Na początku tego roku przy obiekcie sportowym Orlik działającym przy szkole podstawowej nr 2 w Złocieńcu powstał szkolny klub sportowy skupiający najmłodszych miłośników piłki nożnej.
Z Łukaszem Piórkowskim, pomysłodawcą i założycielem klubu rozmawialiśmy o początkach, planach na przyszłość i głównych kłopotach klubu.
- Skąd pomysł utworzenia kolejnego klubu sportowego na terenie gminy?
Orlik powstał 2 lata temu w styczniu. I od tamtej pory prowadziłem zajęcia z dziećmi, grałem z nimi w piłkę. I w pewnym momencie ich się zrobiło bardzo dużo, 30-40 chętnych do uprawiania sportu. Żeby coś im więcej zorganizować, niż tylko zajęcia tutaj, żeby grali w lidze i mieli treningi, nawiązałem współpracę z Olimpem i w ten sposób dzieci, które trenowały u mnie, trafiły do specjalnie utworzonej grupy w Olimpie. Ponieważ na co dzień jestem nauczycielem i pracuję w szkole, a w okresie zimowym miałem zajęcia u siebie w szkole, to na Orliku i na hali nie mogłem mieć z nimi zajęć, więc Olimp wziął innego trenera, który pracował społecznie i niestety nie miał dla nich za dużo czasu. Z tego powodu treningi odbywały się raz w tygodniu, raz na dwa tygodnie. To sprawiło, że dzieci się zniechęciły. Stało się tak, że grupa, nad którą wraz z drugim nauczycielem pracowaliśmy cały rok, po prostu się rozeszła – albo pozmieniali dyscypliny sportowe albo w ogóle odeszli od sportu. Po tym okresie, gdy część dzieci wróciła do mnie, powiedziałem, że ich nie zostawię i coś trzeba z tym zrobić. Dogadałem się z rodzicami i założyliśmy klub. Niestety, prawda jest taka, że w Olimpie dużo środków wkłada się na seniorów, a młodsze dzieci są traktowane marginalnie. Jednocześnie dodam, że zarówno Olimp, jak i my, dbamy o rozwój sportowy dzieci, chcemy tego samego, trafiamy do różnych grup wiekowych, więc na pewno nie chcemy być dla nikogo konkurencją. Brakuje trenerów grup młodzieżowych, a chcieliśmy, żeby coś było dla tych dzieci. I tak się to wszystko zaczęło.
- Kiedy powstał klub?
Formalnie klub działa od 4 stycznia tego roku. Na razie nie pobieraliśmy żadnych pieniędzy z budżetu. Jestem menadżerem sportu, więc do tej pory sam starałem się pozyskiwać sponsorów i załatwiać środki na funkcjonowanie klubu. Od tego roku chcemy rozbudować grupy, bo dzieci jest coraz więcej. Wtedy będziemy się starali pozyskać jakieś pieniążki na to, by mali sportowcy mogli się rozwijać. Mamy też przygotowany program współfinansowany przez Ministerstwo Sportu, w który będziemy chcieli wejść, ale to myślę, że dopiero za kilka miesięcy
- Ile osób liczy klub?
W tej chwili jest ich około 40. Są to dzieci z rocznika 2000 - 2004. Z powodu tak dużej różnicy wieku chcemy ich podzielić na dwie grupy, a wiadomo, że wykształceni nauczyciele czy trenerzy za darmo tego robić nie będą, więc właśnie na to zbieramy pieniążki.
- Rodzice też opłacają składki?
Od tego roku chcemy wprowadzić składki dla rodziców. Wcześniej sam załatwiałem środki, jednak teraz to jest trochę za dużo obowiązków – prowadzenie konta, organizowanie wyjazdów na turnieje, a przy tym dzieci jest tak dużo, że ze sponsoringiem może być kłopot. Ale myślę, że składki rodziców ruszą we wrześniu. Gdy się zacznie szkoła, chcemy zebrać wszystkie dzieci i ich rodziców i na zebraniu ustalić, ile rodzice mogą na klub przeznaczyć i jak by to miało wyglądać.
- Czy można jeszcze zapisać się do klubu?
Do 10 września prowadzimy jeszcze nabór dla dzieci z rocznika 2000 - 2001. Każdy, kto chciałby się zapisać, może przyjść na Orlika i to uczynić u animatorów, którzy dyżurują na obiekcie codziennie. Każdy, kto chciałby wesprzeć klub finansowo, może to uczynić wpłacając środki na konto klubowe: PKO BP S.A. 20 1020 2847 0000 1702 0 103 7746.
- Z jakimi problemami boryka się klub?
Są to głównie usterki techniczne. Wystarczy odkręcić wodę w kranie, by przekonać się o jednej z nich. - pan Łukasz odkręcił wodę, a kilka chwil później w całym pomieszczeniu rozniósł się bardzo nieprzyjemny zapach, do złudzenia przypominający ten z wybijającej kanalizacji. – Pod prysznicami niestety jest podobnie. Sanepid podobno pobierał już próbki i wszystko jest w porządku, ale woda tutaj strasznie śmierdzi. To, że po kąpieli nie możemy się pozbyć tego zapachu przez kilka godzin, to jeszcze nic. Najgorzej, że czasem dzieci, jak to dzieci, zapomną wody mineralnej do picia, w przerwie biegną z boiska niby tylko umyć ręce, ale przy okazji też tę wodę piją. Później bolą je brzuchy i mamy problem. – mówi pan Łukasz. - Kolejnym kłopotem jest również dach w zapleczu sanitarnym, który w czasie deszczu przecieka i kapie z niego woda. – dodaje. – Proszę Pana, zagra Pan z nami w nogę? – naszą rozmowę przerywają chłopcy, którzy postanowili zostać po skończonym treningu i jeszcze trochę poćwiczyć. Najważniejsze, że te wszystkie niedogodności nie zrażają najmłodszych zawodników, którzy marzą, że za kilka lat trafią do kadry Polski, a może nawet jeszcze dalej…
Rozmawiała M. Braniecka