(ŁOBEZ) Podczas posiedzenia komisji połączonych sołtysi poruszyli problem finansowania imprez we wsiach. W tym roku nastąpiły bowiem zmiany dotyczące zarówno organizacji, jak i finansowania.
Niegdyś takie święta jak Dzień Matki czy Dzień Dziecka sołtysi organizowali sami. Dzisiaj mogą to robić za pośrednictwem i przy pomocy świetlic wiejskich. Okazało się, że zmiany, które miały im pomóc, są kwestionowane.
Imprezy dla dzieci we wsiach w części finansowane są z tzw. alkoholówki. Muszą być więc wydane na profilaktykę. Aby pomóc sołtysom w organizacji tego typu imprez i w odpowiednim wydawaniu funduszy postanowiono, że sołtysi mają uzgadniać te kwestie ze świetliczankami, które są przeszkolone m.in. pod tym kątem. Nie otrzymali niczego na piśmie, a przede wszystkim nie wiedzieli, ile jest pieniędzy na ten cel. A jest o wiele mniej niż w latach poprzednich. Dla porównania niegdyś mieli do wydania około 20 tys. zł obecnie 8 tys. zł. Niektórzy sołtysi powiedzieli wręcz, że za 150 zł, nie będą upokarzać się przy pisaniu wniosków, aby zorganizować dzieciom zabawę, tym bardziej, że potrzebują na to kilka razy więcej.
Podnosili m.in. to, że nie mogą sobie niczego zaplanować, bo nie wiedzą ile dostaną pieniędzy od dyrektora ŁDK, tym bardziej, że piszą we wnioskach, ile pieniędzy potrzebują np. na finansowanie Dnia Dziecka, a dostają mniej.
Wiceburmistrz Ireneusz Kabat wyjaśnił, że pieniędzy z alkoholówki na dofinansowanie działań profilaktycznych na terenach wiejskich nikt nie cofnął. Różnica polega na tym, że pieniądze te będą na program profilaktyczny i nie będzie ich można wydać np. na zakup kurczaków.
- Wszystko wzięło się z nieporozumienia, albo niedokładnie sołtysi słuchali. Sami napisaliście, że są świetlice na wsiach, a wy musicie organizować imprezy. Cel był taki, abyście usiedli z paniami świetliczankami i razem ustalili, co chcecie robić, a tym już pan dyrektor niech się zajmuje. Nigdzie nie musicie jechać, tylko usiąść z tą panią i razem ustalić, aby nie było, że sołtys sobie a świetliczanka sobie. Po to jest świetlica, aby wam pomóc, a nie, żeby sołtys wszystko załatwiał. Takie były wnioski, że to na was wszystko jest scedowane. Chodziło o to, aby świetlica angażowała się w to i taki był zapis, a nie, żeby was pozbawić środków. A tam, gdzie są sołtysi sami, bez świetlic, zostało bez zmian, zawsze składaliście do nas takie wnioski i było dobrze. Prosiłem, by w porozumieniu z panią świetlicową napisać wniosek do pana dyrektora i my takie środki przyznajemy tylko na profilaktykę, od razu mówię, że nie tak jak to robiliście wcześniej, że robiliście ognisko, kupiliście kilka kilogramów kiełbasy, bo to nie jest profilaktyka. Jeśli ktoś będzie miał bardzo dobry program dostanie więcej, właśnie po to, by promować takie osoby, które naprawdę robią więcej – powiedział wiceburmistrz Ireneusz Kabat.
Sołtysi podważali konieczność pisania kolejnych programów, gdy już raz składają taki, w którym zawarte są imprezy dla dzieci na cały rok. Pytali również, dlaczego dyrektor ŁDK nie informuje ich czy będzie organizował u nich cokolwiek dla dzieci.
Poproszono o pomoc przy pisaniu wniosków, toteż przewodniczący Rady Miejskiej Kazimierz Chojnacki zaproponował, aby dać sołtysom wzór wniosków, zaproponowano również, aby jasno określić na co pieniądze mogą być wykorzystane i w jakim procencie do ogółu wydatków.
Sołtysi podnosili również wysokość kwoty przyznawanej na ten cel, podawali przykłady gdzie sołectwa z innych powiatów mają do dyspozycji nawet kilkanaście razy więcej. Jeden z sołtysów przyznał, że on dostał na organizację 150 zł, zapowiedział, że woli udać się do sponsora i dostać więcej pieniędzy niż żebrać o taką kwotę w Urzędzie Miejskim.
Inny sołtys podał przykład dofinansowywania kół łowieckich, które otrzymują 1.500 zł na jedzenie, gdy wioska otrzymuje „znaczone” pieniądze w wysokości 200 zł, które musi wydać na ściśle wyznaczony cel.
D. Ledzion wyjaśnił, że największy problem to komunikacja, bowiem nie ma połączenia ani internetowego ani telefonicznego. Panie świetliczanki muszą przyjeżdżać do Łobza po pismo. MM