(ŚWIDWIN) To miała być prosta robota budowlana. Wspólnota Mieszkaniowa w Świdwinie przy ul. Armii Krajowej 16A postanowiła ocieplić mały budynek. Ot, praca na góra dwa tygodnie. W imieniu Wspólnoty takie sprawy załatwia Zarządca, w tym przypadku ZUK. Roboty rozpoczęte we wrześniu trwają do dziś i zamieniły się w horror dla mieszkańców.
Pan Jan Lewandowski, gdy opowiada mi historię ocieplania budynku, w którym mieszka, denerwuje się i momentami siarczyście określa urzędników pracujących w Zakładzie Usług Komunalnych, dla przypomnienia – spółki miejskiej, podległej burmistrzowi miasta. Ten z kolei podlega Radzie Miejskiej, a ta ma prawo, poprzez Komisję Rewizyjną, kontrolować spółki komunalne. Jednak gdy pan Lewandowski, który jest w dodatku przewodniczącym Rady Osiedla, chciał przedstawić sytuację Wspólnoty Mieszkaniowej, odebrano mu głos zarówno na komisji, jak i na sesji. Radni uznali, że jego problem nie leży w kompetencji Rady, czyli nie są władni. Mówiąc krótko, wypęli się. Jednak gdyby wysłuchali swojego mieszkańca, natychmiast powinni do ZUK skierować Komisję Rewizyjną. Pozostanie pytanie – kto jest władny?
Opisywana Wspólnota Mieszkaniowa (WM) składa się z 4 rodzin, które mieszkają w niewielkiej kamienicy. Zarządcą jest ZUK, czyli bierze pieniądze za wykonywanie dla niej różnych usług. Najlepiej, jak nic się we wspólnocie nie dzieje, bo Zarządca co miesiąc bierze pieniądze i niewiele robi. Gdy Wspólnota coś chce, okazuje się, że robi problem. W tym przypadku problem kompletnie przerósł ZUK, który przecież zarządza setkami takich wspólnot i budynkami komunalnymi.
Wspólnota w listopadzie 2009 r. podjęła uchwałę, że ociepli budynek. Uchwałę przekazała ZUK-owi do wykonania, wskazując uzgodnioną firmę.
- W sierpniu 2010 r. przyjeżdża wykonawca i pyta mnie, czy mógłbym załatwić rusztowania, bo on nie ma. Mówię – jesteście budowlańcami, a my mamy się o wszystko starać? Czy wyście ogłupieli? Dałem mu dwa tygodnie, by się określił, czy będzie robił. Nie dał znać. Jadę na początku września do prezesa Maksiaka i pytam, czy już coś robili w tej sprawie. Myśmy przecież podjęli uchwałę i upoważnili Zarządcę, któremu płacimy, a on nic nie robił. - mówi Jan Lewandowski.
ZUK, jako Zarządca, działający w imieniu wspólnoty, podpisał umowę z nowym wykonawcą – firmą Adex Bud J&B Surniak Jan ze Świdwina. Jak się później okazało, byłym pracownikiem ZUK. Ze strony ZUK umowę z datą 15 września 2010 r. podpisali: prezes Zygmunt Maksiak, główna księgowa Anna Bobko i licencjonowany Zarządca inż. Renata Niezgoda. Termin zakończenia robót wyznaczono na 31 grudnia 2010. Gdy pan Lewandowski dowiedział się o tym, wymusił zmianę zakończenia na 31 października, uważając, że miesiąc wystarczy na wykonanie tej prostej przecież roboty. Pokazuje drugą umowę z poprawioną datą, której otrzymanie potwierdził podpisem 24 września.
W par. 4 zapisano, że roboty rozpoczną się „z chwilą uzyskania pozwolenia na budowę”. By je uzyskać, ZUK zlecił wykonanie projektu budowlanego. Zlecenie otrzymał pan Robert Greszata, chociaż pod dokumentacją widnieje pieczątka inż. Krzysztofa Sieniakowskiego i już to zastanowiło pana Jana Lewandowskiego.
- Wszyscy przekonywali mnie, że potrzebny jest projekt budowlany. Co innego czytałem w przepisach, które mówią, że na ocieplenie budynku o wysokości do 12 metrów wystarczy zgłoszenie do starostwa. Nasz budynek ma 8 metrów. Za zrobiony projekt budowlany kazano nam zapłacić 3200 złotych. Nie wyraziliśmy zgody. Jednak od tego warunkowano rozpoczęcie robót, więc przyparci do muru, a chcieliśmy, by robotu zostały zakończone przed zimą, zgodziliśmy się po targach na 2200 zł. Chodziłem i ponaglałem, by robili, ale to wszystko przeciągało się. Gdy przywieźli materiał na ocieplenie, na jego złożenie udostępniłem garaż i trzymałem auto na dworze. Później musiałem walczyć o wywiezienie sterty śmieci z podwórka, bo nikt tym się nie interesował. Robotę wykonywało dwóch ludzi, ale zdarzało się, że szef zabierał ich do noszenia papy na dach. Chyba miał inne roboty z ZUK-u, bo tu robota mu w ogóle nie szła. Kiedyś widziałem jednego z pracowników ZUK na takim dachu. Gdy powiedziałem o tym prezesowi, stwierdził, że musiało to być po godzinach pracy. Głupka ze mnie robią. Takie tu panują porządki. - mówi.
Rusztowania przy budynku na ul. Armii Krajowej stoją do dziś. Na początku wykonawca otrzymał od Wspólnoty zaliczkę w wysokości 10 tys. zł. Później Wspólnota zablokowała konto i nie zamierza płacić za ten bałagan. Z dniem 31 grudnia 2010 r. rozwiązano umowę o zarządzanie za porozumieniem stron i Wspólnota powierzyła je od 1 stycznia nowemu Zarządcy panu Zdzisławowi Zapotoczenemu. Pan Lewandowski zamierza wystąpić do sądu o – jego zdaniem – bezprawnie pobraną zapłatę za projekt budowlany, który nie powinien być w ogóle robiony.
Panu Lewandowskiemu nie mieści się w głowie, że za jego pieniądze robią z niego idiotę. Gdyby pan Maksiak pracował w prywatnej firmie, już dawno by go wyrzucili, a w ZUK może dotrwa do emerytury. Ile jest takich wspólnot i jak tam wyglądają sprawy? Ta akurat ujrzała światło dzienne, bo przytrafił się taki ktoś jak Jan Lewandowski.
Kazimierz Rynkiewicz
Ps. Będziemy wracać do sprawy, bo jest tu wiele ciekawych wątków.