Nie chcą wiatraków pod samymi domami. Co na to radni?
(ŁOBEZ) 8 stycznia w Urzędzie Miejskim miała miejsce debata publiczna w sprawie Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy Łobez.
Studium obejmuje dwie inwestycje – budowę linii elektroenergetycznej oraz budowę farmy elektrowni wiatrowych w obrębie Dalna. O ile mieszkańcy nie mieli przeciwwskazań odnośnie linii elektroenergetycznej, o tyle w kwestii wiatraków mieli jedną podstawową - za blisko zabudowań.
W spotkaniu uczestniczyli mieszkańcy Dalna, przedstawiciele Urzędu Miejskiego w osobach: burmistrz Łobza Ryszard Sola oraz kierownik wydziału infrastruktury komunalnej i ochrony środowiska, planistka Iwona Klimek-Łukaszewska oraz Małgorzata Różańska i przedstawiciel inwestora w zakresie budowy linii elektroenergetycznej Przemysław Postrech.
W temat wprowadziła kierownik wydziału Ewa Ciechańska, wyjaśniając, że studium wyznacza tylko ogólne kierunki rozwoju dla gminy. Linia elektroenergetyczna przebiega od Reska do Łobza właściwie po istniejącej trasie. Potem jest odnoga w kierunku Worowa.
Odnośnie linii elektroenergetycznej mieszkańcy Dalna nie mieli żadnych zastrzeżeń, tym bardziej, że te będą tylko przebudowane i o tym samym napięciu. Były natomiast w stosunku do wiatraków. Planistka wyjaśniła zebranym mieszkańcom Dalna, że na planie zaznaczyła strefę oddziaływania elektrowni wiatrowej, która pokrywa się z granicą wsi. Odległość oddziaływania wiatraka została przyjęta jako 400 metrów. Mieszkańcy absolutnie nie zgadzali się na tego typu założenie. Tu powraca jak bumerang brak unormowań prawnych określających minimalną odległość wiatraka od zabudowań i brak rozgraniczenia pomiędzy pojedynczym wiatrakiem a farmą (czyli grupą elektrowni wiatrowych).
Zebrani mieszkańcy, powołując się na opinię Ministra Zdrowia poprosili, aby w opracowaniu planistka wzięła pod uwagę odległość oddziaływania na człowieka równą 2-3 km, a nie 400 m.
Bulwersujące dla mieszkańców było również to, że strefa oddziaływania wiatraków biegnie po granicy wsi. Oznacza to m.in. że w przyszłości, póki będą stały i pracowały wiatraki nie będzie możliwości rozbudowy w tamtym kierunku.
- Nie po to mieszkam na wsi, aby mieć fermę wiatrakową 400 metrów od zamieszkania. My jako obywatele mamy prawo wymagać. Nie musimy godzić się na 400 m. Nie zgadzamy się na ten projekt, dla nas, dla mieszkańców Dalna jest to strategicznie nie do przyjęcia z uwagi na to, że nie jest zachowana odległość wynosząca 3 kilometry. Ukłon tutaj w stronę radnych, aby przyjęli uchwałę, że do 3 kilometrów od miejsca zamieszkania nie stawiamy farm elektrowni wiatrowych. I wtedy nikt nie będzie w takiej sytuacji jak my, bo jeżeli jest taki trend, że mają powstawać te elektrownie wiatrowe, to nie będziemy zawracać patykiem rzeki, ale niech będzie przy tym uszanowanie naszych praw, jako mieszkańców. Uważamy, że postawienie farmy w obszarze danej wsi w odległości mniejszej niż 3 kilometry jest nie do przyjęcia. W prognozie jest napisane, że strefa I jest do 3 km, a elektrownia wiatrowa jest najważniejszym elementem w otoczeniu środowiska.Po to mieszkam na wsi, by wiatrak nie był najważniejszym elementem w moim krajobrazie. Uważam, że te 3 kilometry są zasadne – powiedziała mieszkanka Dalna Irena Lenkiewicz.
Głos w sprawie zabrała również sołtys Dalna Grażyna Mądraszek, która wyjaśniła, że ma okazję przebywać czasami w domu znajdującym się w pobliżu wiatraków.
- W pobliżu wiatraków spać nie można, jest hałas, wiatraki są postawione bardzo blisko – powiedziała.
Po tych słowach planistka wyjaśniała, że odległość 400 metrów wyliczona jest na bazie decybeli, które nie mogą w porze nocnej przekraczać 40, jeśli chodzi o zabudowę mieszkaniową jednorodzinną i 45 decybeli przy zabudowie zagrodowej. Sołtys Dalna dodała jednak, że odległość wiatraków od domu, o którym wspomniała, wynosi około 500 metrów.
Mieszkańcy podnosili również, że nie ma dokładnych badań na temat wpływu elektrowni wiatrowych na zdrowie człowieka, siłownie istnieją bowiem zaledwie 20-30 lat.
- To jest tylko zmiana w studium, to nie jest kierunek prawny, a tylko wskazanie kierunków rozwoju gminy. Gmina np. postanowiła, że na tym terenie będzie można lokalizować wiatraki. Dopiero gdy ten dokument zostanie uchwalony przez radę miejską, mogą przystąpić do planu miejscowego. Konieczne są wszystkie wskazania przyrodnicze, uzgodnienia z konserwatorem zabytków. Elektrownie wiatrowe niszczą krajobraz i trzeba robić studium krajobrazowe i masę różnych opracowań. Na razie w studium należy zaznaczyć obszar możliwy do lokalizacji wraz ze strefą oddziaływania. W zależności od tego, jakie to będą wiatraki, jakie będą miały parametry, to określa się dopiero w planie miejscowym.
Tu są obszary podmokłe, jest to zespół przyrodniczo-krajobrazowy, mieszka tam też błotniak, trzeba od jego stanowiska odsunąć się o 500 metrów, występują tu nietoperze. Być może okaże się, że ten teren nie nadaje się pod lokalizację elektrowni wiatrowych. Okazało się, że tam zleciały się nietoperze z całej Polski i przemieszczają się po całym polu. Na planie określa się nieprzekraczalną linię zabudowy, może być 5-10 metrów przesunięty, ale w odległości nie mniejszej, niż zapewniający ten hałas – wyjaśniła Iwona Klimek-Łukaszewska.
Mieszkańcy zwrócili również uwagę na to, że zostali postawieni w niekorzystnej sytuacji, bowiem o ile są za linią energetyczną i tu nie mają żadnych przeciwwskazań, o tyle są przeciw elektrowni wiatrowej poniżej 3 km od ich miejsca zamieszkania. Problem polega na tym, że obie kwestie zostały ujęte na jednym dokumencie i gdy będą przeciw wiatrakom, automatycznie będą przeciw linii energetycznej, co nie jest zgodne z prawdą. Decyzja za bądź przeciw jest wiążąca dla obu.
Głos zabrał również burmistrz Łobza Ryszard Sola, który wyjaśnił, że kolejnym ważnym krokiem i dokumentem, jaki powstanie, będzie plan miejscowy, który będzie uwzględniał wszelkie szczegóły i zawierał oczekiwania mieszkańców, wyrażone podczas konsultacji.
-Podchodzę do tego w ten sposób i namawiam państwa do takiego podejścia - rozpoczęliśmy konsultacje społeczne. Priorytetem zawartym w tym studium jest zawarta modernizacja istniejącej linii napowietrznej. Ta linia ma strategiczne znaczenie dla Łobza, jeśli chodzi o zaopatrzenie w energię elektryczną i to jest dla mnie najważniejsze, aby to zmodernizować i zabezpieczyć interes mieszkańców Łobza i nie tylko, bowiem ta linia biegnie dalej w stronę Reska. To ma znaczenie priorytetowe. Ze względu na fakt, iż znalazł się inwestor zainteresowany tym obszarem, rozszerzyliśmy studium o procedowanie pod kątem ewentualnego posadowienia wiatraków na terenie, który dzisiaj omawiamy. Natomiast wcale nie twierdzę dzisiaj i nikt nie ma prawa stwierdzić, że ta farma wiatrowa, czy te wiatraki bez względu na to, ile by ich nie było, muszą w tym rejonie powstać. Gmina ma obszary, które są wskazane we wcześniejszych planach jako obszary w naszej ocenie najlepsze pod kątem lokalizacji wiatraków. Są to cztery obszary ulokowane na granicy gminy i uważam zasadne i potrzebne przygotowanie tych inwestycji. W dalszej kolejności plan, którego zadaniem i celem nadrzędnym będzie linia napowietrzna. Wcale nie mam zamiaru upierać się za tym, by w rejonie Dalna, Trzeszczyny, Przyborza, Poradzą zostały postawione wiatraki. Jeśli będą kiedyś tam postawione, to na pewno nie w takiej odległości, o jakiej tutaj państwo mówicie, które będą wpływały na mieszkańców. Przypominam, gdy było tworzone studium i plan szczegółowy dla obszaru farm wiatrakowych Klępnica - Naćmierz, tam najbliższa odległość ostatniego domku do wiatraka wynosiła 700 metrów – powiedział burmistrz Sola.
Bezpieczne odległości
W opracowaniu Biura Analiz i Dokumentacji Kancelarii Senatu Rzeczypospolitej Polskiej „Energetyka wiatrowa a społeczności lokalne”, kwiecień 2011, na str. 16 stwierdzono: „Zalecane przez ekspertów minimalne odległości turbin wiatrowych od budynków mieszkalnych mieszczą się w przedziale od 1,5 do 2,5 km, choć nie ma wątpliwości co do występowania tych dźwięków i ich słyszalności na większych dystansach (3-4 km)”.
W „Studium przestrzennych uwarunkowań krajobrazowych, przyrodniczych, kulturowych i turystycznych rozwoju energetyki wiatrowej w województwie podkarpackim”, Warszawa, listopad 2010, str. 99, opracowanym przez Instytut Ochrony Środowiska w Warszawie dla Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Rzeszowie, zawarto informację, że: „Według badań prowadzonych w Stanach Zjednoczonych i niektórych krajach Europy Zachodniej minimalna odległość pojedynczej elektrowni wiatrowej, bezpieczna dla zdrowia ludzi, powinna wynosić od 1500 m (Francja) do 3200 m (USA)”.
W wynikach międzynarodowych badań (stan badań na koniec 2009 r.), Wrocław, opracowanych przez prof. dr. hab. n. med. Marię Podolak-Dawidziak, członka Komitetu Patofizjologii PAN, prof. dr. hab. inż. Adama Janiaka, członka Polskiej Akademii Nauk dr. inż. Mateusza Gorczycę, dr. inż. Andrzeja Kozika, mgr. inż. Rafała Januszkiewicza, mgr. inż. Bartosza Tomeczko, określono minimalne odległości stosowane w innych krajach.
Z opracowania tego wynika, że w krajach o rozwiniętej energetyce wiatrowej prawnie dopuszczalne odległości farm wiatrowych od terenów zamieszkałych wynoszą: Francja - nie mniej niż 1500 m, Holandia - 1900 m, Wielka Brytania - 2000 m, Niemcy (Bawaria) - 2000 m, Czechy - 3000 m, USA - 3200 m.
W Polsce się nie da
W 2012 roku poseł Bogdan Rzońca w sprawie odległości farm wiatrowych od zabudowań złożył interpelację do ministra gospodarki. W odpowiedzi podpisanej przez sekretarza stanu Mieczysława Kasprzaka czytamy m.in.: „Rozważając kwestię minimalnej odległości elektrowni wiatrowych od zabudowań mieszkalnych, minister środowiska stwierdził, iż nie jest możliwe podanie takiej wartości, nawet w przypadku dysponowania informacją o wysokości turbiny. Uwarunkowane jest to faktem, iż określenie odległości od obiektów mieszkalnych, w jakiej można umiejscawiać farmy wiatrowe bez generowania negatywnych oddziaływań na ludzi, zależy przede wszystkim od indywidualnych parametrów technicznych planowanych turbin wiatrowych. Wielkość i natężenie wpływu elektrowni wiatrowych oparte są na wielu czynnikach. Rozpatrując przykładowo kwestie poziomu hałasu emitowanego przez siłownie wiatrowe, należy wziąć pod uwagę nie tylko parametry techniczne samej turbiny (jak chociażby jej wysokość), ale także ukształtowanie terenu, prędkość i kierunek wiatru czy rozchodzenie się fal dźwiękowych w powietrzu. Jednocześnie istotna jest kwestia samego modelu elektrowni, zastosowanego generatora o określonej mocy oraz innych szczegółowych technicznych uwarunkowań zastosowanych przy każdym projekcie. Wskutek bardzo dużej ilości zmiennych, które stanowią o ostatecznym natężeniu i wielkości rozchodzącego się hałasu oraz innych generowanych przez tego typu przedsięwzięcia oddziaływań, nie jest możliwe podanie bezwzględnej odległości od zabudowań mieszkalnych, w jakiej powinny być lokalizowane turbiny wiatrowe, aby nie powodować negatywnego wpływu na ludzi. W zależności od sytuacji mogą być to bowiem bardzo różniące się od siebie wartości, nawet biorąc pod uwagę taką samą wysokość turbiny wiatrowej”.
Mimo iż nie da się podać bezwzględnej odległości planiści stosują wartość 40 decybeli równej 400 metrom od wiatraka. Brak unormowań prawnych tak naprawdę nie zamyka drogi. Ustalenie odległości pozostawiono w takim wypadku radnym i to oni ostatecznie decydują, jak daleko wiatraki powinny stanąć od zabudowań. Najczęściej tłumaczą, że nie znają się na tym i głosują zgodnie z wyliczeniem 40 decybeli = 400 metrów, ale gdyby spojrzeć pod kątem krajobrazowym albo posłuchać woli mieszkańców, to już znawcą nie trzeba być. MM