(ŚWIDWIN) W miniony czwartek na ogródkach za gimnazjum doszło do tragedii. 17-latek zakatował na śmierć 24-letniego kolegę, z którym wcześniej pił wódkę.
Młodzi mężczyźni wybrali się na ogródki, by napić się wódki i pogadać. Niestety, alkohol uderzył im do głów i zaczęli się kłócić. Młodszy, 17-letni mieszkaniec Świdwina, wpadł w szał i zaczął okładać pięściami i kopać powalonego na ziemię starszego kolegę. Później pojawił się w komendzie policji w Świdwinie i powiedział, że znalazł zwłoki. Był jednak tak pijany, i zapewne zszokowanym tym, co się stało, że policjanci nie byli w stanie „wydusić” z niego więcej informacji. Trzeźwiał w izbie do południa dnia następnego. Dopiero po godz. 13. przesłuchał go prokurator, któremu przyznał się, że pobił kolegę. Jak widać, ze skutkiem śmiertelnym. O rzeczywistej przyczynie zgonu 24-latka rozstrzygnie sekcja zwłok. 17-latkowi grozi do 25 lat więzienia. (r)