku nie sposób pominąć jego debiutu, gdy w Unii Połczyn-Zdrój po raz pierwszy wystąpił w pierwszym zespole seniorów, mając niecałe 14 lat, na bramce (z uwagi na wysoki wzrost), na dożynkowym meczu, w którym na zaproszenie udział wzięła Unia Połczyn, dla uświetnienia uroczystości święta plonów we wsi Wardyń Górny, koło Połczyna. W składzie pierwszego zespołu Pogoni Szczecin debiutował w 1955 roku. Po 2 letniej grze w amerykańskiej zawodowej lidze zakończył karierę piłkarską z uwagi na stan zdrowia. Jest wdowcem, córka piastuje prominentne stanowisko pełnomocnika Billa Gatesa na Europę i aktualnie mieszka w Szwajcarii z mężem informatykiem.
Tyle o Waldemarze Kaszubskim, najlepszym piłkarzu Połczyna od zarania po dzień dzisiejszy. Andrzej Obst z Pogoni Szczecin i ja, niżej podpisany, byliśmy tylko słuchaczami z nadgorliwej polskiej uprzejmości, w stosunku do Polonusa z Ameryki.
Do zobaczenia w dobrym zdrowiu Waldku i Andrzeju.
Franciszek Paszel