SZYKUJE SIĘ NAM ZNÓW - NA DRZEWA, ALE CORAZ ICH MNIEJ ! WYCINAJĄ !!!
(ZŁOCIENIEC. ) U początków ulicy Bydgoskiej, od 5 Marca, mamy dwa okazałe drzewa, w tym jedno to topola. Drugie niezbyt rozpoznane. Drzewa okolono taśmą. W pobliskim zakładzie samochodowym usłyszeliśmy, że drzewa gubią zeschnięte konary, są więc niebezpieczne dla wszystkiego, co pod nimi. Zresztą, nie trzeba być zbyt uważnym, by dostrzec, że kolejne konary mogą paść na ziemię, i oby tylko na ziemię. Stąd i rachityczna tasiemka pod nimi.
MILIARD DO PRZODU, NIE DO TYŁU
Piszemy o tych drzewach, by być może uchronić je przed wycinką. Gdy ich tutaj zabraknie, skromniutka dzielniczka pozostanie nawet i choćby bez jednego drzewa. Dlatego – trzeba o nie zadbać, powycinać, co zeschłe, niebezpieczne, ale niechże one sobie rosną dalej. Broń Boże – nie wycinać. Mieszkańcy, i nie tylko, obrońmy te drzewa.
Akurat obchodzimy światowy Tydzień Drzewa. I choćby tylko z tej okazji, zadbajmy najbardziej poważnie o wskazywane tu drzewne rośliny na Bydgoskiej. Radio podało, Sygnały Dnia, że Chińczycy każdego roku sadzą sobie po miliardzie drzew. Pomyślmy, może i z takiego myślenia bierze się ich obecna potęga, a chyba to jeszcze nie koniec, a być może, że to tylko początek? Z Rosji słychać pełne rozpaczy wołanie - nie chcemy być zapleczem surowcowym dla Chin!!! Jaka z tego nauka dla nas?
UMIEMY. PLAC
650-LECIA
Piszę o tym, gdyż niedzielnym południem zostałem jakże przyjemnie zaskoczony wonią modrzewiowej żywicy, i wieloma jeszcze innymi zapachami, przechodząc obok placu 650-lecia. To bez wątpienia najpieczołowiciej zadbany skraweczek miasta. Cudowny. Bujna trawa, oryginalne krzewy, wspaniale porosłe, ożywczo, leśnie woniejące drzewa, a pośród nich Piastowy Woj, ale nadal (lata mijają) nikt nie pobieżył ku niemu ze środkami konserwującymi. Jakże ten Piastowy Woj boleśnie przegrywa w Złocieńcu walkę o popularność z Zajączkiem zwanym już Głupolkiem. Dlaczego? Ktoś, gdy fotografowałem Woja, natychmiast zagadnął o Pawła Jasienicę, o jego prace naukowe. Widać, jest w Złocieńcu, choć bardzo odosobnione, myślenie o mieście w innych kategoriach od tych – Zając Złocieniaszek, zamek, „Kierunek Berlin na Jarzębinę Czerwoną”. Do kiedy tylko tak skromnie? Głęboko tu zalęgła się ta „zającowa głupawka”. Z niemieckim hejnałem z wieży kościoła. Jakby złocieniecka inteligencja była wręcz porażona zajęciami pensyjno-etatowymi, a potem, po ośmiu godzinach, znów przed telewizorek. Pod kaloryferek. Dlaczego tylko tak?
JESIENNE DROGOWSKAZY
Jesień wskazuje na nasze miasto – jakże ono mogłoby być piękne. Przykładem choćby właśnie plac 650-lecia. Ale, dalej? – Nim się spostrzegłem – mówił Alek Urban z ZGM – a oni już w części wycięli kasztany na Czaplineckiej. – Alek Urban używał bardzo mocnych słów, nie przytoczę ich tu. Używał, ale po czasie. Kasztanowców Czaplinecką pozbawiono. Leży teraz ta Czaplinecka ze Złocieńca w kierunku Czaplinka pozbawiona jakiegokolwiek wyrazu. Bez twarzy. A miała ją. Rozpoznawalną przez każdego. I koniec, i po ulicy. Zarznęli ulicę.
WŁADZE DO KITU.
PORA NA GMINIAN
Nowa władza gminy, nowi burmistrzowie, winni będą nam wszystkim konsultacje społeczne i w sprawach wycinki drzew. Do czego prowadzi swoista „samowola”, widać na przykładzie Czaplineckiej. Potrafili powycinać wszystkie kasztanowce na sporej długości drogi krajowej, a nie potrafią na niej załatać choćby tylko najgłębszych dziur w jezdni. Dosłownie. Dosłownie tak jest w naszym mieście na drodze zwanej krajową. Inaczej – państwową. Tego Kraju – dodajmy dla ścisłości. Lud polski już niedługo znow będzie odzyskiwał Polskę dla siebie. Ale do tego czasu ci – Oni - mogą nam powycinać, powyrzynać wszystkie drzewa. I nie tylko drzewa. To taki gatunek popeerelowski. I tylko oni, i żadnych pytań do obywateli.
POŁCZYŃSKA
Tyle tego pisania, by wskazać też, że na Połczyńskiej kasztanowce mają się jeszcze dobrze. Mało kto już w Złocieńcu tą ulicą chadza na mecze Olimpu, ale jak już się wybierze, dostrzega chyba jeszcze, jak niezwykła to aleja. Szczególnie - za przejazdem (niegdyś Grotniki) i dalej do stadionu, tak tu atrakcyjnie usytuowanego.
Ze względu na swe walory przyrodnicze, nasze miasto winno jeszcze w tym roku mieć choćby tylko zarys planu: miasto rekreacji, wypoczynku, a może nawet uzdrowisk. Spróbujmy na Złocieniec spojrzeć pod tym kątem. Nikt do tej pory tego nie robił. Ot, jeśli już, to tak na odczepnego. Przykładem – niby plaża nad Dłuskiem. Do dzisiaj ruina. Kwadrans drogi z centrum.
Przy tej kadrze zarządzającej gminą, pomysłów na jej rozwój jakoś nie pokazuje nikt. W takiej atmosferze jakże przecież i łatwo też o niepotrzebne ubytki drzew. Ale nie tylko... Wiekowe budynki, zabytkowe skrawki miasta, długie ciągi zabudowy, itd. Istnienie w kulturce kaloryferowo-telewizorowej wypacza człowieka, jego myślenie, mentalność, sposoby widzenia świata, oglądania go. Niby wielki run, na – bogaćmy się, do czego doprowadził? Pięć milionów ludzi poniżej minimum socjalnego. Głodne dzieci. Branie telewizyjnych gotowców za tak zwaną „prawdę codzienną”, i już nikt nie chce dostrzec, jak wokół postępuje kondominium niemiecko-rosyjskie. Nie chce dostrzec, ale dostrzega. I milczy. Brak człowieczych atrybutów w człowieku atrapie. Tak jak jeszcze niedawno popierał PZPR, teraz popiera kondominium. Tego rodzaju załganie powoduje wszędobylski alkoholizm, narkomanię, tajemniczy do dziś - dopalaczyzm. Służby? Hazardziści?
Ileż to rodzin, choćby tylko w Złocieńcu, nieźle prosperuje, bo... handluje alkoholem. Z niego żyje. Z codziennego pijaka, z nieszczęść jego rodziny? Itd. Ten styl bycia powoduje, że i drzewo w takim świecie się nie ustoi, a nauczyciel z klasy wyjdzie z koszem na głowie. Zabytek się nie uchowa, ulica w swym pięknie nie przetrwa.
PIENIĄDZE SPŁYWAJĄ DRAWĄ, PIENIĘDZMI WIEJE WIATR
Tyle o drzewach, a gdzie z tego kasa – zapyta nie tylko w sobie wiadomym stylu młódź. Oto i ona.
Ktoś, kto ma szacunek dla drzew, rozumiany najrozleglej jak tylko można, to indywiduum myślące. Obywatel Ziemi - chciałoby się napisać. O Ziemi myślący nie telewizyjnie wedle narzucanych wzorów, medialnie – innymi słowy, mydłkowato - na potrzeby chwili, partyjnie – jak najwięcej dla swoich, a bardziej jakby po ludzku. Ktoś taki zapyta, dlaczego w Złocieńcu do tej pory przez ponad już dwadzieścia lat nie uporano się z bezrobociem? Dlaczego w Złocieńcu do tej pory na Drawie mimo ku temu fantastycznych warunków, nie ma ładniutkiej elektrowni wodnej? Przy tym się zatrzymajmy! Przed wojną, nie tą Jaruzelskiego, a drugą wojną światową, w Polsce było osiem tysięcy elektrowni wodnych, a nikt wówczas nie mówił o ekologii, tylko jej założenia realizował. Obecnie jest ponad pięćset. W Wielkopolsce jest kilka elektrowni nawet na nizinnych rzeczkach, z których tylko jedna obsługuje siedemset gospodarstw rodzinnych. Najmniejsza – powtarzam. W Złocieńcu na Drawie w samym mieście tego rodzaju fabryczek prądu mogłoby być kilka, albo jeszcze więcej. Wystarczyło pojeździć nieco po Wielkopolsce i gotowe wzory szczepić u nas. W Złocieńcu temat był, dobrych kilka latek temu, i tyle po nim. Musimy być uzależnieni od rosyjskiego gazu, od linii przesyłowych, które podobno też lada moment mają być ruskie bądź niemieckie. Czyż to nie kondominium? Przy okazji o rurze na dnie Bałtyku się zapomina, o blokowaniu polskiego gazportu, by tylko kondominium nie wyrywało się na niepodległość.
Zacząłem od drzew i sam widzę, że to jakby wyjątkowo ważniejszy temat, aniżeli mogłoby się wydawać. Bo to pewnego rodzaju wrażliwość. Nie umiejąc uszanować tej rośliny „polactwo” nie będzie umiało pójść w swym rozwoju do polskości prawidłowymi ścieżkami. Znakomicie to widać w Złocieńcu. Dalekie Chiny szybko odrzuciły straszliwe okowy komunizmu. Prą do przodu. Rocznie sadzą miliard drzew. A w Złocieńcu – a w Złocieńcu Drawa sobie nadal szumi, jak przed wiekami. Wiatry (elektryczne) wieją jak przed wiekami. A co z tego szumu mamy, to tego wszędzie „skolko ugodno”. Nic.
Nie jest za późno – na początek nie poddawajmy rzeziom drzew, bo zginiemy pod ich ostatnimi konarami - złowieszczo nieco kończąc i symbolicznie. Co trzeba mieć w mózgownicach, by wyrzynać drzewa – no, co? Tadeusz Nosel
Szymon -to nie drzewa są winne, to głupota i brawura ludzka..i wódka. Gdyby tych drzew nie było, to więcej ludzi by ginęło, bo pruli by 160 na h. Nie jeden zwolnił widząc wąską drogę z drzewami na poboczu.
Gościu może trzeba było chodzić na lekcje z gegry??? nawet nie zdajesz sobie sprawy ile ludzi ginie na tych drzewach!!
~
2010.10.30 17.15.49
Racja gościu pisze dyrdymały. Zapewne mu się pomyliły ulice, albo w podstawówce nie chodził na lekcje z gegry!!!!!!!
~gal anonim
2010.10.16 11.17.14
Ten gościu pisze bo pisze,zdjęcie do artykułu pokazuje wierzby na ul.Mickiewicza,tuż za apteką.Jakie topole?Morze żaba ma sierść?
~
2010.10.15 23.11.32
drzewa na Czaplineckiej to powycinali a zywopłot zostal do dzis nic nie widzi wyjezdzający kierowca ale co tam nikomu to nie przeszkadza. KOLEJNA SPRAWA TO ZYWOPŁOT KOŁO POCZTY BRUD SMRÓD I UBUSTWO ALE TEGO NIKT NIE WIDZI.....TYM NIECH SIE pAN ZAJMIE MOZE COS DA A DRZEWA NIECH ZOSTAWIĄ W SPOKOJU