(FELIETON) Kilka ostatnich wydarzeń spowodowało, że można sparafrazować powiedzenie Stalina, że „w miarę postępów w budowie eurokołchozu walka z opozycją zaostrza się”. Jak bardzo zakneblowana jest opinia publiczna i jak marnej jakości jest polska demokracja (niektórzy stawiają nawet tezę, że jej nie ma) poświadcza kampania wyborcza. Gdyby nie obowiązkowy dostęp komitetów wyborczych do bezpłatnych audycji w mediach, nie usłyszelibyśmy tylu słów krytyki skierowanej pod adresem unii europejskiej, ale także tego, co w kraju na co dzień pod tą pokrywką medialną gotuje się. W czasie kampanii medialni „ściemniacze” są bezsilni, co prawda zdarzy się TVP zablokować jakiś bardzo niepoprawny spot wyborczy, ale zaraz inni ten fakt gdzie indziej nagłaśniają. Medialni „politrucy” miotają się od ściany do ściany, bo nie bardzo wiadomo, co mają z tym wylewającymi się z emitowanych spotów głosami obywateli zrobić. Na co dzień, wprawieni w manipulacji, doskonale sobie dają radę, a tu nagle muszą słuchać, jak ludzie mówią to co myślą, i co najwyżej mogą tylko na końcu wywiesić planszę, że nie ponoszą odpowiedzialności za treści prezentowane przez komitety wyborcze.
Co prawda za chwilę wszystko powinno wrócić do normy, ale też obawiają się, że te głosy niezadowolenia wytworzą falę, która może ten misternie budowany system pozornej demokracji przewrócić. No bo jak ktoś ma czelność, w 10 rocznicę wstąpienia do unii, głosić, że to eurokołchoz, czyli taka nowoczesna odmiana starego systemu, który przecież niedawno na wschodzie obaliliśmy. Europa zachodnia go nie miała, więc nie bardzo rozumie, o co nam chodzi. Co zrobić z takim obywatelem, że my tu ciężko pracujemy, by był szczęśliwy, a mu się nie chce. Ma jeszcze czelność wywieszać oficjalnie hasła, że nie zgadza się terror lewicowy, homoseksualny, unijny itp., a niektórzy głośno mówią o unijnej biurokracji, likwidacji polskiego przemysłu, oddaniu własnego rynku za jakieś dotacyjne ochłapy, braku perspektyw, miejsc pracy, pakiecie klimatycznym, który zniszczy polską gospodarkę itp. Co prawda większość niezadowolonych już wyjechała, ale co zrobić z tymi „oszołomami”, którzy zostali? Coś zrobić trzeba.
Rozprawa z „terrorystami”
Pierwsza informacja z frontu walki. Brunon K. miał przygotowywać zamach na Sejm. Po doniesieniach o jego aresztowaniu miałem ogromne wątpliwości związane z tą sprawą. Nadmuchany balon przez służby specjalne, które szukały sukcesu, a może tą akcją chciały sobie podnieść prestiż i budżet. Najnowsze doniesienia zapowiadają wielką klapę służb i prokuratury, która ponoć ma problemy z udowodnieniem zarzutów. Nie znaleziono ani 35 sztuk broni, które miał posiadać Brunon K., nie odkryto materiałów wybuchowych, ani transportera, którym „terrorysta” miał wjechać w okolice Sejmu. Na końcu okaże się, że dla własnej gry zniszczono człowieka.
Po radnych też przyjdziemy
Drugie doniesienie z frontu walki. Wczorajszy „Nasz Dziennik” poinformował, że policja przesłuchuje radnych z Pieniężna, którzy w styczniu br. przegłosowali decyzję o demontażu pomnika sowieckiego generała Iwana Czerniachowskiego. Funkcjonariusze zażądali też protokołu z sesji rady, na której ta uchwała zapadła. Sprawa ma związek z dochodzeniem w sprawie „znieważenia pomnika generała Armii Czerwonej Iwana Czerniachowskiego” poprzez namalowanie na nim w nocy z 3 na 4 maja napisów, m.in. „Precz z komuną”, i słynnej kotwicy – symbolu Polski Walczącej. Uszkodzono też tablice. Dochodzenie Komendzie Powiatowej w Braniewie zleciała prokuratura rejonowa w tym mieście.
Burmistrz Braniewa jest zdziwiony, dlaczego prokuratura i policja akurat po tegorocznej akcji z napisami na pomniku postanowiły wszcząć dochodzenie z urzędu, a po takich samych incydentach, do jakich tu dochodziło wielokrotnie od roku 1990, tego nie czyniła. Widocznie burmistrz nie zauważył, że „w miarę postępów w budowie eurokołchozu walka z opozycją zaostrza się”. Sprawą zajęła się dopiero teraz, kiedy pod pomnik miała przyjechać grupa 300 motocyklistów z Rosji. To w ramach „wywalczonego” w unii przez PO małego ruchu granicznego z Kaliningradem. Po co Tusk krzyczy o zagrożeniu ze strony Rosji i ochronie granic od strony Ukrainy, jeżeli żołnierze rosyjscy mogą bez problemu wjechać nawet na rowerach z Kaliningradu? „Nasz Dziennik” ustalił, że wezwania na policję otrzymali wszyscy, czyli piętnastu radnych Pieniężna. Policja poprosiła również radę o dostarczenie jej protokołu z sesji, na której podjęto uchwałę wyrażającą wolę usunięcia pomnika gen. Czerniachowskiego.
Warto wiedzieć, że tenże generał jest współodpowiedzialny za rozbrajanie żołnierzy Armii Krajowej na Wileńszczyźnie oraz aresztowanie podstępem ppłk. Aleksandra Krzyżanowskiego „Wilka” i szefa sztabu mjr. Teodora Cetysa „Sławę”. Krzyżanowski po przejściach w Sowietach został w 1948 r. osadzony w więzieniu mokotowskim i wskutek tortur i ciężkiej choroby zmarł w 1951 r.
Co wiemy o bohaterskiej śmierci gen. Czerniachowskiego? Na portalu pieniezno.wm.pl widnieje taka notka: „Iwan Czerniachowski zginął pod Pieniężnem 18 lutego 1945 roku. Miał 39 lat. Był najmłodszym generałem w Armii Czerwonej, bohaterem Związku Radzieckiego, odznaczonym m.in. orderami Kutuzowa, Suworowa i Lenina. - Ale w sprawie okoliczności jego śmierci Rosjanie nie przeprowadzili śledztwa - tłumaczy Tadeusz Baryła, historyk z Ośrodka Badań Naukowych, specjalista od studiów wschodnich. - Bo generał nie zginął w boju. Według publikacji rosyjskich i białoruskich, jechał wówczas z Kowna swoim luksusowym zdobycznym oplem admirałem. Towarzyszył mu samochód z ochroną. Pod Pieniężnem generał musiał zwolnić, bo drogą jechała kolumna czołgów T 34. Kazał kierowcy je wyprzedzić, ale podczas tego manewru opel stoczył się do rowu. Generał się zdenerwował i zatrzymał czołgistów. Według jednej z wersji zastrzelił lub nakazał enkawudyście zastrzelić ich dowódcę. Potem ruszył dalej. I wtedy ze strony kolumny poleciał pocisk. Nie trafił w samochód, ale rozerwał się i odłamek zranił ciężko generała, który zmarł w drodze do szpitala”. Został pochowany na jednym z centralnych placów Wilna. Po odzyskaniu niepodległości przez Litwę, w latach 90. XX wieku, jego ciało przeniesiono do Moskwy. Pomnik postawiono w 1971 r. W lutym 2014 r., a więc już po uchwaleniu przez Radę Miejską Pieniężna uchwały o rozebraniu pomnika, rosyjska ambasada zorganizowała przy pomniku obchody rocznicy śmierci Czerniachowskiego. Wcześniej Rosjanie nie organizowali oficjalnych uroczystości w tym miejscu. Widoczny znak, że „w miarę postępów w budowie eurokołchozu walka z opozycją zaostrza się”. Jak zawsze dla Polski – z dwóch stron.
Ćwiczenie polityki miłości – musisz pokochać Baumana, albo...
Trzecie doniesienie z frontu walki. Zacytuję Jerzego Jachowicza z portalu wPolityce: „Kolejny sędzia wpisał się na listę hańby polskiego wymiaru sprawiedliwości. Zapamiętajmy to nazwisko - Paweł Chodkowski. Sędzia z Wrocławia. W obecnej sytuacji politycznej wróżę mu piękną karierę, włącznie do prezesury Izby Karnej w Sądzie Najwyższym. Pierwszy krok w tym kierunku już zrobił. Skazał na kary aresztu i grzywny19 uczestników protestu, którzy zakłócili wykład stalinowskiego oficera zbrodniczego Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego z lat 50, prof. Zygmunta Baumana. Otóż jego zdaniem, protestujący okazali pogardę wobec państwa. Tym uzasadnieniem sędzia Chodkowski obnaża mimowolnie prawdziwe oblicze III RP. Mówi więc, że jesteśmy państwem, które hołubi zdrajców własnego narodu, wysługującego się okupantowi. A zdrajca ów, czyli dzisiejszy uczony, Zygmunt Bauman właśnie dlatego, że jest człowiekiem wielkiej przenikliwości, wiedział doskonale, że służy stalinowskiemu terrorowi. Systemowi politycznemu, który dążąc z pełną premedytacją do fizycznego wyniszczenia narodu polskiego, w latach 40 dokonał na Polakach zbrodni ludobójstwa. I kontynuował to straszliwe wyniszczenie Polaków i polskości rękami takich zdrajców, jak dzisiejszy prof. Zygmunt Bauman”.
To informacje z zaledwie jednego dnia. Wkomponowuje się jeszcze jedna: Rosja robi ćwiczenia wojskowe na granicy z Ukrainą, tuż przed mającymi się odbyć tam wyborami. A kto nas straszy przed wyborami do europarlamentu? Nasz własny rząd? Czy aby on nasz, że nas straszy?
Kazimierz Rynkiewicz