(GRYFICE) Pan Bogusława Fluderski apeluje do urzędników i mieszkańców.
- Przychodzą na kładkę w towarzystwie dzieci lub sami. I widzą, że na Redze żadnej dzikiej kaczki nie ma, bo są na lęgach, ale i tak wrzucają do wody chleb. Zdarza się często, że całe bochenki wyrzucane są z reklamówek. Bywa, że w wodzie ląduje cała wyładowana chlebem reklamówka. Ostatnio nawet pół worka jutowego.
Wielokrotnie prosiłem pana Ryszarda Chmielowicza, kierownika Wydziału Rolnictwa i Ochrony Środowiska, żeby na kładce lub przed wejściem na kładkę, ale tak, żeby była widoczna dla wszystkich, postawił tablicę z napisem: „Nie wrzucać chleba, reklamówek i innych śmieci do rzeki”. Ale ja mogę prosić, a pan Chmielowicz widać problemu nie chce dostrzec. Żadnej tablicy nie ma, podobnie jak koszy na śmieci w okolicy kładki. Ja już nie mówię o butelkach wrzucanych do rzeki. Kolejny raz powtarzam - dno Regi jest wybrukowane butelkami. Nie wiem, kto za tym stoi, ale wiem, że na przykład w Norwegii butelka jest tak samo droga, jak zawarty w niej napój, a to o czymś świadczy. Mianowicie o tym, że taką butelkę odnosi się do sklepu, a sklep zwraca pieniądze. I to się nazywa gospodarka, a nie jak u nas - problem skupu kaucjowania butelek od 68 lat tj. od zakończenia II wojny światowej ten sam, czyli nierozwiązany.
- Kto za tym stoi? Nie wiem, może producenci butelek, browary, które je napełniają, sklepy, które je rozprowadzają – nie wiem. Ale wiem, że co dziesiąta butelka wrzucana do Regi trafia u nas na kraty, reszta tonie w wodzie i układa się na dnie rzeki. (Kraty to urządzenie zatrzymujące wszelkie spływające śmieci, chroniące turbiny wytwarzające energię elektryczną przed zanieczyszczeniem – przyp. red.). Kiedyś przyjdzie taki dzień, że na Redze wynurzy się z wody butelkowa wyspa.
- A z chlebem? To ja już nie wiem, jak ludzi edukować, bo może niektórzy nie zadają sobie pytania, dlaczego to robią? W okresie zimowym, mogę zrozumieć dokarmianie kaczek, chociaż ornitolodzy twierdzą, że chleb dla dzikiego ptactwa jest niezdrowy, że ptaki tracą poprzez dokarmianie swój instynkt samozachowawczy itd. i już taka kaczka nigdy nie wróci do swojego pierwotnego stanu, czyli samodzielnego życia na łonie natury. Teraz, kiedy nie ma ptaków, bo są na lęgach, to w rzece lądują wory z chlebem i resztki jakiegoś pożywienia. Po co? Pytam - po co? Nikt nikomu nie broni dokarmiania, żyjemy w wolnym kraju, ale trochę logiki w postępowaniu należało by wymagać. Na kratach wyciągamy nie tylko wodorosty, połamane konary drzew czy patyki i butelki, ale również kilogramy chleba. Wczoraj na pomoście widziałem dwa szczury. Po co tu przyszły? Za chlebem i śniętymi rybami, bo też nie wiadomo skąd śnięte ryby na kratach.
Red. - Może te kraty zabijają ryby?
- Ależ skąd, ryba jak czuje silniejszy nurt wody to zwyczajnie odpływa. Nie wiem, jaka jest przyczyna, kraty na pewno nie. Możliwe, że gdzieś na Redze próbują łowić ryby za pomocą agregatu prądotwórczego. Myślę, jednak, że nie, tak raczej robią na stawach czy jeziorach. W bieżącej wodzie ten sposób łowienia nie zdałby egzaminu. Nie wiem co jest przyczyną, że w tym roku są w wodzie śnięte ryby. Możliwe, że to sprawka mew, które też nad Regą się zadomowiły. Jednak nie widziałem, żeby pikowały w wodę za rybą, raczej pierwotny instynkt ptaka mięsożernego zatrąciły, zadowalając się chlebem, co powinno i jest sprzeczne z ich naturą.
Z rybami jest dość dziwna historia, bo ani wędkarze, ani straż rzeczna problemu nie dostrzegają, a problem jest. Przyczynę należałoby znaleźć, są przecież służby do tego powołane niech zawiadomią ichtiologów. Niech znajdą przyczynę. Ja na własny koszt tego nie uczynię. Sygnalizuję jedynie za pośrednictwem waszej gazety w Redze pływają śnięte ryby, kilogramy chleba, różne butelki i śmieci. Oczekuję, że pan Chmielowicz na kładce bądź przed nią zamontuje tablicę z napisem, o którym wcześniej mówiłem i postawi kosze na śmieci - zakończył pan Fluderski.
Od redakcji.
Znajomy wędkarz wyjaśnił przyczynę śniętych ryb. W okolicy mostka kapitańskiego zadomowiła się wydra i trochę dalej norka. Polowania wydry czy norki na ryby nie zawsze są udane, pokaleczona ryba wykrwawia się i spływa rzeką. I tak długo, jak w rzece będzie żyła wydra czy norka będziemy na wodzie oglądać śnięte ryby. Kaleczenie ryb prądem wykluczył. MJ