(GRYFICE) Wejście do ZGK byłego dyrektora Jacka Zdancewicza miało posmak happeningu – akcji, która miała odbić się szerokim echem w gminie, a nawet kraju. Świadczyły o tym ściągnięte media i obecność kilku radnych. I odbiła się. Teraz może odbić się, ale czkawką, samemu Zdancewiczowi.
Przypomnijmy chronologię wydarzeń
4 lipca burmistrz zwalnia dyscyplinarnie dyrektora ZGK Jacka Zdancewicza, który jest radnym Rady Powiatu Gryfickiego, bez zapytania tejże rady o zgodę, czego wymaga zapis ustawy o samorządzie gminnym.
9 lipca zwolniony dyrektor zwraca się do wojewody o stwierdzenie nieważności zarządzenia burmistrza o jego zwolnieniu.
17 lipca Jacek Zdancewicz pozywa burmistrza do sądu pracy w Goleniowie, żądając przywrócenia do pracy i odszkodowania za czas pozostawania bez pracy.
31 lipca wojewoda rozstrzygnięciem nadzorczym stwierdza nieważność zarządzenia burmistrza, o zwolnieniu dyrektora ZGK.
2 sierpnia pismo wojewody dociera do urzędu miejskiego w Gryficach, z pouczeniem, że burmistrz może odwołać się od decyzji wojewody do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, w ciągu 30 dni, licząc od dnia doręczenia tej decyzji.
3 sierpnia wojewoda wysyła pismo o swoim rozstrzygnięciu do Jacka Zdancewicza, jako radnego.
10 sierpnia (piątek) Jacek Zdancewicz wchodzi do ZGK i powołując się na pismo wojewody stwierdza, że to on jest dyrektorem ZGK. Kilka godzin później przesyła faksem z ZGK pismo do burmistrza, w którym napisał, że został poinformowany przez wojewodę o jego decyzji oraz że wstrzymuje ona zarządzenie burmistrza, w związku z tym obejmuje „z dniem dzisiejszym” stanowisko dyrektora.
13 sierpnia (poniedziałek) sytuacja powtarza się; Jacek Zdancewicz ponownie pojawia się rano w ZGK, ale nie zostaje wpuszczony do zakładu przez ochroniarza. Po interwencji policji, która wyjaśnia sprawę, Zdancewicz opuszcza zakład.
Ludzie dzwonią, że radni okupują ZGK
To co zaobserwowała 10 sierpnia Maria Jakubowska, która o „okupowaniu” ZGK poinformowana została telefonicznie przez naszych czytelników, opisała w swoim materiale. O tym, co działo się w środku, dopowiadają urzędujący dyrektorzy; dyr. Mirosław Tyburski i jego zastępca Arkadiusz Radecki. To przy okazji wizyty w ZGK, gdy chcę zapytać, czy zostały już wyjaśnione nasze doniesienia prasowe na temat robót wykonywanych przez ZGK poza planem budżetowym i wiedzą burmistrza oraz inne nieprawidłowości, sygnalizowane nam przez czytelników. Przypomnijmy, pisaliśmy o takich „dziwnych” robotach na ulicach Wesołej, Krótkiej i Działkowej. Także o kradzieżach paliwa. Ale o tym dalej. Wróćmy do 10 sierpnia.
To ja jestem dyrektorem, bo mam pismo wojewody
W zakładzie pojawia się zwolniony dyrektor Jacek Zdancewicz, w otoczeniu gryfickich mediów i kilku radnych. Bryluje Radio Plus z księdzem Sylwestrem Marculą i Joanną Rutą. Wita się wylewnie z trzema pracownikami i wchodzi do biura. Informuje sekretarkę, że wraca na swoje stanowisko. Dyrektor Tyburski jest w tym czasie u burmistrza. W swoim pokoju siedzi wicedyrektor Radecki. Zdancewicz z radnymi Kozakiem i Hołubczakiem zajmują pokój wicedyrektora Durbajły.
- Z informacji, jakie uzyskałem później, o tym, co się działo, pan Zdancewicz ogłosił bezprawnie, że jest dyrektorem. Następne przestępstwo, które popełnił – zażądał na piśmie od pań kadrowych wydania akt osobowych dyrektora Tyburskiego i moich, a do swoich akt kazał dołączyć jakieś dokumenty. Przed kamerami i radiem podobno odczytał jakieś informacje z moich akt osobowych, więc po raz kolejny złamał prawo.
Ślady po chwilowym rządzeniu
Radecki pokazuje dwa pisma podpisane przez Jacka Zdancewicza w dniu 10 sierpnia; jedno to polecenie służbowe wydania akt osobowych dyr. M. Tyburskiego i p.o. zastępcy dyr. A. Radeckiego i „rozwiązanie umowy o pracę bez wypowiedzenia”, a także świadectwo pracy Wincentego Heilika; drugie to zarządzenie nr 33/08/2012 odwołujące z funkcji A. Radeckiego.
- Do mojego biura wszedł pan Zdancewicz z wieloma osobami, były kamery i mikrofony. Zaczął czytać mi pismo od wojewody, więc stwierdziłem, że nie interesuje mnie to pismo, bo nie do mnie jest adresowane. Nie wiedziałem jeszcze wtedy, że wziął akta i co z nimi zrobił. - mówi Arkadiusz Radecki. - Pracodawcą dla dyrektora ZGK jest burmistrz, to on nawiązuje i rozwiązuje umowę o pracę i nikt inny. Wojewoda nie jest pracodawcą dla dyrektora ZGK i nie jest moim przełożonym, jest nim dyrektor Tyburski i tylko on może mnie odwołać. Poprosiłem, by wyszli, bo wezwę policję. Dzwoniłem dwa razy, na 112, ale raz nikt nie odbierał, a drugi raz było zajęte. Po jakimś czasie pan Zdancewicz ponownie wszedł, ale już tylko z jakąś panią, z czerwonym mikrofonem, i dopytywał, czy dzwoniłem na policję, bo on chciałby tu coś robić. Po krótkiej wymianie zdań wyszedł. W piątek wieczorem pojechałem na policję i złożyłem doniesienie, bo taki mam obowiązek, o możliwości popełnienia przestępstwa z artykułów 224 i 227 kodeksu karnego (ten ostatni mówi, że kto podając się za funkcjonariusza publicznego albo wyzyskując błędne przeświadczenie o tym innej osoby, wykonuje czynność związaną z jego funkcją, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku).
- Gdy wróciłem około 14.30 od burmistrza – mówi dyrektor Tyburski – zastałem pana Zdancewicza i pana Kozaka, którzy chcieli ze mną porozmawiać. Pan Zdancewicz rozsiadł się w fotelu dyrektora Durbajły i oznajmił, że on tu jest dyrektorem i w poniedziałek przyjdzie do pracy. Przedstawiłem odmienne stanowisko, że decyzja wojewody nie jest prawomocna i na tym się skończyło. - opisuje dyr. Tyburski.
Wywiady przed zakładem
- W poniedziałek, 13 sierpnia, szopka się powtórzyła, ale byliśmy na to przygotowani – mówi Radecki. Opisuje, jak Jacek Zdancewicz pojawił się o siódmej rano w zakładzie, ponownie w towarzystwie mediów, ale nie został wpuszczony przez nowego ochroniarza. - Wiedząc już, że pan Zdancewicz wyciągnął jakieś dokumenty, musieliśmy je chronić, zwłaszcza te finansowo-księgowe, z okresu jego działalności. To daje do myślenia, dlaczego tak bardzo chce przejąć zakład. Nie został wpuszczony do zakładu, ale ta szopka trwała jeszcze ponad godzinę. Pan Zdancewicz udzielał wywiadów, później pan Hołubczak, Niektóre media się spóźniły, więc za pół godziny powrócił z tymi mediami przed zakład i znowu udzielał wywiadów. - opisuje wicedyrektor.
Ulica Wesoła
Pytam o zadanie wykonane na ul. Wesołej, gdzie ZGK położył, poza planem, kawałek bocznego odcinka drogi, do jednego z okazałych domów. Zbudował ją na terenie Nadleśnictwa.
- To prawda – potwierdza dyrektor Tyburski. - Ulica Wesoła nie została dokończona, ponieważ brakuje około 25 metrów utwardzenia. Nie dokończono jej, a zrobiono odcinek w bok. Jakby wyciągnąć kostkę z tego odcinka i położyć na Wesołej, to ta ulica byłaby zrobiona, a na którą była dotacja z gminy.
- To jest przestępstwo – ocenia Radecki. - Nie możemy rozliczyć tej inwestycji w stanie pozostawionym przez pana Zdancewicza i Heilika, bo złamalibyśmy prawo. Kwestią tego, dlaczego to zostało zrobione, kto kazał zrobić i za czyje pieniądze, zajmą się odpowiednie organy. My pracujemy tutaj nad tym, by dokończyć tę inwestycję, bo dopiero wtedy, według planu rzeczowego, można rozliczyć dotację.
Ulica Średnia
Przypomnijmy, że to ślepa uliczka od Zielonej. Pytam, czy była do zrobienia, tak jak została zrobiona.
- Była, tylko w innym zakresie. W zarządzeniu burmistrza miał być remont tej ulicy za kwotę 14.729 zł. Natomiast ówczesny dyrektor podpisał umowę na remont z PRD na kwotę 25.672 zł, bez zabezpieczonych środków w budżecie, czyli nastąpiło złamanie dyscypliny finansowej - mówi dyr. Tyburski.
Ulica Działkowa
Tutaj ZGK położył krawężniki, ale ludzi zbulwersowało to, że zrobiono to na wniosek przewodniczącego rady, którego o to poprosił jego kolega. Pytam, czy sprawdzono już dokumentację tej roboty. To, co ustalono, potwierdza nasze doniesienia prasowe.
- Pan przewodniczący rady przekazał prośbę pana K., który tam mieszka. Pan Heilik wziął trzech pracowników, wzięli nowy materiał z ZGK, bez żadnych kwitów, pojechali i zrobili. Byłem tam i widziałem, tam nastąpiło pogorszenie stanu bezpieczeństwa dla pojazdów, które tam się przemieszczają. To jest chore. - ocenia Radecki.
Most na Redze
Pytam, czy w trakcie kontroli pojawiły się inne podejrzane sprawy.
- Proszę zrozumieć, że ogrom materiałów nie pozwala, by w ciągu miesiąca odpowiedzieć na wszystkie pańskie pytania – mówi A. Radecki. Ale pojawiła się sprawa utrzymania bieżącego mostu na Redze.
- Panowie poświadczyli nieprawdę w dokumentach. Ja bym to nazwał tak, że chcieli wyłudzić od Gminy pieniądze na kwotę około 17 tysięcy złotych, a zrobili prace na około 3 tysiące. - mówi Radecki.
- Powinno być tak, że wykonują prace, wzywają mnie, jako pracownika urzędu, do odbioru prac, ja je potwierdzam i dopiero wystawiają fakturę. Tu nie było odbioru, tylko od razu przysłano fakturę – mówi Tyburski. - Wstawiono do faktury roboty, które nie były wykonane, na przykład malowanie poręczy, które nie były pomalowane. Wbudowano 1400 kg stali, a później okazało się, że to 150 kg i to jeszcze kupionych ze złomu.
- Mnożono koszty, by mieć pieniądze na przykład na kampanię medialną radnych i pana Zdancewicza. - ocenia Radecki.
Nagany za kradzieże paliwa
Kradzież paliwa również została potwierdzona, i to przez... ówczesnego dyrektora Zdancewicza. Mówi się o kilku tysiącach litrów. Przyznało się kilku pracowników. Co zrobił dyrektor? Udzielił nagany!
- Przed odwołaniem dyrektor znowu powziął informację, że znowu są kradzieże paliwa. Co zrobił? Nic. - mówi Radecki.
Sprawa załatwiona w jeden dzień
- Od kilku miesięcy mieszkańcy zgłaszali, że osoba, która jest inkasentem na parkingu, nie jest oznaczona. Osobiście prosiłem wielokrotnie dyrektora Heilika, by to zrobić. Burmistrz powołał pana Radeckiego i na drugi dzień zostało to załatwione – daje przykład działalności ZGK dyr. Tyburski.
Co ujawniają dokumenty i co jeszcze ujawnią
Na koniec o bulwersującej sprawie udzielenia urlopu bezpłatnego pracownikowi, który poszedł siedzieć do więzienia. Okazuje się, że był zatrudniony na stanowisku urzędniczym, na którym wymagana jest niekaralność. Najprawdopodobniej już z więzienia przysłał on podanie o urlop i dyrektor mu go udzielił, na trzy lata, do 2014 roku! Wicedyrektor pokazuje pismo z decyzją Zdancewicza i dodaje – wielu uczciwych ludzi szuka pracy, ale jej nie znajduje, a tu człowiek ma zapewnione miejsce pracy, nawet jak jest karany i go nie ma przez trzy lata. Jak pan myśli, dlaczego? - pyta raczej retorycznie. Co jeszcze ujawnią dokumenty Zakładu Gospodarki Komunalnej? Dowiemy się wkrótce.
Kazimierz Rynkiewicz
jędrzej,bogdanek,darcio i panie na miejscach urzędowych tesz po cichu biorą wiele co nie ich tylko to lepiej robią,poniewasz nikt ich na tym nie złapał
~
2012.08.31 10.21.38
Zasady naliczania emerytury są dość skomplikowane. Żeby je zrozumieć, konieczne jest poznanie terminów związanych z wyliczaniem emerytur takich, jak:
- kwota bazowa - to 100% przeciętnego wynagrodzenia, które zmniejszone zostanie o składki na ubezpieczenie społeczne, w poprzednim roku kalendarzowym. Obowiązuje od 1 marca do końca lutego roku następnego. Aktualna kwota bazowa obowiązująca od 29 lutego 1 marca 2012 roku do 1 marca 28 lutego 2013 roku wynosi 2 974,69 zł.
- okresy składkowe - wszystkie okresy ubezpieczeniowe opłacania składek na ubezpieczenie społeczne, a więc np. zatrudnienia na umowę o pracę, pobierania zasiłku macierzyńskiego;
- okresy nieskładkowe - czas, za który nie były odprowadzane składki, ale okresy te uwzględnia się przy ustalaniu prawa do emerytury (np. urlop wychowawczy, zasiłek chorobowy, studia);
- kapitał początkowy - hipotetyczna emerytura, która została wyliczona z lat pracy sprzed 1999 r. Brane pod uwagę są wynagrodzenia:
a) z 10 kolejnych lat przepracowanych kalendarzowych z przedziału lat 1980 – 1998 wybranych przez wnioskodawcę;
b) z wybranych ze stażu pracy dowolnych 20 lat, w których uzyskano najwyższe zarobki;
c) osobie urodzonej w dniu 31 grudnia 1968 r. lub później z faktycznego okresu zatrudnienia, jeśli osoba pracowała krócej niż 10 lat;
d) z faktycznego okresu zatrudnienia, gdy emerytura wyliczana jest dla osoby urodzonej przed 31 grudnia 1968 roku, która z powodu studiów, służby wojskowej lub urlopu wychowawczego nie ma 10 lat pracy.
~
2012.08.31 10.20.09
Do końca 2012 r. kobieta może przejść na emeryturę w wieku 60 lat, a mężczyzna w wieku 65 lat. Potem ustawowy wiek emerytalny będzie rósł co kwartał o miesiąc - do 67 lat dla kobiet i mężczyzn.
Zmiana dotknie już kobiet urodzonych w styczniu 1953 r., które, według wcześniejszych przepisów, mogłyby odchodzić na emerytury w styczniu 2013 r. Termin ten przesunie się dla nich o miesiąc, czyli na luty 2013 r. Mężczyźni urodzeni w styczniu 1948 r., zamiast odejść na emeryturę od stycznia 2013 r., będą to mogli zrobić dopiero od lutego 2013 r.
Nowe zasady, czyli obowiązek pracy do 67. roku życia bez względu na płeć, w pełni obowiązywać zaczną w 2040 roku.
Kaziu dalej śledzi kontrrewolucję ! Ukryty i zamaskowany w krzakach patrzy na was przez lornetkę...Czujne oko Kazika nic nie pominie. ..czujniejsze niż czekisty. Właśnie do niego czołgam się na brzuchu, ze śniadaniem : Kaziu nie strzelaj !
~
2012.08.30 08.45.42
...a to co innego-jak szef każe, nie mam pretensji :-))))))))))))))
~
2012.08.30 07.17.10
...bo mi każą !
~
2012.08.30 07.16.33
Podaj powód -dlaczego usuwasz wpisy ?
~Starzec
2012.08.30 07.13.21
Na razie powiat śpi -więc nie przeszkadzam, ani nie sprowadzam rozmowy na boczny tor ! Więc dlaczego mnie usuwasz ?
~Starzec
2012.08.30 07.11.24
A cóż ja takiego napisałem, że usuwasz ? nie trolluję, nie obrażam...panu się nie podoba ?. ..no i mamy Trybun Ludu ! :-(
~Starzec
2012.08.30 07.06.39
Jak nie masz argumentów -to mnie "zbanuj "...przecież jesteś wolnościowcem i republikaninem !
~Starzec
2012.08.30 06.47.27
chcesz się ze mną napić kawy ? :-)))
~Starzec
2012.08.30 06.46.00
I uważaj komu zarzucasz kłamstwo - ja nie kłamię !
~Starzec
2012.08.30 06.35.49
I zapamiętaj, że to Ty sprzedajesz produkt, a ja kupuję -więc się nie wymądrzaj...tylko wiedz...z kim tańczysz łyczku i kogo chcesz jebutać !
~Kazimierz
2012.08.30 05.28.49
Nie wiem starcze o czym prawisz, o jakim wycieku, sam widzisz, że coś zasłyszałeś, co dodałeś i wychodzą kłamstwa. Czy tobie zarzuciłem kłamstwo? Jakiemuś anonimowi, bez nicku. Jak się do niego przyznajesz, to się podpisuj.
Zbanowałem trola, który wrzucał do różnych artykułów, że niby redakcja "sfora" coś troluje, dałem mu ostrzeżenie, ale nie posłuchał i teraz krzyczy coś o cenzurze. Słusznie mówisz - rządź, więc informuję, że ja tu rządzę, bo mam myszkę i dostęp. Jak komuś się to nie podoba to może założyć własny blog i tam puszczać cały ściek przez 24h. Tu tego nie będzie. I tak jestem cierpliwy - chyba to doceniasz:)
~Starzec
2012.08.30 05.12.45
Ja trolluję ? - nie bądź bezczelny ! Chcesz usuwać niewygodnych -to usuwaj ! Nie pouczaj mnie, bo ja więcej już zapomniałem, niż ty się nauczyłeś w życiu. Kiedy kłamałem ?...a, że z Twojej redakcji "wyciekła informacja" i została publicznie podana -to kłamstwo ? więc mam ostrzeżenie ( a czort wie -komu ty przekazujesz informacje ? Niby nic, ale jedna ważną z tysiąca można wyłowić ! ). Zaczynasz upodabniać się do Trybuna Ludu - chcesz tak skończyć ?. Zrozum Kaziu-gówno mnie obchodzi pora dnia, że "zaczynasz od rana" -nie wyjeżdżaj mi tu z prowincjonalnym myśleniem. Ryżemu kiedyś napisałem: "Zostałeś premierem -to rządź" i tobie to mówię. Jesteś redaktorem - to słuchaj a nie pouczaj i wymądrzaj się...chyba że jesteś usłużny kundelek taki mass-merdia...w co nawet ja nie wierzę !
~Kazimierz
2012.08.30 04.56.17
Jak ma się dzieci, to nie mogą być byłe, a opieprzać pisze się przez rz. Jeżeli domagasz się szacunku, to rozmawiaj na temat, nie zmyślaj, nie pluj jadem, nie kłam, nie troluj. Ok? Napisz co ci w duszy gra, z czym masz problemy, porozmawiamy, możemy nawet wypić kiedyś kawę:)
~
2012.08.30 04.49.49
Nieie dyskutujesz ze swoją baba w kuchni czy kochanką-więc trochę szacunku dla rozmówcy -a opiepszać to możesz swoją babę lub swoje byłe albo dzieci, jeżeli takowe posiadasz !