ŚWIATOWID: Michał Tchórz - Łukasz Petera, Marcin Mosiądz, Dawid Mosiądz, Michał Niedźwiecki, Łukasz Nikołajczyk, Michał Koba, Michał Białecki, Bartłomiej Sygnowski, Łukasz Sułkowski, Jacek Szabunia, Waldemar Popielewski, Tomasz Rokosz, Paweł Wielgus, Mieczysław Bojanowski oraz w rezerwie: Patryk Pańka, Kamil Łapuć, Paweł Lewicki i Łukasz Falkiewicz. Trener Dariusz Kęsy.
SPARTA: Wojciech Chwieduk - Leszek Radziejewski, Edward Tondrik, Artur Samal (37\' Piotr Zdziarski), Jarosław Konieczny, Dawid Bidny (70\' Patryk Żurawik), Piotr Kulczyński (85\' Przemysław Noryca), Daniel Romańczyk, Kamil Kulczyński, Norbert Halamus (80\' Krzysztof Śmierzchalski), Jarosław Kiernicki. Trener Stanisław Przybylak.
Bramki: Łukasz Petera i Michał Białecki dla Światowida; Dawid Bidny, Daniel Romańczyk (k.) i Jarosław Kiernicki dla Sparty.
Powiatowe derby ściągnęło na stadion przy ul. Siewnej sporo kibiców. Przed bramą czterech policjantów i strażnik miejski. Na stadionie dwóch ochroniarzy użyczonych przez firmę pana Grzegorza Kotwickiego (podziękowania od prezes Grażyny Karłowskiej). Kiedyś mecz ze Spartą zaliczany byłby do kategorii podwyższonego ryzyka, bo sam byłem świadkiem kibicowskich potyczek, ale te czasy już minęły. Było wręcz wzorowo z obu stron. Flagi klubowe na masztach, sporo kibiców z Węgorzyna, pod koniec nawet śpiewy na trybunie.
Przed bramą dwie dziewczyny zbierają datki do puszki. Prezes Światowida powie mi później, że zgłosiły się na apel wystosowany do wolontariuszy, by wspomagać Światowid.
Sędzia gwiżdże i rozpoczyna się mecz. Trudno wskazać na faworyta, bo patrząc na pozycje w tabeli jest nim Sparta, ale że mecz odbywa się w Łobzie, więc gospodarz też może nim być.
Jednak to Sparta potwierdza aspiracje do walki o powrót do V ligi, pierwsza strzelając gola. W 22 minucie Daniel Romańczyk dokładnie podaje między obrońcami do wbiegającego Dawida Bidnego, który strzałem w dłuższy róg pokonuje Michała Tchórza. Dwie minuty później mógł być remis, jednak Michał Białecki, po minięciu bramkarza Wojtka Chwieduka, zbyt słabo strzela do bramki i Edwardowi Tondrikowi udaje się ją wybić. W 27 min. faulowany w polu karnym był Dawid Bidny, a rzut karny zamienia na bramkę Daniel Romańczyk. Po dwóch minutach Światowid strzela gola kontaktowego. Łukasz Petera wyprawia się w pole karne Sparty i po dośrodkowaniu strzałem głową zaskakuje Chwieduka, który musi wyciągnąć piłkę z siatki.
Na drugą połowę meczu gospodarze wychodzą z zamiarem odrobienia strat i doprowadzenia do remisu. Jednak czeka ich zimny prysznic, bo to węgorzynianie strzelają trzeciego gola. Jarosław Kiernicki dość swobodnie oddaje strzał z okolic prawego narożnika pola karnego, w długi róg bramki i Tchórz, trochę zasłonięty przez obrońcę, nie sięgnął piłki. Jest 1:3.
Światowid nie zamierzał jednak pogodzić się z przegraną. Bramka kontaktowa pada w dość dziwnej sytuacji. Po strzale piłka odbija się od pleców jednego z zawodników, trafiła w poprzeczkę, odbija się od linii bramkowej i łapie ją bramkarz. Sędzia główny zdecydowanie uznaje gola, choć węgorzynianie protestują, a kibicom trudno stwierdzić, jak było, bo tu liczą się centymetry. Jak się później okaże, ta kontrowersyjna bramka nie zdecyduje o podziale punktów, więc nie ma co tu dywagować nad trafnością decyzji sędziego.
Choć druga połowa należała do Światowida, który przeważał i stworzył więcej sytuacji do zdobycia bramki, to i Sparta miała kilka, ale obie drużyny nie zdołały już zmienić wyniku meczu. Taką okazją dla Światowida bez wątpienia było podanie do wychodzącego napastnika, które ręką zatrzymał Jarosław Konieczny, za co arbiter pokazał mu czerwoną kartkę i usunął z boiska. Jednak było już za późno, by Światowid wykorzystał grę w przewadze.
Mnie osobiście mecz się podobał, pięć bramek, sporo sytuacji podbramkowych, strzałów, udanych interwencji bramkarzy i szybka gra do końca gwizdka, a więc sporo emocji - a to kibice przecież lubią.
Sparta być może nie pokazała wszystkich możliwości, jak na zajmowane miejsce w tabeli, ale w środę grała mecz pucharowy z Sarmatą, więc mogła być trochę zmęczona. Można jej tylko pozazdrościć równego, bez słabych punktów, składu i umiejętności wykorzystywania szans. Ten wizerunek psują wyzwiska i kłótnie na boisku, między sobą, nad czym warto popracować.
Światowid trzeba pochwalić za ambicje i upór oraz coraz lepsze przygotowanie kondycyjne i psychiczne do gry. Chłopaki nie odpuścili do końca. Ciągle brakuje rasowego napastnika, który by wykorzystywał wypracowane sytuacje, ale jest już i tak o niebo lepiej, niż było. Świetnie zagrał Niedźwiecki, słabo Białecki. Gdyby Niedźwiecki miał zgranego z nim partnera w ataku, Światowid mógłby myśleć o powrocie do V ligi. Póki co, musi ciułać punkty.
Prezes Światowida Grażyna Karłowska postanowiła wprowadzić nową tradycję i zapraszać na derby burmistrzów lub wójta gmin, z których przyjeżdżają kluby. Burmistrz Węgorzyna Monika Kuźmińska pojawiła się i oglądała mecz, a po zakończeniu gratulowała piłkarzom Sparty. Burmistrza Łobza nie było. KAR