(ŁOBEZ-ŚWIDWIN) Z okazji jubileuszu 50-lcia istnienia klubu sportowego MLKS Światowid, w czerwcu 2013 r. zorganizowano w Łobzie dwie okazałe imprezy okolicznościowe, stanowiące wyraz podziękowania i uznania dla tych wszystkich, którzy tworzyli historię klubu, byli autorami ważnych wydarzeń sportowych.
Obiektywnie, bez słowa przesady można stwierdzić, że imprezy jubileuszowe zostały przeprowadzone wzorowo przez tutejszych działaczy piłkarskich, bez najmniejszych potknięć, a ich ozdobę stanowił mecz na stadionie miejskim ekstraligowej Pogoni Szczecin.
Dlaczego wracam do wspomnień? Otóż ze smutkiem, nie tylko ja, również moi koledzy piłkarze, z którymi grałem dla barw Łobza, a także starsi działacze Klubu, przyjęli wiadomość, że nasz dawny trener Franciszek Paszel nie weźmie udziału w uroczystościach. Przyczyną był zbieg okoliczności - wcześniej zaplanowany wyjazd na rodzinne Kresy (Litwa, Białoruś). To oczywiście usprawiedliwia absencję trenera wśród nas, mimo, że jak oświadczył, bardzo żałuje, że nie może być z nami.
Skoro nie mógł być na jubileuszu, po jego powrocie wybraliśmy się do niego, by wręczyć mu medal. Odwiedziliśmy go w Świdwinie 17 lipca br., w "mocnym" składzie pierwszych piłkarzy Światowida z roku 1963. Byli Marian Szyjka, Andrzej Słaby i Zdzisław Bogdanowicz wraz z główną inicjatorką wyjazdu panią Grażyną Karłowską, prezesem XXVII kadencji Światowida Łobez.
Gospodarza zastaliśmy w dobrym zdrowiu, tryskającego humorem. Przyjął naszą ekipę bardzo serdecznie. Oficjalnie, z rąk prezes MLKS Światowida Grażyny Karłowskiej otrzymał Medal Najlepszego Trenera 50-lecia, klubowy jubileuszowy proporzec i piękne kwiaty. - Szczere słowa uznania, pamięci i zaangażowania dla rozwoju i dobra piłkarskiego Łobza stanowią do dziś żywą kartę Pańskich osiągnięć szkoleniowych w Łobzie - z uznaniem stwierdziła prezes G. Karłowska.
Po tych miłych gratulacjach zostaliśmy przyjęci kawą i słodyczami oraz serdecznym podziękowaniem za pamięć i tak zaszczytne uznanie, jakim traktują byłego trenera mieszkańcy Łobza. Choć - jak oświadczył wyróżniony Franciszek Paszel - jako trener pracował w kilkunastu klubach, to działacze sportowi, a szczególnie zawodnicy Światowida, z którymi pracował, najgłębiej utkwili w jego pamięci. Stąd prawie zawsze będąc w Łobzie, nawet na chwilę, zagląda na stadion, tak silnie wryty w pamięć - pełen kibiców i ambitnie, bez żadnego wyrachowania walczących na murawie piłkarzy o zwycięstwo dla swojego kochanego miasta. Przełom lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych (od roku 1968 do 1974) - to były piękne czasy dla piłkarskiego Łobza.
Wspomnieniom nie było końca. Każdy z uczestników tego sympatycznego spotkania zabierał głos, każdy chciał wspominać, przypominać jakieś przypadki z boiska, treningu, obozu czy z szatni. Cztery godziny wspólnych rozmów upłynęły jak chwila, a treść i objętość poszczególnych wypowiedzi starczyłoby zapewne na szerokie opracowanie monograficzne. Jednak nie sposób pominąć wypowiedź trenera pana Franka o zawodnikach i działaczach, których pożegnaliśmy na zawsze. Nie sposób zapomnieć o Witku Markiewiczu, Zygmuncie Leguckim, Mikołaju Kondratowiczu, Wojtku Hapterze, Staszku Freidenbergu czy zasłużonym kapitanie drużyny Andrzejku Belinie, którzy zawsze ambitnie walczyli o dobre imię Łobza. Nie można zapomnieć o oddanych działaczach sportowych: Władysławie Boguni, Władysławie Mołdzie, Jerzym Machońskim, Józefie Soli, Henryku Groszczyku, Kazimierzu Marońskim i wielu innych. Kończąc wypowiedź trener Franciszek Paszel powiedział - z tymi ludźmi, których wymieniłem, bezpośrednio pracowałem i nie sposób przejść obojętnie przy ich ocenie i zasługach na rzecz dobra piłki nożnej w Łobzie. O tym zapomnieć nie możemy.
Przy odjeździe ze Świdwina zwróciłem się z prośbą do swojego trenera o wyrażenie zgody na przeprowadzenie z nim wywiadu, gdyż podczas spotkania dowiedziałem się o wielu bardzo ciekawych epizodach z jego życia. Sądzę, że stanowią one wiedzę, której ani my, piłkarze, wychowankowie trenera ze Świdwina, ani aktualni sportowcy, nie znamy. A warto poznać tego człowieka, który o sobie nie lubi wiele mówić, a jego życiorys sportowy, trenerski i społeczny jest fascynujący. W odpowiedzi pan Franciszek Paszel odpowiedział: - Dzidźka (red. - pseudonim boiskowy autora), sprawdziłeś się jako bardzo dobry kronikarz życia sportowego, wydałeś imponującą w skali kraju książkę "Historia sportu łobeskiego". Materiały do wywiadu ze mną zaczerpniesz dodatkowo z wielu książek, które są zgromadzone na półce biblioteczki prywatnej. Otrzymałem 6 opracowań książkowych z życzeniami spokojnej, lecz owocnej pracy.
Zdzisław Bogdanowicz