(ŁOBEZ) Spółka komunalna czy jednak gospodarowanie wodociągami na dotychczasowych zasadach – to pytanie, na które radni muszą odpowiedzieć i to jak najszybciej.
Umowa ze spółką dzierżawiącą wodociągi kończy się pod koniec marca przyszłego roku. Decyzja musi być jednak podjęta już niebawem, nim radni przystąpią do pracy nad przyszłorocznym budżetem.
Radni miejscy oraz burmistrzowie i urzędnicy po raz kolejny spotkali się w swoim gronie, aby przeanalizować wszystkie za i przeciw. Głosem doradczym był zaproszony przedstawiciel firmy doradczej z Poznania. Przedstawił on cały proces tworzenia spółek komunalnych oraz plusy i minusy takich decyzji. Przy okazji okazało się, że sytuacja Łobza zdecydowanie różni się od sytuacji, z jakimi dotychczas doradca miał do czynienia. Zasadniczą różnicą jest fakt, iż w Łobzie od 13 lat na mieniu gminnym swoją działalność prowadzi firma prywatna, toteż gmina nie posiada żadnego sprzętu. W związku z tym gmina, gdyby chciała powołać spółkę komunalną, na starcie musiałaby wyposażyć ją w sprzęt i narzędzia do pracy oraz zabezpieczyć działanie spółki w początkowym okresie jej trwania, być może nawet do pół roku. O ile sprzęt biurowy jest relatywnie tani, o tyle zakup koparek, ciągników i innych maszyn, to znaczny wydatek, który z czasem, przy dobrym zarządzaniu mógłby gminie zwrócić się.
Krok po kroku
Przedstawiciel firmy doradczej wyjaśnił radnym i burmistrzom zasady tworzenia spółek komunalnych krok po kroku z uwzględnieniem zakresu odpowiedzialności burmistrza, Rady Miejskiej, Rady Nadzorczej i zarządu.
Zwrócił również uwagę, że tworząc spółkę, gmina wnosi do niej nie tylko rury znajdujące się pod ziemią oraz obiekty, ale także powinna wnieść ruchomości i wkład pieniężny.
Nieruchomości przekazywane przez gminę muszą być za każdym razem wyceniane przez rzeczoznawcę, który sporządza operat szacunkowy, ważny przez 12 miesięcy. Inaczej jest z ruchomościami: ciągniki, pojazdy, wyposażenie, biurka, komputery tutaj wpisywana jest wartość rynkowa.
Wkład pieniężny do spółki powinien wystarczyć na początek działalności, szczególnie gdy ta zaczyna od zera.
W spółkach obowiązkowe jest powstanie rady nadzorczej, która musi składać się z minimum trzech członków. Kadencja zawsze trwa trzy lata. Zadanie rady kończy się na podjęciu uchwały, wykonanie uchwały powierza się burmistrzowi. Następnie burmistrz podpisuje umowę, która szczegółowo określa zadania spółki, regulowane kompetencje rady nadzorczej i zarządu.
Do rady nadzorczej nie mogą wchodzić radni ani osoby powiązane z urzędem miejskim. Żeby wejść do rady nadzorczej, należy posiadać m.in.: tytuł doktora nauk prawnych, być radcą prawnym, adwokatem, doradcą inwestycyjnym, biegłym rewidentem, lub mieć zdany egzamin państwowy na członka rad nadzorczych. Radę nadzorczą burmistrz może powoływać bez konkursu według swojego uznania. Rada może wykonywać swoje obowiązki bezpłatnie lub odpłatnie. Jednak osoby, które poświęciły wiele lat i wyrzeczeń na zdobycie tytułów raczej nie podejmują się tego zadania bezpłatnie. Najniższym organem, ale najwięcej mogącym jest zarząd – może być jednoosobowy w osobie prezesa spółki. Zarząd odpowiada przed radą nadzorczą i bezpośrednio przed burmistrzem.
Dwie strony medalu
Radnych interesowało m.in. wysokość wynagrodzenia dla członków rad nadzorczych w porównywalnych spółkach. Doradca uznał, że najlepszym rozwiązaniem jest wówczas, gdy rada nadzorcza spotyka się raz kwartalnie i od jednego posiedzenia pobiera 1,5 tys. zł.
Jednak to zarząd odpowiedzialny jest za wszystko, co dzieje się w spółce. To on podejmuje decyzję o inwestycjach, kierunkach działania i dlatego tak ważne jest, by była to osoba o odpowiednim poziomie aktywności i rozeznania w temacie.
Doradca zauważył, że obecnie zarządzającym wodociągami jest podmiot prywatny, toteż gmina o nic się nie martwi, czemu przytaknęli burmistrzowie. Wskazał jednak na drugą stronę medalu, że nie można wymusić inwestycji na niezależnym podmiocie – tu głowami pokiwali radni. Wiceburmistrz uznał jednak, że niezupełnie jest to prawdą.
- Ciężko z bilansu zysków i strat wyczytać tak naprawdę pełną informację. Księgowość a realny poziom przychodów, to są dwie różne sprawy – powiedział doradca.
Kredyt dla spółki droższy
Wyjaśnił również, że gdyby spółka miała podejmować inwestycje bez udziału miasta na zasadzie zdolności kredytowej wygenerowanej na bazie kapitału, to zawsze dostanie mniej korzystny kredyt niż gmina.
Jednak mimo tego, o czym nie wspomniano podczas spotkania, na liście rankingowej podmiotów ubiegających się o dofinansowanie z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej jest więcej spółek niż gmin.
Dodał jednak, że spółka wykonując inwestycje, odzyskuje podatek VAT. Jak wynikało z dalszej dyskusji podatek odzyskuje również gmina. Brak bazy, która pozwoliłaby rozpocząć działanie spółki komunalnej, wymusiłaby zatrudnienie już od stycznia w Urzędzie Miejskim osoby, która miałaby zostać prezesem, by załatwiać wszystkie konieczne sprawy związane z powołaniem spółki. Miałby na to trzy miesiące.
Można się spodziewać, że gdyby spółka zaczęła realizować zadania w przyszłym roku, to pod koniec obecnej kadencji Rady, można dopiero ocenić działalność spółki. Pierwszy rok nigdy nie powinien być poddawany ocenie.
Burmistrzowie zastanawiali się również nad amortyzacją. Im więcej bowiem gmina przekaże spółce tym wyższa amortyzacja, a zatem i wyższe opłaty za wodę. Ewentualnym wyjściem z sytuacji byłaby dopłata gminy za wodę, ale to wyjście przy zadaniach gminy, raczej nie będzie brane pod uwagę.
- Przecież ludzie co miesiąc za wodę płacą, więc będą wpływy. Amortyzacja jest wkładem niepieniężnym, to znaczy nie pociąga za sobą wydatków bieżących w bieżącym okresie. Amortyzacja jest to zapis księgowy pomniejszający wartość majątku. Jeżeli w wodzie zapisujemy, że amortyzacja wynosi np. 5 tys. zł, to musimy te 5 tys. zł wpisać na konto, abyśmy mieli te pieniądze. Żeby nie było tak jak dzieje się do tej pory, że firma z amortyzacji kupuje sprzęt, a teraz nam się tłumaczy, że ten sprzęt będzie ich własnością. Inna sprawa nam nie potrzeba żadnych koparek ani ciągników. My chcemy, aby była sprzedawana woda i aby ta woda była ze ściekami razem rozliczana. W budżecie jest zapisany milion zł na 2014 na modernizację ścieków – powiedział radny H. Stankiewicz.
Radny przypomniał również, że wpływy z opłat wynoszą 2,7 miliona zł. To wystarczająco dużo, aby spółka mogła sama z czasem kupować albo spłacać sprzęt.
Co wolno spółce
Została również wyjaśniona kwestia ewentualnej działalności spółki. Jako podmiot będący w 100 proc. własnością gminy, może przejąć od gminy zadania bezprzetargowo, może zarządzać również cmentarzem itd. Nie będzie mogla jednak wykonywać usług prywatnie osobom zamieszkującym na terenie gminy, aby nie być konkurencją dla istniejącej firmy wodociągowej.
Burmistrzów zainteresowała również kwestia VAT w odniesieniu do mającej rozpocząć się w przyszłym roku kilkunastomilionowej inwestycji na Zatorzu z dofinansowaniem unijnym na poziomie 50 proc. Możliwość odzyskania VAT istnieje bowiem, gdy podmiot zarządzający wodociągami jest dzierżawcą. W przypadku spółki – byłaby ona właścicielem. Musi być jednak ciągłość projektu, jeśli beneficjentem jest gmina, to w ciągu 5 lat nie może przekazać wodociągów. W tej kwestii doradca ma przesłać jednoznaczną odpowiedź – co gmina powinna w tej sytuacji zrobić.
Zaletą takiej spółki jest fakt, iż radni i urzędnicy mają duży wpływ na spółkę. Powołując spółkę komunalną, ma się nad nią pełną kontrolę. Zysk zostaje w spółce i można go inwestować w budowę sieci. Jeśli spółka jest w podmiocie prywatnym, urzędnicy i radni mają „święty spokój”, nie trzeba też ponosić kosztów początkowych, ale nie ma się wpływu na inwestycje, chyba, że wykonuje je gmina. MM