(KALISZ POMORSKI) Policjanci z Kalisza Pomorskiego zatrzymali 26-latka, który twierdził, że zabił człowieka. Zgłoszenie było fałszywe a mężczyzna za wywołanie niepotrzebnych czynności trafi przed sąd.
W nocy, 22 stycznia br. nieznany mężczyzna zadzwonił na numer alarmowy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego twierdząc, że właśnie zabił człowieka i chce żeby ktoś przyjechał na miejsce zbrodni. Rozmówca groził też, że popełni samobójstwo. Twierdził, że znajduje się w Kaliszu Pomorskim na ulicy Sezamkowej.
Informacja ta natychmiast trafiła do drawskich a następnie kaliskich policjantów, którzy doskonale wiedzieli, że w ich mieście nie ma ulicy o takiej nazwie. Niemniej jednak sprawę potraktowali bardzo poważnie i zaczęli poszukiwania mężczyzny aby zweryfikować podawane przez niego informację.
Nie było to jednak łatwe, gdyż zgłaszający przy każdej kolejnej rozmowie telefonicznej podawał inne miejsce pobytu oraz inne dane osobowe. W międzyczasie jeden z kaliskich policjantów od oficera dyżurnego uzyskał numer, z którego dzwonił mężczyzna. Zadzwonił więc do niego przedstawiając się za jego kolegę. Policjant od lat pracujący na tym terenie, podczas krótkiej rozmowy bez trudu rozpoznał głos jednego z mieszkańców gminy, który w przeszłości był już zatrzymywany za popełnianie różnych przestępstw.
Wkrótce 26-latek trafił w ręce mundurowych i noc spędził w areszcie. W chwili zatrzymania miał w swoim organizmie ponad 2 promile alkoholu. Wczoraj usłyszał zarzut wywołania niepotrzebnej czynności fałszywym alarmem i przyznał się do tego. Za to wykroczenie grozi mu kara aresztu, ograniczenia wolności lub grzywna do 1500 złotych. Także wczoraj trafił do zakładu karnego, gdyż jak się okazało ma do odbycia karę pozbawienia wolności za wcześniej popełnioną kradzież. (kp)