(ŚWIDWIN) Gdy na centralnym deptaku miasta, tuż przy fontannie, trwały wykopy, nikt nie przypuszczał, że w tym miejscu stanie toaleta publiczna. Gdy to wyszło na jaw, posypały się uszczypliwe Komentarze. Zareagował radny Wiesław Gasek, ale szybko został uciszony, bo budowanie toalet to nie kompetencja radnego, lecz burmistrza.
O tym, że radni mogą nie wiedzieć, co się w mieście dzieje, świadczy poniższa historia. Gdy głosują zmiany w studium lub planie zagospodarowania przestrzennego miasta lub gminy, najczęściej nie wnikają, co kryje się za tymi zmianami. Podobnie dzieje w przypadku zmian w budżetach. Przesuwane są pieniądze w działach i rozdziałach i często głosując, nie wiedzą dlaczego i na jakie cele. Później są zdziwieni, że po zmianach coś tam powstaje, a oni o tym nie wiedzieli. Gdy robiono wykopy na trawniku przy fontannie, wyglądało to, jakby coś tam chciano naprawić. Okazało się, że powstaje toaleta publiczna.
Dlaczego radni nie wiedzą, co dzieje się w mieście?
Zareagował na to, zapewne pod wpływem licznych uwag krytycznych mieszkańców, radny Wiesław Gasek. Widocznie był mocno tą sytuacją zaskoczony, bo interpelację na piśmie złożył do rady na dwa dni przed sesją, która miała odbyć się 1 czerwca.
Napisał: „W związku z wykopami w centrum miasta obok fontanny, zwracam się z pytaniem do Pana Burmistrza, czy prawdą jest, że jest to przygotowanie do umiejscowienia w centrum placu szaletu miejskiego? Zwracam uwagę, że już dawno architekci odwiedzający nasze miasto orzekli, że dzięki pozostawieniu centralnego placu miasta bez zabudowy w otoczeniu zieleni, Świdwin to jedno z niewielu miast w Polsce, gdzie z dużą kulturą urbanistyczną zaprojektowano centrum spacerowe miasta z fontanną w środku.
Jeżeli to prawda, że ma w tym miejscu stanąć szalet miejski, proszę Pana Burmistrza w trybie pilnym o zaniechanie kontynuacji tej inwestycji. Ludzie są omylni, i tak moim zdaniem, ktoś proponujący umiejscowienie szaletu w centrum miasta, bardzo się pomylił. Są już wydatki, ale proszę o nie generowanie dalszych kosztów, w efekcie których oszpecone zostanie centrum naszego pięknego miasta. Proszę o zmianę lokalizacji ustawienia szaletu miejskiego”.
Jednocześnie zwrócił się do przewodniczącego Rady Miasta, by w przypadku potwierdzenia przez burmistrza informacji o postawieniu szaletu w tym miejscu, złożył na sesji wniosek o przegłosowanie tej lokalizacji przez radnych.
Wszyscy projekt przyklepali, tylko zapomnieli zapytać ludzi
Na sesji do dyskusji na ten temat nie doszło, gdyż okazało się, że decyzja dotycząca budowy toalet leży w wyłącznej kompetencji burmistrza i rada nic do tego nie ma. Taką opinię przygotował radca prawny urzędu Zdzisław Mikucki. Pod nieobecność burmistrza Jana Owsiaka sprawę referował jego zastępca Krzysztof Wasicionek. Najpierw potwierdził, że we wskazanym miejscu budowana jest toaleta. Następnie wytknął radnemu Gaskowi, nota bene nieobecnemu na sesji, że przekracza kompetencje radnego i Rady Miasta i wkracza w kompetencje organu wykonawczego, burmistrza.
Tu podparł się opinią prawną radcy. Wynika z niej, że 23 maja br. Starosta Świdwiński zatwierdził projekt budowlany i udzielił pozwolenia na budowę szaletu w tym miejscu. Inwestycja jest zgodna z planem zagospodarowania przestrzennego, który wcześniej przyjęli radni. Decyzja uprawomocniła się, a rada nie ma kompetencji podważać decyzji administracyjnych, podjętych zgodnie z prawem.
Co prawda takie decyzje mogą naruszać poczucie estetyki mieszkańców, ale – jak wynika z licznych kontrowersji, co przyznał sam wiceburmistrz – nikt ich o to nie pytał.
Co prawda ta opinia prawna zamykała temat, bo o czym dyskutować, jak nic nie można zmienić, ale wiceburmistrz Wasicionek wyjaśniał radnym przyczyny tej decyzji. Jak stwierdził, były rozpatrywane trzy lokalizacje szaletu. Jedna na zbiegu ulic Rzecznej i Łącznej, ale toaleta musi stać 10 metrów od pomieszczeń z ludźmi, więc ten pomysł odpadł. Drugą lokalizację rozpatrywano bliżej ul. Orląt Lwowskich, koło świerków, ale tam w planie przewiduje się zabudowę pierzejową i ta również odpadła. Szalet postawiono więc tu, gdzie stoi. Wiceburmistrz powoływał się również na głosy tych mieszkańców, którzy spacerując z dziećmi nie mają gdzie załatwić potrzeb. Dla mocniejszego przekonania do tej decyzji rozdał również radnym zdjęcia takich toalet stojących w centrach innych miast.
Toaleta jest dostępna całodobowo na monety. Jak dodał wiceburmistrz mają takie stanąć w mieście trzy. Co prawda mają być monitorowane, ale czy to coś da, nie wiadomo, bo po przykładzie podanym przez Marię Kozak z Zarządu Osiedla, dotyczącym dewastacji fontanny pod „okiem” kamery, i innych, widać, że monitoring działa źle.
50 metrów od placu toaleta już była
Czy nie było innego rozwiązania? Otóż zaledwie około 50 metrów od placu znajduje się już toaleta publiczna, zlokalizowana na targowisku miejskim. Być może wystarczyło lepiej oznakować dojście do niej. Co prawda nie jest całodobowa, ale podstawowe funkcje spełnia. Czy po zamontowaniu toalet samoobsługowych ta zostanie zlikwidowana? Nie wiadomo, a generuje przecież koszty. Można było przecież do niej „dokleić” tą samoobsługową i byłoby to chyba najlepsze rozwiązanie. 50 metrów to żadna przeszkoda, a toaleta byłaby pod opieką i zapewnione byłoby stałe utrzymanie w niej warunków higienicznych przez osobę tam już zatrudnioną. Podkreślam, sytuację rozwiązuje tylko dobre oznakowanie drogi do takich toalet, bo człowiek stojąc na placu przed urzędem może nie wiedzieć, gdzie jej szukać, nawet jak jest bardzo blisko.
Jak wynika z dokumentów, projekt techniczny, zakup i montaż toalety kosztował łącznie mieszkańców 67.900 zł.
Gdy robiłem zdjęcie, siedzący na ławce ojciec z dwójką dzieci sam zaczął się śmiać i nie pytany stwierdził, że to chybiony pomysł, bo przy fontannie, bo niedaleko zabytkowego zamku i kościoła itd. Ech, może to i nowocześnie, ale co zrobić z tym starym poczuciem estetyki... KAR
Czy to prawda, że na decyzję o lokalizacji toalety blisko kościoła miał wpływ proboszcz? Ponoć przepisy nakazują istnienie toalety w odległości mniejszej niż 50m od kościoła.