(ZŁOCIENIEC) Łączony turniej piłkarski na nie otwartym jeszcze oficjalnie stadionie miejskim w Złocieńcu nazwano turniejem otwarcia, nie informując – czego otwarcia. Sezonu grzybowego? Przyjechał do nas trener Lecha Poznań, Mariusz Rumak, zaraz po meczu we Wrocławiu ze Śląskiem i natychmiast na niego pospieszyła cała wataszka powiatowych i gminnych picbuli, z nie do podrobienia tutejszą przewodniczącą rady miejskiej picbulą Urszulą Ptak. Owa ekipa w części, to także niedawni wycieczkowicze do Luksemburga, ale przewodnicząca do tej pory nie poinformowała, czy owi „luksemburczycy” choć raz byli w Poznaniu na meczu Mariusza Rumaka i jego Lecha Poznań.
A dzieciaki przyjmą wszystko
Dobrze, że nasze piłkarskie dzieciaki miały okazję zagrać przeciwko rówieśnikom z Pogoni Szczecin, Lecha Poznań, a to chyba nawet pierwszy raz w historii Olimpu, nie licząc sporadycznych spotkań sparingowych.
A do Olimpu, czerwonej latarni rozgrywek, to nie łaska?
I właśnie … Nikt z tych władz i władzuniek (proponuję nazwę – picbuli) do tej pory nie pofatygował się do Olimpu z pytaniem, a skąd to dwucyfrowe przegrane dziecięcych drużyn klubu? Czy może czegoś Klubowi potrzeba? Czy może brakuje środków na zatrudnienie w Olimpie doświadczonego profesjonalisty od podstawowego szkolenia dzieci? Nie. To tego bractwa (picbuli) nie interesuje, tylko otwieranie na Rumaku sezonu grzybowego, bo Rumak to znakomita lokomotywa wyborcza i na nią wsiadamy, my władza tu odwieczna, wasze picbulki i picbule. Nie liczy się sport, liczy się tylko nachalna propaganda.
Można było zabawowo futbolowo otworzyć „sezon grzybowy” na nie otwartym stadionie, ale już meczu Olimpu z liderem koszalińskiej klasy okręgowej Lechem Czaplinek rozegrać nie można było! Dlaczego? (Olimp przegrał 1:4).
Piłkarzyki, pajacyki, działaczyki
Oto okazuje się, że władze Złocieńca budują obiekty sportowe, ale na tym w przypadku piłkarstwa to się kończy. Poddano generalnej modernizacji stadion piłkarski i lekkoatletyczny, ale widząc to, co się dzieje w tutejszym piłkarstwie, to niezbyt wiadomo po co. Seniorzy Olimpu przegrywają wszystko, co tylko możliwe. W tabeli są na ostatnim miejscu. Doszło nawet do tego, że piłkarze tak zagrali w Białogardzie z Iskrą, by przegrać 0:9 i tym samym zakomunikować, że nie życzą sobie na stanowisku trenera Jana Kępy, który w dobrych latach polskiego piłkarstwa prowadził nawet drużyny drugoligowe. Po dokonaniu tego haniebnego czynu znaleźli się pod szkoleniową opieką prezesa(!!!) Klubu Pawła Meli. Od tego czasu poprzegrywali wszystko, co tylko było do przegrania, nie licząc jedynego zwycięstwa nad Orłem Wałcz w Złocieńcu. Znaleźli się na ostatnim miejscu tabeli. Obecny strach przed kolejnym powrotem Jan Kępy do Klubu dyktuje centrum manipulacyjnemu w Olimpie, rozsiewanie niestworzonych plotek o tym człowieku. Ot, piłkarzyki, pajacyki i działaczyki.
Ćwiczenia cielesne, umysłowych niet
I w takiej oto sytuacji w tutejszym piłkarstwie mieliśmy turniej otwarcia „sezonu grzybowego” na stadionie miejskim. Gdy rozpoczynał się remont obiektu na własne uszy usłyszałem od byłego już dyrektora OSiR-u Marka Stochaja, określenie na akurat odbywający się na płycie trening Olimpu – ćwiczenia cielesne. I cóż tu winien ten człowiek? Przecież na to stanowisko desygnowały go tutejsze komisje, władze i władzunie, picbule. Gdyby wówczas nie było tego picbulskiego postanowienia, dzisiaj Olimp chyba z powodzeniem rywalizowałby z trzecioligową Drawą, a może nawet Kabel – Technik byłby u nas, a nie w Drawsku Pomorskim. Tego rodzaju nominacją nie dozwolono, by sport był swoistym motorem rozwoju kulturowego gminy, bo Marek Stochaj przez kilka kadencji nie miał zielonego pojęcia i o sporcie i o rekreacji. Dzisiaj jaskrawo odbiło się to na Olimpie, ale to dopiero początek.
A picbule swoje
W tutejszym Urzędzie Miasta, w radzie miejskiej, nie ma nikogo, kto choćby tylko mgliście zdawał sobie z tego wszystkiego sprawę.
Radny od sportu w gminie, Jan Macul, na meczach Olimpu w ogóle nie bywa. Na treningach oczywiście też nie. A gdyby się zjawił, wówczas prowadzący zajęcia treningowe rozpoczynaliby od zbiórki, od sprawdzenia obecności piłkarzy na treningu, od przyjęcia zwolnień za treningi, na których się nie było. A tak …. Radny sobie z rodziną także w ramach gminnego budżetu uprawia bieganie na orientację, z olbrzymimi sukcesami, a obowiązki radnego ma gdzieś, jakby z tyłu. Do kiedy tak? Juniorzy starsi Olimpu pierwszy mecz wyjazdowy ze Sławą przegrali 0:8. I co? Nie jest tu potrzebna pomoc radnego, w tym i wicedyrektora jednej z u nas powiatowych szkół?
Picbule jako animatorzy gminnej manianej
Można w tym zawiadywanym przez siebie marazmie chować się pod skrzydełka Mariusza Rumaka, jeździć do Luksemburga, zrywać przyjaźnie z Bad Segeberg i Pyrzycami, (bo nie ma środków?, a gdzie są?), i w to miejsce wciskać ludziom bzdurę „gminne pojednanie” z Drawskiem Pomorskim? Z Drawskiem Pomorskim nikt nas nie musi jednać, bo my złocienianie chcemy takich u nas władz, które umożliwią nam rywalizację piłkarską z Drawą Drawsko Pomorskie na równych prawach (w Pucharze Polski przegraliśmy w Złocieńcu 0:6). Chcemy w Złocieńcu miejsc pracy, tak jak to jest w Drawsku Pomorskim w przypadku firmy Kabel Technik. Także w Czaplinku. Chcemy Złocieńca tak zadbanego, jak choćby tylko w dziesięciu procentach jest zadbane Drawsko Pomorskie. Ganianie picbuli pod skrzydełka trenera Lecha Poznań w sytuacji, gdy Olimp akurat dobił już do ostatniej pozycji w tabeli, jest nie do przyjęcia.
Wreszcie kogoś z zewnątrz, fachowca
Władza w tym przypadku winna najpierw ponazywać problemy kulturowo-sportowe gnębiące od dwóch wieków naszą gminę, i jeśli potrafi, to powinna je rozwiązywać. Jeśli nie umie, a nadal musi tkwić przy korytku, bo tak chcą pewnego rodzaju wyborcy, to może przecież nająć fachowców. A tych wszędzie pełno. Tyle uczelni u nas. Owszem, wyborcy są nie do pokonania w Złocieńcu, ale przecież problemy można rozwiązywać nawet przeciwko nim.
Tadeusz Nosel
PS. Terminy „picbul”, „picbulka”, „picbule” proponuję używać do nazywania pewnego rodzaju polityków, o jakich też słów kilka powyżej. Nieświadome współautorstwo tego określenia ma Prezydent RP Bronisław Komorowski, wpisem do jakiejś księgi słowa ból, ale nie do końca tak, jak to tutaj stoi. „Picbule” to też i decyzje „picbuli” – uchwały, ustawy i decyzji skutki. Ciekawe, że „picbule” nie mogą dojść do porozumienia na jednym stadionie z kibolami, a ostatnio nawet z całym narodem na ulicach Warszawy. Może czytelnicy Tygodnika pomogą mi w podziale „picbuli” na kategorie, na przykładzie „picbuli” złocienieckich. Zapraszam. Dane w Tygodniku.