(ZŁOCIENIEC) Nie jest obecnie już ważne, jak w kraju działa cokolwiek, bo z góry wiadomo - działa źle. W którymkolwiek by nie ruszyć kierunku, wszędzie to samo. I jeden jest winny - Tusk. Nie rząd, poszczególni ministrowie, tylko Tusk. Dlaczego akurat właśnie tak? Tylko Tusk???
Coraz więcej wyborców już w krzakach
Bo winny ogólnokrajowemu badziewiu jest przede wszystkim wyborca, i tenże, co do wyborów nie poszedł. I z tego zaniechania, i z międzynarodowych konszachtów mamy właśnie Tuska na czele czegoś, co dla politycznej maskarady nazwało się partią. A do tego z przymiotnikiem - obywatelska. Jakim by teraz owo słowo zastąpić przymiotnikiem, to zadanie dla czytelników, którym jeszcze w ogóle się czegoś od życia na poważnie chce chcieć, bo o takich dzisiaj już naprawdę trudno.
Przyznam się, że od czasu do czasu pisząc, że przydałaby się w mieście solidna biblioteka, badam sobie, jest tu ktoś zainteresowany myślą, dyskursem, współczesnością, literaturą, reportażem, publicystką, mediami, filmem? Po ładnych paru latach prób wiem, co z góry wiedziałem: nie ma w ludziach takich potrzeb. Nie ma parcia ku rozpoznawaniu naszej współczesności, nacisków na zmiany, na reformy. Na ratowanie gminnych pieniędzy wydawanych przez tak zwaną władzę, bez żadnej presji zewnętrznej. O radnych tu nawet nie wspominajmy.
Jaki Złocieniec będzie za lat dziesięć przy tego rodzaju postawach, łatwo zgadnąć: jeszcze gorszy niż dzisiaj. Tylko masa ludzi stąd wyjedzie, poupadają sklepy i sklepiki, nie przybędzie żadnych miejsc pracy, zamkną nawet chyba kilka szkół, lasy pójdą na sprzedaż, okaleczany analfabetyzmem w szkołach uczeń stanie się łatwym łupem do prac posłużnych gdzieś w Europie i świecie. Pada nie tylko Złocieniec, pada także i Szczecin, o czym w tych dniach opowiadał człowiek ze Złocieńca, Grzegorz Smolny, wiceprezes Klubu Sportowego Pogoń Szczecin, od pięciu lat stojący na czele budowy tego ugrupowania sportowego.
Warunki podstawowe
By tak się właśnie działo, jak tu to podaję, to muszą być spełnione pewne warunki. Pierwszy z nich taki, że instytucje odpowiedzialne za tę sferę życia, muszą dokonywać karkołomnych wręcz gimnastyk, by do rozpadu gminy w końcowym efekcie doprowadzić. Tego rodzaju u nas instytucją jest też i Złocieniecki Ośrodek Kultury. Dlaczego stawiam to tak ostro? Ano dlatego, gdyż zauważam, że dotąd z pewnymi nielicznymi wyjątkami, ZOK działa tak, by broń Boże z pracy w nim nic za bardzo nie wynikało. To znaczy konkretnie - by nie dochodziło do formułowania w tej instytucji indywidualnych widzeń świata, do tworzenia komunikatów „od człowieka do człowieka”, od społeczności do społeczności. Krótko pisząc, by posługiwać się wszystkim, co tylko pod ręką, tylko nie słowem. Nie werbalizować swych codziennych postaw, nie tworzyć głosów pod hasłem „a moim zdaniem to jest tak, a tak”. Chciałoby się, by ZOK rozrywał gminne kajdany „kulturalne” i konfrontował nas, gminian, z ludźmi w kraju, z Europy. Z pisarzami, dziennikarzami, artystami, filmowcami. Dość już koszmarków nawet i takiego typu ... tu piwsko .. też i dzieciom i młodzieży .. wnuczkom i babciom ... Pora już, skoro jesteśmy w Unii, po zmianach nie tylko ustrojowych, by ZOK zwolna zaprzestawał być peerelowskim skansenem, a poruszał gminę ku nowemu, ku nowoczesnemu światu. By przestał gminian mamić, że jest kultury ośrodkiem, bo tak nie jest. Jest nawet jakby odwrotnie.
Pokomusze bajanie
Oto cytat z nowego statutu ZOK-u. - Celem działalności ZOK (jego misją) jest inspirowanie, animowanie i pobudzanie społeczeństwa gminy Złocieniec do aktywności kulturalnej oraz tworzenie przestrzeni i warunków dla zaspokojenia indywidualnych i zbiorowych potrzeb mieszkańców gminy Złocieniec w zakresie kultury, natomiast głównym celem (misją) Biblioetki i jej filii jest efektywne zaspokajanie potrzeb i oczekiwań aktualnych i potencjalnych użytkowników Biblioteki i jej filii. -
Tyle tego bajania. Zapytam jednak: inspirował czytelników kiedykolwiek i do czegokolwiek ZOK? Pobudzał gminian do aktywności kulturalnej?
Odpowiedź jest taka: ZOK, moim zdaniem, stoi na straży, by w gminie Złocieniec nie powstały choćby tylko zalążki jej współczesnego życia kulturalnego, nie mówiąc już o artystycznym. By wręcz wyeliminować tu jakiekolwiek wspólne myślenie o losach gminy, o jej dniu dzisiejszym. Jednym słowem - tak działać, by nigdy tu nie doszło do czytelnego wyartykułowania prawdziwych potrzeb kulturalnych, i nie tylko kulturalnych, gminian. Tak działa ZOK, i identycznie działał w PRL. Identycznie. Wówczas też chodziło o to, by ludzie nie mówili wprost: nasze potrzeby są takie i takie, w tym i kulturalne. Dzisiaj w ZOK-u jest tak samo, jak w czasach PRL. To w slangu kulturoznawczym zwie się \"opadem kulturowym\". Innymi słowy - martwica ZOK na taki opad jest ewidentnym przykładem.
Co w takim razie?
A do biura pracy!
Po co w tego rodzaju mechanizmie, w codziennej pracy aż trzydziestu pięciu ludzi? To blisko połowa tego, co w urzędzie miasta. Dobrze byłoby, by jeszcze w tym roku zawiadowcy ZOK-u przedstawili plan nie tylko oszczędnościowej działalności firmy, ale w ogóle oddali środki idące na te pensje z powrotem gminianom. Stowarzyszeniom. Wiem, gdyby tak się stało, kolejna zmiana, to zmiana obecnej władzy. Ogólna opinia o niej: kiepściutka. Dlatego martwica kulturalna w gminie musi trwać. Nie tylko tu skończyłyby się etaciki, pensyjki, podwyżki, nagrody, codzienne bajdurzenie nie wiadomo o czym. Bo - powstaliby obywatele. A wszystko pod staranną ochroną, symbolicznie rzecz ujmując, straży miejskiej. Z tego głównie powodu w Złocieńcu ZOK musi trwać w niezmienionej peerelowskiej formie. Nie z powodów, jak sami o sobie piszą - misji. To właśnie złocieniecki kabarecik, mimowolny. Nie można prowadzić firmy kulturalnej po to, by zwykły człowiek nie miał w gminie nic do gadania, a tak to w tym złocienieckim grajdole jest. By broń Boże tego człowieka nie było widać.
Tu wszystko jasne
Dyrektor ZOK-u Romana Kowalewicz oficjalnie podała, że ze względu na braki w wykształceniu nie jest w stanie uczestniczyć w gminnej dyskusji na temat - komu i po co ZOK? W innej wypowiedzi zakomunikowała, że zokowcy sami muszą wymyślać sobie działania w firmie, bo nikogo to więcej nie interesuje. Nie piszę powyższego złośliwie. Tylko dlatego, że już wiele lat minęło podobnej działalności i pora już, najwyższa pora - poddać ten bezsens. Ten wiadomy interes. Choćby nawet z dnia na dzień. A skoro i kino jest gminian, to oddać to wszystko im z powrotem. A będąc na kuroniówkach, wreszcie problem starannie przemyśleć i potem może i zapisać się do jakiegoś stowarzyszenia, i nawet do kina chodzić, o ile w ogóle taka potrzeba.
Opowiadała mi pewna instruktorka stamtąd, jak to z panią dyrektor, jak i ona instruktorką tańca, chodziły sobie po szkołach w poszukiwaniu uczniów do tańca w zespole ludowym. Nie było to zadanie łatwe. Ale, wreszcie udało się. Wymusiły to na uczniach. Obie instruktorki tańca tym sposobem dzięki ZOK mogły sobie dorabiać, a nawet zarabiać. Jak widać, nie o kulturę tu szło, a o środki do życia. Na ludową nutę oczywiście.
A czemuż to owe panie muszą tańczyć z młodzieżą za pieniądze gminian, to na to pytanie odpowiedzi nie ma do dzisiaj. Wiadomo jednak, bo to pieniądze. Pensja, zlecenia, etaty. Tylko - dlaczego nie prywatnie - pytanie pozostaje. Nie można na kulturalnej pustyni, a taką jest przecież Złocieniec, tak firmą kierować, by za wszelką cenę tańczyć, bo to dodatkowy grosz. Można by przecież kulturalniej, ale jak wymagać tego rodzaju postawy na pustyni kulturalnej? I jeszcze jedno: w takim układzie kulturalnym kino już niby jest, ale kina nie ma, bo nie ma widzów. Jakże trudno od opadów kulturowych PeeReLu przejść do tego, co się zwie kulturą. A szczególnie w domach kultury III RP.
Tadeusz Nosel