Gdy przyszło do kupna, okazało się, że hala sportowa nie ma dokumentacji
(ŚWIDWIN) W listopadzie ubiegłego roku miasto postanowiło sprzedać halę sportową przy ul. 3 Marca
na rzecz powiatu. Zarząd powiatu zgodził się, jednak na sesji 22 maja 2013 roku Rada Miasta podjęła nową uchwałę - o sprzedaży hali na wolnym rynku. Powiat wycofał się z transakcji. Starosta twierdzi, że hala nie posiada żadnej dokumentacji, a jedynie pozwolenie na budowę, natomiast burmistrz, że starosta nie ma żadnych istotnych dla burmistrza argumentów.
Pod koniec ubiegłego roku burmistrz Świdwina Jan Owsiak zaproponował zarządowi powiatu świdwińskiego kupno hali sportowej,z której korzysta Zespół Szkół, za kwotę 650 tys. zł, z rozłożeniem spłaty w ratach na cztery lata. Zarząd powiatu przystał na tę propozycję, więc miasto podjęło stosowną uchwałę. Minęło pół roku, a starostwo wycofało się z kupna. Podczas majowej sesji Rady Miejskiej jedna z uchwał dotyczyła zbycia obiektu sportowego w Świdwinie z dojazdem od strony ulicy Zduńskiej. Na pytanie radnego Wiesława Gaska o przyczynę odstąpienia starostwa od kupna, wyjaśnień udzielił burmistrz Świdwina Jan Owsiak.
- W piśmie, w którym starosta Mirosław Majka informuje, że po posiedzeniu zarządu w dniu 13 maja odstępuje od finalizacji porozumienia, nie ma dla mnie żadnych istotnych argumentów. Poza jednym, z uwagi na stan faktyczny, który wymienia pan starosta. Powołuje się na brak jednego dokumentu, który jest dokumentem dość istotnym, ale moim zdaniem na tym etapie - niekoniecznie. Chodzi o pozwolenie na użytkowanie. W piśmie skierowanym do zarządu powiatu informowałem o tym, że mamy dokumentację i inwentaryzację, że są prowadzone księgi obiektu zgodnie z przepisami prawa budowlanego, jest dla tego obiektu założona księga wieczysta, która musiała być założona w oparciu o niezbędne wymagane dokumenty, więc na tamtym etapie pozwolenie na użytkowanie oczywiście było. Niestety w zasobach archiwalnych dokumentu nie było, z uwagi na wcześniejsze losowe zdarzenie, archiwum zostało zalane i dzisiaj dokument, którego oczekiwał pan starosta i zarząd powiatu był niemożliwy do przedstawienia. Moja propozycja była podyktowana tym, aby obiekt nadal spełniał swoją funkcję, czyli aby były realizowane zajęcia wychowania fizycznego dla Zespołu Szkół. Moim zdaniem, źle się stało, ale jest decyzja zarządu. Nie jest racjonalne utrzymywanie przez miasto obiektu, w momencie, gdy powstała hala przy Szkole Podstawowej nr 1. W związku z tym podjąłem decyzję i przedstawiłem propozycję dla Rady o zbyciu obiektu na inne cele. Szkoda hali, bo jeśli powstanie tam jakaś kolejna galeria albo hurtownia, to oczywiście ze szkodą dla Zespołu Szkół - powiedział burmistrz Świdwina Jan Owsiak.
Dalszych pytań ze strony radnych i gości nie było. Nie było również dyskusji na ten temat. Uchwała została wprowadzona podczas sesji. Na początku obrad obecny był starosta powiatu świdwińskiego Mirosław Majka. Wówczas też nikt nie zadał pytania, wykorzystując obecność starosty. Uchwała została podjęta jednogłośnie, 13. głosami za, w obecności 13 radnych.
O to, dlaczego powiat nie chce kupić hali sportowej dla Zespołu Szkół, zapytaliśmy starostę Mirosława Majkę.
- Jak to nie chcemy? Jesienią ubiegłego roku burmistrz przyszedł na zarząd. Porozumieliśmy się odnośnie ceny i ilości rat - 650 tysięcy złotych w ratach. Powiedzieliśmy, że potrzebujemy dokumentacji. Tam mają ćwiczyć dzieci, mają być organizowane imprezy. Spytaliśmy, czy wszystko jest. Usłyszeliśmy potwierdzenie, że tak, a dokumenty są u dyrektora Parku Wodnego Relax Leszka Jasiukiewicza. Poszliśmy do dyrektora, a dyrektor mówi, że nic nie ma. Okazało się, że nie ma też nic w nadzorze budowlanym, więc pojawia się pytanie, czy hala jest nielegalna? Powiedzieliśmy burmistrzowi, że nie ma żadnej dokumentacji. Odparł, że to niemożliwe i obiecał, że będzie to sprawdzone. Trwało to do maja. Otrzymaliśmy jeden dokument - pozwolenie na budowę z 1984 roku. Jest tylko decyzja mówiąca o pozwoleniu na budowę, przerobienia z kina „Warszawa” na salę sportową. A gdzie jest dokumentacja, odbiór, pozwolenie na użytkowanie? Nie ma. Pan burmistrz zadał pytanie, czy to stanowi problem. Dla nas tak. Usankcjonowanie nic nie kosztuje, poza tym, że należałoby zapłacić projektantowi, nie byłoby żadnych kar. Trzeba tylko od nowa sporządzić dokumentację, skoro nie ma, i dać do odbioru. Pan burmistrz o tym, że trzeba odtworzyć dokumentację, wiedział już w styczniu czy lutym, a nie dopiero w maju. W związku z tym odstąpiliśmy od kupna. Nie chcemy takiej sytuacji, że przyjdzie inspektor nadzoru budowlanego i każe nam rozbierać halę. Z pozwoleniem na budowę kupuję plac. Niczego więcej nie chcę i nie chciałem, tylko dokumentacji, to tylko o tym była mowa. Nie problem jest kupić halę sportową za 650 tysięcy i płacić po 160 tysięcy złotych rocznie przez cztery lata. Jednak remont trzeba wykonać już za miliony złotych. To nie było ważne, rozwiązywało mi sprawę. W projekcie remontu i rozbudowy liceum jest projekt sali przy dzisiejszej salce. Ale po co to robić, skoro można było kupić? Jeśli nawet kupno łącznie z remontem kosztowałoby nas 2,5 miliona złotych, to i tak byłoby taniej, niż na przykład 6 milionów złotych za nową. Tym bardziej, że jest blisko szkoły. Drugi rok wykupujemy lekcje wuefu w tej hali za 25 tysięcy złotych rocznie. Też mogliśmy powiedzieć, że niech to trwa nawet 20 lat, będzie to 500 tysięcy, a nie 600, ale to nie dlatego. Wola nasza była, rozmowy trwały pół roku i dotyczyły tylko dokumentacji - powiedział starosta Mirosław Majka.
Fakt, iż obiekt budowlany służący młodzieży i organizacji imprez posiada jedynie pozwolenie na budowę, to sprawa dla nadzoru budowlanego i sumienia samych radnych, którzy, znając sprawę, przekazują obiekt do zbycia na wolnym rynku. Jakby nie było, to zadaniem właściciela jest posiadać pełną dokumentację i przekazać ją nowemu nabywcy. MM