(ŚWIDWIN) Jestem czytelnikiem pańskiej gazety od jej początku istnienia, a może i „dzień dłużej”, zważywszy, że pisał pan w „Wiadomościach świdwińskich”, tylko pod innym tytułem gazety. Pańskie poglądy i wyrażane myśli w artykułach redakcyjnych, często bardzo głębokiej treści i dużej wiedzy historyczno-społecznej, w moim odbiorze wzbudzają pozytywny niepokój. Otwiera pan oczy czytelnikowi na obrzydliwe fakty, przynoszące nam, Polakom, negatywną opinię jako społeczności: zakompleksionej, pozbawionej honoru, upadającej moralnie, upadlająco - uzależniającej się od silniejszych sąsiadów, którzy tylko dzięki nam, Polakom, uniknęli „miłości” komunizmu (1920 r.). I to jest oczywista prawda.
Dlaczego dziś sami, bez jednego wystrzału, bez żadnej rewolucji, oddaliśmy już prawie wszystko, co ciężką pracą polskiego robotnika i chłopa, polskiego inżyniera i intelektualisty potrafiliśmy zbudować, pomimo że przez wiele dziesiątków lat trzymał nas za gardło „starszy brat”. Oddaliśmy już wszystko, pozostała tylko zmaltretowana dusza Polaka, którą „mądre” nasze władze uniżenie, dla zachowania swoich społecznych pozycji i apanaży, przekazują na Zachód i Wschód. Stąd z Polakiem nie liczy się Europa, w której polski magister pracuje w Berlinie u Turka na zmywaku.
Starsi wiekiem Polacy dobrze pamiętają, nie tylko z historii, jak to nasi geograficzni sąsiedzi ze Wschodu i Zachodu, dzielili Polskę za jej żywota (1939 r.). O tym trzeba pamiętać i trzeba pisać do ludzi, którzy zostali wychowani w czasach wyższości ekonomi socjalistycznej nad kapitalistyczną. Ich dzieci i wnuki dziś żyją w złudnym dobrobycie; fura (często kradziona) komóra, kolczyki i słuchawki na uszach. To jest ich sens życia, ich przewodni szpan. Nie można ich winić za taki tryb życia, takie warunki zostały im stworzone od przedszkola do uczelni. Ale kto stworzył takie warunki? Panie redaktorze, proszę, pisz Pan o ludziach tzw. dyżurnych w telewizji publicznej: Niesiołowskim, Senyszyn, Biedroniu, Millerze, Palikocie, Nałęczu, Olejnik, Lisie, Wojewódzkim, Żakowskim i innych „zasłużonych”. To oni kreują trendy społeczne i normy światopoglądowe, to oni trzymani na uwięzi materialnej realizują programy stworzone przez ich zwierzchników. Przepraszam za formę, ale pisz Pan o funkcjonowaniu naszej służby zdrowia, oświaty, szkolnictwa wyższego, przemysłu, rolnictwa, budownictwa, kupiectwa, rzemiosła rybołówstwa itd. O emerytach, którzy za głodowe emerytury nie są w stanie wykupić przepisanych na receptach lekarstw. A może znajdzie Pan jakąś, choć jedną, działalność w naszej Rzeczypospolitej, która w miarę dobrze funkcjonuje dla dobra jej obywateli, czy dla dobra zasobności naszego kraju, czy dla dobra stworzenia pozytywnej opinii międzynarodowej dla Polski. Jeżeli będzie Pan takim wynalazcą, to stawiam nagrodę do Pańskiego wyboru. A jeżeli Pan nie znajdzie ani jednej pozytywnej działalności społeczno-gospodarczej w Polsce, to napisz Pan artykuł, w którym na litość Boską obroni Pan sprzedaż polskich lasów, bo to już jest nasze ostateczne dobro.
Korzystając z okazji, w nawiązaniu do „Wieści świdwińskich” Nr 17, zaskoczył mnie pozytywnie artykuł „Trójkowe" wspomnienia”. Jak niewielu kontynuuje krzewienie pamięci o tych, którzy odeszli, o zasłużonych, którzy odeszli na wieczną służbę Bogu w ostatnim czasie oraz latach wcześniejszych. Było mi miło, gdy we Wszystkich Świętych, na grobie kolegi pułkownika Zbigniewa Książka przeczytałem napis treści: „Nasza pamięć nie umiera”. Byłem bardzo ciekawy, kto zdobył się na tego rodzaju dowód pamięci. Dziś wiem i gratuluję dyrekcji Szkoły Podstawowej Nr 3 w Świdwinie oraz bezpośrednim wykonawcom plakietek, obywatelskiej, chrześcijańskiej z głębi serca pamięci o tych, którzy nas opuścili.
Na marginesie pragnę poinformować, że na naszym starym cmentarzu spoczywa dwóch legionistów, którzy w przewrocie majowym, na moście Poniatowskiego, stanowili bezpośrednią ochronę Pana Marszałka Józefa Piłsudskiego, oraz marynarz ze słynnego okrętu wojennego „Garland”, który wielce się zasłużył w czasie wojny i dla Świdwina po wojnie. Informuję o powyższym, gdyż uważam, że w Świdwinie znajdzie się jakaś patriotyczna organizacja, która chociaż raz do roku odwiedzi ich groby.
Dziękuję Panu redaktorowi za optymistyczny artykuł o „Spójni, która ma duży potencjał na przyszłość”. Niestety, na to trzeba cierpliwie poczekać. Lata bezmyślnego nieróbstwa i niekompetencja władz odpowiedzialnych za sport w mieście oraz całkowity brak zainteresowania sportem w Świdwinie przez ludzi, których zobowiązuje do tego Ustawa Sejmu Rzeczypospolitej nie pobudza do żadnego optymizmu, lecz żenady. Panie redaktorze, gdzie ta piłka nożna świdwińska (III liga), gdzie tenis stołowy (I liga), gdzie piłka ręczna kobiet (II liga), gdzie zapaśnicy itd... Gdzie wychowawcy tych sportowców: Tadziu Jaworski, Linkiewicz, Idziniak, Tadeusz Małecki i Marian Dańczyszyn - kto o ich zasługach dziś pamięta? Pytam, dlaczego tak jest.
Aktualny zespół reprezentujący w piłce nożnej miasto powiatowe, opuszcza kolejkę mistrzowską w klasie okręgowej, w której występują prawie same wsie i są sportowo sprawniejsi. Dlaczego? O tym, jeżeli Pan redaktor pozwoli, to znając historię piłki nożnej Świdwina od 1949 roku i będąc jej uczestnikiem, napiszę artykuł, w którym wyartykułuję przyczyny słabości świdwińskiej piłki nożnej. Niemniej jednak już teraz chciałbym zaznaczyć, że, ta namiastka istniejącej piłki nożnej w naszym mieście, to tylko zasługa jednego działacza sportowego, pana Stefana Basiów, który z wielkim poświęceniem, kosztem swojej pracy zawodowej, obowiązków rodzinnych, prywatnych pieniędzy i zdrowia, kreuje stare zasady świdwińskich byłych działaczy sportowych.
Z wyrazami szacunku.
Franciszek Paszel
(od miesiąca trener „Spójni”)
Franek, odbiło Ci? Jak Ty nieuku Palikota z Nałęczem,Niesiołowskim i Żakowskim mylisz to lepiej nie zabieraj głosu.Burmistrzem byłeś średnim, lokalnym politykiem bliski zera historykiem do d...