Walka o awans do trzeciej ligi rozpoczęła się na dobre. Do Drawska Pomorskiego przyjechał lider tabeli czwartej ligi Bałtyk Koszalin, a do Gryfa Kamień Pomorski, do generalnego rywala Drawy, pojechał Lech Czaplinek.
Bałtyk w tym roku nie tylko, że nie stracił nawet jednego punktu, ale i żadnej bramki. Lech Czaplinek ostatni mecz przegrał, co niezbyt dobrze wróżyło na mecz z Gryfem. A do tego wszystkiego czynniki jeszcze rządowe, przerażone wyczynami garstki kiboli, Drawie zakazały rozgrywania meczu z kibicami na trybunach.
Jeśli zważymy, że widowiska piłkarskie w ogóle są pomyślane właśnie dla kibiców, to tego rodzaju decyzje uznajmy za nie pierwsze już oznaki zbliżającej się na nasz kraj dyktatury (wyrzucanie dziennikarzy z pracy, napady na internautów za trafne opinie o Prezydencie, atakowanie rozgłośni radiowych, zamykanie stadionów dla kibiców, i wiele, wiele innych zakusów o wiele poważniejszej natury).
LECH WYBORNIE
W Kamieniu Pomorskim Lech z Czaplinka spisywał się znakomicie. W trzydziestej minucie strzelił bramkę dającą prowadzenie. Gola zdobył Tomek Tomczak. Czaplinianie byli zwycięzcy do osiemdziesiątej minuty. Wtedy to Tkacz został pokonany znakomitym strzałem z dystansu przez Włodarka.
Lech wedle obserwatorów spotkania był zespołem lepszym. Stworzył sporo czystych sytuacji strzeleckich. Trener drużyny Dariusz Łacny w wypowiedziach dla prasy nie krył, że i zwycięstwo w tym spotkaniu jego piłkarzy było możliwe. Kurtuazyjnie dodał, że Gryf nie miał swego dnia.
Skład Lecha Czaplinek: Tkacz – Woźniak, Pietrzela, Wyrzykowski, Saja (80’ Borkowski), Ryba, Lewandowski (61’ Jurewicz), Oleszkiewicz, T. Tomczak, M. Tomczak, Resiak (80’ Halamus).
BÓJ DRAWY Z BAŁTYKIEM
W Drawie Drawsko Pomorskie w bramce znów mieliśmy Jakusa. Dalej: Pedrycz, R. Żuk, Dudka, Gronowski, Jureczko, Kapeliński, Węglowski, Steciak (55’ Jakubowski), Komar, Wawreńczuk.
Pewny awansu do trzeciej ligi Bałtyk z Drawą zagrał w otwarte karty. Szybko przejął inicjatywę i to goście w Drawsku Pomorskim dyktowali warunki gry zdobywając prowadzenie w dwudziestej minucie po lobie Chyły. Pół godziny gry skończyło się drugą bramka dla Bałtyku.
Pewny swego Bałtyk po przerwie został boleśnie sprowadzony na ziemię. Węglowski dograł do Kapelińskiego i pan Artur odczarował bramkę Bałtyku, w której tej wiosny żadna piłka jeszcze nie trzepotała. To dla koszalinian był cios potężny. Można było po tej bramce Bałtyk nawet głośno wyliczać.
Drawie jedna bramka, choć jakże istotna, niczego nie dawała. Tylko kontakt. Trzeba było gonić remis.
Teraz sześćdziesiąta trzecia minuta gry. Dogranie z rzutu rożnego. Kapeliński uderza z ósmego metra i piłka pośród gąszcza nóg znajduje drogę do siatki. Jest upragniony remis. Dwa do dwóch. Co dalej? Ano teraz to już tylko po zwycięstwo. Oto szansa na definitywne pokonanie Bałtyku. Przy piłce Komar. Jest w polu karnym. Przed nim tylko bramkarz Struś, który jakimś nadludzkim sprytem wygrał ten pojedynek. Spotkanie kończy się remisem, a mogło być nawet lepiej.
Strata nie tylko bramki, ale i pierwszych tej wiosny punktów przez Bałtyk w Drawsku Pomorskim, to zdobycze Drawy. To cenne trofea. A walka o trzecią ligę właśnie teraz rozpoczyna się na dobre. Jak to dobrze, że Drawa ma tak solidnego partnera w Lechu Czaplinek. Kiedy do tego towarzystwa dołączy Olimp Złocieniec? Czy kiedykolwiek?
BAŁTYK: Struś – Krzywonos, Bukowski, Czaja, Duszkiewicz, Miklasiński, Szymański (Rokicki), Sęk (Stańczyk), Chyła ( Kazimierowicz), Chicewicz (Kupisz).
Apelujemy do kilku z kibiców Drawy: uszanujcie chociaż święte prawa sportowej rywalizacji. Nie marnotrawcie wspaniałego wysiłku piłkarzy na trudnej drodze do trzeciej ligi. (n)