(ŚWIDWIN) Czy sprywatyzowane lub skomunalizowane byłe państwowe PKS-y mogą przetrwać na rynku, na którym panują brutalne zasady gry? Do tego w czasie ogromnego wzrostu obciążeń podatkowych? Zastanawiali się nad tym prezesi spółek przewozowych, którzy chcieli także rozmawiać na ten temat z posłami zachodniopomorskimi. Przybył jeden.
Spotkanie odbyło się 27 lutego w sali starostwa w Świdwinie, z inicjatywy prezes PKS Świdwin pani Beaty Mieczkowskej-Mistak. Przybyli przedstawiciele firm przewozowych zajmujących się przewozami pasażerskimi z całego województwa zachodniopomorskiego, którzy pracowali nad wspólnym stanowiskiem, jakie chcieli przekazać posłom. Przybył jeden - Stanisław Wziątek, który obiecał przekazać je do zespołu, jaki tworzą posłowie zachodniopomorscy. Przedstawianych problemów wysłuchał również wicemarszałek Sejmiku Andrzej Jakubowski.
Podczas spotkania dyskutowano o aktualnej sytuacji ekonomicznej w przedsiębiorstwach, o ulgach szkolnych w kontekście obywatelskiego projektu ustawy o ulgach, propozycjach dotyczących podatku akcyzowego i promocji przedsiębiorstw.
W imieniu przewoźników krajowych mówił o nich Zdzisław Szczerbaciuk, prezes Polskiej Izby Gospodarczej Transportu Samochodowego i Spedycji (PIGTSIS), który zwrócił uwagę na to, że w przyszłym roku różne części kraju mogą zostać pozbawione komunikacji publicznej. Chodzi o to, że status przewoźników publicznych nie jest uregulowany, muszą one na rynku ścigać się z firmami prywatnymi i często przegrywają, gdyż te firmy wchodzą na najbardziej dochodowe trasy, i jeżeli PKS-y na nich nie zarobią, to nie będą w stanie obsłużyć tras niedochodowych, czyli wiele wsi zostanie bez komunikacji.
Najdosadniej obecną kondycję spółek przewozowych przedstawił prezes spółki PKS Gryfice Zygmunt Dziewguć.
- Szukamy oszczędności, żeby utrzymać firmę. W 2011 roku musieliśmy zapłacić o milion złotych więcej za zakup paliwa, co wynikało z podwyżki cen. Nie mogliśmy aż tyle zarobić, więc firma wygenerowała stratę. W tym roku od stycznia wzrosła akcyza i podatek oraz o 2 procent składka rentowa, a więc znowu wzrosną nam koszty o około milion dwieście złotych. A skąd je wziąć? Ja nie zarobię tego na rynku.
Rząd bardzo sprytnie stosuje tak zwany parapodatek, obciąża wszystkie firmy transportowe i inne; mamy akcyzę od prądu, gazu i paliw. Płacimy wszyscy, jako konsumenci. A wcześniej został podniesiony vat na 23 procent. My płacimy także podatek z tytułu ochrony środowiska, \"od rury\". Firma nie jest w stanie tych obciążeń przyjąć.
Gmina Gryfice ma najwyższe w Polsce stawki podatku od środków transportowych, więc musimy szukać oszczędności i rozglądamy się, gdzie przenieść firmę. W tej chwili wynosimy się z Gryfic, do gminy Płoty. My zatrudniamy 340 osób, więc co, mamy zwolnić 50 - 100 z nich? Państwo też nie pomaga średnim firmom i nie idzie w kierunku zmniejszenia obciążeń, tylko dokłada parapodatki. Ile tych obciążeń można wytrzymać? Mamy podnieść ceny biletów? Ale ludzie nie zaakceptują już tego. Dlatego rozglądamy się i być może ulokujemy naszą firmę w jakiejś sąsiedniej gminie, może w Brojcach, może w Płotach, ale coś musimy zrobić, by obronić spółkę. - powiedział Zygmunt Dziewguć.
Czy to spotkanie przyniesie jakikolwiek skutek? Trudno powiedzieć, ale swoją petycję przewoźnicy powinni przesłać do rządu. KAR