(ŚWIDWIN) Nadanie sztandaru dla 1 Skrzydła Lotnictwa Taktycznego w Świdwinie to piękna, patriotyczna uroczystość. W skali kraju tego zaszczytu dostąpili lotnicy tylko jeszcze w Poznaniu, Powidzu i Dęblinie.
Dzień 29 września 2012 roku zapisze się w historii Świdwina jako jeden z następnych (po wielu) awansów świdwińskich lotników, którzy są dumą naszego miasta i okolic. Stanowią dumę naszej Rzeczypospolitej, stojąc wiernie na straży naszego miasta i nie tylko.
Pracując w samorządzie świdwińskim w latach 1990-98 oraz zamieszkując w Świdwinie od czasów rządów burmistrza Jana Górskiego, po dzisiaj, sądzę, że uzyskałem niepisane prawo do wyrażania swojej opinii o świdwińskim wojsku.
Z wielką uwagą zapoznałem się z treścią artykułu mjr. Wiesława Gaska, który ukazał się w naszej gazecie „Wieści Świdwińskie” z dnia 8.10.2012 r., w którym to autor z aptekarską dokładnością relacjonuje przebieg uroczystości, wspierając ją własnymi komentarzami. Należy jednoznacznie stwierdzić, ze impreza została zaplanowana i zrealizowana wzorowo. W takim przypadku należy docenić wysiłek Komitetu Organizacyjnego, na czele którego stał burmistrz miasta pan Jan Owsiak.
Z wielką przyjemnością i uwagą uczestniczyłem w mszy św., celebrowanej na okoliczność uroczystości w kościele garnizonowym przez Biskupa Polowego Wojska Polskiego JE ks. bp. dr. Józefa Guzdka, która w mojej pamięci pozostanie długo, jako coś niepowtarzalnego, z uwagi na głęboka pokorę i treść wyeksponowaną przez celebransa.
Relacjonując swoje spostrzeżenia z doniosłej uroczystości, w następnym punkcie utkwiło mi w pamięci, jak po żołniersku, nasz dowódca gen. bryg. pil. Tadeusz Mikutel, zameldował dowódcy Sił Powietrznych gen. broni pil. Lechowi Majewskiemu, gotowość do odbycia uroczystości. To był majstersztyk wg starej szkoły wojskowej, tak jak i prowadzenie musztry przy uroczystości przez mjr. Radosława Żaworonka z Dowództwa Sił Powietrznych Warszawa.
Ciepłe i na wysokim poziomie merytorycznym wystąpienie naszego dowódcy gen. brygady pil. Tadeusza Mikutela oraz czynności dowódcy Sił Powietrznych, który w imieniu Prezydenta RP dokonał przekazania sztandaru, przy rodzicach chrzestnych Wielce Szanownej Pani Małgorzaty Andrzejewskiej małżonki śp. gen. dywizji pil. Andrzeja Andrzejewskiego – byłego dowódcy świdwińskiej brygady, który zginął pod Mirosławcem i wojewody zachodniopomorskiego Marcina Zydorowicza.
W części głównej uroczystości doskonale prezentowała się Orkiestra Reprezentacyjna Sił Powietrznych z Poznania i występująca w asyście Kompania Reprezentacyjna Sił Powietrznych z Warszawy. Asysta nadała przepiękny i zasłużony świdwińskim lotnikom oraz świadkom uroczystości pokaz swoich profesjonalnych umiejętności. Tylko wielka szkoda, że główny sponsor uroczystości burmistrz Jan Owsiak jakoś nie miał należnego miejsca na trybunie.
Przykro również było, że mimo pięknej pogody i bardzo udanej organizacyjnie uroczystości, uczestnictwo społeczeństwa było znikome. Jak pamiętam, różne uroczystości z udziałem naszych lotników, zawsze cieszyły się wielką popularnością. Bywały kłopoty z przeprowadzeniem defilady z uwagi na tłum mieszkańców nie tylko Świdwina, na placu przed Urzędem Miasta.
Pamiętam rok 1952. Do Świdwina zjechało wielu ludzi z innych miast, przeważnie z potężnymi zaprzągami konnymi. Przyjechali budować nasze świdwińskie lotnisko. W tamtych czasach przemieszczanie mas ziemnych na terenie budowy odbywało się przy pomocy rąk i wozaków z potężnymi końmi rasy tzw. belgijskiej. To były czasy ciężkiej pracy i oczywiście wesela w dniach wypłaty. We wszystkich knajpach „kołysało się jak okręt”, meliny nie nadążały z zaopatrzeniem, a mieszkańcy Świdwina, którzy kwaterowali przyjezdnych, nieźle reperowali swoje budżety.
Z wielką satysfakcją i zaszczytem wspominam współpracę z wieloma ludźmi piastującymi różne stanowiska w świdwińskim wojsku. Poznałem ich. Jednych bliżej, a z innymi do dziś utrzymuję koleżeńskie kontakty. W różnych sytuacjach rodziły się oczywiście różne fakty, nawet często bardzo humorystyczne epizody. Ale zawsze jednoznacznie oświadczałem, panie majorze Wiesławie Gasek (nawiązanie do ww. artykułu) - pijar dla wojska jest niepotrzebny, tego nie znosi: wojsko, kościół i sport. W tych dziedzinach życia społecznego trzeba unikać jak „diabeł święconej wody” twierdzenia, że „historii nie tworzą fakty, a ludzie na swoją potrzebę”.
W następnym numerze „Wieści świdwińskich” ukaże się druga część artykułu, ze szczegółami mojej współpracy i kontaktów ze świdwińskim wojskiem, poczynając od znajomości i współpracy z roku 1963, kiedy dowódcą dywizji był płk. dypl. pil. Wiktor Iwoń.
Franciszek Paszel, Burmistrz Świdwina 1990-98