Wyborcza dogrywka na włodarzy gmin odbyła się w Połczyniei Brzeżnie
POŁCZYN-ZDRÓJ
Tutaj do dogrywki stanęli zwycięzcy pierwszej tury – burmistrz Barbara Nowak i Józef Nizioł, przedsiębiorca z Ogartowa. Wygrała burmistrz Nowak i przez kolejną kadencję będzie zarządzać sprawami gminy. Nowak otrzymała 2345 głosów, co stanowiło 64,00 procent poparcia tych, którzy poszli głosować.
Józef Nizioł otrzymał 1319 głosów, czyli 36,00 procent poparcia.
Niestety, te zdobyte stanowisko ma bardzo niskie poparcie społeczne mieszkańców, którzy po prostu nie poszli głosować w drugiej turze. Frekwencja była dramatycznie niska i wyniosła 27,81 procent, co oznacza, że do urn poszło zaledwie 3703 wyborców spośród 13282 uprawnionych do głosowania. Czyli prawie 10 tys. mieszkańców pozostało w domach! Dlaczego? To temat na głębsze badania socjologiczne w tej gminie. Jeżeli przeliczymy głosy oddane na zwycięzcę drugiej tury, to okaże się, że burmistrza wybrało około 17,5 procent mieszkańców uprawnionych do głosowania.
Co ciekawsze, to Barbara Nowak w drugiej turze otrzymała mniej głosów, niż w pierwszej! W pierwszej poparło ją 2770 wyborców, w drugiej – 2345.
Zyskał jej konkurent Józef Nizioł, który w pierwszej turze zdobył 776 głosów, ale w drugiej już 1319. To o ponad tysiąc za mało, czyli o sporo za mało, by zagrozić urzędującej burmistrz, ale pokazuje zachowania połczyńskich wyborców.
A jakie rozstrzygnięcie byłoby, jakby poszli, chociażby ci z pierwszej tury? Warto przypomnieć, że frekwencja wynosiła wtedy 48,09 procent, i stopniała w drugie do owych 27,81 proc. Z 6389 wyborców do 3703 w dogrywce, czyli 2686 osób uznało, że im wszystko jedno, kto z tej dwójki zostanie burmistrzem.
Bardzo możliwe, że akurat ci kandydaci nie spełniali oczekiwań wyborców i dlatego nie poszli głosować, ale nie wiadomo, co by się działo, gdyby do drugiej tury trafił ktoś o bardziej wyrazistych poglądach i potrafił zmobilizować wyborców. Jednak tak duża ilość kandydatów rozdrobniła głosy, które w rezultacie przepadły. Teoretyzując wystarczy zsumować głosy np. Tutura i Kowalskiego (podobne elektoraty) i mamy zdecydowanego kontrkandydata w drugiej turze. Ale to oczywiście spekulacje.
BRZEŻNO
Tutaj w drugiej turze rozstrzygały się losy przyszłego wójta gminy. W szranki wyborcze stanęli urzędujący zastępca wójta Jerzy Anielski, namaszczony przez wójta Szeredego oraz Andrzej Janas. Ten pierwszy wygrał pierwszą turę, ale nie na tyle, by mógł spać spokojnie. Anielski wyprzedził wtedy Janasa zaledwie 84 głosami (uzyskał 628 głosów, Janas 544). Wszystko więc zależało od tego, jak zachowa się elektorat trzeciego kandydata Roberta Stępnia, który otrzymał 216 głosów. Frekwencja była wtedy wysoka i wynosiła 60,65 procent.
Jednak druga tura nie przyniosła jakiegoś zdecydowanego rozstrzygnięcia; Jerzy Anielski co prawda pozyskał więcej wyborców, ale wygrał z Janasem tylko 108 głosami. Otrzymał 691 głosów, a więc pozyskał zaledwie 63 mieszkańców więcej, niż w pierwszej turze (691 – 628).
Andrzej Janas otrzymał 583 głosy, a więc pozyskał również niewielu, bo 39 wyborców. Frekwencja utrzymała się na wysokim poziomie – 55,31 procent, czyli ponad połowa mieszkańców jest zainteresowana tym, kto ma zarządzać sprawami gminy.
Zwycięstwo Anielskiego jest niewielkie i będzie on musiał już jako wójt mocno pracować przez 4 lata, jeżeli chce myśleć o wyborze na drugą swoją kadencję. A nie będzie mieć łatwo, bo jego konkurent startował również do rady gminy, zdobył mandat i wprowadził do rady większość radnych ze swojego ugrupowania, którzy wybrali go na przewodniczącego rady. W tej konfiguracji Janas będzie mieć spore możliwości, by uprawiać własną politykę i punktować wójta, zbierając punkty do startu w przyszłych wyborach.
Kazimierz Rynkiewicz