(REGION). Sytuacja, z jaką spotkali się pracodawcy zatrudniający młodocianych pracowników można określić jednym słowem – skandal.
Ciągłe reformy szkolnictwa i ostatnie cięcia w budżecie państwa doprowadziły do tego, że być może młodzi ludzie nie będą mieli szansy na naukę w szkołach zawodowych. Dlaczego?
Aby absolwent gimnazjum mógł uczyć się w szkole zawodowej, musi znaleźć pracodawcę, który zobowiąże się do szkolenia go w zawodzie. Tak naprawdę więc to pracodawca oddelegowuje młodego człowieka do szkoły, by ten kontynuował naukę. Pracodawca ma obowiązek płacić uczniowi wynagrodzenie oraz opłacać składki ZUS. Dotychczas otrzymywał zwrot poniesionych kosztów. W tym roku sytuacja uległa zmianie. Pracodawcy są oburzeni, czują się oszukani.
Do 30 listopada, chcąc zatrudnić młodocianych pracowników, musieli złożyć w Zachodniopomorskiej Wojewódzkiej Komendzie OHP w Szczecinie odpowiednie wnioski.
- To jest szczyt chamstwa, że do dziś z nikim nie podpisali umów, mimo że wnioski zostały poprawnie złożone i przyjęte. Wnioski mieliśmy złożyć do 30 listopada. Odsyłali nam co jakiś czas, bo źle postawiony przecinek itp. Zdążyliśmy złożyć wnioski przed terminem, jednak do dziś nie podpisano z nami umów. Na jakiej podstawie Ministerstwo wydaje decyzję o przyjęciu uczniów, a potem wstrzymuje podpisanie umowy? – powiedziała jedna z osób z Łobza, która zatrudnia u siebie młodocianych pracowników.
Bulwersujące jest to, że decyzja o zawieszeniu wypłat za zwrot kosztów zatrudnienia pierwszoklasistów zapadła 1 października, już po zawarciu umów przez pracodawców z młodocianymi pracownikami. Nie wiedząc o planach Ministerstwa pracodawcy złożyli wnioski do Zachodniopomorskiej Wojewódzkiej Komendy OHP w Szczecinie o refundację.
- Uczniów szkolę już od 20 lat. Nigdy nie było problemów. W tym roku schody zaczęły się już na etapie wypełniania wniosków. Po weryfikacji wniosku miała zostać podpisana umowa o refundację. Nikt jednak do dziś nie poinformował mnie o tym, że umowa nie została podpisana. Nie dostałam żadnego pisma. Dowiedziałam się, że nie ma pieniędzy. Skoro nie ma pieniędzy, to ja nie będę przyjmować uczniów na przyszły rok. To jest odpowiedzialność, poświęcony czas, tu nie chodzi tylko o pieniądze. To nie jest proste wziąć i uczyć. Poświęcam swój czas. Są różni uczniowie. Czasami zdarzają się tacy, którzy chodzą na wagary, przynoszą mi zwolnienia, ZUS i tak muszę im opłacić, a państwo nie ma żadnych zobowiązań. Dlaczego nie poinformowano nas wcześniej? Nie będę już brała młodzieży, choć do tej pory zawsze miałam 4-5 uczniów i zawsze wszyscy bardzo dobrze zdawali egzaminy końcowe. Dbałam też o to, aby nie opuszczali szkoły, rozmawiałam z nimi, tłumaczyłam im. Wielu z tych młodych ludzi nic nie potrafiło. Trzeba było ich uczyć wszystkiego od podstaw. Miło jednak było patrzeć, jak zmieniają się, jak nabierają umiejętności i wiedzy, a później ta ogromna satysfakcja, gdy zdawali bardzo dobrze egzaminy końcowe. Najgorsze jest to, że nawet nas nie poinformowano, że nie podpisano z nami żadnych umów, nic, nie otrzymaliśmy, żadnego pisma. Nie wyjaśniono nam niczego – dodała właścicielka jednego z łobeskich zakładów.
Jolanta Fedak, minister pracy i polityki społecznej poleciła Ochotniczym Hufcom Pracy wstrzymać się z zawieraniem z pracodawcami umów o refundację ponoszonych przez nich wydatków na wynagrodzenie i składkę ubezpieczeniową młodocianych pracowników zatrudnionych w celu przygotowania zawodowego. Decyzja zapadła już po przyjęciu uczniów przez pracodawców. Pracodawcy pytają więc, gdzie jest prawo i jak mają się do tego prawa odnosić tu, na dole, skoro z góry idzie taki przykład?
O sytuację spytaliśmy w Zachodniopomorskiej Wojewódzkiej Komendzie OHP w Szczecinie. Pani z działu refundacji (nie podała nazwiska zasłaniając się ustawą o ochronie danych osobowych (sic!)) odparła, że nie mają żadnych informacji odnośnie ewentualnych refundacji.
Nie wiadomo, jak długo potrwa zawieszenie pieniędzy i czy w ogóle pracodawcy otrzymają zwrot kosztów kształcenia.
- Gdybym chociaż wiedziała, że refundację otrzymam za dwa-trzy lata, to nie byłoby problemu. Zatrudniłabym kolejnych uczniów, ale w takiej sytuacji po prostu mnie na to nie stać – powiedziała kolejna właścicielka zakładu z Łobza.
Apel do premiera
W tej sprawie już w lutym br. Jerzy Bartnik, prezes Związku Rzemiosła Polskiego, wysłał list do premiera Donalda Tuska, w którym apelował o odblokowanie środków Funduszu Pracy przeznaczonych na wspieranie pracodawców uczących zawodu.
W liście czytamy m.in.: „(...) 51 proc. pracodawców w Polsce deklaruje, iż ma trudności z zatrudnieniem kandydatów o odpowiednich kwalifikacjach. (…) Przygotowanie zawodowe pracowników młodocianych od lat uznawane jest za najlepszą formę organizacji nauki zawodu, bowiem przebiega ono w realnych warunkach pracy. Decyzja Rządu o ograniczeniu wydatków Funduszu Pracy (tworzonego przez pracodawców) na aktywne formy zwalczania bezrobocia (o ponad 50 proc.!), w tym na cele związane z kształceniem młodocianych wywołuje ogromny niepokój społeczny, a często oburzenie – zresztą nie tylko pracodawców.
(…) Pani Minister Pracy i Polityki Społecznej poleciła Ochotniczym Hufcom Pracy wstrzymanie zawierania z pracodawcami umów o refundację ponoszonych przez nich wydatków na wynagrodzenie (i składkę ubezpieczeniową) młodocianych pracowników zatrudnionych w celu przygotowania zawodowego. Taka decyzja nastąpiła po zakończeniu procesu zawierania przez tych pracodawców umów z młodocianymi pracownikami.
Oznacza to, że zmiana warunków miała miejsce już po przyjęciu młodocianego do zakładu pracy przez pracodawcę, działającego w dobrej wierze, zgodnie z przepisami i w pełnym zaufaniu do stabilności systemu prawnego Państwa. Sytuacja ta dotknęła szczególnie małych i mikro pracodawców, w tym rzemieślników, zajmujących się świadczeniem usług, często w firmach rodzinnych. Tacy pracodawcy są najlepszymi nauczycielami zawodu, a ich absolwenci osobami najlepiej przygotowanymi do wejścia na rynek pracy.
Obecnie - zgodnie z wielowiekowymi tradycjami rzemiosła - w kształcenie zawodowe młodocianych i dorosłych zaangażowanych jest ok. 28.000 mistrzów - właścicieli zakładów rzemieślniczych, którzy szkolą ok. 95.000 młodocianych. Jest to jedyne zorganizowane środowisko przedsiębiorców kompleksowo kształcących młodzież zgodnie z potrzebami lokalnych rynków pracy i kierunkiem wskazywanym w dokumentach Komisji Europejskiej (m.in. „Nowe umiejętności dla nowych miejsc pracy”) oraz w założeniach Procesu kopenhaskiego. Rzemiosło, dzięki swojej elastyczności, od lat potrafi umiejętnie godzić tradycję z wyzwaniami nowoczesnej Europy.
Przepisy prawne gwarantują pracodawcom - spełniającym określone warunki - możliwość refundowania wypłacanych płac i składek ubezpieczeniowych, co przełożyło się na przeprowadzenie naboru nowych uczniów we wrześniu 2010 roku. Dopiero po kilku miesiącach okazało się, że OHP wycofały się z obowiązku zrealizowania tego zobowiązania.
Jednakże pracodawcy, zatrudniający dodatkowo młodocianych pracowników w celu przygotowania zawodowego, pozostają obecnie w poczuciu krzywdy i przekonaniu o świadomym wprowadzeniu ich w błąd przez władze, ponieważ rekrutacja młodocianych - zgodnie z przepisami - była wstępnie zatwierdzona przez OHP.
Szanowny Panie Premierze!
Zwracam się do Pana Premiera z prośbą o podjęcie zdecydowanych kroków i decyzję umożliwiającą realizację dotychczasowych form wsparcia pracodawców zatrudniających młodocianych pracowników w celu przygotowania zawodowego. Domagamy się jak najszybszego „odblokowania” środków Funduszu Pracy przeznaczonych m.in. na kształcenie młodocianych i zawarcia umów z tymi pracodawcami, którzy złożyli wnioski w ustalonym przepisami terminie spełniając określone prawem warunki. (…)”
Jerzy Bartnik
Zdaniem minister
Sytuacja uczniów w tej chwili jest dramatyczna. Wprawdzie pracodawcy zapowiadają, że najprawdopodobniej nie zwolnią tych, którzy już rozpoczęli naukę, jednak nie zamierzają zatrudniać na rok przyszły. Bez tego młodzież nie ma szans na podjęcie nauki, ponieważ większość programu nauczania obowiązującego w zawodówkach realizowana jest u pracodawców. Do szkoły uczniowie przychodzą jedynie na zajęcia ogólnokształcące. Zdaniem minister Pracy i Polityki Społecznej ten problem dotyczy Ministerstwa Edukacji, a nie jej.
Minister Pracy i Polityki Społecznej Jolanta Fedak w odpowiedzi na interpelację Wicemarszałka Sejmu RP Marka Kuchcińskiego napisała m.in.: „W planie finansowym Funduszu Pracy na rok 2011 środki przeznaczone dla Ochotniczych Hufców Pracy na refundowanie wynagrodzeń i składek na ubezpieczenia społeczne młodocianych pracowników określone zostały na kwotę 170 mln zł. Taką kwotą środków będzie dysponował Komendant Główny OHP z przeznaczeniem na zawieranie nowych umów z pracodawcami oraz na wypłatę refundacji wynikających z umów zawartych w poprzednich latach.
Decyzja o wysokości wydatków Funduszu Pracy na refundację wynagrodzeń i składek na ubezpieczenia społeczne młodocianych pracowników w wysokości przyjętej w planie finansowym Funduszu Pracy (...) została podjęta przez Radę Ministrów w związku z koniecznością racjonalizacji wydatków budżetu państwa. Polska, bowiem jest objęta procedurą nadmiernego deficytu i zgodnie z rekomendacją Rady Ecofin (z dnia 7 lipca 2009 r.) zobowiązuje to do korekty deficytu sektora instytucji rządowych i samorządowych (w skład którego wchodzi również Fundusz Pracy) poniżej 3 proc. PKB do 2012 r. w wiarygodny i trwały sposób.
(…) Ochotnicze Hufce Pracy powinny podpisywać i finansować umowy z pracodawcami w ramach posiadanych środków, gdyż aktualnie nie można zapewnić, że będzie istniała możliwość zwiększenia określonych w planie finansowym Funduszu Pracy kwot środków przeznaczonych na finansowanie zadania, o którym mowa wyżej.
Ponadto należy przypomnieć, iż oprócz fakultatywnej formy pomocy, jaką jest refundacja wynagrodzeń wypłacanych młodocianym pracownikom, pracodawcy otrzymują także obligatoryjne wsparcie w formie dofinansowania kosztów kształcenia młodocianych po zakończeniu nauki. (…) Dofinansowanie wypłacane jest po zakończeniu przygotowania zawodowego. Wysokość dofinansowania na jednego młodocianego pracownika zależy od okresu kształcenia wynikającego z umowy o pracę w celu przygotowania zawodowego i wynosi (jest waloryzowane o wskaźnik inflacji):
przy okresie kształcenia 24 miesiące – 4 587 zł,
przy okresie kształcenia 36 miesięcy – 7 645 zł,
w przypadku przyuczenia do wykonywania określonej pracy – 240 zł za każdy miesiąc kształcenia.
Dofinansowanie kosztów kształcenia młodocianych pracowników od 2009 r. jest finansowane ze środków Funduszu Pracy. Środki te są przekazywane przez ministra właściwego do spraw pracy na rachunek bankowy urzędu wojewódzkiego, następnie wojewodowie dokonują podziału środków na poszczególne gminy, a gminy przekazują środki poszczególnym pracodawcom, zgodnie ze złożonymi przez nich wnioskami. Trzeba przy tym podkreślić, iż środki z Funduszu Pracy przeznaczone na ten cel w roku 2010 były znacznie wyższe niż środki skierowane na refundację wynagrodzeń i przekroczyły 300 mln zł. Natomiast w planie Funduszu Pracy na rok 2011 przewidziano kwotę 303 mln zł.
Podsumowując - należy uznać, iż pomimo tego, że wsparcie pracodawców w formie refundacji wynagrodzeń młodocianych pracowników zatrudnionych w celu przygotowania zawodowego ma niezwykle istotne znaczenie w realizacji kształcenia zawodowego młodzieży, to w opisanych okolicznościach decyzja Komendanta Głównego OHP o wstrzymaniu zawierania umów z pracodawcami zatrudniającymi młodocianych jest w pełni uzasadniona. (…) Trudno jest obecnie ocenić, jaki wpływ na sytuację szkolnictwa zawodowego w Polsce może mieć zaistniała sytuacja. Ponadto należy zauważyć, iż minister właściwy do spraw pracy, pomimo posiadania w swych kompetencjach pewnych zadań z zakresu wspierania pracodawców prowadzących przygotowanie zawodowe młodocianych, nie jest właściwym organem odpowiadającym za edukację młodzieży na poziomie zawodowym. Za całokształt systemu kształcenia młodzieży w systemie szkolnictwa zawodowego, w tym za ocenę wpływu różnych czynników na ten system odpowiada Minister Edukacji Narodowej.” (…).
Zawsze jest w wyjście
Gdy Polska ogranicza środki na refundowanie kosztów nauki zawodu, Niemcy oferują naukę rzemiosła po drugiej stronie Odry za ok. 1 tys. euro miesięcznie, zakwaterowanie, wyżywienie i gwarancję pracy; w Polsce uczeń dostaje około 100 zł.
W konsekwencji placówki oświatowe starają się zachęcić uczniów do kształcenia w swoich palcówkach, z drugiej strony uczniowie pozbawieni są takiej możliwości. Absolwentom gimnazjów pozostaje co najwyżej szkolenie w CIS-ie, (gdy już wykluczą się społecznie), dla którego Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej, mimo dziury budżetowej i konieczności ograniczania środków, znalazło pieniądze. 100 tys. zł, które właśnie przeznaczono dla CIS z pewnością wystarczyłoby na pokrycie refundacji kosztów zatrudnienia uczniów w zakładach pracy na terenie powiatu łobeskiego.
Absolwent gimnazjum po szkoleniu w CIS-ie zawsze będzie mógł pójść pograć na Orliku, by rozładować swoje frustracje z powodu braku możliwości nauki. Wolne sale w szkole z kolei będzie można wykorzystać na wynajem, by jakoś pokryć koszty utrzymania placówki oświatowej. MM
Ja nie lubie popaprancow ale w tym przypadku maja racje Mlodziez u tzw biznesmenow jest niewolnikami a nie uczniami Goscie robia na uczniach kase i nic wiecej Uczyc ma szkola a nie pseudo dorobkiewicze
~ORMO czuwa
2011.05.19 21.30.33
Te redaktorek dlaczego dopuszczasz do takich wulgarnych wpisow Albo jestes cenzorem albo nie Mnie trolowaty podpada Widac cos wciagnol z rana i jest plodny hi hi
Z tym tysiącem euro to radzę ostrożniej podchodzić do doniesień niedouczonych pismaków prasy ogólnopolskiej, co to mienią się niezależnymi i wolnymi, ale pierdzielą bez weryfikacji.