(GRYFICE) Oddział Miejski Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana” w Gryficach zaprasza na wykład, który wygłosi pan profesor Franciszek ŁUCZKO na temat: „HOŁD RUSKI” w 400. rocznicę tego wydarzenia - 1611 roku. Wykład odbędzie się w sobotę 26 listopada o godz. 16.00 w salce przy parafii NSPJ w Gryficach ul. Górska 8. Serdecznie zapraszamy!
Józef Kisielewski
"Ziemia gromadzi prochy"
Wydanie drugie, Księgarnia św. Wojciecha, Poznań, 1939
fragment
(...)
Było tak: pomiędzy Polską a Niemcami na samym początku naszych dziejów znajdował się szeroki, pionowy pas ziemi, od Bałtyku aż na południe, który stanowił jakby przedpole; ścierały się na nim, zmagały i brały za łby wpływy tych dwóch państw. Granica Polski w wieku jedenastym kończyła się na Ziemi Lubuskiej (szmat ziemi, gdzie się schodzi Warta z Odrą), granica cesarstwa niemieckiego kończyła się na rzece Łabie. Między tymi dwoma granicami, w pośrodku były różne państewka słowiańskie: na południu Łużyczanie, na północy przy Bałtyku Weleci, czyli Lutycy, a w pośrodku właśnie owo przedpole.
Jeśli kto od Poznania pociągnie prostą linię na zachód, spotka naprzód miasta: Frankfurt, Lebus, Berlin z przedmieściem Kopenick, następnie Brandenburg, a w końcu Magdeburg. Polska stała fortecą w Lubuszu, Niemcy stały fortecą w Magdeburgu. W pośrodku były państwa mniejsze, buforowe, jakby dziś powiedzieli wyznawcy idei federacyjnej.
Etnograficznie rzecz biorąc, te drobne ludy należały do grupy lutyckiej, były jej najbardziej południową odnogą, jak Chyżanie naprzeciw wyspy Rugii byli skrzydłem najbardziej północnym.
Owe ludy południowe mieszkały w dorzeczach niewielkich rzek Sprewy i Hoboli, od których wzięły swoje nazwy - Sprewian i Hobolan (albo Stodoran). Rozmaite dokonywały się tu przemiany i ugrupowania. W czasach, które nas obchodzą, to znaczy, od końca panowania Mieszka I do wieku dwunastego układ stosunków tutejszych już się zarysował wyraźnie: bliżej Polski istniało państewko Sprewian, w którym władał książę Jaksa, ze stolicą w Kopaniku (należał do niej teren dzisiejszego Berlina), i drugie bliżej Niemiec państewko Przybysława, który stolicę swą posiadał na wyspie nazywającej się naprzód Branibor, później Brennaburg, lub Brandenburg. O Berlinie, oczywiście, żadnej wieści.
Jak się łatwo domyślić, księstewko bliższe Niemcom, braniborskie, stało pod wpływem niemieckim; księstewko Jaksy było szczerze przywiązane do Polski i ku niej ciążyło.
I teraz fakt w historii tych stron nie zwykłej wagi. Jak wiadomo, dia ekspansji ku wschodowi tworzyli cesarze niemieccy tak zwane marchie. Marchia Północna (czyli Stara Marchia - Altmark) leżała na lewym brzegu Łaby, akurat naprzeciw Braniboru. Od roku 1134 władał tą marchią Albrecht hrabia z Ballenstiidtu, dla obyczajów swych i zachowania Niedźwiedziem zwany. Ten Albrecht Niedźwiedź, jakby w przeczuciu, że stworzy całą rodową dynastię, zwaną w dziejach dynastią askańską, niesłychanie był łakomy ziemi i potęgi.
On to drogami bardzo zawiłymi zdołał księcia Przybysława nakłonić, aby księstwo Braniboru po swej śmierci zapisał jego synowi. Gdy Przybysław rychło umarł, Niedźwiedź sam zajął Branibor.
Aneksja nie poszła gładko. Wystąpił bowiem ze słusznymi pretensjami Jaksa z Kopaniku, najbliższy krewny Przybysława. Wszak po wszelkim prawie boskim i ludzkim jemu się ta ziemia należała, jemu ci ludzie, którzy mówili językiem jego ojczyzny. Jaksa zawinął się koło uzyskania posiłków z Polski i zdobył na Niemcach Branibor. Trzymał go przez czas jakiś, ale w końcu musiał ustąpić przed silą przeważającą.
Teraz rozpoczyna się najsmutniejszy okres historii polskiej, ten okres, który zadecydował o całym przyszłym kierunku rozwojowym Polski: okres podziałów po śmierci Krzywoustego, czyli po prostu okres kłótni i sporów, okres podziału państwa na partie, koterie i rozłamy. Ziemia Lubuska przypadła w udziale Piastom śląskim. Byli wśród nich ludzie dzielni i z otwartą głową, jak Henryk Pobożny, ale byli i inni. Syn tegoż Henryka, Bolesław Rogatka, zniemczony do gruntu, przy tym lekkomyślnik i hulaka, jedna znajpaskudniejszych postaci w galerii ówczesnych książąt, naprzód połowę Ziemi Lubuskiej oddał arcybiskupstwu magdeburskiemu (1249), potem pozbył się całego tego terenu na rzecz następców Albrechta. Ziemia Lubuska utracona została w roku 1251. Straty szły kolejno w górę Odry: naprzód Pomorze Zachodnie, później Ziemia Lubuska, jeszcze tylko Śląsk był przy Polsce. Ale i on już niedługo zostaje stracony. Im dalej od pierwszych Piastów, tym mniej rozumie się doniosłość linii Odry.
Albrecht Niedźwiedź wyszedł ze Starej Marchii, utworzonej na lewym brzegu Łaby, czyli na ziemiach słowiańskich zdobytych przez Karola Wielkiego. Gdy Askańczycy zagarnęli Branibor, z tej nowej zdobyczy oraz części Ziemi Lubuskiej utworzono nową redutę wypadową: Średnią Marchię. Wraz z postępem zaboru przesuwał się punkt ciężkości tego nowego organizmu państwowego, który oto rósł jako szósta, nowa dzielnica cesarstwa. Stolicą posiadłości Askańczyków był naprzód Magdeburg, następnie na wiele stuleci stał się nią Brandenburg, od którego poszła nazwa całej prowincji. I tak słowiańska nazwa Branibor zasiliła słownik niemiecki nowym przekręceniem. Nie pierwszy raz.
O Berlinie w dalszym ciągu nie słychać. W dokumentach nazwa ta pojawia się po raz pierwszy w roku 1244. Wobec czego rocznicę należałoby przesunąć o dobre lat kilka. A i wtedy nawet miałoby się do czynienia z rocznicą dosyć wątpliwą, było to bowiem wówczas miasto i małe i nic nie znaczące, w każdym razie nieprzydatne na jubileuszowy wzór.
Przesuwanie na wschód odbywało się pomału. Na razie potęgą był Brandenburg. O wielkiej karierze Berlina zdecydował kierunek, jaki się począł motać z dwóch miejsc środkowej Europy: z Brandenburgii ku Prusom krzyżackim i na odwrót. Oba te ogniska niemieckiego ducha w podobnych znajdowały się warunkach, obydwa żyły tymi samymi celami, obydwa tak samo, w sposób najplugawszy użyły imienia bożego dla oszustwa. Czy można się dziwić, iż powstał pomysł, że się z tych dwóch podobnych sobie kawałków ziemi wyciągną ręce i splotą jednym, jednoczącym uściskiem. Nie zaraz to nastąpiło, ale nastąpiło: urosła na tym cała potęga Prus, uratowała się niemczyzna, która z powodu systemu feudalnego popadła już w zupełne rozbicie, i dokonało się odcięcie Polski od morza. Wszystko za jednym zamachem.
~Jarun
2011.11.29 19.17.52
Właśnie mija okrągła, 400. rocznica hołdu ruskiego zupełnie nie obecnego w historycznej świadomości Polaków. (...) Czterysta lat temu, 29 października 1611 roku, na Zamku Królewskim w Warszawie miał miejsce hołd ruski - największy triumf w dziejach Polski. Ze względu na okoliczności tego epokowego wydarzenia zostało ono całkowicie wymazane z naszej historii jeszcze przez cenzurę carską w XIX wieku, a komunistyczna cenzura PRL podtrzymała tamten rosyjski zapis. (...) 29 października 1611 roku wielki wódz i mąż stanu hetman Stanisław Żółkiewski, zdobywca Moskwy, przywiódł do Warszawy wziętych do niewoli wrogów Polski. Byli to car Rosji Wasyl IV, dowódca armii rosyjskiej wielki kniaź Dymitr oraz następca moskiewskiego tronu wielki książę Iwan. Pod łukiem triumfalnym przejechał najpierw zwycięski wódz i hetman Stanisław Żółkiewski, za nim inni dowódcy wojska polskiego, zwycięscy żołnierze, a na końcu car i jeńcy rosyjscy. (...) Na tronie zasiadł król w asyście Prymasa Polski i kanclerza wielkiego koronnego. Car Rosji schylił się nisko do samej ziemi, tak że musiał prawą dłonią dotknąć podłogi, a następnie sam pocałował środek własnej dłoni. Następnie Wasyl IV złożył przysięgę i ukorzył się przed majestatem Rzeczypospolitej, uznał się za pokonanego i obiecał, że Rosja już nigdy więcej na Polskę nie napadnie. (...) Wielki kniaź Iwan też upadł na twarz i trzy razy bił czołem o posadzkę Zamku Królewskiego, po czym złożył przysięgę, a na koniec rozpłakał się na oczach wszystkich obecnych. (...)
~***
2011.11.29 15.19.43
Miałam kilku, najlepsza p Kramarz.
~
2011.11.29 13.46.19
podaj mi tego psychiatrę u którego Ty się leczysz, jeżeli dobrze leczy!
~***
2011.11.29 13.22.38
.a powinieneś, może... z psychiatrą :-)
~
2011.11.29 13.06.06
nie, z nikim nie rozmawiam kretynie
~*
2011.11.29 12.58.18
Ktoś ci dzisiaj mówił, że jesteś durny i powtarzasz głupoty
~
2011.11.29 11.41.34
Śmierć jest największym wynalazkiem życia. Usuwa stare i przygotowuje miejsce dla nowego.
(Steve Jobs 1955-2011)
~Jarun
2011.11.29 08.44.36
Sprawa Przemyka w Strasburgu. Polskie sądy pod lupą
~Jarun
2011.11.29 08.37.37
Zmarła jedyna córka Stalina.
Lana Peters miała 85 lat. Urodziła się jako Swiełlana Stalin, jedyna córka rosyjskiego dyktatora. Zmarła 22 listopada. Przyczyną był rak jelita.
W 1967 roku, po 14 latach od śmierci swojego ojca, musiała opuścić Związek Radziecki. Podróżowała do Indii, kiedy znalazła się w ambasadzie amerykańskiej i tam poprosiła o azyl polityczny. W tym samym roku przyleciała do Stanów. Osiedliła się w Princeton w stanie New Jersey. - Przyjechałam tutaj, by móc wreszcie wyrazić siebie. Długo zabraniano mi tego w Rosji - powiedziała wtedy.
Była mężatką czterokrotnie. Z pierwszych dwóch małżeństw miała dwójkę dzieci w Rosji - Josefa i Yekaterinę. Z czwartego małżeństwa córkę Olgę.
W Stanach poślubiła architekta Williama Wesleya Petersa, który był uczniem Franka Lloyd Wrighta. W 1984 roku wraz z córką Olgą wyjechała do Rosji. Wróciły do Stanów dwa lata później.
Ostatnie lata swojego życia spędziła w Richmond Center w Wisconsin. Mieszkała w jednosypialniowym mieszkaniu. Lubiła czytać, szyć i słuchać radia.
Lana Peters jest autorką 3 książek, w tym bestsellerowej "Twenty Letters to a Friend". Szczególnie w ostatnich latach swojego zycia unikała uwagi opinii publicznej. W 1983 roku w wywiadzie dla Chicago Tribune stwierdziła, że i tak nie ważne co zrobi czy powie, bo zawsze będzie na niej ciążył cień jej ojca.
W 2008 roku zmarł jej syn Joseph. Córka Jekaterina jest naukowcem i pracuje oraz mieszka na Syberii. Olga pod zmienionym imieniem i nazwiskiem mieszka w Portland (Oregon).
~Jarun
2011.11.27 20.31.25
Zobaczcie Państwo sami, jak agresywnie wyglądali i zachowywali się przedstawiciele faszystowskich bojówkarzy z Niemiec:
Franciszek Łuczko to gość, który historię wyssał z mlekiem matki. Jego wykłady to miodzio dla ucha. To co napisałem nie jest żadną wazeliną i jak nie wierzycie to idźcie posłuchać, co ma do powiedzenia.