(POWIAT. ) W minionym tygodniu silne roztopy spowodowały znaczny wzrost poziomu wód w rzekach. W niektórych miejscach woda występowała z koryt rzek. A jak ta
sytuacja wyglądała w naszym powiecie?
RESKO. Najniebezpieczniej było jak zwykle w Resku. Tam rzeka Rega tradycyjnie wylewa przed mostem oraz w okolicy oczyszczalni. Wprawdzie stan alarmowy w Resku został znacznie przekroczony, jednak to nie wezbrane wody w rzece były przyczyną kłopotów mieszkańców tego miasta, a wysoki poziom wód gruntowych spowodowany szybkimi roztopami.
Wysoki poziom wody w Redze utrzymywał się już od 18 stycznia. Wówczas w Resku wynosił on 432 cm, przy stanie alarmowym - 410 cm. W piątek poziom wody był taki sam, jak we wtorek.
Przy ulicy Zielonej 18 stycznia, w godzinach porannych, przy stanie wody w rzece 432 cm 12 strażaków z jednostki OSP w Resku i OSP Łosośnica układało worki z piaskiem w celu zabezpieczenia budynku mieszkalnego. Posesja została podtopiona, jednak nie wodą z rzeki, a wodami gruntowymi. Posesja ta jest najbardziej wysunięta w stronę rzeki. Jednak można było wchodzić na podwórko posesji; woda była wypompowywana co jakiś czas przez straż pożarną.
- Zarówno 18, jak i 21 stycznia poziom wody wynosił 432 cm. Jedynie ten budynek stwarza jakiś problem. Trudno stwierdzić, że to wina rzeki, to wysoki poziom wód gruntowych i tak to trzeba rozumieć. Bardzo szybko topniał śnieg, a ziemia jest jak gąbka.
Właściciel ma kupić sobie pompę i wykonywać to zadanie we własnym zakresie. Straż pożarna nie będzie robić tego typu usług. Budując się tak blisko rzeki, musiał się liczyć z tym, że wody podskórne czy gruntowe będą wchodziły. Podobnie przy rzecze Redze w miejscowości Świekotki – za oczyszczalnią ścieków. Tam jest jedna posesja, która też notorycznie jest zalewana. Ci panowie jednak mają własne pompy elektryczne, które automatycznie wypompowują wodę z piwnicy. Tam straż nie interweniuje, ludzie sami dają sobie radę – powiedział pełnomocnik ds. Ochrony Informacji Niejawnych, Zarządzania Kryzysowego, Ochrony Ludności i Spraw Obronnych przy Starostwie Powiatowym w Łobzie Zbigniew Żurawek.
W związku z dużym zagrożeniem powodziowym odczyty na Redze dokonywane były przez pracownika urzędu trzy razy dziennie, natomiast z zamontowanego tam miligrafu – co pół godziny. Elektroniczny pomiar wody sfinansowało województwo.
GMINA ŁOBEZ
Sztab Kryzysowy nie miał żadnych informacji o podtopieniach w Łobzie. Jeśli takie były, ludzie radzili sobie sami, bez zawiadamiania o tym służb. Sztab otrzymał jedynie informacje o podtopionych ogródkach. W miniony piątek w rzece Redze w Łobzie było 167 cm. Najwyższy stan wody był oczywiście 18 stycznia i wynosił 180 cm, przy maksymalnym poziomie 205 cm.
W związku z niewielkim zagrożeniem powodziowym stan na rzece Redze w Łobzie monitorowany był dwa razy dziennie.
GMINA WĘGORZYNO
W tej gminie było jedno wezwanie – 15 stycznia około godz. 7.30. O pomoc poprosił sołtys wsi Sielsko, informując podinspektora Zarządzania Kryzysowego gminy Węgorzyno o zalaniu wodami roztopowymi dwóch posesji i gospodarstw. Na miejsce zdarzenia skierowano jednostki OSP z miejscowości: Sielsko, Runowo, Zwierzynek i Węgorzyno. Całością akcji dowodził oficer PSP w Łobzie po uprzednim przekazaniu dowodzenia przez komendanta OSP. W akcji wypompowywania wody z zalanych terenów i pomieszczeń piwnicznych wzięło udział 27. strażaków z czterech OSP z gminy Węgorzyno. W usuwaniu skutków użyto cztery wozy bojowe i 11 motopomp (autopompy i motopompy), akcję zakończono o godzinie 17.00. Przy okazji przydały się świeżo otrzymane cztery motopompy, jakie ochotnikom przekazał komendant gminny Krzysztof Paluch niemal tuż przed akcją.
Mimo wezwania o tak wczesnej godzinie, strażacy musieli poczekać, aż zbierze się więcej wody, by można było rozpocząć akcję. Nie wszyscy strażacy byli obecni do godziny 17.00.
DOBRA I RADOWO MAŁE
W gminie Dobra nie było zdarzeń odnotowanych przez sztab zarządzania kryzysowego. Podobnie w gminie Radowo Małe były zalane piwnice, jednak mieszkańcy odwadniali je sami.
– Podtopienia nie wynikają jedynie z bliskości rzek, ale i z wód roztopowych. W naszym powiecie są podtopienia roztopowe. U nas powodzi w ogóle nie było. Powiat łobeski w porównaniu z innymi powiatami jest bezpieczny, ale teren temat nie jest nam obojętny. Temat teren był przedmiotem obrad zarządu. Posiedzenie miało miejsce 19 stycznia. Jednym z punktów było omówienie spraw, związanych z podtopieniami. 20 stycznia do Łobza przyjechał pan Kazimierz Świerzko. kierownik Zachodniopomorskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie oddział terenowy w Nowogardzie. Przedstawił nam ogólną sytuację odnoszącą się do zlewni rzeki Regi i możliwości regulacji poziomu wód. Nad rzeką Regą mamy kilka miast: Świdwin, Łobez, Resko, Płoty, Gryfice i Trzebiatów. Najgorsza sytuacja jest w Trzebiatowie – tam są autentyczne powodzie, a nie podtopienia. Regulacja wysokości poziomu wód na pozostałej części Regi – do źródła jest wspólnie uzgadniana i regulowana – nie może sobie każdy sam regulować, bo można byłoby doprowadzić do tego, że woda zalałaby Trzebiatów dwa razy tyle. Jesteśmy w tej szczęśliwej sytuacji, że są tu tylko podtopienia. Szczególnie narażoną na podtopienia jest oczyszczalnia ścieków w Resku. Obecnie jest zabezpieczona, na murkach strażacy ułożyli worki z piaskiem, mimo że i tak 50 cm brakowało. Odpowiednie służby są przygotowane na najgorsze – od służb monitorujących do służb reagujących. W odpowiednich miejscach składowany jest piasek, worki i łopaty do napełniania. Jest też koparka. Jesteśmy przygotowani. Pogoda nam troszkę pomogła w postaci niższych temperatur. Okazuje się, że wody spływające z pól nie są takim zagrożeniem, jak wody spływające z lasów. Ten proces jest o wiele wolniejszy – dodał Zbigniew Żurawek.
Poza miastami, Rega wystąpiła ze swojego koryta, rozlewając się na łąkach i swoich naturalnych polderach.
Inna rzecz, o której obecnie nie wspomina się, to fakt, iż ostatnia melioracja rzeki Regi miała miejsce jeszcze w 1957 roku. W ciągu kilkudziesięciu lat podniosło się dno rzeki, tym samym lustro wody jest wyżej. Łata miernicza jest na starym dnie rzeki, wskazuje więc równocześnie poziom mułu, osadów, naniesionego piachu i wody. Do tego nie ma melioracji cieków wodnych zbierających wody z pól. Praktycznie powinny być drożne i powinny być na nich zastawki regulujące spływające wody – w okresie roztopów, ale i w okresach suszy. Rowy melioracyjne bowiem powinny służyć zarówno nawadnianiu, jak i osuszaniu. Jak one wyglądają obecnie – nie trzeba mówić – w większości są zwyczajnie zarośnięte i zamulone. O zastawkach – nikt nie słyszał.
Najsmutniejsze jest to, że zawsze słyszy się o usuwaniu skutków powodzi – w trakcie jej trwania i po, nie słychać jednak o usuwaniu przyczyn – przed. MM
A czytałeś to co ja proponuję? Mi nie chodzi o jakieś dzikie zostawienie rzeki samopas, ale kompleksową regulację prowadzącą do zwiększenia pojemności rzeki wraz z melioracją przyległych terenów.
~NO FUTURE
2011.01.28 15.39.11
To co proponujesz to bzdura. Rejony południa Polski właśnie odczuwają brak regulacji głównych rzek. Wielka woda, która przechodzi przez miasteczka niszczy wszystko co napotka po drodze.
Jest gdzieś w czeluściach internetu stare zdjęcie z czasów na długo przed wojną przedstawiające Regę od obecnej elektrowni do mostu na dzisiejszej ulicy Obr. Stalingradu. Widać na nim też dość słusznej wielkości łodzie cumujące do jakiegoś magazynu. Posiadam w swoich zbiorach mapy z lat 20 i 30 XX w. i miejscami Rega w Łobzie jest również słusznej szerokości, a nie sprowadzona do wielkości kanału melioracyjnego. To bardzo ładnie, że władze wojewódzkie chcą nam sfinansować na powrót kąpielisko miejskie, tylko nie jestem do końca przekonany, że rozwiąże to całościowo problem. Należałoby przywrócić Redze dawną świetność i wielkość, ale nie jest to jedynie sprawa gminy. Nawet może wykraczać poza kompetencje województwa. Taka rzeka spokojnie mieściłaby wody, oszczędzając przy okazji miasta po drodze.