Nie ma w gminie pieniędzy, bo nie ci są zdolni do ich znalezienia
(ZŁOCIENIEC) Jeszcze nie tak dawno problemowe komisje samorządowej rady Złocieńca (i nie tylko Złocieńca) obradowały w poszerzonych składach, ale i dodatkowi ich członkowie, spoza rady, otrzymywali za uczestniczenie w takich spotkaniach złotówki.
Kilka lat temu ten ustawowy zwyczaj zlikwidowano. Obecnie dobrze widać, że należałoby do niego powrócić. Posłowie otwarcie przyznają, iż nie wiedzą, za czym głosują. Ludzie muszą wychodzić na ulice, by dopominać się o najnormalniejsze postanowienia, a władza tak się już wszystkiego boi, że potrafi z dnia na dzień wycofywać się z podjętych decyzji. By nie zmuszać ludzi do wychodzenia na ulice i wszelkim władzom oszczędzić strachu, po raz drugi proponuję, by na początek tylko w Złocieńcu na komisje zapraszać zwykłych obywateli żywo zainteresowanych problemami gminy. Mało tego: uczestnicy spoza rady tego rodzaju posiedzeń mogliby za tego rodzaju prace (porady) też otrzymywać diety.
Niby do radzenia, a tacy bardziej do milczenia
Kiedy śledzę wypowiedzi radnych wybranych w wyborach, to widzę i słyszę, że mało co widać i mało co słychać. Miast sprawy gminy twardo trzymać w swych rękach, to nasi radni zdają się niezbyt wiadomo za bardzo na co i na kogo.
Prawie zawsze jest tak, że rozwiązywanie głównych problemów należy od burmistrza, a burmistrz to przecież siła tylko wykonawcza, a nie uchwałodawcza. Teraz urzędnik się wreszcie nieco spiął, i zaproponowanie rozwiązań, co do przyszłości naszej oświaty, scedował na komisję do spraw oświaty. Szkoda, że tak późno.
Wsie chciałyby i drogi, ale to interes drogi
Oto radny Mirosław Żurek skarży się, że w ubiegłym roku nic nie zrobiono na drogach wiejskich. Wtóruje mu radna Grażyna Kozak: - W budżecie nie ma środków, aby zrobić drogę do Głęboczka. - Do wymiany zdań dołącza się sam burmistrz Waldemar Włodarczyk. - Stwierdził, że na tej drodze urwał w samochodzie miskę olejową. -
I jeszcze raz w sprawie tej drogi Grażyna Kozak: - Mieszkańcy piszą, że może gruzem i tłuczniem zasypać i wyrównać tę drogę? -
I dalej nic. A gdyby tak Mirosław Żurek na komisję zaprosił kilka osób spośród swoich wyborców. Ci państwo w ciągu paru sekund pokazaliby tym niby radnym, gdzie w gminie są pieniądze na remont drogi, których to pieniędzy akurat nie ma, a są.
Pierwszy kwiatek już do zakwitnięcia gotowy
Zresztą, radna Grażyna Kozak już jednak nie zdzierżyła, i zaproponowała burmistrzowi Waldemarowi Włodarczykowi: - Może, aby zaoszczędzić, to burmistrz zwolni pana Bednarskiego i Mikołajczyka. - To pierwsza próba ze strony rady, jeszcze pojedynczej radnej, szukania oszczędności w samym urzędzie. Ojciec miasta natychmiast ripostował: - Pan Bednarski jednym sprawdzeniem zarobił siedemdziesiąt dwa tysiące złotych. - O panu Mikołajczyku nie wspomniał.
Ten pierwszy (Bednarski) - w gminie było głośno o jego przyjęciu do pracy w urzędzie jako aktualnego emeryta, którego żona też ze wspaniałą pensją. Oczywiście samorządową.
Burmistrz wskazuje: są zbędne złotówki w biurze rady. A przewodnicząca w krzyk
Tych poszukiwań finansowych nie koniec. Okazuje się, brakuje też złotówek na dowóz dzieci. Burmistrz Waldemar Włodarczyk odważnie zaproponował: - Na dowóz dzieci można wziąć środki z biura rady miejskiej. - O, co to, to nie - ripostowała przewodnicząca rady Urszula Ptak: - Jak będzie sesja nadzwyczajna, to zabraknie środków na diety. -
Widzą czytelnicy, gdzie tu pies pogrzebany. No, z całą pewnością nie na tej drodze do urywania misek olejowych.
Radni tego nie dokonają
Radni w budżecie gminy nie znajdą zbywających w kasie złotówek. Nigdy i przenigdy. Jeżeli nawet mają dochody i z czterech źródeł, a i tak jest w radzie Złocieńca, to przecież komuś bezrobotnemu tej swej pracy też nie ustąpią, bo nie. Jak taki ktoś może decydować o gminnych pieniądzach? No, jak? Muszą być ludzie z zewnątrz w radzie, by zaczęła radzić. Nawet i całą manifestacją można przyjść na takie obrady, by choćby tylko pokazać, a jak to w gminie Złocieniec tak naprawdę chodzą cudze pieniądze. I w jakich kierunkach.
Kanclerz Angela Merkel w tych dniach postąpiła u siebie w pewnym sensie właśnie podobnie, jak tu opisuję. O tym w \"Rzeczpospolitej\" z piątku. (N)
Pani Grażynko chociaż nie jest Pani z mojego okręgu to mój szacun dla tej inicjatywy. Oczywiście Pan Bednarski dostał tę pracę po znajomości. Z tego co się orientuję ma emeryturę około 5 tys zł. / po podwyżce 4750/ Można zatrudnić młodego chłopaka po studiach / a takich mamy wielu/ i robił by tą samą pracę a może i lepiej od pana Bednarskiego. Mielibyśmy dwóch bezrobotnych mniej. Panie burmistrzu to nie jest dla mnie tłumaczenie że robią pieniądze. Tylko niech pan ma cywilna odwagę i napisze na jakich zasadach pan Bednarski został przyjęty do pracy. Pani Grażynko dążyć do wyrzucenia tych ludzi.