(GRYFICE) Otrzymaliśmy od pani Danuty Bogdaniec apel, który publikujemy poniżej. Sprawa jest poważna, bo dotyczy dzieci, a więc i przyszłych pokoleń. Idea solidaryzmu społecznego zakłada, że to właśnie przyszłe pokolenia będą utrzymywać obecne, choćby w formie utrzymywania ubezpieczeń społecznych obecnie pracujących. Jednak może okazać się, że chore pokolenie nie będzie w stanie wypracowywać dochodów, gdyż samo będzie potrzebować leczenia.
Od wieków różni myśliciele i nauczyciele społeczni w różnych kulturach, na wszystkich kontynentach, wskazują na jedzenie, jako pierwotną przyczynę zdrowia lub choroby (np. makrobiotyka), przynajmniej na poziomie biologicznym. Mamy też za sobą doświadczenia krajów, które wcześniej od nas weszły na drogę szybkiego postępu cywilizacyjnego i związanego z nim stylu życia, w tym szybkiego odżywiania się (fast food). Te doświadczenia są negatywne. Ilość ludzi otyłych w tych krajach jest wielokrotnie większa, niż w Polsce. Podczas gdy my zaczynamy, oni kończą, czyli modyfikują to jedzenie i opracowują specjalne programy zdrowotne i społeczne, mające odwrócić złe tendencje zdrowotne i społeczne. Aspekt zdrowotny jest oczywisty, ale indywidualny, ale jest też aspekt społeczny, czyli zwiększone wydatki na służbę zdrowia, programy profilaktyczne i koszty wyłączenia osób chorych z życia społecznego i gospodarczego.
Czy musimy powtarzać bezkrytycznie złe doświadczenia tamtych krajów? Nie musimy. Powinniśmy być mądrzejsi przed szkodą. Nie ma nic cenniejszego niż zdrowie, a tym bardziej zdrowie naszych dzieci. Warto więc chwilę zastanowić się, co jemy i co jedzą dzieci i jaką kulturę jedzenia propagujemy.
Pani Bogdaniec jak na razie samotnie podjęła działania w powiecie, by nam te zagrożenia uświadomić. Napisała Apel w tej sprawie i zbiera pod nim podpisy, by dotrzeć do jak największego grona osób.
Powiedziała nam, że Apel już poparła między innymi część środowiska lekarzy rodzinnych i dyrektorzy obu szkół podstawowych oraz gimnazjów. Niektórzy z dyrektorów obiecali, że dołożą wszelkich starań, by nauczyciele z ich szkół nie zabierali dzieci do Mc Donald.
Niestety ogromna większość rodziców nie zechciała poprzeć Apelu, czy to otwarcie przyznając, że sami lubią jedzenie z fast foodów, czy to tłumacząc się koniecznością przyjmowania zmian, jakie nadchodzą.
- Jest to smutny fakt, bowiem oznacza, że większość rodziców bezkrytycznie akceptuje nie tylko „śmieciowe jedzenie”, ale pozwala również na kształtowanie nawyków żywieniowych przez wielkie korporacje, których nie obchodzi zdrowie, a jedynie pieniądze. Zdaje się, że tylko nieliczni dostrzegają niebezpieczeństwo w polityce manipulowania dziećmi w celu uczynienia z nich swoich przyszłych klientów. Alternatyw dla fast foodów jest wiele, wystarczy tylko chcieć. - mówi i apeluje do mediów oraz ludzi mądrych o naświetlenie zagrożeń związanych z tym tematem. My podpisujemy się pod tym apelem i zachęcamy do dyskusji i wypowiadania się na łamach gazety.
Kazimierz Rynkiewicz
APEL DO RODZICÓW I NAUCZYCIELI
„Nie czyńmy atrakcji z wizyt w McDonald”
Firma McDonald’s jest prymusem w przyciąganiu klientów. Najbardziej zagrożone są dzieci. Dla nich są tu zawsze zestawy z jakąś zabawką i to taką, że warto przyjść ponownie, by otrzymać kolejną, która pasuje do poprzedniej. Dzieciom odpowiada smak dań- ciepłe, łatwe do zjedzenia (miękka, słodkawa bułka z mielonym mięsem w środku), do tego ulubiona cola do popicia, lody lub ciasteczko.
Na łamach „Gedigo” przytoczono opinię dr Ewy Lange z Poradni Dietetycznej SGGW: „W pułapkę fast foodów szczególnie łatwo wpadają dzieci. One przede wszystkim akceptują smak słodki, dlatego dość trudno jest przyzwyczaić dziecko do jedzenia warzyw, które, nie przyprawione, mają w większości smak gorzki. Dodatkowo dzieciom pobyt w restauracji fast food kojarzy się z przyjemnością (dostało zabawkę) i z nagrodą, rodzice bowiem często traktują weekendową wyprawę do McDonald lub Pizza Hut jako nagrodę za dobre stopnie lub dobre zachowanie”. Jest to więc wyjątkowe… i takim często pozostaje w życiu dorosłym.
Chemiczna magia McDonald…
O charakterystyczny smak frytek czy hamburgerów McDonald’s dbają naukowcy, którzy czerpią wiedzę z różnych dyscyplin, m.in. z chemii organicznej, biologii, a nawet psychologii i fizjologii. W efekcie do rąk, a potem żołądków konsumentów trafia jedzenie, które po prostu uzależnia.
+ Głównym surowcem jest mięso z mechanicznego odmięśniania kości MOM (70% wody, 20% tłuszczu, nie mniej niż 12% białka). Dodatek do MOM syntetycznych przeciwutleniaczy hamuje utlenianie tłuszczów w czasie przechowywania zamrażalniczego, lecz nie wstrzymuje tworzenia się obcego, niepożądanego zapachu. W składzie hamburgerów znajdują się też, m.in. jelita, trzewia, resztki skóry, odpady rzeźnicze, wymiona, a także modyfikowane tłuszcze nienasycone, które są szkodliwe i rakotwórcze. Wszystko to staje się pyszne po dodaniu odpowiednich smaków i zapachów- gdyby nie one „mięso” Mc Donalda byłoby bez smaku.
+ McNuggetsy tylko w 50% składają się z mięsa (MOM) reszta to wypełniacze i dodatki np. fosforan aluminiowo-sodowy, który powoduje odwapnienie kości i zaburzenia oddychania, polimer krzemu (polidimetylosiloksan) - używany, m.in. do produkcji dezodorantów, mydeł i smarów. Są to tylko niektóre z „polepszaczy”.
+ Potrawy zawdzięczają swój apetyczny wygląd środkom koloryzującym, jakich używa się w kosmetykach, artystycznych farbach olejnych czy farbach do malowania ścian. Kruchość i świeży wygląd sałatki zawdzięczają m.in. siarczynom. Zapach truskawkowy to połączenie 49-ciu chemikaliów (np. w napojach typu shake).
Dlaczego ludzie lubią to jeść?
Przeprowadzono specjalistyczne badania i w 2003 roku w BBC News ukazała się informacja pod znamiennym tytułem - „Fast food‚ as addictive as heroin”, w której dowodzi się, że cukier, tłuszcz oraz sztuczne dodatki zawarte w hamburgerach mogą uzależniać jak narkotyk! Sztuczne aromaty i koloryzatory dają złudę „dobrego i świeżego jedzenia”. Poza tym wystarczy zajrzeć na fora internetowe - są one pełne opinii ludzi, którzy choć w domu odżywiają się zdrowo, to raz w tygodniu muszą zjeść coś w McDonald lub inny fast food ponieważ „nie mogą wytrzymać bez tego smaku”.
Apelujemy do rodziców!
Dziecko naśladuje zachowania rodziców na każdej płaszczyźnie; to MY odpowiadamy za złe nawyki żywieniowe swoich dzieci oraz ich konsekwencje.
Apelujemy do nauczycieli!
Zwracamy się do Państwa jako do gryfickiej elity intelektualnej. Warto połączyć wycieczki z kształtowaniem dobrych nawyków żywieniowych. Mc Donald jest łatwym rozwiązaniem, lecz to, co łatwe rzadko bywa dobre.
Danuta Bogdaniec
Brawo Danusiu, komentuję za póżno, ale lepiej póżno niż wcale, popieram. Jedzenie śmieciowe to w przyszłości wrzody, i nowotwory. Chrońmy przed tym swoje dzieci. Sami byliśmy karmieni zdrową żywnością, która jeszcze jest dostępna.
~Tango
2012.07.15 21.18.46
gratuluję odwagi w podjęciu tematu
~Looki
2012.07.15 18.23.58
pani Danuto bez złudzeń, nauczyciele w Polsce nie są elitą, gdyby byli to oni by napisali ten apel, a nie byli jego adresatami
~USA
2012.07.12 13.38.29
Ja w Macdonaldzie zamawiam hamburgera marki Mac Royal i zapijam to wielkim waniljowym szejkiem i wtedy czuję, że żyje. Czuje się jakbym był Amerykaninem i kocham to uczucie!
~
2012.07.11 17.41.33
Niestety to smutne, ale Pani Bogdaniec ma rację. Główną atrakcja 99% wycieczek do większego miasta przy okazj projekcji filmu, wizyty jakiejkolwiek jedną z czołowych atrakcji są Mac Donaldy, niektórzy uważają że to minister Oświaty tak zaleca by przypodobać się Tuskowi.
~Kondor
2012.07.11 17.08.23
jak widać jedzenie ma wpływ na rozwój tkanek mózgowych
~
2012.07.11 15.38.07
Ostatnio byłem to jeszcze było zamknięte.
~
2012.07.11 14.16.07
Do Kołobrzegu nie blizej?
~
2012.07.11 13.31.15
Po takiej lekturze jade do Goleniowa na Bic Maca z dużym zestawem - pycha mniam :D