Gminy i powiaty już ledwo dyszą, a w telewizji tania jatka
(FELIETON) Dzisiaj Sejm rozpoczyna debatę o ratyfikacji paktu fiskalnego. Potoczy się w cieniu procesu Katarzyny W., matki zmarłej Madzi, którą prokuratura oskarża o zabicie dziecka. Wczoraj media pełne były doniesień w tej sprawie, a jedna ze stacji nawet relacjonowała na żywo mowę prokuratora. To trochę takie igrzyska, zamiast. By zagłuszyć to, co dzieje się z naszą gospodarką. A ta ledwie dyszy.
Bezrobocie w styczniu 2013 roku gwałtownie wzrosło, aż o 0,8 procent w stosunku do grudnia 2012 r. i przekroczyło 14 procent. To najwięcej od sześciu lat, w tym samym okresie. A trzeba pamiętać, że przez te sześć lat zmalało ono tylko dzięki wyjazdowi około dwóch milionów głównie młodych ludzi zagranicę. Nie był to więc wynik jakiegoś znaczącego rozwoju gospodarczego. Przecież każdy, kto mieszka w powiecie łobeskim, doskonale zdaje sobie z tego sprawę, bo od wielu lat nie widać tu nowych firm, oprócz marketów, które wysysają stąd pieniądze, więc jeszcze bardziej pogłębiają biedę. To będzie trwało latami, aż w końcu starzy handlowcy przejdą na emeryturę, a młodych nie będzie, by kontynuować ich dzieło. Zwyczajnie nie będzie się to opłacało. Starych trzyma jeszcze perspektywa emerytury, która dla młodych nie ma jeszcze znaczenia. Młodzi, co jest novum, jak nie mają, to napadną na stację paliw lub wyrwą jakiejś kobiecie torebkę z pieniędzmi.
Kryzys, a raczej skutek podjętej przed laty określonej polityki gospodarczej, dopada teraz gminy i powiaty. W Dobrej mówią, że nie będzie w tym roku żadnych inwestycji, a dyrektor ZDP tłumaczy na sesji w Węgorzynie, że zamiast dróg będzie robić... pobocza. To nadawałoby się do „Szpilek”, gdyby istniały. - Państwo płacicie podatki, one wracają do samorządu, samorząd je rozdziela. Jeśli wydamy wszystko na zimę, to potem będziemy tylko sprzątać ten piasek. Nic po tym nie zostanie, pieniędzy również – powiedział dyrektor ZDP Wiesław Bernacki. Za oknem właśnie spadł śnieg. Zje cały budżet na drogi. Panie dyrektorze, proszę się nie martwić, będziemy za to mieć pakt fiskalny i usiądziemy w korytarzu do strefy euro. Korytarza nie trzeba odśnieżać.
Wszelkiej władzy wydawało się, że sama się wyżywi. Pieniądze w budżecie to nie tylko pieniądze fiskalne, ale także polityczne. Jak je się ma, to się robi różne rzeczy i rozdziela i mieszkańcy są zadowoleni. A jak są zadowoleni, to głosują. Na nas. Oni sami mogą być biedni, ale my mamy pieniądze i jak im damy, to będą się cieszyć i głosować. Dawanie odbywa się na różne sposoby, od dotacji na stowarzyszenia, przez zrobienie chodnika pod jakimś blokiem, aż po zatrudnianie na prace interwencyjne, staże i takie tam. Teraz nagle okazało się, że nie tylko obywatele mogą być biedni, ale także samorządy. I trochę w oczy zajrzał taki strach polityczny – bo co my tym wyborcom damy, jak już nawet nie mamy na odśnieżanie dróg. A jak nie damy, to nas nie wybiorą. Nikt przecież nie będzie nas obwiniał, jako lokalnych polityków i urzędników za biedę w państwie, bo tylko samorząd, więc państwo nas specjalnie jakoś tak nie obchodzi, byleby rządzić w gminie do emerytury. A będą wysokie, od wysokich pensji, więc po co przejmować się państwem, jego polityką gospodarczą, demograficzną, podatkową i takim tam.
Więc nagle ten strach, bo w drzwi urzędów zapukała bieda. Urzędy Pracy wyczyszczone z pieniędzy, pokończyły się „schetynówki”, jakoś na projekty nie chcą dawać, a jak już to nie ma na wkład własny, dzieci ubywa, więc do szkół trzeba dopłacać coraz więcej, Karta Nauczyciela nie ruszona, bo przecież w samorządach rządzą „rady pedagogiczne”, przestępczość w szkołach rośnie, a taki ubaw mieliśmy z mundurków, likwiduje się małe sądy, laboratoria sanepidowskie i już rozgląda za powiatami. Tu jeszcze też można coś zlikwidować, by oszczędzić.
Gminy przyzwyczajone przez ostatnie lata do wpisywania do budżetów środków unijnych, teraz, gdy ich zabrakło, nie potrafią skonstruować budżetu proinwestycyjnego. Eksperyment paraliberalny dobiega końca – państwo i samorząd jako stróż nocny. Co prawda nie bardzo jest czego pilnować, ale może chociaż starczy sił na odśnieżanie.
Kazimierz Rynkiewicz
Pytane brzmi.Czy swiadectwo prawdy smutka mowi ze skoro widzi to nie jest wariatem i jaki to ma wplyw na potencje seksualna pingwinow australijskich?
~smutek
2013.03.08 12.42.10
"Świdków" jest wielu...Świadectwo prawdy jedno. Pozostała reszta ma charakter subiektywny. Trzeba być głuchym,ślepym i niedorozwiniętym, aby nie zgodzić się z treścią artykułu. Ubolewam nad rzeczywistym stanem rzeczy i robię co mogę jako jednostka ludzka, aby w naszym człowieczym życiu było tak po prostu normalnie, dla nas,naszych dzieci i wnuków. Aby kac moralny nigdy mnie nie trawił, że stałem obok i dawałem nieme przyzwolenie na potworny mechanizm grabieży we wszystkich dziedzinach życia społecznego i gospodarczego. A dzięki takim felietonom, a za tym ludziom,którzy je piszą widzę, że nie zwariowałe i nie jestem sam...
~swiadek prawdy
2013.03.04 13.38.52
Znowu mozemy zobaczyc Rynkiewicza skromnisia Wie skurczybyk wszystko ale nie powie Obsmaruje wszystkich ale ze juz jest stary i szare komory mu zanikly zapomnial jak to wychwalal pod niebiosa wielkomyslnych z powiatu za przemiany w szpitalu w Resku I co? okazalo sie ze szpital zaczyna szlag trafiac a Rynkiewicz olsniony wiosennym sloncem nagle zauwaza ze w samorzadach rzadza rady pedagogiczne Geniusz