„Państwo polskie istnieje tylko teoretycznie”. Czy samorządy też?
(FELIETON) Upublicznione taśmy z rozmów polityków partii rządzącej oraz zajmujących najwyższe stanowiska w instytucjach publicznych przynoszą wiedzę o naszym państwie, na co dzień skrzętnie ukrywaną przed Polakami. Może nie przed wszystkimi, bo ci co chcą, to wiedzą.
Oto minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz w rozmowie z prezesem NBP Markiem Belką układają skład rządu. Ten ostatni w zamian za pomoc finansową rządowi ze strony banku chce dymisji ministra finansów Vincenta Rostowskiego. Ta pomoc nie ma służyć Polsce, lecz PO, która coraz bardziej boi się dojścia PiS do władzy, o czym mówi Sienkiewicz. Minister przy okazji ujawnia kilka spraw. Pierwsza - PO rządzi za pomocą kasy, zdając sobie sprawę z kondycji finansowej społeczeństwa - ludzie chcą ciągle kupować i mieć „ciepłą wodę w kranie”.
Rozpoznanie bardzo cyniczne, ale przecież trafne wobec elektoratu tej partii. Przelewanie publicznych pieniędzy do prywatnych kieszeni swoich wyborców to klucz do sprawowania władzy. Reszta ich nie interesuje, może wyjechać na zmywak do Anglii lub żebrać w opiece społecznej.
By myśleć o wszystkich, trzeba by wprowadzić w życie Program Polskich Inwestycji, czyli myśleć o rozwoju Polski. Ale o tym programie, o którym premier Tusk mówił w drugim expose, jako sztandarowym dla naszej gospodarki, szef MSW mówi: - „Ch…, dupa i kamieni kupa”. A o swoim kraju: „Państwo polskie istnieje tylko teoretycznie”. To porażająca diagnoza po 7 latach sprawowania rządów przez PO-PSL. Oni o tym wiedzą, a my? To znaczy - czy zdają sobie z tego sprawę wyborcy PO-PSL?
Te stwierdzenia pasują do słów byłego premiera Węgier Ferenca Gyurcsány, z Węgierskiej Partii Socjalistycznej, który po wygranych wyborach w 2006 r. powiedział na zamkniętym spotkaniu tej partii: „Kłamaliśmy rano, nocą i wieczorem.” Dopiero gdy ujawniono nagranie z jego słowami doszło po kilku latach do przełomu politycznego na Węgrzech i oddanie całkowitej władzy Orbanowi. Czy podobnie stanie się u nas?
Trudno powiedzieć, bo jak ktoś przypomniał, wyborcy PO są po prostu kupieni lub zaślepieni, na wzór dowcipu:
Wraca pijany mąż do domu po dwóch dniach balangi. Żona, chcąc pokazać jaka to ona jest dobra, rozbiera go i mówi:
- O, mój ty biedaku, znowu te delegacje, ależ jesteś zmęczony.
Widząc ślady szminki na torsie:
- Znowu ta ślepa sekretarka ochlapała cię winem...
Ściąga mu spodnie i widzi damskie figi. Nagle zaniemówiła, a mąż:
- No, kombinuj, mała, kombinuj!
No właśnie, wyborcy PO - kombinujcie, kombinujcie... Czy czujecie się odpowiedzialni za państwo, które istnieje tylko teoretycznie, czy też czas najwyższy przejrzeć na oczy.
Kazimierz Rynkiewicz