Ktoś kłamie w sprawie wywozu osadu i powinien to wyjaśnić burmistrz
(ŁOBEZ) Wracamy do sprawy kosztów, jakie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji przedstawiło Radzie Miejskiej, a które rzutują na cenę wody i ścieków dla mieszkańców gminy. Wyjaśnienia kalkulacji jednego ze składników tych kosztów domagał się radny Henryk Stankiewicz. Chodzi o koszt wywozu osadów z oczyszczalni ścieków.
W oczyszczalni po procesie oczyszczania powstaje osad. Jest on wywożony na poletko za oczyszczalnią, gdzie następuje naturalny proces odsączania i parowania wody. Prawidłowo PWiK powinien wywozić suchą masę, o niskim procencie nawodnienia. Gdyby przyjąć wyjaśnienie inspektor Ewy Ciechańskiej i czytać liczby podane przez PWiK, firma wywozi wodny 12-procentowy roztwór.
Radnego Stankiewicza zainteresował spory wzrost kosztów transportu, wykazany przez PWiK, z 81 tys. zł w roku 2009 do 102 tys. w 2010. Pokreślę, te koszty wpływają na cenę wody i ścieków. Oczywistym obowiązkiem radnego, który został wybrany przez mieszkańców, jest interesować się, zadawać pytania i liczyć, by ci mieszkańcy nie byli okradani przez przeróżnych kombinatorów. Nie mówię tutaj o PWiK, bo sprawę wyjaśni prokuratura, ale wskażę tylko pewne absurdy liczenia kosztów osadu oraz ich kontroli w urzędzie miejskim, który powinien to robić, a nie radny. Ale jak urząd pod panowaniem tego burmistrza robi co chce, to wojowanie o pieniądze podatników pozostaje radnym.
W „dodatkowych” wyjaśnieniach do protokołu ze sprawdzenia prawidłowości wniosku taryfowego PWiK podało, że szacowana ilość wywiezionego osadu wyniosła 1800 ton. Proszę zwrócić uwagę na słowo „dodatkowe”. Radni po prostu zażądali szczegółowego rozliczenia kosztów, bo do tej pory były one podawane „na wiarę”. Okazało się, że np. koszty transportu nie były wyspecyfikowane, jak wiele innych składników kosztów wpływających na cenę. Urząd podawane przez PWiK kwoty przyjmował „jak leci”. W tych wyjaśnieniach podano, że w celu wywozu osadu wykonano 360 kursów ciągnikiem. Radny przeliczył, że przy załadunku 5-tonowej przyczepy i 4 kursach dziennie na pola do Byszewa (bo częściej się nie da), osad wywożono by przez 90 dni pod rząd. Odliczając soboty i niedziele, wyszłoby, że wożono osad non stop przez 4 miesiące! Nas z kolei zainteresowała ilość, bo 1800 ton to byłby skład 45 wagonów 40-tonowych. Już te porównania nie pozwalają obojętnie przejść nad podanymi liczbami. Bo w końcu ile tego osadu wpuszczamy do kanalizacji, jak myjemy ręce lub kąpiemy się?
Gdy zaczęliśmy sprawdzać, okazało się, że dane z dostępnych nam dokumentów są sprzeczne z wyjaśnieniami inspektor Ewy Ciechańskiej i pismami podpisanymi przez wiceburmistrza Ireneusza Kabata, który odpowiadał na pisma radnego Stankiewicza.
Wiceburmistrz Kabat oparł się na dokumentach, jakie PWiK składa do Urzędu Marszałkowskiego. Wynika z nich, o czym napisał sam wiceburmistrz, że w roku 2008 PWiK wytworzył 1518 ton osadów ściekowych. W rubryce: „Sucha masa wytworzonych komunalnych osadów ściekowych” PWiK podał – 184 tony. Masa „zastosowanych” osadów – 184 t. Zmagazynował je. W 2009 r. odpowiednio: 1380; sucha masa – 170; zastosowanie – 190, cel zastosowania: rolnicze, w gospodarstwie w Byszewie.
2010 r.: wytworzono – 1290 t, sucha masa – 160 t, nie podano zastosowania; PWiK podał: „składowanie na terenie oczyszczalni”. Data zestawienia: 15 luty 2011 rok. Pierwsza wątpliwość: jak można było ująć w kalkulacji za 2010 r. koszty wywozu, jeżeli w raporcie napisano, że ich nie wywieziono, lecz składowano na terenie oczyszczalni?
Zapytałem inspektor Ewę Ciechańską, czy wywieziono „wytworzone osady ściekowe” (1290 t), czy „suchą masę” (160 t).
Liczba 1800 t za 2010 r. wynika ponoć z tego, że, jak napisał wiceburmistrz Kabat: „Nagromadzenie ilości osadu w roku 2010 wynikło z faktu, że zaprzestano dotychczasowego sposobu jego wykorzystania tj. do tworzenia warstwy glebotwórczej na składowisku odpadów komunalnych w Prusinowie, ze względu na zakończoną rekultywację składowiska. Wobec powyższego istniała konieczność wywozu w 2010 r. 1800 ton osadu (część z 2009 r. i część z 2010 r.), w celu uwolnienia pojemności poletek osadowych pod następne zrzuty osadu).
Tylko czy to jest prawda? Bo w świetle dokumentów osady za 2009 rok zostały wywiezione... na pole do Byszewa.
Wróćmy do pytania, czy wywozi się wytworzony osad, czy suchą masę. Inspektor Ciechańska przekonuje mnie, że wytworzony „ustabilizowany” osad, czyli 1290 (łącznie 1800) ton. W takim razie po co i jak wylicza się suchą masę i co mówi wpis w rubryce „masa zastosowanych osadów”? Pani inspektor nie wie. Liczy nawet na kalkulatorze, ile procent w wytworzonym osadzie (mazi) stanowi sucha masa. Przy dwóch danych za dwa lata wychodzi jej, że około 12 procent. Liczę trzeci rok - tyle samo. Wychodzi na to, że wywożąc osad – 1800 ton, zawierał on tylko 12 procent suchej masy, a reszta to... woda!!! Wywieziono więc 216 ton suchej masy i 1584 tony wody! Ciągnikową przyczepą. Wystarczy mały eksperyment; proszę nalać do szklanki 9/10 wody i wsypać 1/10 (w przybliżeniu 12%) cokolwiek najgęstszego i zobaczyć, czy powstanie maź, czy płyn. A to załadowano koparką na przyczepę!
Pytanie do wiceburmistrza Kabata. Napisał on w piśmie do radnego Stankiewicza: „Innymi dokumentami poświadczającymi, że osad został wywieziony do Gospodarstwa Rolnego w Byszewie, są między innymi (…) umowa z zawarta w dniu 19 sierpnia 2009 r. pomiędzy PWiK a Gospodarstwem Rolnym w Byszewie. Powyższa umowa obejmuje dostawę ustabilizowanego osadu ściekowego (…)” i dalej: „umowa przewiduje dostawę osadu w ilości do 200 ton suchej masy rocznie”. Pytanie jest proste – czy umowa przewiduje dostawę 1800 ton osadu wytworzonego, czy do 200 ton suchej masy osadu?
Inspektor Ciechańska przekonuje, że wywozi się osad wytworzony, więc wystarczy zajrzeć do umowy, panie wiceburmistrzu i ją przeczytać.
Ja zajrzałem do rozporządzenia Ministra Środowiska z dn. 8 grudnia 2010 r. w sprawie wzorów dokumentów stosowanych na potrzeby ewidencji odpadów. Minister wskazuje, że w rubryce „Masa wytworzonych osadów” należy podać masę wytworzonych komunalnych osadów ściekowych z dokładnością co najmniej do pierwszego miejsca po przecinku, zaś w rubryce „Masa zastosowanych osadów” (czytaj – wywiezionych) należy podać masę „ustabilizowanych” komunalnych osadów ściekowych, również z dokładnością jw.
Jasno z tego wynika, że masa wytworzona, to co innego niż ustabilizowana, co słusznie zawarte jest już w umowie z Byszewem (do 200 t ustabilizowanego osadu).
Proszę urzędnicze gremium o ustosunkowanie się do powyższego i odpowiedź czytelnikom i mieszkańcom Łobza. Bo może okazać się, że PWiK, przez niedbałość (nie chcę tu iść dalej) urzędników nie tylko zarabia na podwyżce wody, ale nawet na jej wywożeniu traktorem, co z kolei wpływa na wyższą cenę wody, na której PWiK znowu zarabia.
To byłby już niezły ściek.
Kazimierz Rynkiewicz
Skoro wspominamy o Resku, to może ktoś opisze działania firmy internetowej, która wymusza podpisywanie umów z addatowaną datą zawarcia i świadczenia usługi
~kulturysta
2011.09.25 16.32.47
Umieram z ciekawosci Moje szczescie polega na tym ze nie odwioza mnie na oddzial chirurgii w Resku
O szpitalu w następnym wydaniu. Te "dwie kaczki" to i tak więcej niż nakłady inwestycyjne ostatnich lat - prawda?
~kulturysta
2011.09.24 19.32.38
Mam jedno pytanie do naczelnego Co slychac w szpitalu w Resku Jakos ostatnio szanowny redaktor umilkl w tej sprawie Nie pisze juz peanow na ten temat Ja ostatnio slyszalem o znaczacych zakupach modernizacyjnych w szpitalu Dokonano zakupu dwoch kaczek no i oddzial chirurgii to naprawde klasa swiatowa Jest calkowicie wirtualny
~kulturysta
2011.09.24 09.35.56
O la la naczelny zaczyna grzebac po smietnikach Bedzie z tego kupa smrodu