Nowa sołtys zaktywizowała mieszkańców najmłodszego sołectwa
(GAWRONIEC, GM. POŁCZYN-ZDRÓJ) W dniu 27 stycznia 2012 roku wybrałem się do Gawrońca, by ramach koła historii regionalnej „Genius Loci”, spotkać się z uczniami z Gawrońca w świetlicy wiejskiej, którą prowadzi Pani Alina Wiśniewska.
Właśnie tego dnia w świetlicy, miało miejsce zakończenie projektu, którego jednym z efektów jest powstanie strony internetowej o adresie www.atlaswsi.pl . Gawroniec posiada aktywny link na tej stronie. Uczniowie, którzy mieszkają we wsi, dzięki temu projektowi, któremu przewodziła Pani świetlicowa, mieli możliwość dostrzec w swoim miejscu zamieszkania jego szczególny urok i niepowtarzalność. W myśl powiedzenia „pod latarnią najciemniej” często młodzi ludzie nie dostrzegają osobliwości swojej „małej ojczyzny”.
Ze swojej strony pragnąłem ukazać uczniom Gawroniec nie od strony kultury materialnej i środowiska przyrodniczo-geograficznego, ale strony historii ludzi tu zamieszkujących. Korzystając z uprzejmości Pani Aliny Wiśniewskiej zostałem umówiony z przedstawicielami trzech pokoleń mieszkańców. Wiedza tych najstarszych o przeszłości miejscowości i ich osobliwe historie, mogą niedługo pójść w niepamięć, a młodszych posłużyć do zobrazowania tego, jakie problemy stanowią codzienność mieszkańców Gawrońca.
Najstarszą mieszkanką Gawrońca jest Pani Stefania Wiśniewska, która przybyła do wsi ze swoim mężem Janem, leśnikiem, z miejscowości Cekcyn w Borach Tucholskich. Mąż, w ramach służby leśnej, otrzymał najpierw leśniczówkę w miejscowości Klęcko w 1947 roku, wkrótce jednak został przeniesiony do leśniczówki w Gawrońcu, nieopodal dworca kolejowego. Pani Stefania pochodziła z rodziny o głębokich tradycjach patriotycznych; jej ojciec Kutta/Kuta Kazimierz (1889-1939) był działaczem samorządowym i krzewicielem polskości w okresie międzywojennym na Pomorzu. Z tego właśnie powodu, tuż po wkroczeniu Niemców, 27 października 1939 roku, został zamordowany w Rudzkim Moście, a pamięć o nim została utrwalona na obelisku w Iwcu oraz na pomniku Ofiar Hitleryzmu w Rudzkim Moście, w stronach rodzinnych Pani Stefani. Mąż zmarł w 1959 r. na raka i Pani Stefania od 53 lat pozostaje wdową. Od śmierci męża musiała zająć się wychowaniem sześciorga dzieci, trojgiem własnych i trojgiem z poprzedniego małżeństwa swego męża, który był wcześniej wdowcem. Obecnie troje dzieci już nie żyje. Pani Stefania po śmierci męża pracowała przez 23 lata jako sprzątaczka w szkole w Gawrońcu. Jej zadaniem było również palenie w piecach. Większość znajomych z pokolenia Pani Stefani dawno już odeszło, ale ona - jak mówi - nie spieszy się do męża, choć był dla niej bardzo dobry. Ma do dziś poczucie humoru, uśmiech na twarzy i dobry apetyt. Niestety szwankuje jej słuch i nogi, chodzi samodzielnie, ale o dwóch laskach. Jak każdy z prawie stuletnich ludzi dochowała się ogromnej ilości wnuków, w jej przypadku jest ich 28. Liczba prawnuków wynosi 27. Co miesiąc Pani Stefania wyczekuje księdza, który odwiedza ją i udziela sakramentów.
W Gawrońcu spotkałem się również z Panią Wiesława Batuk, która mieszka tu od urodzenia, czyli 1953 roku. Od niej uzyskałem informacje o głównym miejscu pracy dla niemal wszystkich mieszkańców, jakim był miejscowy PGR, który działał do lat 90. ubiegłego wieku. W miejscowym PGR, pracowało dużo ponad 50 pracowników. Pani Wiesława pamięta szczegółowo nawet liczbę krów, która wynosiła 212, a świń było ponad 600 sztuk. Nie wyjeżdżając z Gawrońca poznała męża Henryka, który w ramach służby wojskowej pracował w PGR przez 4 miesiące. Mąż pochodził z dawnego województwa kieleckiego. Po odbyciu służby wojskowej w 1972 roku pobrali się i pozostali w Gawrońcu. W 1979 roku oddano w Gawrońcu do użytku 3 nowe bloki mieszkalne, w których zamieszkuje znaczna część mieszkańców wsi. Niestety po upadku PGR, większości mieszkańców pozostały tylko mieszkania, a za pracą trzeba było wyjechać do miast lub za granicę. Państwo Wiesława i Henryk dochowali się siedmiu synów i córki. Obecnie przebywa na emeryturze.
W nieodległym czasie, społeczność Gawrońca, ta w kwiecie wieku, posiadająca dzieci w wieku szkolnym, stoczyła batalię o utrzymanie szkoły podstawowej w Toporzyku, która miała być zamknięta - dzieci z Gawrońca uczęszczają właśnie do odległej o 3 km szkoły w Toporzyku.
O kulisach tej walki i wyzwolonej po raz pierwszy na taką skalę aktywności mieszkańców poinformowała mnie obecna Pani sołtys Dorota Jankowska (z domu Stolarczyk), moja absolwentka (przed 14 laty ukończyła Liceum Zawodowe w Połczynie-Zdroju). Pani Dorota jest sołtysem najmłodszego sołectwa w naszej gminie, które powstało w sierpniu ub. roku, wcześniej Gawroniec należał do sołectwa Toporzyk. Wspólnie z Panią Katarzyną Czajkowską w obronie szkoły zbierały podpisy pod petycją do radnych o utrzymanie szkoły w Toporzyku. Zebrały ich 132 w jedno popołudnie 24 stycznia, tuż przed sesją Rady Miejskiej w Połczynie-Zdroju. Pani sołtys była na sesji, podczas której nie przeszła uchwała o likwidacji szkoły. Jest to poczytywane w Gawrońcu jako zwycięstwo społeczności lokalnej.
Młoda Pani sołtys pracuje w Białogardzie w biurze rachunkowym, codziennie dojeżdża do pracy ponad 40 km. Od czasu wyboru na sołtysa Gawrońca i mniejszych miejscowości wchodzących w skład sołectw, czyli Słowianek, Grzybnicy i Smogrza, aktywnie angażuje mieszkańców wsi w inicjatywy, szczególnie na rzecz dzieci, np. robienie paczek na świętego Mikołaja, oświetlenie choinki rosnącej nieopodal świetlicy wiejskiej, malowanie siatek wzdłuż głównej drogi, przebiegającej przez wieś. Uczestniczy też w rozmowach z aktualnymi właścicielami gospodarstwa ekologicznego, które powstało na bazie dawnego PGR. Przedmiotem tych rozmów ma być uruchomienie plaży nad jeziorem, które znajduje się tuż obok wsi. Pani sołtys widzi też potrzebę dłuższego czasu pracy świetlicy, która mogłaby objąć swoim oddziaływaniem również młodzież. Obecnie ze świetlicy głównie korzystają dzieci. Drugą potrzebą jest remont drogi powiatowej do Bierzwnicy.
Dokonując wywiadów w obecności dzieci i młodzieży, będących na zajęciach w świetlicy, dałem możliwość zauważenia, że miejsce zamieszkania jest ważne, że mała wioska posiada swoją niepowtarzalność, a wstyd jest ostatnim uczuciem, jakie mogłoby się pojawić na myśl o miejscu, z którego się pochodzi. Trzeba tylko spojrzeć inaczej na to, co w zasięgu oka, a może je otworzyć czasami ktoś z zewnątrz.
Bogusław Ogorzałek
przy współudziale pani Aliny Wiśniewskiej oraz dzieci i młodzieży uczestniczących w zajęciach na świetlicy wiejskiej w Gawrońcu.