W sprawie Światowida - polemika z panem Kazimierzem Czmielewskim
(ŁOBEZ) Po opublikowaniu wywiadu z panem Kazimierzem Czmielewskim pt. „Światowid wciąż budzi emocje”, na stronie internetowej tygodnika skomentował go pan Filip Mężyński, były członek zarządu Światowida, który jednocześnie upoważnił redakcję do publikacji odpowiedzi w wersji papierowej tygodnika, co niniejszym czynimy.
* * *
Zostałem przywołany do tablicy, więc pozwolę sobie na popełnienie kilku zdań.
Na wstępie chciałbym sprostować jeden szczegół dotyczący mojej osoby - od kilku lat jestem mieszkańcem Lęborka w województwie pomorskim, a nie jak podano Szczecina, co nie zmienia faktu, że wciąż czuję się Łobzianinem. Zrezygnowałem z członkostwa w Klubie z tego właśnie powodu, że nie mieszkam już w Łobzie i właśnie po to, by nie blokować miejsca komuś bardziej przydatnemu, kto może mu poświęcić więcej niż ja.
Ciężko jest mi się odnieść w kilku zdaniach do wszystkiego, o czym mówi Pan Kazimierz Czmielewski, bo pada tu bardzo wiele różnych opinii, sądów, zarzutów, pomówień, przekłamań, uogólnień czy zwykłych bzdur. Jednakże czuję się w obowiązku, by kilka spraw wyjaśnić. Będę je wypunktowywał, bo tak będzie mi łatwiej, a myślę, że dla czytających, czytelniej.
1. Pomówienia. - Jeśli ktokolwiek czuje się przeze mnie pomówiony przez to, co gdziekolwiek napisałem, jestem gotów ponieść tego wszelkie konsekwencje, włącznie z rozprawą przed odpowiednim sądem. Zazwyczaj na poparcie tego co piszę mam dowody i nie zdarza się, żebym zamieszczał jakiekolwiek komentarze anonimowo. Owszem w tym konkretnym przypadku napisałem to co Pan Kazimierz mówi, z tym, że nie napisałem, o który zarząd mi chodzi - dotknięci poczuli się zapewne Ci, którzy byli winni, bo jak ktoś takich rzeczy nie robił, to wiedział, że nie o niego chodzi. Pragnę jeszcze dodać, że bardzo wiele ze słów, jakie padły na potrzebę tego wywiadu, to są właśnie pomówienia, na które - jestem absolutnie pewny - Pan Kazimierz nie ma żadnych potwierdzeń.
2. Ryszard Sola w zarządzie. - Ludzka pamięć ma to do siebie, że nie jest niezawodna, przez co Panu Kazimierzowi umknęło co następuje. Na pamiętnym walnym, Panu Ryszardowi Soli (dyr. ŁEC) zaproponowano oficjalnie członkostwo w zarządzie, gdyż uzyskał on wysoki wynik w głosowaniu. Pan Ryszard uprzejmie za zaproszenie podziękował, argumentując to tym, że skoro na owe zebranie przyszliśmy z programem działania i w konkretnym składzie, pozwoli on nam się wykazać, gdyż ów program mu się podoba. Tego już nie jestem pewny, ale zdaje się, że podobną propozycję odrzucił Pan Michał Karłowski.
3. Nasz program. - Znów chyba kiepsko z pamięcią, ale Pan Kazimierz dobrze zapamiętał, iż ów program mieliśmy przygotowany na komputerze. Komputery też są zawodne, ale program wówczas odczytany wciąż w komputerze mam i wynika z niego coś absolutnie odwrotnego do słów Pana Kazimierza. Nie będę się wdawał w tej chwili we wszystkie jego punkty, ale podstawowymi i najważniejszymi były:
- wyjście z długów
- dobra pozycja na koniec sezonu i awans w przyszłym
- normalizacja spraw z drużyną rezerw
- utworzenie sekcji cheerliderek
- rozpoczęcie współpracy ze szkołami.
Wszystkie powyższe cele zostały osiągnięte, a w przypadku piłkarzy awansowali także juniorzy. Mimo braku dotacji Klub nie ma też długów, co bez wątpienia można uznać za rzecz dziwną. Pan Kazimierz twierdzi, że współpracy ze szkołami nie było. Skąd więc na pierwszym spotkaniu w sprawie grupy tanecznej dziewcząt wzięło się ich prawie 150? Wyjaśniam - właśnie po spotkaniach, które ówczesny prezes odbył w szkołach naszego pięknego miasta, a na których do wstąpienia namawiał. Pan Kazimierz szkołę już skończył jakiś czas temu i raczej nie ma wielkiego pojęcia, co się w nich dzieje, więc uprzejmie informuję, że Janusz Skrobiński osobiście wręczał nagrody wszystkim młodym zawodnikom na apelach w szkołach, do których uczęszczali, tak, by wszyscy ich koledzy widzieli, że są doceniani, jako sportowcy reprezentujący szkołę czy nasze miasto. Czy robił to ktokolwiek przed nim? Nie.
4. Powołanie Dyrektora Klubu. - To jest absolutna mrzonka, na którą chyba tylko człowiek niespełna rozumu byłby się w stanie zgodzić. Przecież to musiałby być ktoś na etacie, i miałby jeszcze mieć dwóch ludzi, a skąd brać na to pieniądze? Kiedyś była taka opcja i bardzo dobrze to pamiętam, osoba ta miała jednak, w zamyśle, sama na siebie zarabiać pozyskiwaniem sponsorów, reklamodawców itd. - nie w Okręgówce, nie w Łobzie. To by nie miało prawa się udać.
Teraz jest prezes i ma v-ce i skarbnika, którzy pracują za darmo, czyli trzech ludzi w zarządzie - więc chodzi o to, żeby zrobić trzech ludzi na etatach - przecież to jakaś paranoja jest.
5. Badania zawodników. - Krótko i na temat; lekarza nie ma, bo Klub na niego nie stać w obecnej sytuacji, natomiast zawodnicy bez badań nie mogą rozgrywać spotkań, a przed każdym meczem sędziowie je sprawdzają. Podstawowe potrzeby zawodników są zaspokojone, choć niestety są ograniczone do niezbędnego minimum. Tak się kraje jak materiału staje.
6. Dom kultury. - No właśnie, dlaczego nie dom kultury? Może Pan Kazimierz pociągnie ten wątek, bo może to być ciekawe, ale w oderwaniu już od spraw Światowida, bo ja sam też jestem ciekawy, czemu dom kultury tego nie robi.
7. Trener Grzegorz Pawlak. - Mówienie o tym, że awans to jedynie jego zasługa, to spore nadużycie, bo drużynę wcześniej prowadził Janusz Skrobiński, który ściągnął w owym czasie takich zawodników jak Łukasz Petera, Michał Niedźwiecki czy Tomasz Skibiński, o których wartości dla Klubu i awansu nie sposób zapomnieć. Poza tym Pan Grzegorz Pawlak sam zrezygnował z funkcji trenera, jego nikt nie zwolnił.
8. 20 tys. długu, który przejął śp. Andrzej Belina. - Rozumiem, że chodzi o czas po prezesie Piotrze Ćwikle, być może tym razem to mnie pamięć zawodzi, ale wydaje mi się, że to właśnie Piotr Ćwikła spłacił podczas swojej kadencji największą część długów MLKS-u. O ile mu się faktycznie nie udało i coś po sobie pozostawił, to sądzę, że nie była to aż tak duża suma. Można to jednak na pewno sprawdzić. Jeśli zaś chodzi o śp. prezesa Belinę, to na pewno ograniczył on dość drastycznie wydatki, w tym na pensje trenerskie, o czym wciąż na nieoficjalnej stronie klubu dostępny jest wątek. Ponadto prezes Belina wywalczył u ówczesnego burmistrza zwiększenie dotacji, ale zrezygnował ze względu na pogarszający się stan zdrowia - chętnych nie było i był pat. Dopiero na drugim lub nawet trzecim zebraniu wybrano na prezesa Pana Szarkiewicza, a po jego skróconej kadencji dopiero wówczas wybrano Janusza Skrobińskiego. W wywiadzie pominięto właśnie Pana Szarkiewicza.
9. Radny Zbigniew Pudełko. - Już prezesem był i za jego kadencji drużyna spadła do okręgówki, z której wygrzebała się dopiero w zeszłym roku. Była mowa o 20 tys. długu, które spłacił śp. Prezes Belina. Jak już napisałem, przed nim spłacał to Piotr Ćwikła, a kto był prezesem przed Panem Ćwikłą - właśnie Pan Zbigniew Pudełko. Czy on też po kimś spłacał długi? Pozostawię to pytanie bez odpowiedzi;) Jeśli Pan Kazimierz uznaje Pana Pudełko za profesjonalistę, to bardzo proszę, by Pan Kazimierz zapytał o mecz, w którym jego syn odniósł kontuzję i jak wyglądała sprawa z odszkodowaniem za nią. Ja temu człowiekowi nie ufam za grosz i nigdy bym na niego nie zagłosował i nie zagłosuję, a jeśli Pan Kazimierz utrzymuje, że Pan Pudełko nie ma ambicji by „przejąć władzę”, to bardzo mnie to cieszy, mimo, że w to nie wierzę. Choć z drugiej strony, gdyby tym prezesem jednak chciał zostać, to musiałby zrezygnować z funkcji radnego, a to raczej w jego przypadku nie wchodzi w grę.
Większość pozostałych spraw, to są wciąż te same rzeczy powtarzane jak mantra. Nie wiem, czy ich autorzy liczą, że kłamstwo powtórzone milion razy w końcu się stanie prawdą. Nie, nie stanie i koniec, kropka.
Jednak pozwolę sobie wysnuć pewne przypuszczenie. Pan Kazimierz we wstępie samego wywiadu nazwany został „działaczem”. Być może kiedyś tak było, młody jestem, więc nie pamiętam, ale odkąd pamiętam, to Pan Kazimierz jest/był (bo sam już nie wiem) członkiem klubu, na pewno jego wiernym kibicem, ale od wielu już lat nie pełni w klubie czy zarządzie żadnej funkcji. Niestety więc, wszystkie te informacje, które przedstawia i uważa za wiarygodne, są w rzeczywistości opiniami/poglądami/sądami zasłyszanymi od innych osób, a nie wyniesionymi ze źródła. Opinia czy osąd tych tematów jest już jednak jego własny. Dlatego też nie mam specjalnie pretensji do Pana Kazimierza o to, że je wygłasza, mimo, że są nieprawdziwe. Mam za to pretensje do nieznanych mi osób, które owe informacje Panu Kazimierzowi „sprzedają”, gdyż opowiadają mu bzdury. Konkludując - osąd powstały na podstawie bzdurnej informacji obligatoryjnie jest również bzdurą. Nie wiem, czym te osoby zasłużyły sobie na szacunek i wiarę Pana Kazimierza, ale chyba czymś szczególnym, skoro wszyscy inni, oprócz nich, to amatorzy, kabareciarze, kłamcy, złodzieje i kombinatorzy. Coś mi ta retoryka przypomina, ale chyba już nikt do tego wracać nie ma ochoty.
Szanowny Panie Kazimierzu - nie wiem, czy ma Pan ochotę usłyszeć radę od młodszego od siebie, ale naprawdę szczerze radzę, czy wręcz proszę, by zmienił Pan swoich informatorów lub przynajmniej wnikliwie weryfikował przekazywane Panu przez nich informacje. Dla mnie liczy się tylko dobro Światowida. Od zawsze na przekór tym, co nie wierzą. Światowid Łobez.
Filip Mężyński
Ojeju Światowid klub powalający na kolana pewnie przejdzie metamorfozę pfffff od 20 lat na dnie i buszuje miedzy wodorostami a niedługo zagrzebie się w mule, a ten klub to ładowanie kasy w studnie bez dna bo to nigdy nic z tego nie było nie ma i nie będzie i nikt nie myśli zainwestować w coś nowego boks mma podnoszenie ciężarów kulturystyka zapasy tylko rzucić piłkę i biegajcie sobie bo to jedni i ci sami zmieniają stołki i jak byli mali to kopali butelkę po podwórku na patologi i teraz myślą że wszyscy muszą kopać całe życie i nic nowego a są bardziej interesujące sporty. Ale jeżeli się ma to samo w głowie co w wnętrzu piłki to nie dziwo że jest tylko ten jeden nędzny klubik.