(ŁOBEZ) Ósmy rok rządów burmistrza Łobza Ryszarda Soli rozpoczął się dla niego obniżką wynagrodzenia do kwoty minimalnej. Dyskusja na temat wynagrodzenia burmistrza trwała kilka godzin i była niezwykle burzliwa.
W uzasadnieniu do projektu uchwały czytamy: „na aktualną decyzję Rady o obniżeniu Burmistrzowi Łobza Ryszardowi Soli wynagrodzenia zasadniczego i dodatku funkcyjnego miała wpływ negatywna ocena jakości Jego pracy, a w szczególności: - nieuprawnione pobieranie wynagrodzenia za pracę z tytułu pełnienia funkcji członka Zarządu w Związku Miast i Gmin Pojezierza Drawskiego, nieuzasadnione pobieranie z budżetu gminy Łobez zwrotu kosztów przejazdu służbowego na posiedzenia Zarządu Związku Miast i Gmin Pojezierza Drawskiego, brak rozliczenia zaliczek przekazanych na poczet mediów (woda, c.o., ścieki, śmieci) w 2012 roku za lokale komunalne wpłaconych na konto wspólnot mieszkaniowych, podpisanie in blanco protokołów rokowań przy sprzedaży działek”.
Już na wstępie sesji przewodniczący rady Kazimierz Chojnacki wniósł o zdjęcie tego punktu (znajdującego się w porządku obrad na szarym końcu) z porządku obrad. Zasugerował przesunięcie w czasie do pełnego wyjaśnienia sprawy. Poparli go tylko Z. Pudełko i A. Kużel.
- Pytamy pana burmistrza na temat wynagrodzenia za 2012 rok od czerwca ubiegłego roku. Pan burmistrz nie jest łaskaw odpowiedzieć nam, jesteśmy zwodzeni, później pytam pana burmistrza na sesji w listopadzie. Pan radca odpowiada mi, że nie zna składników wynagrodzenia. Pan burmistrz udziela mi informację na piśmie. Pochwalam pana pracę i do tej pory sądziłam, że jest pan człowiekiem, który reprezentuje nas godnie, pracuje dla naszej gminy, dopóki nie dowiedziałam się, że pobiera pan za to dodatkowe wynagrodzenie. Uważam, że nie powinien pan tego robić. Jest pan osobą publiczną, jest pan osobą wybraną na to stanowisko, jest pan osobą, która otrzymała określone wynagrodzenie, tutaj, w gminie, i na rzecz tej gminy pan pracuje. Nie wykorzystał pan czasu, który daliśmy panu, gdy próbowaliśmy zasugerować, że coś z tym fantem trzeba zrobić. Nie chcemy mówić, że ktoś ma złe poczynania czy cokolwiek, doceniamy pracę burmistrza na swoim stanowisku, to co robi dla naszej gminy, ale nie mogliśmy zgodzić się z niektórymi aspektami. Wiem, że w statucie tego Związku jest zapis, że członkowie zarządu mogą pobierać wynagrodzenie, ale czy na pewno burmistrz pełniący funkcję i pracujący dla naszej gminy? Pan burmistrz pełniący funkcję ma za zadanie tak postępować, aby spojrzeć w lustro, a tym lustrem jest nasze społeczeństwo - powiedziała radna W. Romejko.
Radni, którzy wnieśli projekt uchwały, powtarzali wielokrotnie, że Związek jest konieczny i wielokrotnie chwalono pozyskiwanie pieniędzy unijnych oraz inwestycje, jakie mają miejsce w gminach. Kwestia bowiem nie dotyczy działalności Związku i zasadności jego istnienia, a jedynie pobierania wynagrodzeń przez burmistrzów w zarządzie.
Akt wyboru
Radny Henryk Stankiewicz uznał, że wyrok sądu gliwickiego mówi wyraźnie, że burmistrz nie powinien pobierać pieniędzy w związku, bo pobiera pieniądze za swoją pracę w gminie, a to co robi w związku, to jest kontynuacja tego, co robi w urzędzie.
- Doszła jeszcze jedna sytuacja, jak się okazuje z dokumentów, pan przewodniczący zgromadzenia podjął decyzję sam o tym, że przyznał Akt wyboru i wynagrodzenia dla tych trzech panów burmistrzów. W 2011 roku zostali panowie powołani na przewodniczącego, wiceprzewodniczącego i członka i dalej nie ma nic. Żeby w tej uchwale z 2011 roku było napisane, że Akt wyboru jest na podstawie paragrafu 16 ust. 1 i 3 to rozumiem, wszystko by grało, ale nie ma punktu 3 i z tego wynika, że pan przewodniczący zrobił to na własną rękę. (ust. 3 mówi o możliwości zatrudnienia - przyp. red.). Żebym wiedział wcześniej, że burmistrz pobiera wynagrodzenie, zareagowałbym wcześniej. Zakresu czynności ci panowie nie posiadają, w projekcie nie są wpisani. Nie ma nigdzie na BIP protokołów zgromadzeń i z zarządu. Już dawno rozpoczęlibyśmy dyskusję, czy słusznie czy nie. Ale to narosło prawie 52 tysiące złotych za dwa lata.
Druga sprawa, to dokumenty in blanco. Nie chciałem tego nigdzie wywieszać, nigdzie pokazywać, bo uważam, że to wstyd, żeby takie coś krążyło po urzędzie. Wiem, że może czasu nie ma, ale wy odpowiadacie za nasz majątek. Nie chciałbym, aby coś takiego było, bo jak jeszcze raz coś takiego złapię, to oddam sprawę do prokuratury. Następna sprawa to rozliczenie mediów. Komisja doprosić się nie może, by media zostały skrupulatnie i dobrze rozliczone.
Chcielibyśmy złożyć wniosek, jako grupa radnych - cała rada, by ze statutu Związku wykreślić w paragrafie 16 ust. 3, to byłoby najlepsze. Chcemy, aby nasz przedstawiciel wniósł na walne, by nikomu już nie wypłacano tam pieniędzy - powiedział radny Henryk Stankiewicz.
Można „zrobić szwindel”?
Kolejna kwestia poruszana w projekcie uchwały to delegacje, jakie burmistrz pobierał z gminy za dojazd do drugiej pracy w Związku. Na tę kwestię zwróciła uwagę radna Maria Pokomeda.
Wyjaśniła, że to jest tak, jakby radny pracował na drugi etat w Drawsku i z gminy pobierał pieniądze na dojazd. Radna uważała, że burmistrz nie miał prawa wystawiać delegacji. W kwestii dokumentu wyjaśniła, że jest to dokument o sprzedaży działki, gdzie nie jest wpisana data i jest podpis burmistrza, nie ma nazwiska nabywcy, tym samym, jak wyjaśniła „można sobie wpisać kwotę, datę, to co komu pasuje i za plecami burmistrza zrobić szwindel”.
- To jest nasze gminne mienie. Pan, panie burmistrzu, zszedł z tego mienia, nie wolno panu podpisywać w żadnym wypadku dokumentów in blanco o sprzedaży. Takich rzeczy nie wolno robić. Albo pan podpisuje coś, przy czym pan uczestniczy, a nie zostawia pan sprawę otwartą i podpisuje, bo pana może nie będzie. Nie można w ten sposób, dokumenty podpisuje się po przeczytaniu, po zaznajomieniu się z tym, co tam jest.
Pan burmistrz i pozostali, którzy tworzyliście tę uchwałę, że możecie pobierać pieniądze, wiedzieliście świetnie, za czym podnosicie rękę. To jest tak: zebrało się kilka osób, są pieniądze do wzięcia. Tworzymy uchwałę, wszyscy nie weźmiemy, ale któryś z nas weźmie, więc podnoszę rękę za pożytkiem dla siebie. To jest sytuacja, w której panowie sami się ustawiacie do pieniędzy. Podnosząc rękę wiedział pan, że podnosi ją na własny pożytek. Podoba mi się bardzo to, co zrobił burmistrz Drawska, przeciął ten węzeł gordyjski jednym cięciem - odwołał wiceburmistrza. Na propozycję zasiadania w zarządzie - nie przyjął pieniędzy. Nie wszystko, co jest zgodne nawet z literą prawa, nawet jeżeli sobie udowodnimy to w sądzie, że pan ma rację i mógł wziąć te pieniądze, to nie znaczy, że społeczeństwo oceni to dobrze. Społeczeństwo tego nie ocenia dobrze, społeczeństwo jest zbulwersowane. Zarobić 3 tysiące miesięcznie pracując 5 godzin w miesiącu i jeszcze wziąć delegację na dojazd do tej pracy, to już jest duża przesada. Dzisiaj uchwalaliśmy coś takiego, jak prace użyteczno-społeczne, nie podniosłam ręki za tą uchwałą, gdzie człowiek zatrudniony w tej gminie za 8 złotych na godzinę przez miesiąc zarobi 320 zł, bez żadnych gratyfikacji. A burmistrz za 5 godzin pozwolił sobie wziąć 3 tysiące brutto miesięcznie. Nie pochwalam tego i uważam, że należy to napiętnować i obniżyć panu wypłatę - powiedziała radna M. Pokomeda.
Sytuacja podczas sesji stawała się coraz bardziej napięta, a wypowiedzi coraz bardziej emocjonujące.
- Pan burmistrz, jakby miał polot, to oddałby się do dyspozycji pana wojewody. Trzeba mieć honor, żeby przyznać się do pewnych rzeczy, nie stanąć za plecami wojewody, jak staje teraz pan burmistrz, bo pan wojewoda odpisał, że nic się nie stało. Tak nie można. Trzeba stanąć twarzą w twarz panie burmistrzu z rzeczywistością, która jaka jest, taka jest, i lewych pieniążków się nie pobiera - powiedział radny Władysław Tabaka.
Co wolno wojewodzie
Radny Janusz Skrobiński wielokrotnie starał się wytłumaczyć burmistrzowi oraz radnym, którzy deklarowali, że będą głosować przeciw zmniejszeniu wynagrodzenia dla burmistrza, że pieniądze pobierane w urzędzie i w Związku to pieniądze budżetowe, w przeciwieństwie do ludzi pracujących na etatach w innych zakładach. Zwrócił uwagę, że prezesi stowarzyszeń nie biorą pieniędzy za swoją działalność. Aby zdobyć 30 tys. zł na rok stowarzyszenia sportowe dla wszystkich sportowców w gminie muszą się zrzeszyć, aby zdobyć łącznie 30 punktów. Odniósł się również do delegacji.
- Powiem w ten sposób - skandalem jest to, że jadąc do drugiej pracy, pobiera się delegację. Nie wyobrażam sobie tego, że ja jadąc do stoczni szczecińskiej, będę pobierał delegację ze starostwa na dojazd do drugiej pracy. Pewnie bym tam pracował 2 tygodnie, zwinąłby mnie pan komendant, prokuratura by mi kopa dała i wyleciałbym z roboty. W tym państwie jest tak - co wolno wojewodzie to nie tobie smrodzie i tak to wygląda. To jest chyba taka zwykła ludzka chęć, żeby jeszcze więcej mieć i jeszcze więcej. Są jeszcze inne wypadki - dokument in blanco - to jest szokujące. Jeśli chodzi o rozliczenia mieszkań komunalnych, wiem że to jest ciężko zrobić, nie chciałbym się pastwić nad burmistrzem, bo myślę, że sąd nad burmistrzem podejmą wyborcy. To co się dzieje i te liczby pokazują nam jedną rzecz, że burmistrzowi chodzi tylko o to, aby zarabiać jak najwięcej pieniędzy, a najmniej go interesują sprawy związane z gminą, bo przed chwilą pani Szwemmer zapytała, czy to prawda, że członkowie komisji mieszkaniowej pobierają opłatę. To jest opłata 90 zł, a jakie to byłoby niemoralne, gdyby radny Tadeusz Sikora taką opłatę pobierał. Ale biorąc przykład naszego przywódcy w mieście, nie powinien mieć żadnych skrupułów, powinien żądać jeszcze większej opłaty - powinien powiedzieć - za każde posiedzenie komisji chcę 300 zł, ale nie zrobił tego, bo radnemu nie wypada. Ja zasiadam w komisjach przetargowych, też chciałbym mieć z tego pieniądze, zgodnie z tym, co pokazuje mój szef, co reprezentuje przywódca mojej gminy, to powinienem tego żądać. Ludzie, którzy działają w stowarzyszeniach w naszej gminie, mając tyle pracy na głowie, powinni żądać pieniędzy za swoją pracę, bo daje taki przykład burmistrz, a to nie jest prawnie zabronione. Decydując się na to, że pan jest burmistrzem, zdecydował się pan też na ocenę społeczną, jest pan osobą publiczną. Nie chodzi nam o pańskie finanse, chodzi nam o finanse gminy. Po prostu w rozumieniu naszym, czysto ludzkim, jeżeli my płacimy składki z naszego budżetu, my podnosząc palce, przesyłamy składki do Związku Gmin, to tak jakbyśmy my z tego naszego budżetu, z którego już płacimy panu wypłatę, płacili panu jeszcze jedną wypłatę. Dlatego ja też podpisałem się pod tą uchwałą - powiedział radny J. Skrobiński.
Prawo czy moralność
Teoretycznie prawo winno być zgodne z etyką, a czy tak jest? Życie wskazuje, że nie zawsze. Radny Marek Rokosz zwrócił uwagę na najnowsze badanie opinii publicznej, z którego wynikało, że tylko 20 proc. badanych Polaków stwierdziło, że zasady moralne w życiu powinniśmy mieć i powinniśmy ich bezwarunkowo przestrzegać.
- Odnosząc się do projektu uchwały, mówimy o moralnej stronie, czyli pobieraniu pieniędzy przez pana burmistrza. Jeśli chodzi o samą istotę, jest to niemoralne, każdego na kogo by to padło, padło na burmistrza, wziąć pieniędzy nie powinien, prawnie - wygląda na to, że jest trochę inaczej - powiedział radny M. Rokosz, zapowiadając, że w takiej sytuacji wstrzyma się od głosu.
Jak dają, to chyba biorę
O ile radni, którzy byli za obniżeniem poborów burmistrza wskazywali na etykę, moralność, zasady społeczne, dobro publiczne, o tyle obrońcy wynagrodzenia burmistrza do tych aspektów życia społecznego nie sięgali. Radna Helena Szwemmer ogłosiła, że zagłosuje przeciwko uchwale z całą świadomością, ponieważ nie podziela powodów, które są uzasadnieniem do uchwały.
- Skąd się wzięły te sprawy z wynagrodzeń? Są to pieniądze, które są z kontraktu, z tego naszego wcześniejszego, policzone jako forma utrzymania administracji. Ta administracja na miejscu ma swoje meble bardzo piękne, ma swoje komputery, ma swój zysk z lokat bankowych, już mają te pieniądze w absolutnym nadmiarze, zatrudnili jeszcze dwie osoby. Czy to jest moralne czy niemoralne? Mi jak dają cokolwiek, to ja chyba biorę. Tak po prostu oświadczam w swoim własnym sensie - powiedziała radna H. Szwemmer.
Po słowach „Mi jak dają, to chyba biorę” w sali zapanowało milczenie; spojrzałam na siedzącego zastępcę komendanta policji. Również wyrażał zdziwienie. Konsternacja nie trwała długo, bowiem radna starała się uzasadnić prawidłowość poborów burmistrzów w zarządzie, przytaczając na dowód rzekomo podjętą uchwałę. Radny J. Skrobiński oświadczył, że jeśli ją zobaczy, zagłosuje za pozostawieniem poborów. Nikt uchwały jednak nie widział, bo jej nigdy nie podjęto. Radna w dalszych słowach stwierdziła, że „10 tys. zł za miesiąc to nie jest jakieś nadzwyczajne wynagrodzenie” i że nagannym jest obniżanie wynagrodzenia burmistrzowi, skoro przez lata nie podnosiło się poborów. Wypowiedź radnej H. Szwemmer radny J. Skrobiński określił jako „kompletną bzdurę”.
Nasi drodzy pracownicy
W biurze Związku Miast i Gmin Pojezierza Drawskiego od grudnia ubiegłego roku pracuje 9 osób. Pobory bierze dodatkowo trzech członków zarządu, łącznie 12 osób. W tamtym roku biuro kosztowało 700 tys. zł, w tym będzie kosztować 1,2 miliona zł.
- Nie ma znaczenia czy wypłatę wziął burmistrz Łobza, czy inny. Jest to 30 tys. zł w roku, które wpłacają gminy wspólnie. Razem przy trzech osobach to jest 100 tys. zł rocznie, które trzeba będzie podzielić na każdego mieszkańca, który znajduje się w tym stowarzyszeniu. I twierdzenie, że te pieniądze do nas nie wrócą, są totalną bzdurą, bo my musimy za to zapłacić, każdy z nas po kolei. Są jeszcze delegacje, sprawa jest w prokuraturze i dlaczego dojeżdżał pan tam za nasze pieniądze? Przeraża nas olbrzymia suma pieniędzy, jakie są po stronie zarobków w związku, ale są jeszcze delegacje. To jest przestępstwo. Tego nie wolno robić. Sprawa jest w prokuraturze okręgowej w Szczecinie i to nie jest jeszcze koniec sprawy na dzisiaj. Chcę wiedzieć, dlaczego tam burmistrz jeździ za naszych podatników pieniądze w delegacje? - pytał radny.
Radna Krystyna Bogucka stwierdziła, że burmistrz powinien jasno i wyraźnie powiedzieć o zarobkach w czerwcu.
- Trzeba było powiedzieć, że jest dużo pracy, miał pan dotychczas dodatek specjalny w wysokości 30 proc. wynagrodzenia, Rada na pewno podniosłaby na 40 proc., bo jest to zwiększone pana zaangażowanie, a nawet sam fakt spotkania samorządu po obiedzie, kwalifikuje pana, by podwyższyć dodatek specjalny - stwierdziła radna.
Opinia ważniejsza od wyroku sądu?
Przewodniczący rady Kazimierz Chojnacki oświadczył, że nie chce niczego zamiatać pod dywan, tylko sytuacja nie jest jasna.
- Są dwie wykładnie prawne - NSA w sprawie i stanowisko wojewody. Temat wałkowany był praktycznie od trzech miesięcy. Mamy dwie sprzeczne interpretacje, dlatego mówię, ocena prawna jest oceną ważną, ocenę moralną zostawiam wyborcom, wobec nas, wobec wszystkich ludzi pełniących funkcje z wyboru. My wszyscy powinniśmy kierować się literą prawa. Jeśli mam zarzuty, to muszę mieć ku temu prawne podstawy, by je postawić - mówił przewodniczący.
Zapewnił, że będzie głosować za pozostawieniem poborów, dając tym samym do zrozumienia, że opinia prawna wojewody, gdzie zastrzega się, że to tylko opinia, jest bardziej wiążąca niż wyrok Najwyższego Sądu Administracyjnego, którego zadaniem jest rozstrzyganie kwestii prawnych.
Równi i równiejsi
- My radni musimy składać przejrzyste oświadczenia majątkowe, wskazywać wszystkie składniki dochodów. W tym roku burmistrz nie zastosował się do wyznaczników, bo wojewoda dał prawo. Przez parę lat pan oddzielał poszczególne składniki wynagrodzenia, a gdy wynagrodzenie wzrosło - to pan wpisał łącznie. Pan powinien być wzorem dla nas, a nie my dla pana. Znalazł pan dzięki wojewodzie jakieś obejście, mało tego, wszyscy trzej panowie, którzy brali te pieniądze w ten sam sposób rozliczyli się w tamtym roku. Czy to nie daje do myślenia? Ktoś coś chciał ukryć, nie pokazać. - powiedziała radna.
Chciałbym mieć takiego faceta
Radny Zbigniew Pudełko, zazwyczaj opanowany, teraz wypowiadał się głośno i emocjonalnie.
- Zwrot kosztów przejazdu... Wiecie co państwo? Ja chciałbym mieć takiego faceta, i myślę, że on jest (wskazując na burmistrza - przyp. red.), który bierze 505 zł za delegacje, a przywozi mi kilkanaście milionów. Chciałbym mieć takiego faceta w swojej firmie! Interpretacja prawna to jest jedno, interpretacja moralna, etyczna i polityczna to jest coś innego. My tutaj, tworząc pewne prawo, ramy tego prawa, ale to jest prawo. Prawo jest kulawe, ale co z tego, że jest kulawe, skoro mamy tego prawa przestrzegać i tyle - powiedział radny Z. Pudełko.
Uważać na słowa
Po wysłuchaniu dyskusji głos zabrał burmistrz Łobza Ryszard Sola, który sprostował, że zarabia 2,3 tys. zł brutto.
- Pierwsze dwa lata mojej roli i całości mojej pracy były niewielkie. Nie chciałbym w tej chwili powiedzieć, ile razy musiałem jeździć najpierw do Drawska, później do Złocieńca, żeby odbyć zarząd, ewentualnie walne i wiele razy woziłem na zasadzie kuriera dokumentację, ale to nie ma znaczenia. A czy ktoś z państwa, tutaj, gdy ogłosiłem oficjalnie w grudniu 2011 roku, kiedy dostaliśmy dofinansowanie, powiedział z państwa tutaj obecnych, którzy podpisali się pod tym wnioskiem - panie burmistrzu, dobra robota - nic więcej. Przypomnę 2012 rok i jego finał w postaci drugiego projektu - 12 milionów, podpisywałem się pod umową, czy ktoś z państwa wstał i powiedział: panie burmistrzu - gratulacje, mamy drugi wniosek (z sali - to jest pana obowiązek). Nikt nie wpadł na ten pomysł. Więc wyobraźcie sobie państwo, że zaistniała w 2012 roku taka sytuacja, że to nie ludzie z Łobza, radni, dostrzegli pewne efekty pracy dwuletniej, nie dostrzegliście państwo tego. Wam się wydawało, że burmistrz od tego jest, żeby jeździł do Drawska - Złocieńca, ma być efekt tej pracy. (z sali - przepraszam - a od czego jest?) Mało tego, realizacja projektu wiąże się z tym, że trzeba ten projekt przygotować zgodnie z wymogami unijnymi. Czy ktoś spośród państwa zapytał się wtedy, że może w jakiś sposób docenimy czy uruchomimy jakąkolwiek gratyfikację? Nie. Nie było czegoś takiego - prawda? Praca zarządu polega między innymi też na tym, że wszystkie dokumenty wychodzące, skutkujące finansowo musi podpisać przynajmniej dwóch członków zarządu z imienia i nazwiska i to ja odpowiadam w tej chwili za prawie 100 milionów zł. Byliście w Związku. Mogliście poprosić o statut, mogliście poprosić o uchwałę intencyjną walnego dającą delegację przewodniczącemu rady do zawarcia stosunku pracy i wypłaty wynagrodzenia członków zarządu. Te dokumenty tam są, tylko trzeba o to poprosić. Jeśli będziecie państwo tego ode mnie oczekiwali, ja poproszę i przedstawię przewodniczącemu.
W 2012 roku walne Związku odbyło się 5 razy, 5 razy byłem na tym walnym, posiedzeń zarządu związku odbyło się 26. Gdybyśmy sobie to dodali, to mamy 31 wyjazdów. Czy uważacie, że to byłoby dobre, zasadne, gdybyśmy jechali dwoma-trzema samochodami? Już w końcówce 2012 roku przewidziałem, że może mnie ktoś będzie z tego tytułu rozliczał i w ogóle zrezygnowałem z jakichkolwiek wynagrodzeń i zwrotu z tytułu wyjazdu.
Brak rozliczenia zaliczek
- Pracownicy rozliczają to wszystko, co dostają od zarządcy i rozliczają to na bieżąco - powiedział burmistrz.
Dokument in blanco
Burmistrz Łobza otrzymawszy dokument, o którym wspominali radni, stwierdził, że taka forma procedury dopuszczona jest prawem i funkcjonuje od lat w magistracie.
- Łamanie prawa i statutu gminy to jest co innego - posiadanie takiego dokumentu. Wypraszanie kierownika wydziału z pomieszczenia, w którym odbywa się kontrola, kserowanie dokumentów i wynoszenie, upublicznianie dokumentów, niedołączanie dokumentów do protokołu pokontrolnego - to jest łamanie statutu gminy. Na tę okoliczność złożyłem doniesienie do prokuratury. Komisja rewizyjna, część radnych, łamiecie prawo. Państwo mając jakieś mniej lub bardziej uzasadnione wątpliwości kierujecie sprawę do prokuratury, dotyczącą bezpośrednio mnie, to jako kierownik tej jednostki mam prawo reagować i to jest moja reakcja na to, co państwo robicie. Państwo zaczynacie wprowadzać tu samowolę, a ja na coś takiego nie zgodzę się i nie będę takiej samowoli tolerował - stwierdził burmistrz.
Odniósł się również do moralności, pytając czy niemoralnym jest uczciwie zarabiać pieniądze, nie dostrzegać efektów pracy. Nawiązał do ludzi zarabiających na projektach unijnych wskazując, że jest to taka sama sytuacja.
Radny Janusz Skrobiński wyjaśnił różnice w pojmowaniu słowa moralność, wskazując, że burmistrz pracuje na budżetowych pieniądzach, pobierając wypłatę z budżetu gminy i drugi raz z gminy, ale przez Związek.
- I to jest właśnie ta moralność, która różni się od innych, którzy pracują w innych zakładach. Gdyby pan pracował w „kablach”, nikt panu by słowa nie powiedział. Takie pana prawo. Jeśli chodzi o delegacje, to niech pan nie ogłupia ludzi, bo ktoś mądry panu podpowiedział wreszcie, żeby skończył pan z tym procederem. Mówią, że jak ktoś jest pazerny, to się na złotówce wyłoży i tak w tej chwili jest z tymi delegacjami. To nie problem, pan Kogut mógł wziąć delegacje i pan mógł z nim jechać i nie miałby pan żadnego problemu dzisiaj. Proszę nie obrażać ludzi, którzy piszą projekty, którzy pozyskują pieniądze, którzy dorabiają sobie w drugich zakładach pracy. Proszę nie oszukiwać ludzi, pan ma to w swoim zwyczaju, żeby oszukiwać społeczeństwo. To nie jest moralność dorabiać się na pieniądzach tych samych. To nie jest tak, że rzesza ludzi, która pracuje, pracuje na pieniądzach z ich zakładu pracy. Gdzie jest protokół z walnego, gdy głosowało 11 delegatów za wypłatą dla zarządu? Nie macie żadnego śladu, wasz statu Związku wszedł na stronę BIP po wielkiej grandzie w Łobzie, bo wcześniej go nie było. Dlaczego pan nie pokaże mi tego na piśmie. Nie ma tego. To wy działacie ponad prawem, a nie komisja rewizyjna - odpowiedział burmistrzowi radny Skrobiński.
Laurka dla burmistrza
Wypowiedź burmistrza jeszcze bardziej podgrzała atmosferę, szczególnie kwestia dotycząca moralności, w której burmistrz tłumaczył, że pobieranie pieniędzy w związku jest tożsame z wynagrodzeniem za projekty unijne.
- Słuchałam z uwagą pana burmistrza, szczególnie fragment o moralności. Taką laurkę pan sobie wystawił. Jest sukces w sięganiu po środki unijne przez Związek, owszem, tylko pan, panie burmistrzu, osobiście tego nie wypracował. Pan wieczorami nie tworzył tego projektu, ten projekt stworzyli pańscy pracownicy. Więc jeżeli uważa pan, że kogoś trzeba wynagrodzić, to może tych ludzi za to, że stworzyli tak doskonały projekt, a pan wynagrodził siebie, funduszami, które wyszły z gminy. Pobrał pan z jednego źródła dwa razy pieniądze. Uważam za naganne takie postępowanie, ponieważ to są ciągle społeczne pieniądze, które trafiają do Związku. Ja nie widzę tu takiego powodu do chwały. Taki sam powód do chwały mamy my, radni, że to uchwaliliśmy, pan nam nie podziękował, że uchwaliliśmy i przystąpiliśmy do Związku i dzięki nam się tak dobrze wiedzie. Sobie pan tylko laurkę wystawia, więc mnie też proszę pochwalić, bo ja za tym rękę podniosłam i będzie wtedy inaczej - ripostowała radna Maria Pokomeda.
To jest uchwała, czy jej nie ma?
Radna Wiesława Romejko czujnie wsłuchiwała się w słowa, wyłapując z wypowiedzi burmistrza informację o istnieniu uchwały, która jest w biurze Związku i którą burmistrz dostarczy radzie, choć radca prawny stwierdził, że takiej uchwały nie ma.
- W momencie, kiedy przewodniczący zgromadzenia doszedł do wniosku, że zgodnie z jego oceną po tylu latach pracy zarządu jest to już adekwatny moment do tego, aby zrekompensować zarządowi czas pracy, związany z pracą na rzecz Związku i z kosztami związanymi z dojazdem, poprosiłem przewodniczącego zgromadzenia, by zasięgnął opinii walnego. U dyrektora biura jest informacja w postaci protokołu - wyjaśniał burmistrz.
Słowem, nie chodziło o uchwałę a o protokół, o który prosiliśmy dyrektora Związku. Być może zmęczenie radnych sprawiło, że nie zwrócili uwagi na słowa burmistrza, że wynagrodzenie ze Związku miało również rekompensować koszty przejazdów, koszty przejazdów miały także rekompensować delegacje z gminy. A może to zwykłe przejęzyczenie, w końcu burmistrz również był zmęczony.
Głosowanie imienne
Tuż przed głosowaniem przewodniczący rady Kazimierz Chojnacki zaproponował głosownie imienne, czyli każdy radny musiał wyrazić głośno, w jaki sposób głosuje i podpisać się. Czemu to miało służyć? Są różne zdania, bo taka propozycja pojawiła się nagle i nie była wcześniej omawiana.
Przeciw obniżeniu wynagrodzenia dla burmistrza byli: przewodniczący Rady Miejskiej Kazimierz Chojnacki, Bogdan Górecki, Antoni Kużel, Zbigniew Pudełko, Tadeusz Sikora, Helena Szwemmer.
Za obniżeniem wynagrodzenia dla burmistrza byli: Lech Urbański, Krystyna Bogucka, Maria Pokomeda, Wiesława Romejko, Janusz Skrobiński, Henryk Stankiewicz, Władysław Tabaka.
Od głosu wstrzymał się Marek Rokosz. Uchwała przeszła jednym głosem.
Zgodnie z uchwałą przyznano burmistrzowi najniższe wynagrodzenie w wysokości 4.200 zł wynagrodzenia zasadniczego. Do tej pensji dolicza się dodatek za wieloletnią pracę w wysokości 20 proc. wynagrodzenia zasadniczego - 840 zł, dodatek funkcyjny w kwocie 1.500 zł, dodatek specjalny w wysokości 20 proc. wynagrodzenia zasadniczego i dodatku funkcyjnego, łącznie w kwocie 1.140 zł. Burmistrz będzie więc zarabiać 7680 zł brutto. MM
A czy ktoś widział grabie które grabią w drugą stronę, każdy orze jak może.
~Roman
2014.03.19 15.46.31
Miała być obniżka, a jest podwyżka. Skoro, jak sam twierdzi, zarabia 2300 brutto, a teraz dostanie 7680 brutto to podwyżka kilkaset procent.
~Marek
2014.03.15 20.24.15
Zarobki i tak ma za duże.Nic nie robi dla mieszkańców.Popiera tylko pijaków i sklepy monopolowe..Na Placu 3-go Marca burdel,chamstwo i pijaństwo to jest to co nam zrobił burmistrz w centrum miasta. Obiecali monitoring a jest g...o.
~maniek
2014.03.05 11.16.32
Zarobek nie jest mały
~Kuba
2014.03.03 00.40.24
Pogonic cale to towarzystwo !
~ciekawy
2014.02.28 21.54.14
PUDELKO TO POWIEDZ MI GDZIE JEST TE KILKANASCIE MILIONOW KTORE PRZYWOZI SOLA???