(POWIAT ŚWIDWIŃSKI) Jednak zapadła decyzja o rozwiązaniu umowy na dzierżawę szpitala w Połczynie-Zdroju. Musiało upłynąć wiele czasu i pojawić się wiele faktów, zanim Zarząd Powiatu dojrzał do zerwania umowy z katowicką spółką Szpitale Polskie. Szalę przeważyła chęć zmiany przez spółkę koncepcji funkcjonowania szpitala, zmierzająca do likwidacji niektórych oddziałów, na co nie było przyzwolenia społecznego.
Przypomnijmy, że konflikty wokół szpitala ciągle przysparzały Zarządowi Powiatu problemy, z których musiał tłumaczyć się przed opinią publiczną. A to niezapłacone faktury firmom połczyńskim za remonty, a to niedotrzymywanie terminów tych remontów i zmiany firm je wykonujących, a to poślizgi z płatnościami czynszu, protest przed starostwem, a ostatnio domaganie się przez spółkę zatwierdzenia nowej koncepcji funkcjonowania szpitala w Połczynie. Część oddziałów miała być przeniesiona do dzierżawionego przez spółkę szpitala w Drawsku Pomorskim. Prezes Szpitali Polskich domagał się, by decyzja została podjęta do połowy czerwca. Zarząd Powiatu podjął więc decyzję – nie wyraził zgody na zmianę koncepcji i podjął działania zmierzające do rozwiązania umowy ze spółką.
O opinię na ten temat zapytaliśmy pana Marcina Olejnickiego z Połczyna-Zdroju, który zbierał podpisy w obronie szpitala i współorganizował protest przed starostwem.
- Dobrze się stało, chociaż dużo za późno, iż pan starosta wraz z zarządem powiatu przejrzeli na oczy i ujrzeli to, co dla wszystkich związanych ze szpitalem było oczywiste. Szkoda tylko zmarnowanego czasu i niepotrzebnych nerwów nas wszystkich. Przez brak decyzji w odpowiednim momencie szpital tracił na reputacji, a także pacjentów. Straciliśmy również wiele czasu, który powinien być przeznaczony na dostosowanie szpitala do norm unijnych.
Mimo wielokrotnych prób zwrócenia uwagi zarówno panu staroście jak i całej Radzie Powiatu na nieprawidłowości, poprzez zbiórkę podpisów, na spotkaniach, na pikiecie pod starostwem, byliśmy traktowani oraz przedstawiani jako ci, którzy chcą wprowadzić zamęt w to, co według pana starosty i Rady Powiatu było prowadzone w sposób niemal wzorcowy, a nie trzeba było być znawcą ani ekspertem, by zauważyć, że były to plany i działania iście księżycowe. Zostało to brutalnie zweryfikowane przez życie.
Mimo iż w końcu doszło do rozwiązania umowy ze spółką „Szpitale Polskie”, odnoszę wrażenie, iż nasi włodarze nie nauczyli się niczego na tej „lekcji” i dalej usilnie próbują brnąć w ten sam system i chcą oddać ponownie szpital w prywatne ręce, nie zostawiając sobie żadnej możliwości kontroli nad tym, co się dzieje w instytucji użyteczności publicznej i przy okazji nad naszym wspólnym dobrem. Obawiam się że rozwiązanie takie może po raz kolejny zakończyć się katastrofą i na ratunek dla szpitala będzie wtedy już za późno.
W wywiadzie telewizyjnym pan starosta zaznaczył, że przejmując szpital powiat będzie musiał ponieść wszelkie koszty związane z przystosowaniem go do standardów unijnych, co będzie dla powiatu katastrofą. Zapewne ma rację, lecz musi również przyznać, iż przez ostatnie pięć lat starostwo nie musiało inwestować żadnych pieniędzy w remonty ani utrzymanie szpitala, ale czerpało zyski z czynszu dzierżawnego za budynek, jak i za sprzęt, więc widząc, iż zarządzanie szpitalem przez katowicką spółkę jest nieudolne, powinno zawczasu przygotować się na taką ewentualność.
Mam nadzieję że następny operator, który wygra przetarg, nie nastawi się wyłącznie na czerpanie szybkich zysków, a co za tym idzie na destrukcję szpitala, a starostwo dokładnie prześwietli potencjalnych zarządców oraz sprawdzi ich dotychczasowe dokonania – powiedział Marcin Olejnicki. KAR